Skocz do zawartości

Suszara Vs Motocykl


SKIBA
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Kruku, zdaje się, że zgodnie z przepisami podczas wyprzedzania możesz przekroczyć prędkość, wyprzedzanie ma być bezpieczne, sprawne i szybkie, ważne, żeby po nim zwolnić do przepisowej prędkości, zawsze możesz się tłumaczyć, że nie zdążyłeś powrócić do normalnej prędkości po manewrze wyprzedzania (chyba, że leciałeś 180 i wziąłeś gościa na pustej drodze, to gorzej)

 

Absolutnie nie. Wyprzedzając jesteś zobowiązany do przestrzegania prędkości na danym odcinku.

 

Dural, jak jest fota i dwa auta to ciężko stwierdzić jaka zaistniała sytuacja na drodze - czy pojazd nr1 wyprzedzał pojazd nr2 czy odwrotnie i który przekroczył prędkość. Dlatego takie foty są łatwe do obalenia i z góry idą do kosza. Może być nawet tak, że oba pojazdy przekraczają dozwoloną prędkość, ale nie ma tego jak udowodnić. Jeżeli wyprzedzasz pojazd i cię ustrzelą suszarą, to nieważne kogo ustrzelą (Ciebie czy wyprzedzanego) - dojadą Ciebie, dlatego że jak wyprzedzasz to masz prędkość większą od wyprzedzanego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem, to nie można przekraczać prędkości nawet przy wyprzedzaniu. Jeżeli koleś na 90 jedzie 70 to możesz go wyprzedzac jadac 90. Jeżeli jedzie 80 to... po co wyprzedzać, skoro jechałbyś tylko 10 km szybciej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja Stempel! Nie można przekraczać prędkości dopuszczalnej przy wyprzedzaniu, ubzdurało mi się po egzaminie na prawko jak mi tłukli do głowy ze przy wyprzedzaniu egzaminatora mogę przekroczyć prędkość (tak zrobiłem i zdałem) Przepraszam za wprowadzenie w błąd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, to całe gadanie o jeździe zgodnej z przepisami to się nadaje co najwyżej do telewizji śniadaniowej, jak przychodzi Pan niebieski i knedli. Jakoś nie mogę sobie Was wyobrazić jak całą trasę ciśniecie za puszką 90km/h, bo przecież wyprzedzając, czy jadąc szybciej (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku) musielibyście zrobić coś złego... :P

Z takim prawym podejściem powinniśmy wszyscy się przesiąść na 125cmm :D, bo 140km/h osiągnie, a i przyśpieszenie pozwoli na szybkie dojechanie do kolejnej przepisowej puszki...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, to całe gadanie o jeździe zgodnej z przepisami to się nadaje co najwyżej do telewizji śniadaniowej, jak przychodzi Pan niebieski i knedli. Jakoś nie mogę sobie Was wyobrazić jak całą trasę ciśniecie za puszką 90km/h, bo przecież wyprzedzając, czy jadąc szybciej (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku) musielibyście zrobić coś złego... :P

Z takim prawym podejściem powinniśmy wszyscy się przesiąść na 125cmm :D, bo 140km/h osiągnie, a i przyśpieszenie pozwoli na szybkie dojechanie do kolejnej przepisowej puszki...

 

Nie przesadzajmy. Nie ma co szukać usprawiedliwienia dla zapierdalania w przekonywaniu, że wszyscy jeżdżą nieprzepisowo. To jest Twój wybór, ale to nie oznacza, że robisz dobrze, a ja że jestem zawalidrogą. Przynajmniej średnie czasy przejazdu na to nie wskazują.

 

Mieszkam za granicą i jak obserwuję, to nawet "polskie blachy" potrafią w mieście jechać równiutkie 50km/h i trzymają się ograniczeń na autostradach. Nieprawdopodobne i dziwne, ale kwota mandatu w Euro i kontakt z Polizei, wyraźnie działa na wyobraźnię. Jakoś "Polak potrafi".

