Skocz do zawartości

Chcem Schuść - Eksperyment


Kruk
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, Tomek napisał:

dobiłem z 64kg do 80 kg.

A czy w związku z tak dynamicznym wzrostem masy nie odczułeś tego na stawach?

Ja pamiętam, jak dopiero wchodziłem w dorosłość, ważyłem tyle co ty, czyli 64 kilo. I tak rok rocznie tyłem kilogram, powli dobijając do 72 kilogramów, które utrzymywałem stabilnie, a było to w czasie pracy w Żabce, więc wysiłek fizyczny był znaczący, to i człowiek mógł jeść więcej, nie tyjąc, he he. Ale w ostatnim roku pracy w żabce, nagle zaczęło mi się robić ciężko, szybciej się męczyłem i ogólnie stawy zaczęły mnie męczyć mocniej, niż zazwyczaj. No i niespodzianka, bo wtedy z roku na rok nagle strzeliło kolejne 12 kilo, dobijając do 84 (Jest to masa prawidłowa dla mojego ciała, optymalna, aczkolwiek mam nieodpowiedni stosunek mięśni do tłuszczu, he he).

Tą masę czasami utrzymuje, poza okazjonalnymi tygodniami obżarstwa, gdzie jestem w stanie jednego tygodnia ważyć +4 klio, a po dwóch tygodniach się tego pozbyć, nie robiąc jakoś szczególnie nic wielkiego, ale teraz mam wrażenie, że im starszy się robię, tym gorzej zaczyna działać metabolizm i chyba wracam do momentu, gdzie będę 1 kilogram przybierać na masie, dzięki czemu cieszę się, że w zeszłym roku kupiłem spodnie motocyklowe rozmiar za duże.😁

Jednak w moim przypadku niestety ćwiczenia intensywne, aby zgubić masę, albo ewentualnie zbudować siłę, nie wchodzą w tej chwili w grę, ze względu na stawy, które po dwóch tygodniach ćwiczeń umierają, no i niestety oczy. Jak ostatnio chciałem wrócić do ćwiczeń kilka miesięcy temu, to zaparłem się, ćwiczyłem intensywnie, ale rozsądnie, przez co zauważyłem, że tymczasowo pogorszył mi się wzrok. Pewnie ciśnienie w oczach za mocno skakało podczas ćwiczeń i oczy nadwyrężyłem. Odpuściłem ćwiczenia, wzrok wrócił do mojej koślawej normy, ale kurde nawet w tej chwili ćwiczyć nie mogę, zostaje tylko jazda na rowerze i spacery, na więcej organizm nie pozwala.

Ach, starość.😆

Edytowane przez maniomen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zamiast ciezarow podnosic probowales plywac maniomen ? w goglach  oczywiscie- zebys nie mowil ze chlor cie szczypie...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, jacekrysiek napisał:

zamiast ciezarow podnosic probowales plywac maniomen ? w goglach  oczywiscie- zebys nie mowil ze chlor cie szczypie...

Mam nieprzyjemne doświadczenia ogólnie z pływaniem i basenami, dlatego niestety unikam ich obecnie jak ognia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aha- no tak lepiej zebys sie nie utopil, a probowales kiedys wspinaczki , tzn byles kiedys na sciance wspinaczkowej? 

cwiczyc nie koniecznie trzeba ciezarami , mozna ''lezac'' na podlodze konkretnie sie zmeczyc i poruszyc spore partie miesni... mnie sie wydaje ze ty powinienies wzmocnic miesnie grzbietu, tzw core muscles. Porob sobie po kilka minut dziennie: deske, supermana, mountain climber . Po miesiacu zobaczysz ze nagle zaczniesz chodzic bez bolu...

 

Bo takie dzwiganie nieumiejetne paczek na zapleczu to ci rozpierdoli konkretnie kregoslup zanim na emeryture pojdziesz...Miales jakies szkolenie odnosnie wlasciwego przenoszenia ciezkich rzeczy?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież siłownia to nie tylko "ciężary".  Obciążenie trzeba umiejętnie dobrać.  

