Skocz do zawartości

Włochy I Nie Tylko Czerwiec/lipiec 2013R


Gość trebor
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie! No więc odbyła się moja wymarzona podróż z motocyklem do Włoch. W sobotę tj .22 czerwca 2013r wieczorem dotarliśmy z żoną do San Stefano al Mare na Riwierze Liguryjskiej. Całość trasy to 1448km. Zespół przyjął strategię zakładającą jeden pit-stop z noclegiem w okolicy Monachium i dwa szybkie tankowania. Udało się ją zrealizować w 100% i to była dobra strategia. Dotarliśmy na miejsce w dobrej formie. Moto bezpiecznie przyjechało na przyczepie. Ze względu na tą właśnie przyczepę jechaliśmy tak do 100km/h. Autobusy nas wyprzedzały, czasami TIR-y nas wyprzedzały. Obciach totalny, ale cóż począć .... mandaty są tu drogie.

 

 

23 czerwca: po południu zaliczyłem pierwszą jazdę po nadmorskiej drodze SS1 do San Remo. To jest to.... ciepło, zakręty a z boku morze i piękne widoki. Jest dobrze.

Jak to u mnie bywa, znowu kłopoty z nawigacją. W tamtą stronę postanowiłem pojechać bez włączonej nawigacji, tak na czuja i po znakach. Przecież droga prosta. Do samego San Remo dojechałem, co prawda nie tą drogą co planowałem ale znalazłem się w centrum. I tu się dopiero zgubiłem. Zwiedziłem troszkę więcej niż planowałem. Tak na wszelki wypadek, by bezpiecznie wrócić do domu odpaliłem nawigację i szczęśliwie dotarłem do domu.

Tu jazda wygląda troszkę inaczej. Duży ruch, wszyscy pędzą a zwłaszcza lokalsi. Motocyklistów jest bardzo dużo, więc nikt nie zawraca sobie głowy pozdrowieniami. "Lewą w górze" trzeba by trzymać prawie cały czas.

To jakaś masakra jest. Zasady jazdy są takie ogólne, no i żeby po prawej stronie. Reszta to jak wyjdzie, jak się nie wciśniesz - nie pojedziesz. Ale nikomu to nie przeszkadza, nikt nie nie trąbi, nie mruga światłami. Wszyscy uważają bardzo na pieszych i są przyjaźni dla motocyklistów, którzy jeżdżą tu po swojemu: na trzeciego to standard, wyprzedzają i z lewej i z prawej strony, zawsze zajmują "pole position" pod światłami. Generalnie to jest tu zdecydowanie więcej skuterzystów niż motocyklistów. Jeżeli już się trafi to w większości turyści. Na skuterze z automatem jest tu po prostu wygodniej.

 

 

24 czerwca: dotarliśmy samochodem do Monte Carlo. Taki mały rekonesans. Monte Carlo wygląda dokładnie tak jak na zdjęciach w folderach. Po prostu "wylizane", bogactwo widać na każdym kroku. Jeździ się dość trudno, dużo jednokierunkowych ulic, wąskich i z góry i pod górę. Udało mi się przejechać fragmenty toru F1, min tunel i prostą "start - meta". To robi duże wrażenie, zwłaszcza gdy w pamięci tkwią obrazy z relacji telewizyjnej.

Tak jak wspomniałem to był rekonesans. Mam lekkiego cykora przed jazdą motocyklem, ale może wieczorem ruch będzie mniejszy i mój plecaczek się nie zniechęci.

 

 

26 czerwca: Monte Carlo zdobyte. Dziś pojechaliśmy motocyklem do Monte Carlo. To jest tylko 50km a trzeba jechać ok 2 godzin. Po prostu szybciej nie dałem rady. Miasto za miastem, duży ruch, światła itp. Coraz lepiej czuję się na drodze w tłumie motocykli. Znalazłem sposób na szybszą jazdę: w momentach dużego zagęszczenia znajduję jakiegoś lokalnego przewodnika i staram się jechać za nim. Jak on się przeciśnie, to ja też. Jak na razie działa. Troszkę obawiałem się samej jazdy po Monte Carlo, ale to tak naprawdę jest "duża wiocha". Następnym razem mogę jeździć już bez nawigacji. Przejechałem kolejne odcinki toru F1: bardzo podobała mi się ta agrafka przed wjazdem do tunelu :3x 180st i ostro w dół. Przejechałem ją w obie strony. Oczywiście nie mogliśmy odmówić sobie odwiedzenia okolicy kasyna. Tam jest inny świat: specjalni goście, specjalne limuzyny i wyfiokowane panienki na 10cm szpilkach.

Wjeżdżaliśmy do Monte Carlo od góry i jak okazało się również od tych "biedniejszych" dzielnic gdzie mieszkają zwykli lokalsi. Im byliśmy niżej tym okolica stawała się zamożniejsza z kulminacją w okolicy kasyna.