 

W Polsce też da się jeździć przepisowo, tylko trzeba tego chcieć i mieć jaja nie podawać się drogowej presji całej masie poganiaczy, pouczaczy, zderzakowych wisielców i udowadniaczy rajdowych talentów na miarę Kubicy i tego, że Volkswagen, czy BMW jest lepsze niż Fiat, albo Hyundai.

 

Ja jeżdżę tak, jak napisałem, ponieważ przekonałem się, że głupota się nie opłaca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysztofie pisząc ostatniego posta, nie miałem w zamiarze pokazać jaki to ze mnie kozak,bo ja jadę czasem trochę szybciej, a reszta to zawalidrogi. Nic z tych rzeczy, mam trochę oleju w głowie. Także nie jestem typem "zapierdalacza", który szczyci się wartościami na "zegarze". Powiedz mi tylko z ręką na sercu, czy przez całą Twoją motocyklową karierę (licząc od tej punktowej wpadki), a widzę że jest zacna wszystko co wykrzesałeś z tych maszyn to 90km/h na krajówce w PL? Piszę, to tylko w celu obalenia mitu jakim jest idealnie przepisowy kierowca, który próbujesz mi sprzedać.. :) Myślę, że każdy ma czasem takie dni i tyle..

Edytowane przez SKIBA
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysztofie pisząc ostatniego posta, nie miałem w zamiarze pokazać jaki to ze mnie kozak,bo ja jadę czasem trochę szybciej, a reszta to zawalidrogi. Nic z tych rzeczy, mam trochę oleju w głowie. Także nie jestem typem "zapierdalacza", który szczyci się wartościami na "zegarze". Powiedz mi tylko z ręką na sercu, czy przez całą Twoją motocyklową karierę (licząc od tej punktowej wpadki), a widzę że jest zacna wszystko co wykrzesałeś z tych maszyn to 90km/h na krajówce w PL? Piszę, to tylko w celu obalenia mitu jakim jest idealnie przepisowy kierowca, który próbujesz mi sprzedać.. :) Myślę, że każdy ma czasem takie dni i tyle..

 

Nie chcę nikomu wcisnąć kitu, że jestem i byłem idealnym kierowcą, zawsze przepisowo jadącym, bo inaczej skąd dostałbym tak wysoki mandat. Od kiedy obejrzałem w kinie Vectra film "Mistrz kierownicy ucieka" ze swoim udziałem, perspektywa utraty uprawnień i tułania się autobusem PKM-u przez następny rok bardzo podziałała na moją wyobraźnię, a "pranie mózgu" na szkoleniu w WORD-zie dopełniło swoje. Wiem, że choć kara była dotkliwa, to jednak zasłużona.

 

Po tym zdarzeniu rok jeździłem z nożem na gardle i z jajkiem na gazie. Konieczność życiowa; być albo nie być. Rozumiem też, jak trudno w Polsce trzymać się ograniczeń, ale spokojna jazda też może być przyjemna.

 

Moja historia motocyklowa to przede wszystkim nocna jazda i długie podróże zagraniczne. Jeździłem także z takimi kolegami, którzy "trzymali gaz", żeby zaoszczędzić trochę czasu na trasie, a potem drugie tyle marnowali na przerwy na papierosa. Gdzie tu logika?

 

Co do granicy zdrowego rozsądku - to jest tak płynne, że dla jednego to jest 10-20km/h, dla drugiego 30-40km/h, dla innego więcej.

Motocykle zawsze kuszą i wiem, ile wyciągają: mój B12N 230km/h, Varadero 210, BMW 185, a V-Strom wymiękał przy 175km/h (oczywiście przetestowane na autostradzie w Niemczech :P ).

 

Takim momentem, który zaważył najbardziej na moim podejściu do jazdy, był wypadek mojego kolegi. Ja jechałem za nim. Samochód zawracał, kolega w niego wp*****lił. Zdarzenie trwało zaledwie sekundę. Miażdżące jest poczucie bezsilności i bezradności. Coś we mnie pękło.