18 minut temu, jacekrysiek napisał:

...Miales jakies szkolenie odnosnie wlasciwego przenoszenia ciezkich rzeczy?

😁on mieszka i pracuje w Polsce 😏

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, jacekrysiek napisał:

aha- no tak lepiej zebys sie nie utopil

Nie no, jakbym się utopił, to rozwiązałbym wszelkie problemy związane z bólem stawów.

Ale zostałby tylko jeden problem. Czy z szatanem napierdzielać się na gołe pięści, czy jednak wziąć ze sobą do piekła miecz.😆
 

Godzinę temu, jacekrysiek napisał:

a probowales kiedys wspinaczki , tzn byles kiedys na sciance wspinaczkowej? 

Próbowałem. Mimo mocno zaharowanych dłoni od majstrowania w stolarce, nadal mam za słaby chwyt. No i jeszcze dochodzi uszkodzony nadgarstek, który po rehabilitacji nie boli, ale jak rękę przeciążę, to ból promieniuje na palce (Czytaj - Ultradźwiękami rozbili zalegania w nadgarstku, potem prądem uszkodzili układ nerwowy, a następnie laserem odbudowali go, omijając miejsce uszkodzenia. Czyli nadal staw jest uszkodzony, ale nie boli, jednak promieniuje dalej). Prawdopodobnie z tej samej przyczyny nie trzymam rolgazu na motocyklu palcem wskazującym i środkowym (nie licząc długości paluchów i tego, że palec wskazujący w pozycji wyprostowanej leży na zawiasie klamki), a środkowym i serdecznym. Zniszczona ręka.
 

Godzinę temu, jacekrysiek napisał:

cwiczyc nie koniecznie trzeba ciezarami , mozna ''lezac'' na podlodze konkretnie sie zmeczyc i poruszyc spore partie miesni...

Jak tak większość czasu ćwiczę. Wykorzystuję do ćwiczeń wyłącznie masę swojego ciała. Kalistenika chyba się to zwie. Niestety problem polega na tym, że minimalne ćwiczenia, które ja uznaję tylko za rozciąganie, nie przynoszą efektu. Ani od tego nie chudnę, ani nie przestają boleć stawy, bo je rozruszałem. Z kolei teraz nadmierne ćwiczenia, czyli takie, gdzie zaczynam się grzać i pocić i faktycznie to wpływa na masę ciała, ale kończy się chrupaniem i strzelaniem wszystkich stawów, plus ból łokcia i nadgarstka prawej ręki, no i oczywiście okresowa ślepota, spowodowana prawdopodobnie nadmiernym wzrostem ciśnienia w oczach.

Taki to perfidny przypadek jestem.🙃

 

Godzinę temu, jacekrysiek napisał:

Miales jakies szkolenie odnosnie wlasciwego przenoszenia ciezkich rzeczy?

W każdej pracy.

BHP kończy się, jak trzeba skrzynię z wódą, ważącą 50 kg wnieść w pojedynkę do Żabki (Też takie rzeczy się zdarzały. Ale wtedy miałem odwrotny bilans mięśniowo-tłuszczowy. Więcej mięśni, niewielka ilość tłuszczu). Człowiek spokojnie 8 godzin tam tyrał i nic się człowiekowi nie działo, bo byłem zahartowany, mimo że stawy nadal bolały. Teraz zszedłem z tonu nawet nie próbowałbym takiej skrzyni podnieść, bo pewnie dysk wyleciałby od razu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to moja rada taka: albo sterydy Jakies bierz, albo szykuj sobie debowa jesionke🙂

No nie jest latwo widze z Toba...szwarcenegera z Ciebie nie zrobimy raczej ,ale nie poddawaj sie . Medycyna idzie do przodu ciagle ...

