Skocz do zawartości

Chcem Schuść - Eksperyment


Kruk
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Mierzę 170cm od dosyć dawna. Całą średnią szkołę ważyłem około 57kg i miałem poczucie że mógłbym być bardziej przypakowany.

Całe studia ważyłem 59kg i miałem podobne wrażenie. Od sportu nie stroniłem, ale w sumie miałem inne ciekawsze rzeczy na głowie.

Po studiach zacząłem mieć pieniądze na siłkę i sobie ćwiczyłem, doszedłem do 130kg na klatę 3 razy w 11 powtórzeniach, 70kg na łydy 3 razy w 36 powtórzeniach, już sam nie wiem ile brałem na trajseps i inne i jak patrzyłem w lustro to myślałem sobie jest OK, ale żebym był jakimś Apollem to nie, cały czas nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że mógłbym być bardziej przypakowany.

W odżywki nie wierzyłem więc w pewnym momencie dałem za wygraną. Czas mijał, podciągałem się już tylko na drążku i było okej. Zmieniłem mieszkanie, w nowym nie mam drążka i nie robię już nic ze sportu. Tak od lutego 2012.

 

I powiem Wam, że już zaczyna mnie wkuwriać ta opona wokół brzucha.

 

Postanowiłem zatem przeprowadzić eksperyment. Teoria mówi, że aby schudnąć (albo raczej spalić tkankę tłuszczową) należy ćwiczyć aeroby minimum 40 minut i w sumie nie wiem czy dziennie, ale nie krócej bo krócej się nie spala. Nie wiem w sumie co teoria mówi na temat diety, albowiem nie umiem sobie odmówić smacznego posiłku, więc od 1 października nie zmienię swoich przyzwyczajeń żywieniowych ale zacznę biegać po 40 minut dziennie, plus jakieś brzuszki i może znajdę jakieś miejsce gdzie będę mógł sobie drążek zamontować.

 

Day 0

30 września wieczór, po kupie, kąpieli i myciu zębów waga pokazuje 71,5kg (w tym trybie na koniec dnia po wszystkim będę się ważył codziennie)

 

Day 1

1 października.

śniadanie: 3 kanapeczki ze schabikiem

obiad: pół pizzy domino (ohyda - never again)

kolacja: brak

ćwiczenia: bieganie 20 minut inne ćwiczenia 20 minut

waga: 70,2kg

 

 

Day 2

2 października.

śniadanie: kiełbasa smażona z cebulką i bułką (keczap musztarda) + pół naleśnika z serem

obiad: ogórkowa, indyk z ziemniakami i kapusta... na deser pół jakiegoś wafelka z czekoladą typu prinspolo

kolacja: brak

ćwiczenia: bieganie 40 minut inne ćwiczenia 10 minut

waga: 69,8kg

 

 

Day 3

3 października.

śniadanie: 3 kanapeczki z kindzioukiem i żółtym serem cebula pomidor

obiad: barszcz czerwony, mielony kurczak w panierce ze wsadem z żółtego sera (ale go nie jadłem przysięgam - no trochę) ziemniaka podziubałem i czerwona kapusta

kolacja: miseczka malin z łyżką śmietany i łyżeczką sukru

ćwiczenia: 40 minut biegania w tym 4 sprinty po 15 sekund plus trochę brzuszków i pompek

waga: 69,7kg

 

Day 4

4 października.

śniadanie part1: kanapeczka z wędlinką cebulą i pomidor

śniadanie part2: kanapeczka z wędlinką cebulą i ogórkiem

śniadanie part3: kanapeczka z wędlinką cebulą i ogórkiem

obiad: zupa u chińczyka rosół z kurczakiem i makaronem poliuretanowym, nie mylić z chińską zupą z radomia.

kolacja: galaretka z kurczaka, awokado, oliwki, papryka

ćwiczenia: 35 minut biegu i w połowie czasu kilka innych ćwiczeń (chyba muszę dać odpocząć mięśniom nóg, to nie są zwykłe zakwasy)

waga: 69,5

 

Day 5

5 października.