 

Dlatego najchętniej jeżdżę sam, wyjeżdżam wcześniej i staram się trzymać limit prędkości +/-10kmh, czyli w granicy błędu wskazań. Nie muszę być pierwszy, lubię płynną jazdę. Jadąc na urlop już wypoczywam w trasie. Koledzy śmieją się, że jeżdżę jak baba. Ale ch*j im w d**ę. Ja, choć dojeżdżam troszkę później, jestem spokojny, nie zmęczony; nie zastanawiam się, ile zdjęć przyjdzie, na kogo punkty przepisać, i ile to będzie kosztować.

 

Sorry, za dłuższy wywód, ale chciałbym, abyśmy się dobrze rozumieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś we mnie pękło.

 

Dlatego najchętniej jeżdżę sam, wyjeżdżam wcześniej i staram się trzymać limit prędkości +/-10kmh, czyli w granicy błędu wskazań. Nie muszę być pierwszy, lubię płynną jazdę. Jadąc na urlop już wypoczywam w trasie. Koledzy śmieją się, że jeżdżę jak baba. Ale ch*j im w d**ę. Ja, choć dojeżdżam troszkę później, jestem spokojny, nie zmęczony; nie zastanawiam się, ile zdjęć przyjdzie, na kogo punkty przepisać, i ile to będzie kosztować.

 

Sorry, za dłuższy wywód, ale chciałbym, abyśmy się dobrze rozumieli.

 

PIEKNE słowa Krzychu ja myśle dokladnie tak samo, robie to samo, nie miałem jakieść wpadki wypadku itp

ale jeden z kolegów z forum powiedział mi słow ktore do dzisiaj mi się tłuką po głowie

"chcesz się nauczyć jeździć, jeździj sam"..i tak juz zostało latam dokładnie tak jak TY napisałeś i jest fun zabawa i jest ok

 

:mario:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysztof,

 

Wzruszyles mnie slusznoscia i dojrzaloscia Twoich wypowiedzi... Choc zawsze probuje sobie zakodowac podobny charakter jazdy i sposob myslenia, niestety dosc czesto mi sie to nie udaje... motory (te powyzej 125cc) kusza, mlodzienczy wiek nie pomaga, brak przykrych doswiadczen tym bardziej... mam nadzieje, ze mozliwie szybko (i bez udzialu tego ostatniego czynnika) uda mi sie na stale przyjac podobne postepowanie...

 

sry za OT, ale musialem to przyznac...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko fajnie jak się mieszka w miejscach gdzie są niezłe drogi. W Polsce, żeby gdzieś dojechać w sensownym terminie trzeba przekraczać przepisy. Ponadto jazda z przepisami w Polsce powoduje tak duże zmęczenie, że jest to często bardziej niebezpieczne niż przekraczanie prędkości.

Edytowane przez Scisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choc zawsze probuje sobie zakodowac podobny charakter jazdy i sposob myslenia, niestety dosc czesto mi sie to nie udaje...

 

Sprzedaj Ninję, kup Virago 535 :P

Edytowane przez Kukuryku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce, żeby gdzieś dojechać w sensownym terminie trzeba przekraczać przepisy.

 

Nie trzeba, przecież nikt Cię do tego nie zmusza. Wyjedź wcześniej i dojedziesz zgodnie z przepisami jeżeli tylko chcesz. To nie jest żadne usprawiedliwienie na przekraczanie prędkości.

Ja prędkość przekraczam i robię to świadomie - oczywiście wszystko z zachowaniem rozsądku. Tak po prostu jeżdżę i biorę to na klatę. Jak mnie zatrzymują to się nie tłumaczę że babcia w szpitalu czy śpieszę się na komunię córki. knedel to kogo obchodzi. Co ciekawe czasami puszczają z pouczeniem. Nie mówię tu oczywiście o przekraczaniu o 80km/h...

