Skocz do zawartości

Jak Nie Odpalać Gaźnikowców


BAN
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Być może napiszę oczywistą oczywistość. Wielu z was może również śmiać się z moich przypadków. Postanowiłem jednak podzielić się moimi własnymi błędami z tymi, którzy potrzebują podobnej porady.

 

Jest chłodny poranek po zimnej nocy. Rano siadamy na bandytę i przystępujemy do odpalania. Bandyta jest na gaźnikach, więc mamy dźwigienkę ssania.

 

Jako niedoświadczony użytkownik pojazdów z silnikami gaźnikowymi bardzo łatwo i nieświadomie zalewałem świecę. Gdy bandzior rano niechetnie odpalał, "pomagałem mu" gazując lekko manetką... Tyle, że robiłem to (GŁUPOTA!!!!) na włączonym ssaniu. W efekcie, tydzien po zakupieniu motocykla, przestał mi odpalać w ogóle.

 

Kosztowało mnie to holowanie do warsztatu. Na szczęście, koszty zamknęły się w regulacji i czyszczeniu gaźników. Mimo, iż mechanik zrobił dużo więcej (naciągnięcie łańcucha, smarowanie, regulacja różnych linek, dopomopowanie opon , uzupełnienie śrubki od owiewki wink.gif, sprawdzenie paru drobiazgów ) -wyszło na szczęście tylko ok 250 zł (razem z transportem). Tak na prawdę, mechanik wprost powiedział mi, od razu przy odbiorze, że źle odpalam moto. Powiedział jak to zrobić właściwie.

 

Po regulacjach, w dzień i na ciepło, moto zawyczaj pali tylko na strzała. Bez ssania. Czasem można przygazować lekko, ale bez ssania! Powiedział nawet, że korzystniej jest, ograniczyć do minimum czas rozgrzewania na ssaniu, wyłączając ssanie i zastępując je manetką (o ile dobrze zrozumiałem). Dzisiaj przetestowałem rozwiązanie, starając się sprawnie i szybko przełączyć dźwigienkę tak, by zdążyć bandytę przygazować zanim nierozgrzany silnik zgaśnie.

 

 

Zakładam, że kolejnym złym nawykiem było ruszanie motoczyklem na ssaniu lub pół ssaniu.

 

Mam nadzieję, że pomogę uniknąć kłopotów zapłonowych niektórym z początkujących. Lepiej uczyć się na cudzych błędach. Doświadczonych użytkowników bandziora, proszę, nie śmiejcie się ze mnie. Nikt nigdy wcześniej w życiu nie powiedział mi o takich sprawach. W pojazdach na wtrysku nie spotkałem dźwigienki ssania smile.gif.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bandziorro widzę, że mamy ten sam rocznikowo i wersjowo moto i ja kiedy jest chłodno to zawsze oprócz ssania przy odpalaniu robię ruch manetką ( w instrukcji jest mowa tylko o ssaniu), kiedy jest ciepło to tylko ssanie. Kolejna sprawa czemu ruszanie na ssaniu ma być złe zwłaszcza w niskich temperaturach? Po prostu jak mu wyłączysz ssanie na zimnym silniku to po pierwsze ciężko jest ruszyć bo moto się dławi i nie bardzo chce wchodzić na obroty a po drugie ssaniem regulujesz wolne i "stabilne obroty" a , żeby zimny silnik pracował jako tako bez ssania to musisz mu trzymać jakieś 2500- 3000 obrotów a przy takich obrotach na zimnym silniku kiepsko się wrzuca pierwszy bieg. :unsure:

Edytowane przez dzvonec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja szkoła mówi o trzymaniu 2k obrotów na ssaniu, by nie rżnąć zimnego silnika i zapewnić mu jako takie smarowanie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moje zdanie jest takie,żeby odpalic rano moto na ssaniu chwile pochodzi,cofamy ssanie i silnich chodzi na wolnych obrotach, troche sie rozgrzeje(ok.5min) i wtedy siadam już na motocykl,który sie nie dławi i jedzie tak jak chce.Dlatego najpierw odpalam moto a potem sie ubieram,a jak sie ubiore to moge jechac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moje zdanie jest takie,żeby odpalic rano moto na ssaniu chwile pochodzi,cofamy ssanie i silnich chodzi na wolnych obrotach, troche sie rozgrzeje(ok.5min) i wtedy siadam już na motocykl,który sie nie dławi i jedzie tak jak chce.Dlatego najpierw odpalam moto a potem sie ubieram,a jak sie ubiore to moge jechac.

