Skocz do zawartości

Dylemat Moralny!


Karbiker
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Ok! Dziękuję Panowie za pomoc, lecz teraz mam do Was jeszcze jedną i chyba ważniejszą prośbę!

Macie kogoś zaufanego co sprowadza, sprzedaje motocykle? Może sami szukacie na różnych portalach motocykli dla kogoś ze znajomych? To może i mi pomoglibyście i mojemu koledze (ja teraz mam dość mocno ograniczony czas) - podrzucając mi na maila jakieś ciekawsze oferty/linki?

 

Ktoś z forum nie zmienia B6 na coś innego?

 

Mail: karol.czapik@gmail.com

 

Z góry serdecznie dziękuję Wam. I przy okazji stawiam :piwo:

 

 

P.S. Viggen, Ty Brachu jakoś byś mnie nie wspomógł w poszukiwaniach? Maszyna ma być jak najlepsza max. do 9 tys zł.

Mój mail już masz i nr. GG, chyba też nie zgubiłeś? ;)

Na prawdę będę zobowiązany i wdzięczny! :piwo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dylemat rzeczywiście jest.

ja również stałem przed taki wyborem rok temu, jako że wybierałem swój pierwszy motocykl. Idąc za głosem doświadczonych instruktorów z mojej szkoły motocyklowej szukałem GS500, CB500. Stety lub niestety wszystkie, które oglądałem okazały się szrotami. Jedna CBF500 była dość nowa, ale coś z niej kapało.

I tak idąc za radą szwagra zacząłem szukać 600-tek. CBF600, Fazer 600 lub Bandit 600. Zanim znalazłem obejrzałem około 10 sprzętów i zacząłem się już irytować, że nie mogę nic trafić - same szroty lub co najmnej podejrzane.

 

Piękny był to dzień, w którym los spowodał, że udało mi się znaleźć piękną sztukę Bandit 650 2006 :)

Dziś jak to wspominam, to śmiało polecam 600-kę na pierwszy motocykl. Jeżeli ktoś ma dobrze pod sufitem i ma dla kogo żyć to nie zabije się.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zacząłem od C350, potem XJta i Dziorek. Na każdym z tych sprzętów po pierwszej jeździe byłem w szoku jak to zapierdziela ;) Z perspektywy czasu patrząc XJta wydaje mi się fajnym sprzętem na pierwsze moto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie niewiele wniosę do dyskusji, ale też zastanawiałem się nad wyborem czy jakaś pięćsetka czy od razu mój wymarzony bandyta. Postanowiłem, że jednak Bandzior. Nie jeździłem na motocyklach kilka lat a wcześniej tylko pożyczonymi jawami i etz-kami - wiec tez niewiele. Jedynie co motorowerkami nawinąłem kilka tys km. Przed kupnem Bandyty zaplaciłem za dwie godziny jazdy w szkole nauki jazdy aby zobaczyć jak to się jeździ motocyklem po tak dużym mieście jak Wrocław. Nie było jakoś strasznie - co prawda motocykl też nie był mocny :-)

Pierwsze jazdy Bandytą dostarczały DUŻO adrenaliny, ale to jednak ja panowałem nad motorem a nie odwrotnie :-) Na początku nie zapuszczałem się raczej w miasto w czasie korków ani na jakieś ruchliwe trasy. Pierwsze kilka stówek zrobiłem po mniej uczęszczanych drogach cały czas z pokorą do maszyny. No i tyle - ważne, żeby mieć odrobinę pokory i jeździć z głową i ma się wtedy duże szanse, że nic się nie stanie....

 

jj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobny dylemat miałem w zeszłym roku, w marcu wystartowałem z kursem i po trzech miesiącach szukałem swojego pierwszego moto.

Wybór, dzięki pozytywnym zbiegom okoliczności, dość szybko padł na Kawę er5.

 

Latałem nią przeszło 3 miechy i nakręciłem ok 5 kkm i... sprzedałem, szukając moto trochę mocniejszego.. :P

 

Tu miałem większy dylemat.. czy 650, czy 1000 ale przy pierwszym spotkaniu zakochałem się i zakupiłem B12 K5 :D

 

Z perspektywy czasu zdecydowanie mogę stwierdzić, że ER5 była najlepszym wyborem na pierwsze moto.

Wdrożyła mnie w prze bezpieczne "polskie drogi", wybaczyła prawie wszystkie moje błędy i nie korciła laika do prędkości.

Szczerze polecam na 1 moto.