 

Z drugiej strony Krzysztofie wydaje mi się, że infrastruktura drogowa biorąc na to np. Austrię sprzyja temu, żeby w ogóle można było jechać z maksymalną dopuszczalną prędkością. W Polsce niestety to nie jest takie oczywiste. Ostatnio jak jechałem z bydzi do wawy to kupę drogi ciągnąłem się 70km/h (gdzie można sadzić 90) bo jakiś wóz drabiniasty sobie pyrkał i tak kilkanaście jak nie lepiej aut za nim. Wyprzedzanie idzie jak okres starej baby a tu co chwila podwójna ciągła, a to zakręt, a to stacja benzynowa a to znowu mieścina z 3 chałupami na krzyż i ograniczenie do 50. W naszym pięknym kraju nie ma tak pięknie, że wbijasz się na autostradę jak u Was i w dwie godziny robisz sobie na luzaczka 300km. Nie dziwię się, że dowalają Wam takie mandaty, bo mając dobrą infrastrukturę po prostu nie ma potrzeby przekraczania tej prędkości. U nas z drogami jest bieda a wręcz patologia, nie mówiąc już o kulturze jazdy gdzie co chwilę wychodzi "polaczkowość". Taki stan rzeczy jest pewnie znaczącą przyczyna speedowania, co nie znaczy że jest usprawiedliwieniem

  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie trzeba, przecież nikt Cię do tego nie zmusza. Wyjedź wcześniej i dojedziesz zgodnie z przepisami jeżeli tylko chcesz. To nie jest żadne usprawiedliwienie na przekraczanie prędkości.

 

No to skoro zawsze można wyjechać wcześniej, to może wróćmy do poruszania się na koniach? Średniowiecze się skończyło, samochody są bezpieczniejsze niż kiedyś i przejechanie 300 km nie powinno zajmować 10 godzin, a tyle by było licząc korki i jazdę zgodnie z przypisami. Oczywiście pomijam szczątkową liczbę autostrad.

Edytowane przez Scisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ścisek, chciałeś coć powiedzieć?

 

Mam poczucie, że to kolejny temat o słuszności lub jej braku co do łamania przepisów.

 

Jeśli przepis lub jakieś ograniczenie prędkości ma sens, to jestem gotów je respektować B)

Edytowane przez Kruk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze coś...

 

Nie dziwię się, że dowalają Wam takie mandaty, bo mając dobrą infrastrukturę po prostu nie ma potrzeby przekraczania tej prędkości. U nas z drogami jest bieda a wręcz patologia, nie mówiąc już o kulturze jazdy gdzie co chwilę wychodzi "polaczkowość". Taki stan rzeczy jest pewnie znaczącą przyczyna speedowania, co nie znaczy że jest usprawiedliwieniem

 

Jak słyszę o tym jacy to Polacy są beznadziejni to się we mnie zaczyna gotować. Skąd u was takie kompleksy? To że jeździmy inaczej, nie znaczy, że gorzej. Dzięki tej "polaczkowości" jakoś radzimy sobie na tych beznadziejnych drogach. Jak my tak źle jeździmy, to jak określisz jeżdżących w Turcji, Indiach?

Do tego jak już kiedyś pisałem, jechać wolniej=dłużej to mogą nie tylko Ci co mają dobre drogi, ale też Ci, co dobrze zarabiają. Jeśli u nas na taką samą rzecz trzeba pracować 2-3x dłużej niż w Niemczech, to dla nas każda godzina się liczy.

 

 

 

Ścisek, chciałeś coć powiedzieć?

 

Mam poczucie, że to kolejny temat o słuszności lub jej braku co do łamania przepisów.

 

Jeśli przepis lub jakieś ograniczenie prędkości ma sens, to jestem gotów je respektować B)

 

To co chciałem powiedzieć już powiedziałem - miałem problem z pisaniem na komórce.

No właśnie też mam podobne wrażenie:P

A z ostatnim zdaniem się w zupełności zgadzam:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście pomijam szczątkową liczbę autostrad.

 

Scisek - akurat pomijasz to co wielu wydaje sie najważniejsze...

Dlaczego Niemcy, Austriacy jeżdżą przeważnei zgodnei z przepisami? Bo dzięki dobrej sieci dróg zawsze moga zaplanować trase i wszędzie zapierdalać autostradą... Tam wszedzie da sie dojechac droga szybkiego ruchu/autostrada a pozniej ostatnie kilometry zwykla droga to po co gonic?