śniadanie part1: kanapeczka z wędlinką cebulą i ogórkiem

śniadanie part2: kanapeczka z wędlinką cebulą i ogórkiem

śniadanie part3: kanapeczka z wędlinką cebulą i ogórkiem

obiad: zupa szczawiowa, naleśnik z jabłkami

kolacja: dwie kanapeczki z wędliną + wóda

ćwiczenia: brak

waga: elektroniczna zdechła, z manualnej wychodzi 69kg

 

Day 6

6 października.

śniadanie part1: kanapeczka z wędlinką cebulą i pomidorem

śniadanie part2: rosół z marchewką

obiad: 4 karkówki z grila + wóda

kolacja:

ćwiczenia: 40 minut biegu

waga: manualna 69kg

 

Day 7

7 października.

śniadanie part1: wypasiona kanapeczka

śniadanie part2: wypasiona kanapeczka + jajko na twardo

obiad part1: rosół z marchewką

obiad part2: kasza jaglana z mięsem, kapusta kiszona

kolacja: serek wiejski z miodem

ćwiczenia: 30 minut biegu w tym 6 sprintów po 15-20 sekund

waga: 69,7

 

Day 8

8 października.

zaczynam preśniadania dwa kęsy czegoś po umyciu zębów

śniadanie part1: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part2: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part3: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

obiad: pizza :D

kolacja: 5 łyżek białego sera

ćwiczenia: 40min biegu + trochę pompek i brzuszków

waga: 69,4

 

 

Day 9

9 października.

śniadanie part1: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part2: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part3: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

obiad: chińczyk

kolacja: 5 łyżek białego sera

ćwiczenia: 40min biegu + trochę pompek i brzuszków

waga: 68,7

 

Day 10

10 października.

śniadanie part1: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part2: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part3: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

obiad: zupa botwina, drugie naleśniki ze szpinakiem

kolacja: pieczywo chrupkie z białym serem

ćwiczenia: brak (sraczka mnie naszła)

waga: 69,8

 

Day 11

11 października.

śniadanie part1: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part2: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part3: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

obiad: kurczak, warzywa, kapusta czerwona

kolacja: pomidorowa z makaronem, serek wiejski

ćwiczenia: 40 minut biegu, schody

waga: 69,1

 

Day 12

12 października.

śniadanie part1: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part2: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part3: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

obiad: brak

kolacja: bułka i dwie kiełbachy z grilla

ćwiczenia: 8 godzin jazdy na motocyklu

waga: 68,8

 

Day 13

13 października.

śniadanie: 3 kanapeczki full wypas

obiad: 1,5 naleśnika z białym serem

kolacja: pizza własnej roboty

ćwiczenia: brak

waga: 69,8

 

 

 

Day 14

14 października.

śniadanie: kajzerka full wypas

obiad: pizza własnej roboty

kolacja: dwa naleśniki z dżemem

ćwiczenia: 35 minut biegu brzuszki pompeczki

waga:

 

Day 15

15 października.

śniadanie part1: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part2: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

śniadanie part3: kanapeczka z wędliną i ogórkiem

obiad:

kolacja:

ćwiczenia:

waga:

 

 

No i siedzimy sobie teraz z panem Ballantinem i jego synami i uspokajamy tętno przed kąpielą.

Jak coś to możecie obstawiać z jakim wynikiem zakończę miesiąc :takaemotka:

 

E no i wszelkie rady mile widziane ;)

 

G'night

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mu 10 kilo zejdzie to ile bedzie wazył ? Z Bandziora go zwieje przy 100 km/h :o:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja mam klasy w knedel?