Chcieliśmy wyjechać z miasta po zmroku, ale nie mogliśmy czekać aż tak długo ze względu na kolejne 2 godz jazdy. Zmrok złapał nas w okolicy San Remo. Przejechaliśmy po bulwarach "by night". Było na co popatrzeć, turyści i turystki a i dziewczyny pracujące nocą też się pojawiły przy drodze.

Generalnie wyjazd bardzo udany a mój plecaczek wrócił uchachany. Warto było troszkę ścierpnąć. Pierwszy cel wyjazdu został osiągnięty. Przed nami alpejskie przełęcze ale to dopiero od niedzieli. do tego czasu zadowolę porannymi przejażdżkami po bułki.

 

 

28 czerwca: tego dnia nie było w planie żadnej poważnej jazdy poza przejażdżką rano po bułki. Natomiast mam klika spostrzeżeń natury ogólnej. Tu praktycznie nie widać ciężkich motocykli. Jak już się coś trafi to na 80% turysta z daleka. Pod kasynem w Monte Carlo widzieliśmy grupę chłopaków na GS-ach w trakcie dłuższej wyprawy. Mieli nawet opony. A tak pozo tym to skutery małe i duże. Na sportach też prawie nikt nie jeździ. Myślę, że to z powodu ogromnego ruchu i ciężkie motocykle są tu bardzo nieporęczne. Na swoim Bandycie muszę się bardzo sprężać, częsta zmiana biegów, nie ma mowy o dynamicznej jeździe . Przeciskanie się w tłumie szerokim motorem nie jest proste. Oni tu wypracowali nawet specjalną pozycję na skuterze: kolana do środka , łokcie przy sobie i nic nie wystaje poza obrys moto. Sytuacja na drodze wymusza zachowanie. Zazdroszczę im tylko tego wzajemnego poszanowania na drodze, nikt nie trąbi, nie utrudnia przejazdu, nie otwiera drzwi, nie wygraża rękami. To jest piękne i szkoda, że u nas jest inaczej.

Jutro przejazd w okolice Bormio w Alpach włoskich. Oj będzie się działo!

 

 

29czerwca :dotarliśmy w Alpy. Jutro pierwsza jazda. Ponieważ pogoda nie najlepsza ,a jutro ma być jako tako, to uderzę od razu na przełęcz Stelvio. Dziś po drodze mijaliśmy całe grupy motocyklistów jadących na Stelvio. I tu jest zupełnie inna sytuacja jeśli chodzi o motocykle: tu królują wszelkiego rodzaju motocykle turystyczne, sporty oraz wszystko pozostałe co ma duży silnik. Żartów nie ma. Większość po prostu dziduje pod górę i już, nie ma lipy....... Już się ciesze na jutrzejszy dzień, byle tylko pogoda dopisała.

 

 

30 czerwca: dziś odbyły się pierwsze jazdy po Alpach. Przed południem solo a po południu z plecaczkiem. Ze względu na pogodę nastąpiła zmiana planów: na przełęczy Stelvio do południa było tylko 3 st i silny wiatr...wymiękłem. Pojechałem inną drogą przez Narodowy Park Szwajcarii. I to było piękne. Drogi równe i z winkla w winkiel. W niektórych trzeba się było napracować i mocno cisnąć w kierownicę. Moje umiejętności i odwaga w zakrętach jest jaka jest ,więc najszybszy na drodze nie byłem. Ale nie o to chodzi...... Przejechałem z Włoch przez Austrię, Szwajcarię z powrotem do Włoch, lekko ponad 150km. I to mi wystarczyło. Potem przerwa na obiad , mała siesta i ponownie na motor. Tym razem z małżonką. Pojechaliśmy zobaczyć przełęcz na 2140m npm, oraz dwa piekne jeziora górskie. Dziś był silny wiatr i momentami spychał z drogi, nie jest to przyjemne. Motocykl cały czas jedzie w kontrpochyleniu. Pierwszy raz tak jechałem, trochę dziwnie.

Tak jak pisałem wcześniej jest tu zupełnie inny klimat motocyklowy. Królują duże turystyki ( głównie BMW, sorry za kryptoreklamę ale tak tu jest ) i duże sporty. Zdarzają się wzajemne pozdrowienia. Nie za często, ale tu wszyscy skupieni są na jeździe i nie ma się co rozpraszać bo kończy się awaryjnym hamowaniem. Dziś miałem takie dwie sytuacje: pierwsza gdy nagle zatrzymała się kolumna samochodów bo rowerzysta a ja akurat spojrzałem na grupę mijających mnie motocykli; druga gdy w miasteczku na bardzo wąskiej ulicy nagle, z za zakrętu pojawił się autobus jadący z naprzeciwka i zajmujący prawie całą szerokość tej drogi.

Jutro jak pogoda pozwoli spróbuję zdobyć to Stelvio. Po to w końcu tu przyjechałem.

 

 

01 lipca : dziś nastąpił kulminacyjny punkt programu wyjazdu do Włoch z motocyklem. Przełęcz Stelvio zdobyta. Trasa jaką dziś zrobiłem to pętla licząca sobie 150km. Niby nic, a przejechanie jej zajęło mi 5 godzin. Trasa wiodła przez 2 kraje: Włochy i Szwajcarię oraz 4 przełęcze z najwyżej położoną Stelvio na czele. Udało mi się wspiąć na 2802m npm.