Ja A4 moto czy autem jade blisko w okolic dopuszczalnych predkosci i jest git. Meczyk w Spodku? Wy*******am na A4 i se jade... Nie musze gonic... Berlin? Tez autostrada bez spiny....

 

A z Wrocka do Poznania? Droga tak knedlowa, ze az strach... Czlowiek ciagle ma ograniczenia predkosci, knedlowa droge jakosciowo, duży ruch... No i później się spina niepotrzebnie i się ciśnie jak tylko jest kawałek prostej...

 

PS

Oczwyiscie jak nasze wnuki beda jezdzic zajebistymi autostradami po Polsce nie znaczy, ze nie beda przekraczac predkosci (bo mamy łamanie przepisow w genach) ale mysle, ze bedzie mniej lamania przepisow i mniej sytuacji gdy ktos zapierdala 200 w miescie...

 

PPS

Moim zdaniem od czasu jak wybudowali AOW to osoby chcace sprawdzic swoj Vmax jada tam a nie robią tego na Legnickiej, Milenijnym...

 

edit

 

Scisek: Jak słyszę o tym jacy to Polacy są beznadziejni to się we mnie zaczyna gotować. Skąd u was takie kompleksy? To że jeździmy inaczej, nie znaczy, że gorzej. Dzięki tej "polaczkowości" jakoś radzimy sobie na tych beznadziejnych drogach. Jak my tak źle jeździmy, to jak określisz jeżdżących w Turcji, Indiach?

 

 

 

Myślę, że jednak zawsze w życiu trzeba sie porównywac do najlepszych a nie do najgorszych :

 

Scisek - podyskutujemy o tym dziś przy wódeczce :D

  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scisek - akurat pomijasz to co wielu wydaje sie najważniejsze...

Dlaczego Niemcy, Austriacy jeżdżą przeważnei zgodnei z przepisami? Bo dzięki dobrej sieci dróg zawsze moga zaplanować trase i wszędzie zapierdalać autostradą... Tam wszedzie da sie dojechac droga szybkiego ruchu/autostrada a pozniej ostatnie kilometry zwykla droga to po co gonic?

Ja A4 moto czy autem jade blisko w okolic dopuszczalnych predkosci i jest git. Meczyk w Spodku? Wy*******am na A4 i se jade... Nie musze gonic... Berlin? Tez autostrada bez spiny....

 

Nie o to mi chodziło:) Chodziło o to, że mamy trochę autostrad i to co wcześniej mówiłem ich nie dotyczy, bo nimi rzeczywiście jedzie się szybko i nie trzeba kombinować.

 

 

Myślę, że jednak zawsze w życiu trzeba sie porównywac do najlepszych a nie do najgorszych :

 

Tylko ja się nie zgadzam, że tacy niemieccy (lub inni) kierowcy są najlepsi. Dla mnie dobrym kierowcą jest ten, co poradzi sobie w trudnej sytuacji. Wątpię, że ten warunek spełniają "kulturalnie" jeżdżący niemcy/austriacy/skandynawowie.

 

Scisek - podyskutujemy o tym dziś przy wódeczce :D

 

 

sie wie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem dodać do dyskusji. Kilka moich przemyśleń.

 

Przed wszystkim przestańmy faktycznie mieć jakieś kompleksy jako Polacy. Trochę podróżowałem po świecie (zwiedziłem już wszystkie 5 zamieszkałych kontynentów) i powiem Wam że naprawdę w skali Świata mamy bardzo dobrą infrastrukturę i super drogi. Oczywiście porównując się z potęgami światowymi które mają SUPER infrastrukturę zawsze wypadniemy blado. Ale zapytajcie np. turystę z Indonezji czy widzi różnicę podróżując po Europie to powie że owszem jakieś tam różnice są ale wszędzie są światła, namalowane linie, znaki drogowe, asfaltowe drogi.