Wlasnie Stefan. Dokladnie tak. Jak sie komus spieszy, to po wylaczeniu ssania mozna przytrzymac manetke na 2-3 tys.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bandziorro widzę, że mamy ten sam rocznikowo i wersjowo moto i ja kiedy jest chłodno to zawsze oprócz ssania przy odpalaniu robię ruch manetką ( w instrukcji jest mowa tylko o ssaniu), kiedy jest ciepło to tylko ssanie. Kolejna sprawa czemu ruszanie na ssaniu ma być złe zwłaszcza w niskich temperaturach? Po prostu jak mu wyłączysz ssanie na zimnym silniku to po pierwsze ciężko jest ruszyć bo moto się dławi i nie bardzo chce wchodzić na obroty a po drugie ssaniem regulujesz wolne i "stabilne obroty" a , żeby zimny silnik pracował jako tako bez ssania to musisz mu trzymać jakieś 2500- 3000 obrotów a przy takich obrotach na zimnym silniku kiepsko się wrzuca pierwszy bieg. :unsure:

 

Mechanik stwierdził wprost: SSANIE + GAZ = zalewanie swiec. To samo powiedzial mi tesciu ;)

 

Samo ssanie nie robi problemow, ale mechanik stwierdzil ze korzystniej jest po krotkim ssaniu (tak aby nie zgasł po wyłaczeniu) przejsc na manetkę i grzanie go bez ssania (nie wiem dlaczego). Potem, jak sie rozgrzeje, puszczasz na jałowe i wrzucasz 1 :)

 

Jezeli odpalasz na ssaniu to go nie gazuj. Czesc problemow z odpalaniem mialkem wlansie dlatego, ze odpalalem na ssaniu i gazowalem. Po prostu swiece sie pozalewaly.

 

Dodam, ze teraz -po regulacjach, gdy jest cieplo, w ogole ssania nie trzeba i w wiekszosci sytuacji pali mi nawet bez ruszania manetki.

Edytowane przez bandziorro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wniosek, że metoda odpalania na jednym bandziorku się sprawdzi a na drugim już nie. I każdy musi wyczuć jak jego sprzęt najlepiej będzie odpala, czyli metoda prób i błędów. B)

Edytowane przez dzvonec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam tylko że lepiej jest właśnie jak najwcześniej wyłączyć ssanie i przytrzymać na manetce dlatego że tak bogata mieszanka może zmywać film olejowy z cylindrów i nie ma dobrego smarowania :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam temaciwo bo troszke mnie kolega nastraszyl zalewaniem swiec... Jak to w koncu? Ja na zimno ssanie max+delikatnie gazu i chodzi. Czasami ruszam gdy ssanie mam jeszcze delikatnie zaciagniete (z zachowaniem delikatnosci dla silnika, zreszta jak zawsze)

 

Jutro na zimnym sprawdze czy na samym ssaniu zagada :)

Edytowane przez Manitou
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktos mortze podrzucci koledze jakiegos linka do tematu orozgrzewaniu olejakow?

 

Generalnie - masz motocykl chlodzony powietrzem (masz chlodnice oleju) wiec zalecane jest dobrze rozgrzac motocykl przed jazda, aby przedluzyc zywotnosc silnika.

Prosze dbaj o swojego bandyte i stosuj sie do tego.

rozgrzac, to nie tylko tak zeby ledwo trzymal obroty, tylko zeby sie zagrzal do temp pracy.

Dopoki noto sie nie rozgrzeje przynajmniej zeby trzymalo wolne obroty bez ssania - nie ma sensu jezdzic, a dopoki sie nie rozgrzeje, lepiej nie przekraczac ekonomicznych obrotow.

 

a!

i jakjest chlodniej...to olejak mzoe sie nigdy nie rozgrzac....