 

Co do 2 wyboru... oczywiście THE BEST.. :good:

 

.. natenczas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bandit 600 na pierwsze moto? jak najbardziej, nie demonizujcie, nie róbcie z małego bandziora kilera i nie wiadomo co. Gość potrzebuje kogoś rozsądnego z doświadczeniem żeby pomógł na początku jazdy, coś podpowiedzieć, przyhamować jak by fantazja poniosła :) jest coś takiego jak jazdy doszkalające i ośrodki które uczą prawdziwej jazdy, (polecam jazdę w terenie na krosie) a nie takiej jak na kursach na prawko. Argument że bandit jest za ciężki, to nie argument, (R6 jest lżejsza) :D To człowiek swoim działaniem powoduje (albo nie) niebezpieczeństwo, więc jak koledze nie brak oleju w głowie, to da sobie rade. A jak jest za słaby fizycznie, to polecam :paker: a nie tylko :gra: i :beer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dylemat nieobcy i często nadal przerabiany. Mój przyjaciel będzie miał identyczny miejmy nadzieję, że w tym sezonie ;)

 

Pozwolę sobie przytoczyć moja historię :P

 

Od małego uwielbiałem moto, w domu zawsze było coś począwszy od CB750 przez ZZR1100, R6, CBR itp.

Tyle, że u mnie to się objawiało tak, że jak nie mogłem jeździć na czymś porządnym to odpuściłem demoludy (poniekąd żałuję)

i właściwie pierwsze moto na jakie siadłem jeżdząc już w pełnym tego słowa znaczeniu (nie tylko: ee dajno się przejechać) była

DR650 pokazana nawet w jednym z tematów :P

Później kurs a tam Yamaha YBR 125 bodajże i CB250 maszynki idealne do uczenia się jeździć, ale raczej nawet nic nie potrafiąc bym tego nie zakupił.

Moja mała praktyka na DRce i przyszło do kupienia pierwszego mojego moto:

identyczna pozycja jak Twojego kumpla CB500, ER5 może GS'a. Fajne maszynki.

Po przeglądnięciu paru 'igiełek' i przymierzeniu się do tych dwugarowców lekko zniesmaczony (pomijam to, że na nich wyglądam trochę jak na psie)

stanem i ceną... wyszło: "A przepraszam jest jeszcze Fazer, Bandit a może nawet sportowe 600tki...

Przymiarka oglądanie Fazer i pierwszy strach teoretyczny, Fazer ma na blacie 260km/h i całkiem sportowe zegary, 95KM...

Przy odrobnie fantazji przednie koło żegna się z asfaltem a ja przecież VR nie jestem.

Dobra ogarnij się, nie taki diabeł straszny, już coś umiesz zobaczymy jak będzie... i jestem posiadaczem Bandita.

Podsumowując, jeżeli nie miałbym styczności w ogóle z żadnym poważnym motocyklem wcześniej, a zaliczyłem tylko kurs A, raczej wolałbym odżałować jeden sezon i kupić 500tkę.

Aczkolwiek (!) Mimo, że mało umiałem Bandit na pierwsze moto spisuje się idealnie i rozpoczynam niedługo następny bandycki sezon.

 

Nie jestem zwolennikiem: 'R6 na pierwsze moto a tamten kupił litra -> polać mu!'

Ale uważam, że w granicach rozsądku można zakupić coś lepszego jeżeli jeździł już choć trochę.

 

Parę postów wyżej ktoś napisał, że im mniejsza niechęć do pierwszego moto tym lepiej - racja może nawet ktoś mając Bandita będzie się lepiej czuł i ostrożniej zachowywał niż na GS'ie na której będzie udowadniał, że to szybkie i daje radę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze chciałem mieć moto, chciałem i chciałem i tak prze lat 31 (qufa dobrze, że moto lat ujmuje ;-). W zeszłym roku zdecydowałem..., z żoną się pokłóciłem i zacząłem szukać motobik'a... ale najpierw kupiłem kurtkę i spodnie oraz kask (kumpel doradził wydaj więcej kup lepsze i na dłużej - padło modeka Wrocław)

Nigdy nie jeździłem na jednośladzie z silnikiem (jakimkolwiek...). a chciałem mieć choppera (bo plastiki to nie mój styl, tak myślałem...) bo chopper ma stajla ale czytałem, pytałem i słuchałem. Choppera mi odradzili.

 

Jedyny znajomek jeżdżący ma B12 ale doradzał różne marki, pojemności. Więc gazety, internet, komisy. Sprzętów jest mnóstwo więc zdecydowałem, szukam tylko Bandyty 600. Znalazłem i kupiłem.