 

W zeszłym roku w zimie mnie wzięło na zrzucanie wagi, zacząłem biegać, zrzuciłem 5 kilo w pierwszy miesiąc, tylko, że ja mam z czego zrzucać. Bieganie przy - 15 robi robotę i daje mega pałer, że dało się radę. :)

 

Jedyne co- smacznych posiłków nie musisz sobie odmawiać, byle były mniejsze i częstsze, 2 dziennie to ponoć bardzo źle i na własnej skórze wiem, że tak jest, trzeba wpierdalać, nawet jak chce się schuść.

 

W swoim życiu byłem 2 razy szczupły i kilka razy nie mieściłem się w futrynie. Obecnie bliżej mi do rezerwowania 2 miejsc w kinie. Aeroby rządzą, bieganie rządzi, kalenistyka rządzi, szczególnie do zrzucania i rzeźbienia, siłkę można zostawić na koniec ale chłopaki z MMA często mówią, że bez sensu płacić za siłkę skoro ketle i kilka drążków robi robotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co ćwiczę, a ćwicze cały czas tylko bardziej w tą drugą strone... To przy -15 srednio się biega po dworzu, juz lepiej silke wtedy jakas i ergometr po 20-30minut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przy wzroście 173 mogę czuć się spełnionym człowiekiem, w lutym/marcu osiągnąłem setkę, k**wa, setkę kilogramów. I nie mam żadnej opony wokół brzucha, tylko ponton.

 

Nigdy nie przepadałem za sportem drużynowym, ani siata, ani nożna, nic. Tylko wysiłek indywidualny: bieganie, rower, Kung-Fu (do feralnej kontuzji - nadwyrężone kolana i skręcony staw biodrowy), potem siłownia i była piękna waga ok. 70 kg.

 

Potem studia, życie "zawodowe", stres, cukiernia, budka z kebabem i zdrowie się posypało. Cholesterol, nadciśnienie, stres, problemy z układem pokarmowym, po operacji "wydechu", parę miesięcy diety i z 96-98 na 92kg.

 

Wyjazd za granicę, mniej stresu, niby spokojniejsze życie, ale zmiana kuchni: Schnitzel, Bier und Apfelstrudel, k**wa, przybrałem. Znowu problemu z nadciśnieniem (160/100). Wszystkie spodnie ciasne i w takim stylu osiągnąłem setkę. Stanąłem na wadze w saunie i nie wierzyłem własnym oczom, że wskazówka nie chce się zatrzymać. Zawahała się dopiero przy 100-101kg.

 

Nabrałem barokowych kształtów (Mona Lisa przy mnie pobladła):

dsc0176ffs.jpg

 

Wieża Eiffle'a waży dużo, ale ma wzrost i piękne proporcje. Ja niestety nie:

dsc0424o.jpg

 

Nabrałem rumieńców:

dsc0760yh.jpg

 

Zrobiłem sobie postanowienie: sport, bieganie, dieta. Od tego czasu walczę systematycznie o swoje zdrowie.

 

Zacząłem od biegania po mojej okolicy: 3km z dziesięsioma przerwami i zadyszką, potem było coraz lepiej. Wyznaczyłem sobie trasę, małe kółko i systematycznie biegałem 2-3 razy w tygodniu, rezygnując z kolacji. Mały efekt. Apetyt rośnie w miarę biegania :(

 

Chodzenie po górach. Ważę co najmniej 20 kg za dużo; plecak z przodu, plecak z tyłu :( Powtarzam sobie: Weź dwie zgrzewki wody i "wtachaj" to na szczyt, poczujesz, jak obciążają organizm te dodatkowe kilogramy. Po trzech miesiącach kolana odmówiły posłuszeństwa (za ciężko). Na zdjęciu widać przyczynę:

p8011132.jpg

 

Po urlopie przywiozłem rower i jak powiedział mi kiedyś ortopeda, nie obciążam kolan, a wyciskam siódme poty. Mieszkam w górzystym terenie, więc gdziekolwiek pojadę, mam pod górkę (czasem z górki). Jeżdżę 2-3 razy w tygodniu (np. ciągnę godzinę ostro pod górkę), nie mam zadyszki, spodnie robią się luźniejsze, ciśnienie mi się unormowało (zawsze poniżej 130/80). Czuję się lepiej.