 

mam andzieje ze pisze oczywiste rzecz - ale tak na wszelki wypadek ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje moto przy ok. 10st. na zewnątrz odpalam na ssaniu, pochodzi 1 min i ssanie wyłączam. Wsiadam i jadę nie przekraczając 4tys obr - moto pod obciążeniem zagrzeje się szybciej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dodam od siebie że najlepiej silnik rozgrzewa się pod obciążeniem dla tego sam robię tak: odpalam na ssaniu bez gazu, przygotowuje się do jazdy ubranko itp. itd. ok 2-3 min, wyłączam ssanie (dobrze ustawiony nie powinien gasnąć ani się dławić) jadę powoli przez min 5km jak jest ciepło do 10km jak jest chłodniej obroty nie przekraczają 3000-4000 tyś po takim dystansie można trochę przypałować i przekroczyć 5000rpm.

Nie rozgrzewajcie maszyn na postoju silnik jest zaprojektowany do pracy pod obciążeniem ważne by nie katować maszyny na obrotach gdy jest zimny.

Ssania używajcie tak mało jak tylko to możliwe pewnie zauważyliście już że wrzucanie jedynki na ssaniu gdy na obrotomierzu jest 2000-2500rpm jest trochę głośniejsze niż podczas normalnej jazdy (szkoda skrzyni).

Tyle rad ode mnie.

Pozdrawiam

 

Widzę że w międzyczasie qunerk już napisał co i jak moje wypociny potraktujcie jako uzupełnienie ;)

Edytowane przez Ezekiel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mechanik raczej powiedział."Jak najszybciej wyłączyć ssanie" co nie oznacza że nie mozna jechać/ruszyć na ssaniu.

Odpalamy moto ssanie ustawiamy tak co by obroty oscylowały około2 tyś. (inaczej zimne moto w 90% zgaśnie)

Ruszamy i jedziemy.Powoli ujmujemy ssania jak moto się nie dusi zdejmujemy więcej aż do wyłączenia całkowitego.

Tak robiłem zawsze w gaźnikowcach z ręcznym ssaniem :) Tak mnie też uczyli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tygodniu spokojnie moge wam napisac, ze odpalam na ssaniu tylko jak jest zimny. ZERO GAZOWANIA. Popracuje z minutke lub dwie na ssaniu i powoli je wylaczam. SIlnik pracuje wtedy na jalowych. Jak mi sie spieszy, a silnik jeszcze nie jest odpowiednio cieply, to manetką trzymam ok 2000 rpm az zagrzeje sie jak trzeba. Cala filozofia. Odpala mi niezawodnie odkad to stosuje. Dzisiaj bylo tak cieplo, ze na pstryka mi odpalil kompletnie bez ssania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie dzis troche kropilo, slonca brak. Bandzior stal 6 godzin pod golym niebem (bo bylem na wyjezdzie). o 20.30 chcialem go odpalic (temperatura na oko z 5 st.). Daje samo ssanie, krece odpalil ale nie utrzymal obrotow i zgasl. Potem odpalanie z gazem-nic. Zdjalem ssanie, krecilem kilka razy po kilka sekund, potem znowu z ssaniem i zagadal. Musialem troche manetka mu zapodac bo obrotow nie chcial trzymac i spadaly. Jeszcze mi zgasl po 300m na swiatlach ale to przez zimny silnik i brak ssania mam nadzieje. Odpalil juz bez problemu wtedy.

Takze to chyba wskazuje na nadal zasyfione gazniki? Pisze -nadal- bo kuzyn mi czyscil dolne komory ale sam mnie uprzedzil ze bylo ostro zawalone i pewnie cos tam jeszcze zleci z gornej czesci gaziorow

Edytowane przez Manitou
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie z kolei, jak dam (zawsze) ssanie, nie zawsze się obudzi do ok 3 tyś więc mu pomagam manetką delikatnie, jak wejdzie zostawiam, zamykam garaż, ubieram się, wyłączam ssanie i jest ciepły, fruuuu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy 7st ssanie przez 3-5 min i jazda z obrotami nie wiekszymi niż 4500tys. Olejaki mają to do siebie że niestety bez ssania rzadko kiedy odpalają z zimnego. Vfr kumpla pali na zimnym bez sania !! , ale to Honda :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, dorzucę swoje "trzy grosze" do tego tematu, możliwe że moja reputacja znów popłynie w dół, ale nie mam zamiaru się nad tym rozczulać.