Moja Suzi przyjechała busem. Zjechała majestatycznie po desce. Majster odpalił...piękny sound. Zapłaciłem (kumpel sprawdził sprzęta wcześniej), bus odjechał a ja na miękkich kolanach wsiadłem pierwszy raz w życiu na prawdziwy motocykl...mój motocykl. Chwila, którą już od dłuższego czasu przeżywałem w myślach...obrazowałem...Wziąłem głęboki oddech, odpaliłem i...pierwszy raz w życiu jechałem motocyklem, moje pierwsze 300m.

Stała w garażu, codziennie podchodziłem odpalałem i robiłem kolejne 300, 400, 450m.

Raz się odważyłem, wyjechałem na pustą drogę odkręciłem tyni tyni (boże jak ona pomknęła). Adrenalina...super.

 

Po dwu tygodniach kolejne 455 m ;-) Myśli będę jeździł...Suzi coś wyczuła i wzięła sprawy w swoje szprych i na podjeździe do garażu pokazała, że nic nie umiem i nic nie wiem o jeżdżeniu na dwu kołach. Do dziś szukam obrotomierza. lakiernik chyba w kwietniu ale lekcję zrozumiałem. Moje B6 zaparkowało w garażu, zostało zarejestrowane a ja zrobiłem prawo jazdy. Zdążyliśmy zrobić 1200 km a teraz zaczynamy nasz pierwszy z wielu wielu wielu sezonów.

 

Moja rada przy wyborze jest prosta...słuchać doświadczonych a później jak już jest to myśleć, myśleć i myśleć bo może Wam zabraknąć szczęścia, które ja miałem i Suzi, która pomyśli za Was.

 

P.S.

Sorry za ilość wersów.

 

P.S.

Wybór jest jeden...Bandit ale niekoniecznie od razu.

Edytowane przez Pimo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widze ze kazdy swoja historyjke napisal a koles pewnie do tej pory nie wie co wziac.

jesli chodzi o bandziora poj.600 - ja po kupnie musialem przyjechac nim ponad 200km do domu - na szczescie glownie autostradami wiec oswoilem sie od razu z max predkosciami jakimi moge sobie pomykac i powiem ze droga minela mi szybko, co prawda bylo to prawie 3 lata temu ale wciaz mi to wystarczy ,co prawda mnie do szczescia niewiele potrzeba - na pewno nie lytra- wiec jezeli koles jest rozsadny i nie wariat to spokojnie zadowoli sie cb500 czy gs500 na poczatek.a potem zobaczy co i jak i zdecyduje czy kupi bandziora 600 czy 1200 albo r1 i heja.

jednak "male"moto na poczatek daje wiecej radosci z racji latwosci obejscia sie z nim. tak jak ja zadowolilem sie xj600 - wdzieczna maszynka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok. Dzięki za opis Waszych doświadczeń i przemyśleń. Już pomogliście mi podjąć decyzję - szukamy dobrego B6.

Jak ktoś coś ma na oku lub wyszpera to proszę o informację.

 

Z góry dziękuję i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i gitara, słyszałem,że w Anglii na b6 można trafić w szkołach motocyklowych, powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

 

Przysłuchiwałem się także gadce jednego z tych "doświadczonych jeźdźców jednego sezonu". Kumpel bardzo dobry i doświadczony motocyklista (miał już każdy typ motocykla), zawodnik i mechanik motocyklowy, po wielu latach kupił sobie wymarzonego V-Stroma 650. Notabene, świetny motocykl - dwukrotny zwycięzca Alpen-Masters.

Klient mówi: fajny motocykl - DL 1000?

- Nie, to 650.

- 650? przecież to taka damka! Słabe to jakieś. Ja to mam 1000!

A kumpel pod nosem: przyjedź na tej swojej tysiączce, to cię tym V-Stromem trzy razy na zakrętach objadę!

Klient: Założymy się?

A kumpel: A założymy się o twój motocykl? Gość odpuścił, bo chyba zrozumiał z kim gada. Dodam tylko, że w Chorwacji na serpentynach kumpel na 45-cio konnej Shadow'ce objechał po zakrętach niejednego lansera na litrowym sporcie.

...

 

Dokładnie. Ja moim GS500 objeżdżałem 1000 superplastiki - oczywiście na winkielkch, a jaka satysfakcja jak gościu zostawał daleko w tyle. Liczy się technika jazdy i opanowanie sprzętu.

Edytowane przez Jocker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.