 

Kiedy schodzę "z rowera", najpierw piję, żeby trochę oszukać żołądek, żeby "nie siedzieć w lodówce". Nie wiem, jaki to przyniesie efekt, ale dołączam się do Twojej akcji - analogicznie do tematu z paleniem, mogę powiedzieć "zrzuć kilogramy razem z nami".

 

Trzymam kciuki i też "chcem schuść".

 

 

PS: na Androida ściągnąłem sobie Runtastic. Załączam GPS, wybieram rodzaj treningu i jadę. Fajnie się ogląda swoje "wyczyny". Trochę to mobilizuje. Liczy kilometry, prędkość, zaznacza trasę, różnice wysokości itp.

zrzutekranu20121002godz.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi nie bardzo, bo nawet problem miałem z wiązaniem butów. "Miażdżyca", tzn. brzuch miażdży jajka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez miesiąc dowiesz się, że nic z tego nie będzie, przy tej diecie zabraknie Ci zaraz siły do biegania.

Przy*******asz takie śniadania, że głowa mała, słodycze, alkohol, nawet jeśli będziesz sumiennie ćwiczył to nie zmienisz nawyków żywieniowych.

Teraz zaczniesz chuść szybko, bo organizm nie jest przyzwyczajony do wysiłku, później coraz mniej, aż przestaniesz widzieć rezultaty i przestaniesz ćwiczyć.

To Cię czeka jak nadal będziesz tak wpierdalał :)

I stanie się to wszystko w ciągu tego miesiąca ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pewne doświadczenia z odchudzania więc się nimi podzielę. Otóż kiedyś też ćwiczyłem na siłce przez par ładnych lat, byłem napakowany i piękny jak Apollo ;) Potem przyszła praca, przestałem ćwiczyć i organizm zaczął oczywiście odkładać nadmiar kalorii tu i tam. W szczytowym momencie ważyłem 107 kilo :slash: Żonka w końcu powiedziała dość i przeszliśmy na dietę o nazwie South Beach. W zasadzie to nie tyle dieta co po prostu zmiana nawyków żywieniowych. Poczytaj sobie o niej. Na początku rzeczywiście jest ciężko odzwyczaić się od ulubionego żarcia (pierwsze dwa tygodnie), ale potem idzie. Przez dwa miechy schudłem ze 107 do 95 kilo. Zacząłem też ćwiczyć i biegać a na brzuch wrócił kaloryfer :zeby: Tyle że nie mam samozaparcia i niestety wróciłem do tłustego mącznego jedzenia... Teraz ważę 101 kg, ale moja żonka cały czas je według zaleceń tej diety i nie miała żadnego efektu jojo.

Niestety z wiekiem człowiek ma coraz gorszą przemianę materii, najlepiej widzę to po swoim kumplu, który całe życie był chudy jak patyk. Oprócz tego jeździ codziennie kilkadziesiąt (nawet do stu) kilometrów na rowerze, powiedziałbym nawet że wyczynowo. I o dziwo po trzydziestce zaczął pojawiać mu się brzuszek i oponka. Niestety, taka nasza fizjologia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kruk po primo wpierdalaj wiecej białeczka w roznej postaci (ale nie przesadz bo po wlasnym przypadku wiem ,ze mozna tym spowodowac podwyzszenie kwasu moczowego co pozniej idzie na watrobe, nery itp).

Zacznij od badania. Taki kompleksik z krwią i moczem. Dowiesz sie jak ogolnie zdrowie dopisuje.

Hameryki nie odkryje ,ze Twoje posilki to lekki syf dla organizmu nie mowiac o czestotliwosci żarcia.