 

Konkluzja jest taka WYMÓWKĘ DO ŁAMANIA PRZEPISÓW MOŻNA ZNALEŹĆ ZAWSZE!!!

 

ale....

 

Trzeba jasno powiedzieć że o ile puszką można jeździć całkowicie przepisowo to Banditem już raczej ciężko i trzeba mieć na prawdę czasami jaja żeby nie łamać przepisów. Niestety momentami jazda przepisowo Banditem jest NIEBEZPIECZNA przez innych kierowców. Kilka razy zdarzyło mi się że uniknąłem najechania od tyłu widząc w lusterku pojeba. Samochodów wyprzedzających mnie na PROGACH ZWALNIAJĄCYCH nawet nie liczę.

 

Starajmy się jeździć rozsądnie z przepisami ale jeżeli mam mieć wypadek to wolę złamać przepis i żyć.

 

Problemem jest brak poczucia nieuchronności kary. Jakby KAŻDEMU kto na osiedlu jedzie 70 km/h odebrali prawko na 3 lata to zobaczylibyście jak szybko Polacy jeździliby przepisowo.

 

Sorry za długi wywód.

  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh... :( Nie rozumiem. Przepraszam, jestem za głupi. Po co w to mieszać jakieś nacjonalistyczne zabobony?

 

Jeżdżę motocyklem, czasami puszką, często nie respektuję ograniczeń prędkości, moim zdaniem w sensownych miejscach, gdzie dużo pasów i do przejść dla pieszych daleko, jak latam w trasie, na dobrej drodze (np. ostatni trasa z częstochowy do wro) nie schodzę poniżej 120 km/h (ale też nie naparzam 200, ale pewnie dlatego, że to B6), wiem, że nie jest to mądre, że pewnie się kiedyś nadzieję- ale Panowie, czy trzeba dorabiać do tego ideologię? Da się jeździć przepisowo, w to nie wątpię, oczywiście, że dojedziemy w tym samym czasie, przynajmniej w mieście, bo dzidowanie spod świateł pod kolejne skończy się tym samym co jazda te 60 km/h i łapanie zielonej fali.

 

Łamię przepisy, robię to często, rozumiem was jeżdżących przepisowo, wiem, że wy rozumiecie mnie, bo znacie tę adrenalinę, choć nie musicie jej lubić. Poniosę tego konsekwencje, finansowe miejmy nadzieję, a nie zdrowotne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak słyszę o tym jacy to Polacy są beznadziejni to się we mnie zaczyna gotować. Skąd u was takie kompleksy?

 

Ale o jakich kompleksach mowa? Pisząc o "polaczkowości" mam na myśli chamstwo, cwaniactwo i parę innych mniej pozytywnych cech z brakiem używania mózgu włącznie. Myślenie typu "liczę się tylko ja" na drodze (i w sumie nie tylko) mi nie odpowiada i tyle, co mają do tego kompleksy? Ja widzę tego dużo i tępię kurewstwo jak mogę - taki mam fetysz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choc zawsze probuje sobie zakodowac podobny charakter jazdy i sposob myslenia, niestety dosc czesto mi sie to nie udaje...

 

 

Ty Ty, pomoc Ci? ;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja widzę tego dużo i tępię kurewstwo jak mogę - taki mam fetysz.

Brawo Kali! Potrzebujemy więcej nauczycieli na drogach :oki:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochana Załogo!

 

Tym razem chcę "dorzucić trochę węgla do pieca".

 

1. Ktoś tu na forum kiedyś miał podobną sygnaturę: "zauważyliście, że na drodze wszyscy, którzy jadą wolniej od nas to cioty, a jak szybciej to debile?". Może od tego zdania wyjdę, bo taka podwójna moralność przebija w większości dyskusji na temat prędkości jazdy po polskich drogach.