Swoje wywody podzielę na: teoria z instrukcji, odpalanie własne [poprzedni sezon], wnioski od mechaników i ludzi którzy z gaźnikami mieli doświadczenie [mechanicy oraz osoby które posiadały trabanty] oraz moje teraźniejsze odpalanie motocykla po przeanalizowaniu poprzednich doświadczeń oraz zaczytanej wiedzy z instrukcji.

 

Uruchomienie silnika wg. Instrukcji Obsługi:

Gdy silnik jest zimny: Pociągnąć dźwignię ssania do oporu, w kierunku do siebie. Zamknąć całkowicie przepustnicę/manetkę gazu (nie dotykać jej). Wcisnąć przycisk rozrusznika elektrycznego - silnik powinien zostać uruchomiony. Zaraz po tym jak silnik zostanie uruchomiony cofnąć dźwignie ssania do połowy i poczekać, aż silnik rozgrzeje się (należy utrzymywać wówczas prędkość obrotową silnika ok. 2000 - 3000 obr/min). Po rozgrzaniu silnika cofnąć do oporu dźwignie ssania, tak aby znalazła się w pozycji wyłączonej (po około 30 sekundach). Jeśli temperatura jest bardzo niska możliwe jest dłuższe korzystanie z układu ssania.

Gdy silnik jest ciepły: Odkręcić przepustnicę/manetkę gazu o ok.1/8 do 1/4 i wcisnąć przycisk rozrusznika elektrycznego. W przypadku gdy silnik jest ciepły nie zachodzi konieczność użycia ssania.

 

Odpalanie własne - poprzedni sezon:

Kiedy zakupiłem swój pierwszy motocykl, przeczytałem do niego instrukcję, jako że byłem podniecony stwierdziłem że już wszystko wiem, jak się później okazało popełniałem błędy, ale to normalne jestem człowiekiem. Odpalanie motocykla wyglądało u mnie w taki sposób: Sprzęgło, ssanie do oporu i rozrusznik, a w głowie odliczałem 30 sekund, po czym odłączałem ssanie, robiłem to w zwykły prosty cyfrowy (logiczny) sposób, tryb binarny czyli "0" i "1". Nie było żadnych problemów, do momentu aż w internecie nie zobaczyłem posta "korzystasz ze ssania z głową czy jak czarny człowiek czyli tryb "1 i 0"" uderzył mnie rasizm, ale i ruszyło mnie że chyba robię błąd. W wakacje znajomy powiedział mi że jak jest ciepło na polu wcale nie używa ssania, jako że jest bardziej doświadczonym motocyklistą, stwierdziłem będę robić tak jak ON. I to był błąd.

Miesiąc sierpień, miejsce: Sucha Beskidzka (wakacje), cel odpalenia Bandyty - jezioro w Żywcu. Co zrobiłem, ano odpalić chciałem motor bez ssania, bo ciepło, a noc była zimna. Efekt: Ja mu gaz a on zgasł. Pierwszy raz mój motocykl mnie zawiódł, byłem zdezorientowany, przybity i zaskoczony. Po 15 minutach prób odpalenia, przez pchanie i kombinacje silnik odpalił. Wtedy nie byłem świadomy tego co zrobiłem, a co właściwie zrobiłem? Zalałem świece. Kilka tygodni później, już w mieście Krakowie wpadłem na pomysł zatankowania paliwa Shell, nie wiem jakiego ale tego najdroższego, pełen radości z tego co zrobiłem odstawiłem motocykl do garażu i poszedłem spać. Rano wstałem i miałem zamiar odpalić Suzuki w mój cyfrowy sposób, ale tu problem powstał, zakręcił rozrusznik, silnik zaskoczył i poszedł spać zamiast się budzić. Chwila stresu, myśl spóźnię się do pracy, co tu zrobić, ale wyszedłem z opresji odpaliłem silnik i tu zaczyna się kolejny błąd przy odpalaniu ze ssaniem używać zachciało mi się manetki gazu, przez pierwsze kilka miesięcy było elegancko, silnik odpalał z dużym warknięciem. Przyszedł listopad, zrobiło się chłodniej i Bandyta zapoczątkował bunt, tudzież rokosz. Ale jakoś dawał rade, trochę na popych, trochę szczęścia, jeździł do grudnia. Wtedy się obraził i przestał nawiązywać współpracę. Zaznaczam używałem ssania plus manetki gazu, skończyło się tak że przyjechała ekipa z warsztatu i zabrali Bandytę na stół operacyjny. Koniec części drugiej.