Aeroby mozesz zamienic na interwał. Organizm pali tłuszcz mniej wiecej dopiero po pół godziny cwiczen wczesniej leci woda. Jak cwiczysz 40 min to sam sobie dopowiedz. Hiit natomiast powoduje nawet po zakonczeniu cwiczen ,ze miesnie caly czas pracuja i pala tluszcz. No i jestes po tym zj***ny jak kon po wyjaraniu pola z ziołem.

Ja od połowy maja zrzuciłem ....yyyy.....24 kg........ zmiana żarcia , mniej wódy (piwa praktycznie nie pilem bo to siki), 5-6 razy siłka w tygodniu. I choć moja przyszyta łapa nie pozwala na ćwczenia z wolnymi cięzarami a tylko na maszynach a zerwane wiązadła w kolanie ograniczają mi ćwiczenia nóg to jakoś poszło...... wk**wia tylko ,że ciuchy trzeba nowe kupic :P

Zreszta cały net jest pełny różnych porad. Poczytaj na forach kfd, sfd....moze nawet diete ktos ulozy.

Co do odzywek i wspomagaczy....ja od momentu kiedy przegielem z pixami na silce i myslalem ,ze karetka mnie wywioza wpitalam juz ino białeczko i jakies bcaa po silce. No ale fakt troszke przedobrzyłem z dawką do tego mieszajać kilka kolorowych drażetek jednocześnie :P :P :P

 

 

trzymam kciuki za Twoj eksperyment i czekam na wyniki :P

Edytowane przez Ojciec Abstynent
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak, dziękuję za odzew i trzymanie kciuków. Calanthe i Pitu widzę prorokują jeden ze scenariuszy, który również potrafię sobie wyobrazić. :D

 

Wiem, że trzeba jeść częściej ale mój organizm przez lata się przyzwyczaił, że jem jak pies 2 razy dziennie, to co mam jeść więcej? Rano nie jestem głodny to jem w robocie około 9 to co sobie zabiorę do roboty. Potem około 13-15 idę na obiad nie u mamy, tylko albo pizza (ale w sumie rzadko) a często do takiej jadłodajni gdzie dają "domowe" koryto. A jak wrócę do domu to albo nic nie jem, albo coś sobie zrobię (czasem papryka z żółtym serem z pieca, a czasem awokado, albo czekolada, albo czipsy :takaemotka: Mam poczucie, że nie z głodu tylko z łakomstwa. I weź tu człowieku nie jedz po 18 jak o tej godzinie wracam z roboty.

 

Ale nie mówię, że się nie da, tylko pytam jak? No i spróbuję znaleźć jakiś kompromis między tym co zdrowe, a tym co smaczne :)

Na początek poproszę o rozwinięcie kilku pojęć których nie rozumiem.

 

kalenistyka rządzi

Gugel nie podpowiada nic zrozumiałego.

 

Kruk po primo wpierdalaj wiecej białeczka w roznej postaci

Czyli jakiej, kurczaki? Biały ser? Mleko?

 

Aeroby mozesz zamienic na interwał. Organizm pali tłuszcz mniej wiecej dopiero po pół godziny cwiczen wczesniej leci woda. Jak cwiczysz 40 min to sam sobie dopowiedz. Hiit natomiast powoduje nawet po zakonczeniu cwiczen ,ze miesnie caly czas pracuja i pala tluszcz.

Co to interwał i jaki hiit? Chce to, ale nie kumam.

 

kfd, sfd....moze nawet diete ktos ulozy. Co do odzywek i wspomagaczy... wpitalam juz ino białeczko i jakies bcaa po silce.

Te skróty w necie są używane już jako oczywista oczywistość, w efekcie nie kumam co oznaczają.