 

2. Nie ja ustanawiam prawo i kodeks, ale zobowiązany jestem do jego przestrzegania. Tu, gdzie mieszkam, źle na tym nie wychodzę. W Polsce da się i trzeba, bo dochodzi do coraz większych tragedii na drogach. A ja osobiście boję się "mistrzów kierownicy" i mających zawsze rację i zdrowy rozsądek. Staram się pamiętać, że moje własne "widzi-mi-się" względem przepisów, nie jest ważniejsze od bezpieczeństwa innych użytkowników na drodze.

 

3. Nie rozumiem dlaczego, gdy jadę w samochodzie jestem pier*olonym katamaraniarzem, a na motocyklu jestem poje*anym dawcą. Trzymając za kierownicę, jestem tym samym człowiekiem i kierowcą, bez względu na to, jakim pojazdem jadę.

 

4. Samochody są coraz lepsze, coraz bezpieczniejsze, ale odnoszę niestety wrażenie, że niektórzy kierowcy coraz głupsi (Tutaj, gdzie mieszkam, też). Ginie coraz więcej i coraz młodszych ludzi na drogach.

 

5. "Polaczkowatość" - ten syndrom niestety pokutuje za granicą. Jest mi samemu wstyd, ale trzeba pozytywnego przykładu, choć i tak "jedna jaskółka wiosny nie czyni". Nasza duma przesadna narodowa widoczna jest na każdym kroku, jak również i chwiejność.

 

Bo generalnie widać to, jak choćby po Mistrzostwach Europy i Olimpiadzie. Wielkie nadzieje, bo jesteśmy najlepsi, zajebiści..., a po przegranej: o, k**wa, je**ne patałachy, matoły!!! Nie ma złotego środka. Nie ma stałości, jest tendencja do popadania w skrajności.

Utożsamiamy się ze zwycięzcami, niszczymy przegranych. No cóż, "sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą".

 

6. Coś o naszych drogach i naszych autostradach. Euro 2012 oglądałem tylko w ORF I i ZDF po niemiecku; Olimpiadę zresztą też. Szkoda, że większość nie słyszała bardzo pozytywnych komentarzy na temat Polski, organizacji mistrzostw, na temat naszej gościnności i otwartości, na temat stadionów, że są piękne, na temat dróg, że są coraz lepsze. Czułem się dumny, że jestem Polakiem i uroniłem parę łez ze wzruszenia.

 

Szkoda, że nikt nie słyszał, jak kulomiot Majewski wygrał z Niemcem, a niemiecki komentator powiedział: "Majewsky ist ein riesiger Mensch, er war heute der beste, er hat verdient. Wir gratulieren ihm, und freuen uns auch, weil unser David Storl nur mit dem Beste verloren hat. Aber wir haben Silber. (Majewski to wielki człowiek, on był dzisiaj najlepszy, on zasłużył. Gratulujemy mu i cieszymy się, bo nasz David Storl przegrał tylko z najlepszym. Ale my mamy Srebro).

 

Czasem trzeba o sobie usłyszeć coś pozytywnego od obcych, żeby uwierzyć w siebie i swoje możliwości. Wiele się zmienia, skoro na Zachodzie postrzegają nas przez pryzmat tego, jakimi jesteśmy ludźmi i co pozytywnego osiągnęliśmy, a nie tylko poddają się ze stereotypowi Polaka cwaniaczka i złodzieja samochodów.

 

Ale wracając do dróg i autostrad: jest ich coraz więcej i dużo się w kraju zmienia. Powstają w bólach, ale są nowe odcinki, obwodnice, poprawia sie jakość dróg. Oprócz fuszerki i durnych rozwiązań są i takie, które można uznać za genialne. Widzę to za każdym razem, kiedy jadę do Polski. Trudno mi tylko zrozumieć, dlaczego w polskich mediach kreuje się obraz zaściankowej Polski, gdzie wszędzie są absurdy, korupcja, tragedie i katastrofy.

 

Może jest jeszcze kilka cech negatywnych oprócz rozdmuchanej narodowej dumy i chwiejności - to pesymizm, fatalizm i niezadowolenie z siebie oraz wieczne narzekanie. W tym mamy mistrza.

Szkoda tylko, że tak wiele pozytywnego się dzieje i nikt tego nie zauważa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.