A z tym basenem I plywaniem to bym sie jednak przeprosil, Bo na Twoj przypadek na pewno by pomoglo... No ale to juz Twoja psychika...chociaz gdybym blizej mieszkal ,szybko bym Cie wyleczyl z tej trauma😎

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, jacekrysiek napisał:

No to moja rada taka: albo sterydy Jakies bierz, albo szykuj sobie debowa jesionke🙂

No nie jest latwo widze z Toba...szwarcenegera z Ciebie nie zrobimy raczej ,ale nie poddawaj sie . Medycyna idzie do przodu ciagle ...

A z tym basenem I plywaniem to bym sie jednak przeprosil, Bo na Twoj przypadek na pewno by pomoglo... No ale to juz Twoja psychika...chociaz gdybym blizej mieszkal ,szybko bym Cie wyleczyl z tej trauma😎

Ja bym, spróbował kretynkę plus gainer.  Plus odpowiednio dobrane ćwiczenia po dobrej rozgrzewce.....  Gorset mięśniowy to podstawa przy problemach z kręgosłupem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki nie przekraczam 90 kilo, nie przejmuje się tym. Tak samo bólem stawów nie przejmuje się, bo nawet powoli zaczynam się przyzwyczajać.😁

A jak przekraczam, co w życiu zdarzyło mi się raz i to grubo przekroczyłem, to dużo ćwiczeń, zero słodyczy. Jak raz mi skalę wywaliło na bezrobociu, bo tylko siedziałem i żarłem, to jak się za siebie wziąłem, to w dwa miesiące zrzuciłem 10 kilo. Bardzo dobry wynik.

Czy drugi raz dałbym radę? Nie wiem, coraz mocniej słodycze mnie kuszą, mogłoby być ciężko.🙃

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.03.2024 o 07:09, Tomek napisał:

Odkopuje temat.

Jak wiecie zawsze miałem szczupłą sylwetkę,niestety ostatnio troszkę napuchłem i dobiłem z 64kg do 80 kg. Co ciekawsze od 2 miesięcy jak waga zaczeła przekraczać 70, przeszedłem na dietę i liczyłem kalorie. Dieta dała tyle,że przy 2 000 kalorii , moja waga nadal rosła. Teraz , żeby wrócić do normalności ( w moim mniemaniu) Codziennie lekkie ćwiczenia, a raz w tygodniu ekstra wysiłek. Nawet rowerek wrócił do łask. Mam nadzieje, że do zlotu znów będę szczupłą osobą.

 

u mnie przy 2000 kcal też waga rosła, dopiero przy 1600-1700 zaczęło spadać, w pół roku z 99 zszedłem do 84 i dalej już nie szło, musiał bym wtedy jeszcze mniej jeść,

ale zacząłem popuszczać sobie trochę i w sumie po 5 latach mam 97 :D

Trzeba zacząć ponownie redukcje. Ale żeby nie być szczypiorem to cel 90kg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waga to tylko cyferka. Poważnie. Dawno temu ważyłem 96kg i nosiłem L/XL a teraz mam 94kg i noszę M/L z naciskiem na M. Ale 12h squasha tygodniowo robi swoje 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, kokos napisał:

Waga to tylko cyferka. Poważnie. Dawno temu ważyłem 96kg i nosiłem L/XL a teraz mam 94kg i noszę M/L z naciskiem na L. Ale 12h squasha tygodniowo robi swoje 

Przerobiłeś tłuszcz na mięśnie.

 

Tłuszcz przy tej samej masie ma większą objętość, niż mięśnie.

 

Ważąc 100 kilo albo można być tłustawym człowiekiem, albo już małym czołgiem.

 

Ja niestety poszedłem w drugą stronę. Chodziłem w rozmiarze M i byłem w stanie góry przenosić, teraz zmierzam w stronę rozmiaru L i widzę, jaki fajnie powierzchowny tłuszczyk się buja na torsie.

 

Boing Boing.😆

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

           żeby schudnąć trzeba bardzo mocno ograniczyć spacery.............te do lodówki😀

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, jacek123 napisał:

           żeby schudnąć trzeba bardzo mocno ograniczyć spacery.............te do lodówki😀

Dokładnie 😁

A najlepszym patentem aby schudnąć są ziemniaki. Tak, ziemniaki!