 

Fakt badania powinienem/mogłem zrobić, ale jakoś mi umknęło, bo ja nie czuję się źle – jestem zajebiście zdrowy, jeno oponki chciałbym się pozbyć. Nie wiem czy mi się to uda przed końcem października :D

 

Ojciec, mój personal trainer :D

 

Krzysiek, ściągnąłem ten runtastik, ale to gówno każe się gdzieś rejestrować a mam uczulenie na rejestrowanie się i np. podawanie emaila. Co robić? Via email czy via fejs? A jak będzie żarł baterię jak ja pizzę to się wnerwię i go odinstaluję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej przez E-mail. Ja mam z kolei uczulenie na wszelkie portale społecznościowe. Na pocztę przychodzi jedna wiadomość na miesiąc, że jest do kupienia wersja PRO.

 

Moim Samsungu po uruchomieniu GPS i aplikacji, wyłączam ekran i co najmniej 5-6 godzin działania aplikacji wystarczy bateria. Ale ja tak długo nie jeżdżę :P.

 

Po zapisaniu aplikacji, przez WiFi się to ustrojstwo łączy i aktualizuje moja bazę. Niby nic, ale w miarę przebytych kilometrów moje własne wyniki mnie cieszą. Nigdy nie będę i nie chcę być wyczynowcem, ale dla własnej satysfakcji wyznaczam sobie cele i staram się je zrealizować.

 

*************

Co do diety: JM, ŻM, ŻP, czyli jeść mniej, żreć mniej, żreć połowę - nie potrafiłem sobie tego w moim przypadku wyobrazić.

Chyba chodzi o to, żeby jeść wszystko, ale w rozsądnych ilościach, a rezygnować stopniowo z tego, co tylko tuczy.

 

Od 15 lat nie słodzę - herbaty i kawy. Piję wodę, albo "wytrawne napoje" (piwo też) :D. Słodycze uwielbiam, zastąpiłem cukierki Tic-Tac-ami, albo żuję gumę (faji nie palę). Kiedyś potrafiłbym wpindolić dwie tabliczki czekolady za jedno posiedzenie. Przestałem kupować słodycze, unikam ciast (to dopiero pokuta), ale od czasu do czasu dostanę jakąś czekoladę, no to skubnę po kostce :P

 

Więcej warzyw, gotowanych, surowych; owoce są też ważne, ale zawierają sporo cukru, dlatego ostrożnie. Unikam tłustego mięsa i ciężkich sosów. Jem dwa lub trzy posiłki dziennie. Właściwie gotuję sam bardzo proste dania, dlatego nie mam problemu z zachowaniem diety jako takiej.

 

Nie mam parowaru, ale do największego garnka z wodą wkładam metalowe sitko, a na nim układam warzywa, pokrojone ziemniaki, filet z indyka lub z kurczaka, dosyć mocno doprawiam i przykrywam pokrywką. Czekam aż wszystko się ugotuje i mogę jeść. Nienawidzę jałowego jedzenia, dlatego używam przeróżnych przypraw dla smaku. Unikam wieprzowiny, boczków i innych świnio-pochodnych. Nie to, że nie lubię, ale chcę się pozbyć tego "pontonu".

 

Jeśli jem trzy posiłki, to skromniejsze porcje, bo najgorzej jest rozciągnąć żołądek. Potrwa to trochę czasu, aż się obkurczy, ale po kilkunastu miesiącach widzę, że kiedyś pochłaniałem sam największą pizzę, a dziś mała w zupełności wystarczy, a nawet jest nadto.

Dobrze gryźć, enzymy trawienne zawarte w ślinie przyspieszają przemianę materii. Jeśli się "nałykałem" szybko, to z tego tylko problemy żołądkowe.

 

W trakcie jedzenia robię przerwy, czekam, aż żołądek powie: jeszcze, albo dość. Japończycy, albo Chińczycy mówią, że warto odejść od stołu na lekkim głodzie.

 

Jeśli jestem rzeczywiście głodny, to przyrządzam coś konkretnego do jedzenia. Lepiej (bo mniej kalorii) jest zjeść kawałek mięsa i warzyw, niż zapychać żołądek jakimiś chipsami, wafelkami, orzeszkami, czy innymi "naszerajami" (Nascherei - z niem. Łakocie).