 

Motocykl oddany z warsztatu (regulacja luzów zaworowych, czyszczenie i synchronizacja gaźników, wymiana linki ssania, wymiana sprężyn przedniego zawieszenia, wymiana uszczelniaczy, oleju w lagach, oraz wymiana łożyska główki ramy).

Wstępna diagnoza: problem z odpalaniem - problem z rozciągniętą i rozwalona linką ssania. Po owocnej rozmowie z mechanikami dowiedziałem się że B6 jak i B12 muszę spełnić pewne warunki by odpaliły na zimnym silniku w zimne dni: po pierwsze ssanie całkowicie włączone, po drugie dobrze naładowany akumulator, po trzecie: jeżeli dzwonią do nich znajomi że im Bandyta nie odpala jadą do niego i zawsze odpalają. Czy mają magiczne ręce: NIE, oni wiedzą to co ludzie znający pojazdy GAŹNIKOWE. Mianowicie ssanie plus manetka gazu często kończy się zalaniem świec i problemem z uruchomieniem silnika.

Byłem ciekawy i zadałem pytanie jak odpalać motocykl, kiedy mi go przywieźli do garażu, był styczeń i temperatura ujemna na polu, dodatkowo padał śnieg. Rzekli tak: Ssanie do oporu, sprzęgło oraz rozrusznik, bez dotykania manetki gazu. Ok odpalił cieszę się i w tym momencie mechanik zwalnia ssanie, myślę sobie co tak szybko, dlaczego?! Byłem zdziwiony poruszyłem temat i dowiedziałem się jak według nich powinno się odpalać Bandytę.

Ssanie do końca, sprzęgło i rozrusznik, w momencie gdy motocykl wejdzie na obroty od razu zmniejszamy ssanie po czym po chwili je wyłączamy całkowicie. I tu kolejna sprawa, nie ma możliwości rozgrzania silnika bez obciążenia, tym bardziej "olejaka", aby go rozgrzać należy nim jechać, delikatnie i tu kolejny ważny element: Zimno, plus zimny silnik i jak tu jechać, początek jazdy jest związany z efektem "dziury w gazie" silnik nie reaguje na manetkę gazu i należy być czujnym. Gdyż albo nagle złapie obroty i nas zaskoczy, albo dodamy w nerwie za dużo gazu i może zacząć go dławić.

 

WNIOSKI - WSPÓŁCZESNE URUCHAMIANIE SILNIKA PO PRZEANALIZOWANIU ZDOBYTEJ WIEDZY I SKROMNEGO DOŚWIADCZENIA:

Podchodzę do motocykla rano, wkładam kluczyk do stacyjki, sprawdzam czy światła są wyłączone, przekręcam kluczyk, załączam ssanie, wciskam sprzęgło, przełączam wyłącznik silnika w pozycje do jazdy, naciskam starter i silnik uruchamia się. W momencie jak wejdzie na wyższe obroty zmniejszam ssanie, tak aby kilka do kilkunastu sekund pochodził w okolicach 2000 obr/min, odłączam ssanie. Czasem dodam mu trochę gazu, wsiadam i jadę delikatnie i bez szarży. Jak na polu jest poniżej 5 stopni przez pierwsze setki metrów czuć że silnik nie chce się wkręcać wiec jadę tak że wszystko mnie wyprzedza. A potem jest już pięknie:)

Czego ja nie polecam jak i instrukcja oraz mechanicy:

- Uruchamiania zimnego silnika z załączonym ssaniem oraz odkręconą manetka gazu można go zalać.