Ale nie jeść.....

.,....... Kopać 🙃

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruch to podstawa :) jeszcze się pochwalę, że wróciłem do codziennego robienia pompek. Niestety czas mnie ogranicza. Ale coś tam codziennie zrobię. Absolutne minimum to 100. Czyli 5x20. Z reguły 3 serie rano przed pracą o potem szukam czasu. W dni luźniejsze wpada 200 czy 250. Ot taki dodatek do squasha :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze swojego doświadczenia mogę tylko powiedzieć, że warto unikać cukru we wszelkiej postaci. Żadnych słodzonych napojów (chyba, że do popijania, ale kolka zero też się sprawdza), żadnego słodzenia kawy/herbaty itd. Ja swoją "przygodę" zacząłem właśnie od tego i 15kg zeszło samo w 3 miesiące. A dalej to już standard - mniej żarcia+więcej ruchu. Żadne diety cud, magiczne grzybki czy lewatywy ze święconej wody nie pomogą, zwykły bilans kaloryczny. Jeżeli spalasz więcej niż dostarczasz to waga musi zejść i koniec (niektórzy w tym miejscu się kłócą, że nie, bo słaby metabolizm, bo choroba itp. tylko gdyby tak było to ujemny bilans doprowadził by do wycieńczenia i w końcu kopnięcia w kalendarz, a jakoś tego nie robi).

Poziom 78-79 kg osiągnąłem w okolicach października/listopada i od tego czasu się utrzymuje. Start był ze 148. Polecam. Warto jak cholera.

  • Like 1
  • Upvote 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Krzych napisał:

ujemny bilans doprowadził by do wycieńczenia i w końcu kopnięcia w kalendarz, a jakoś tego nie robi).

Może zrobić.   Wszystko z głową i dać sobie czas. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, kazek napisał:

Może zrobić.   Wszystko z głową i dać sobie czas. 

 

Ok, może źle się wyraziłem - nie mówię, że każdy może sobie bez konsekwencji narzucić agresywny ujemny bilans. Chodzi o to, że jak już ktoś względnie zdrowy mówi, że pomimo ujemnego bilansu nie traci wagi to raczej słabo liczy.

  • Like 1
  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Krzych napisał:

 

Ok, może źle się wyraziłem - nie mówię, że każdy może sobie bez konsekwencji narzucić agresywny ujemny bilans. Chodzi o to, że jak już ktoś względnie zdrowy mówi, że pomimo ujemnego bilansu nie traci wagi to raczej słabo liczy.

Albo oszukuje.

Dokładnie tak jak piszesz. Podstawa to cukier out. Alko tez potrafi zrujnowac zalozenia, ale w ilosci tkz. od swieta nie zaszkodzi. Poza tym można wszystko, tylko w mniejszej ilości. Trzeba też poznać swój organizm, na jakie żarcie jak reaguje. No i apka z kaloriami bardzo pożyteczna jest. 

 

Co do aktywności fizycznej to żaden wysiłek nie zastąpi racjonalnego odżywiania. Jak ktoś lubi podjeść to braknie mu dnia do spalania tego.

  • Like 1
  • Upvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Franio napisał:

Albo oszukuje.

Dokładnie tak jak piszesz. Podstawa to cukier out. Alko tez potrafi zrujnowac zalozenia, ale w ilosci tkz. od swieta nie zaszkodzi. Poza tym można wszystko, tylko w mniejszej ilości. Trzeba też poznać swój organizm, na jakie żarcie jak reaguje. No i apka z kaloriami bardzo pożyteczna jest. 

 

Co do aktywności fizycznej to żaden wysiłek nie zastąpi racjonalnego odżywiania. Jak ktoś lubi podjeść to braknie mu dnia do spalania tego.

Stara zasada "M Ż " 😏

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.