I tak się człowiek nimi nie naje, a ile przez to przybierze...

 

Jak jestem trochę głodny - dwa plasterki sera (na dwóch się nigdy nie kończy :D ), pije dużo wody (gazowanej i niegazowanej, a nawet kranówy). Staram się nie jeść na noc, bo mi się gorzej śpi i jeszcze gorzej wstaje.

 

Trzymam kciuki i łączę się w bólu :D

Operator Pontonu, Krzysztof :D

 

PS: Zanim wyjdę do sklepu na zakupy, zjem coś, bo głodny oczami kupuje :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te 5-6 godzin mnie rzuciło na łopaty, ostatnio po instalacji linkedim mi się skrócił prognozowany czas działania z 3 dni do 1 - odinstalowałem. Mnie w sumie wali jaki dystans zrobię i z jaką prędkością bo na maratony się nie nastawiam :P

 

Moim nie opisanym powyżej problemem jest brak czasu na ćwiczenia, jakoś tak się składa, że nie stać mnie czasowo na 1,5 godzinną siłkę więc biegam wieczorem spacerując psa przy okazji, ale przyszedł mi jeszcze taki hardcorowy pomysł do głowy, że będę biegał do pracy, ale to w zimie jak nie będę mógł do roboty motocyklem jechac :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi nie bardzo, bo nawet problem miałem z wiązaniem butów. "Miażdżyca", tzn. brzuch miażdży jajka :D

 

Masz podobny wiek jak ja i samare taką też mam.

Wiązanie obuwia coś na ten temat wiem.

A powiedz kto ci pazury u nóg opcina buhahah..

Ja mam 182cm 106kg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, nie wypada się śmiać z ułomnych, ale kupiłem sobie obcinaczki z dłuższymi rączkami :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, nie wypada się śmiać z ułomnych, ale kupiłem sobie obcinaczki z dłuższymi rączkami :D

 

No ja także smieję się z siebie ale w obcinaczki też zainwestuje lub sekator :usmiech:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kruku, to może ja pokrótce, w punktach:

 

- minimum 5 posiłków dziennie (nie ma, że boli i nie chce się żreć - trzeba na początku na siłę - dobry patent to ustawienie przypomnień w telefonie)

- stopniowo zmniejszać objętość posiłków (odzwyczajenie organizmu od starych nawyków i przyzwyczajenie do nowych zajmuje około 3 tygodni - podobno po takim czasie wytwarzają się nowe połączenia synaps w mózgu)

- dieta i właściwe żywienie to 80% sukcesu, jak nie więcej - sam sport bez zmiany żarcia nie da efektów

- alkohol więcej niż raz w tygodniu rozpieprzy cały plan - poza faktem, że są to puste kalorie, to zwalnia wszelkie przemiany metaboliczne

- białko bardzo ważne - inaczej możesz popalić mięśnie podczas gubienia masy - najlepiej pierś z kurczaka na 1001 sposobów

- jeśli nawet jakoś zrzucisz bez zmiany nawyków, dostaniesz jojem w ryj tak, że się wyjebiesz na plecy ;)

 

Wiem, o czym mówię - jakieś 4 lata temu przy wzroście 170 ważyłem 91kg, z pomocą dietetyka zszedłem w 3,5 miesiąca do 74,5 kg, potem niestety się zaniedbałem i wróciłem do tej wagi.

Teraz od 2 miesięcy staram się na spokojnie wrócić do formy, ale idzie to zdecydowanie bardziej opornie - jednak wiek robi swoje.

 

PS. odŻywki

Edytowane przez VooR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

k**wa, napisałem takiego ładnego, długiego posta o swojej diecie, i metodzie zrzucenia i wogóle itp itd i, że ja też teraz zrzucam i w trakcie wysyłania zerwało mi połączenie i wszystko szlag trafił! :oczy:

 

drugi raz nie będę pisał!

 

Kruku trzymam kciuki za Ciebie i za siebie! hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.