- Uruchamiania zimnego silnika z samym gazem, silnik się uruchomi, zacznie go dławić, my dodamy gazu, a on się zaleje i zgaśnie.

- Długiego trzymania na ssaniu - jest zbędne, służy do rozruchu.

- Dodawania gazu jak dławi silnik, lepiej pozwól mu zjeść to paliwo co ma, a może nie zgaśnie.

 

Co polecam? Czytać instrukcje obsługi, a nie myśleć że wszytko się wie :)

  • Upvote 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bucz opis super.Ale i tak muszę wtrącić swoje trzy grosze :)

Wszystko w 99% się zgadza.Nie kumam natomiast dlaczego uparłeś się męczyć silnik jak jest zimny w czasie jazdy.Po co wyłączasz natychmiast ssanie jak jest zimny.Naprawdę nic mu się nie stanie jak pojedziesz te 2-3 km na ssaniu a jazda będzie dużo przyjemniejsza.Może spalisz0.01 litra benzyny więcej i to wszystko.

A jak jakiś mechanik powie bo się wyłącza natychmiast.To się spytaj o układ automatycznego ssania.Czy działa w systemie 0-1. Po prostu stopniowo wraz ze wzrostem temperatury silnika ujmuje się ssania.Ot cała filozofia.

 

Czyli zgadzam się z:

 

WNIOSKI - WSPÓŁCZESNE URUCHAMIANIE SILNIKA PO PRZEANALIZOWANIU ZDOBYTEJ WIEDZY I SKROMNEGO DOŚWIADCZENIA:

Podchodzę do motocykla rano, wkładam kluczyk do stacyjki, sprawdzam czy światła są wyłączone, przekręcam kluczyk, załączam ssanie, wciskam sprzęgło, przełączam wyłącznik silnika w pozycje do jazdy, naciskam starter i silnik uruchamia się. W momencie jak wejdzie na wyższe obroty zmniejszam ssanie, tak aby kilka do kilkunastu sekund pochodził w okolicach 2000 obr/min,

 

Takiej jazdy nie zalecam

...odłączam ssanie. Czasem dodam mu trochę gazu, wsiadam i jadę delikatnie i bez szarży. Jak na polu jest poniżej 5 stopni przez pierwsze setki metrów czuć że silnik nie chce się wkręcać wiec jadę tak że wszystko mnie wyprzedza.

 

Czyli wnioski:

 

Czego ja nie polecam jak i instrukcja oraz mechanicy:

- Uruchamiania zimnego silnika z załączonym ssaniem oraz odkręconą manetka gazu można go zalać.

- Uruchamiania zimnego silnika z samym gazem, silnik się uruchomi, zacznie go dławić, my dodamy gazu, a on się zaleje i zgaśnie.

- Długiego trzymania na ssaniu - bez dodatku :)

- Dodawania gazu jak dławi silnik, lepiej pozwól mu zjeść to paliwo co ma, a może nie zgaśnie.- tego unikniemy jeżeli ten kilometr dwa pojedziemy na ssaniu

 

Pisze to z doświadczenia swojego i mechaników wśród których obracam się od ponad 30 lat.Czyli od dziecka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki, straszna filozofie dorabiacie do prostego odpalania silnika.

 

 

1. Wyciagam ssanie - jak jest zimno lub odpalam po zimie to do oporu - normalnie tak na 3/4.

2. Odpalam silnik bez dotykania manety.

3. Ubieram sie.

4. WYlaczam ssanie.

5. Ruszam.

6. Jade kilka km.

7. Napierdalam.

 

 

Powyższe 7 pkt wystarczy, oczywiscie jesli moto jest serwisowane i wszystko dziala jak ma dzialac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja od razu przechodzę do pkt 7 "bo twardym cza być a nie mientkim" x-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze, ze temat jeszcze sie trzyma :)

 

W skrócie: NADAL odpalam ssaniem z rana, jak stoi zmarzniety, nie dotykajac manety. SKUTEK: do dzis nie zalalem.