Na przełęcz Stelvio wjeżdża się od strony wschodniej pokonując 48 agrafek do góry i kilka mniej w dół. Po pierwszych 20 już szło coraz lepiej i już prawie płynnie pokonywałem zakręty. Widoki są niesamowite i z dołu i z góry. Trasa pełna motocykli pędzących na wysokich obrotach. Zdarzają się też sportowe auta wspinające się na górę. Pełen szacun mam za to dla rowerzystów, którzy dzielnie wspinają się po serpentynach. Jak oni to robią?

Na górze mały jarmark., sklepy z pamiątkami, stoiska z kiełbasą itp. Oraz oczywiście pełno motocyklistów dumnie paradujących po poboczach z minami " wjechałem".

Jazda w dół to troszkę inna bajka.. hamowanie silnikiem i oszczędzanie hamulców. Też jest fajnie.

To jest jeden z rajów dla motocyklistów i jeżeli ktoś będzie miał tylko możliwość przyjazdu niech się nie zastanawia. To miejsce warte jest kasy, którą trzeba wyłożyć aby tu dojechać. Z przełęczy Stelvio zjechałem do Bormio a potem do Livignio. Trasy równie piękne. Z Livignio do Burgusio, gdzie obecnie rezyduję trzeba jechać tunelem wydrążonym w skale ( jedyne 10 EU ). Tunel jest wąski, na jeden samochód i niezbyt wysoki. Ruch jednostronny regulowany przez światła. W środku jest bardzo zimno, ale atrakcja to jest.

Po spędzeniu 5 godzin w siodle mam dość motocykla przynajmniej na jeden dzień. Pojutrze spróbuję namówić moją żonę na wyjazd w kierunku Stelvio. Zobaczymy jak wysoko uda nam się razem wjechać i ile ona wytrzyma zakrętów.

 

 

03 lipca: przyszła pora na przedostatni odcinek relacji z wymarzonej wyprawy do Włoch. Dziś postanowiliśmy zaatakować przełęcz Stelvio we dwoje. Pogoda niestety nie sprzyjała, rano mżył deszczyk ale około 11.00 się przejaśniło i ruszyliśmy w drogę z założeniem, że jak plecaczek będzie miał dość to "odklepie". Jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy a tu nic. Dopiero na 24-tej agrafce z 48 wiodących na przełęcz zjechaliśmy z drogi. I to tylko dlatego, że opadła gęsta mgła i zaczął znowu siąpić deszcz. Gdyby nie to, to z pewnością wjechalibyśmy na samą górę. Tak przynajmniej zapewniała mnie żona po powrocie. Szkoda, że pogoda nie dopisała . Ale i tak była pod ogromnym wrażeniem jazdy po takiej drodze.

Plan podróży został zrealizowany w całości. Dziś wieczorem pakowanie motoru na przyczepę i jutro rano ruszamy w drogę do domu.

 

 

05 lipca: i to już koniec naszej wyprawy z motocyklem do Włoch. Wczoraj, po 13,5 godzinach jazdy i pokonaniu 950km dotarliśmy do domu. Zmęczeni ale bardzo zadowoleni z wyjazdu. W drodze powrotnej trwała dyskusja o kolejnych wyjazdach. Tak, tak moja żona rozmawiała ze mną o kolejnych wyjazdach, o motocyklach, o ciuchach na motor. Po prostu rewelacja. Spodobało się.

Podsumowując: przejechaliśmy łącznie 3,5 tys km z czego ok. 600km na motocyklu. Proporcje nie najlepsze jak na wyjazd z motocyklem, ale taki właśnie był plan aby na dwóch kołach objechać tylko najsmakowitsze kąski a przelotówki zrobić samochodem.

Jesteśmy mega zadowoleni z wyjazdu, widzieliśmy przepiękne miejsca od morza do wysokich gór. Te wrażenia zapamiętamy na długo. Polecamy odwiedzenie tych miejsc, są tego warte.

 

 

Pozdrawiamy : ekipa Trebora w składzie : Greta i Robert

poniżej link do zdjęć:

https://picasaweb.google.com/104496892666801617326

Edytowane przez trebor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zazdraszczam :zeby:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo mnie ciekawi jakie całkowite koszta takiej wyprawy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo mnie ciekawi jakie całkowite koszta takiej wyprawy

Tanio nie jest, zwłaszcza przy obecnej cenie EU. Ale do rzeczy:

1. benzyna - ok 2000zł; auto 2l benzyna + przyczepa , przejechane 3200km + 600km na motocyklu po górach; wypożyczenie przyczepy prawie bez kosztów ( butelka whisky)

2. autostrady, winietki, przełęcze, tunele itp: ok.620zł

Do tego dodaj koszt noclegów i jedzenia na dni 14, a to już koszt wedle uznania i zasobności portfela.

Pomysł urodził się w grudniu zeszłego roku, więc od razu rozpoczęły się przygotowania zwłaszcza finansowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.