 

Korekcja postepowania: jak odpalam ssaniem -po paru sekundach (po upewnieniu się, że moto trzyma obroty i się nie dusi) ustawiam dzwignie ssania na ok 2-2.5 tys rpm, (czasem 3, gdy nie chce mi sie kombinowac). Trzymam go tak ze 3-5 minut, reka sprawdzajac oslone cylindra. Jesli ma ok 40-60 stopni (czyli temperature dosc goracej wody z kranu), wtedy zaczynam operacje przelaczania na tryb bez ssaniowy. Tutaj moge popelniac delikatny blad, ale wyglada to tak:

1) opuszczam dzwignie ssania az mam 2000rpm

2) leciutko (ok 1-2 mm) podciagam manetkę, az widze, ze jest delikatna reakcja w obrotach

3) w tym samym czasie wylaczam powoli ssanie, podkrecajac lekko manetke do osiagniecia 3000 rpm.

4) po calkowitym wylaczeniu ssania, powoli, stopniowo, manetką opuszczam obroty, najpierw do 2000 rpm a potem do jałowych.

5) 3mam go na jałowych z minutę albo dwie.

6) zaczynam jazdę nie katując go od razu, tzn 2000-4000 rpm, przez pierwsze kilkaset metrow, powoli, jadąc na jedynce/dwójce. Potem stopniowo rozkrecam moto az do normalnej jazdy.

 

Gdy jest wystarczająco ciepło, lub moto zagrzane:

1) Bez ssania, bez gazowania probuje odpalic moto -po prostu sprzęgło i zapłon (ok 2-3 sek). Jesli metoda nie zadziala (moto nie odpali, badz po sekundzie -dwoch sie dusi), nie gazuję go a po zduszeniu się uruchamiam ssanie i przeprowadzam rozruch jak przy zimnym (poprzednia metoda). Próbę odpalania bez ssania przeprowadzam tylko 1 raz.

2) Jezeli rozruch się powiódł, nie ruszam manetki przez chwilę, aż upewnię się, że się nie zdusi.

3) Powoli, płynnie, lekko zwiekszam obroty, najpierw do 2000, a jak sie spieszy to do 3000. Po upewnienieu się, że moto rozgrzane (w miarę stabilne obroty 1500-2000), powoli, nie katując go od razu, ruszam w trasę.

 

 

ABSOLUTNIE ODRADZAM:

-Wyłączanie moto, gdy nie rozgrzał się do końca a pracuje jeszcze na ssaniu.

-Odpalanie z gazowaniem na ssaniu

-Jazdę na ssaniu.

 

Skutki mojego zdyscyplinowania:

- Jeżdżę nawet przy 5 stopni, w wilgoci, w deszczu i moto nie gasnie i nie ma problemow z odpalaniem.

- Nie zalewam świec.

- Nie katuję akumulatora

 

Jeżeli uważacie, że łamanie powyższych zasad jest konieczne, by odpalić moto, to albo zalaliście świece, albo macie moto do regulacji, lub jakiś inny problem techniczny. Moje moto ma 9 lat i odpala ladnie.

Edytowane przez bandziorro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że przyda się Wam nieco teorii o gaźnikach.

 

A więc tak:

- gaźnik tak ma poustawiane dysze, by paliwo w stosunku do powietrza było jak 1:12

- otwieranie przepustnicy zwiększa WYŁĄCZNIE przepływ powietrza. Szybciej płynące powietrze powoduje większe podciśnienie i zasysanie większej ilości paliwa

- szybkie odkręcanie manetki powoduje także wstrzyknięcie (dosłownie) do gardzieli około 1 cm3 paliwa, by silnik się na chwilkę nie przydusił (tak zwana pompa przyśpieszenia)

- ssanie jest to wyłącznie zwiększenie dawki paliwa, by z owego 1:12 zrobiło się przykładowo 1:10 (zimny silnik wolniej odparowywuje paliwo, a jak wiadomo palą się wyłącznie opary, a nie ciecz).

 

Czyli zalać można tylko kręcąc manetką (nawet na ciepłym silniku), jeśli ten nie zdąży tego przepalić.

Otwieranie ssania i przepustnicy jednocześnie mija się z celem, gdyż:

- ssanie ma za zadanie zwiększyć stosunek paliwa do powietrza

- ale otwarta przepustnica daje więcej powietrza i wszystko bierze w łeb.

 

A teraz o trwałości silnika.

Zimny olej jest gęsty, poza tym spływa do miski olejowej i nie ma go w górnych częściach silnika. Szczególnie w wałkach rozrządu. Czas trwania takiej sytuacji jest różny i zależy od oleju (syntetyk, minerał) i temperatury na zewnątrz. W zimie może to być nawet ponad minutę, nim smarowidło wszędzie dotrze. Przez ten czas silnik pracuje NA SUCHO, po prostu zaciera się. Jeśli więc damy mu duże obroty, to po prostu zmniejszamy jego żywotność.

 

Dalej: wiadomo, że przedmioty po rozgrzaniu się zwiększają swoją objętość. Projektanci tworząc silnik uwzględnili ten fakt, czyli zimny motor ma duże luzy. Jeśli w tym czasie damy mu obciążenie, to:

- każdy z takich luzów powoduje bicie elementów i zmianę ich kształtu

- przez luzy pomiędzy tłokami a powierzchniami cylindrów tracimy więcej oleju (bo zawsze po przejściu pierścionków coś tam go zostaje)

- zimne metale robią się kruche, więc przy skrajnych mrozach może nawet dojść do pęknięcia niektórych elementów

 

Podsumowanie prawidłowego odpalania:

- ssanie

- przed uruchomieniem zapłonu można raz "machnąć" manetką by wstrzyknąć dodatkowe paliwko na start (ale tylko przy bardzo zimnym silniku)

- przepustnica zamknięta

- odpalamy

Gdy już zaskoczy:

- staramy się tak ustawić ssanie, by trzymał możliwie najniższe obroty, zapewniające mu równą pracę (jeśli szarpie i przerywa, to za swoje dostają panewki)

- czekamy, aż zacznie równo pracować na wolnych obrotach po zdjęciu ssania

- jedziemy, ale do czasu osiągnięcia pełnej temperatury pracy staramy się nie obciążać go zbytnio

 

A dlaczego nie powinno się jeździć na ssaniu? Zwiększona dawka paliwa w stosunku do powietrza powoduje, że nie wszystko się wypala w trakcie suwu pracy. Reszta dopala się już po otwarciu zaworów wydechowych, dokładnie obok nich. Towarzyszy temu ogromna temperatura powodująca nadpalanie się gniazd i samych zaworów. Efektem jest remont generalny.

 

Tyle teorii. W praktyce nie wszystko che tak działać, gdyż:

- gaźnik, który już jeździ parę latek, ma powyrabiane niektóre elementy (m.in. przepustnice) i bierze nieco lewego powietrza pomiędzy nimi

- takie samo lewe powietrze może się brać poprzez sparciałe już elementy gumowe

- wszystkie dysze przepuściły przez siebie tysiące litrów paliwa i ich otwory też są rozkalibrowane

- podjechany silnik ma gorsze sprężanie niż nowy.

 

Dlatego wole wtrysk, nie muszę się tymi sprawami martwić :D

 

Uff! Ale się namachałem przy tych wypocinach...

Edytowane przez WolfRaider
  • Upvote 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra dzis przeprowaidzłem ostateczny test na b12 i powiem wam że mój dziad nie odpali na zimno na ssaniu a bez dodania odrobinki gazu.. Nawet mnimalnie ale trzeba. Dzis nawet postawiłem go na słoneczku, żeby się nagrzał i zakręciłem bez gazu. Odpalil i zdechł. Potem z gazem dał rade oczywiście.

Czyli co-ma coś na gaźnikach? Czy co go boli

 

Dodam, że ssanie mogę wyłączyć po chwili bo obroty łapie szybko i nagrzewa się też OK.

 

Edit: Przetestuje jeszcze motyw żeby po włączeniu zapłonu machnąć manetka, może mój dzior lubi sobie zagryść więcej benzynki na zimno :)

Edytowane przez Manitou
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.