Skocz do zawartości

Romania Expedition 2013 By Siemion


Gość -Siemion-
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Mam nadzieję, że przy liczbie podejść dającej się zliczyć na palcach jednej ręki, uda mi się przedstawić relację z mojej ostatniej wycieczki. Zlepek zdjęć też już w drodze... P.S. Lepiej edytować ten post, czy dorzucać poniżej?

Fotorelacja:

http://www.youtube.com/watch?v=x4B8y9K4efM

Historia ma swój początek w roku 2010, kiedy to w „mojej stajni” zawitał pierwszy samochód terenowy. Zakupiony on został z myślą o wakacyjnej wyprawie do Rumunii, bo jeszcze trzy lata od momentu przystąpienia do UE ichniejsze drogi były idealnie dostosowane do wycieczek 4x4. Niestety wyjazd nie doszedł do skutku. Trudno, może w przyszłym roku…
I tak w 2011r pojawia się kolejna opcja. Na Romania Trophy jadą stare Fordy!!! Wymagania: min. 30-letni pojazd i pozytywne nastawienie. Z tym drugim nie byłoby problemu, jednak mój Caprik pozostawia wiele do życzenia i… pozostał w garażu przez kolejny sezon…
Chęć zwiedzenia Rumunii nie daje mi spokoju. Co roku jakieś kombinacje, jakby to była wyprawa na księżyc. Kolejny urlop – tym razem równie leciwą co Ford Audiczką. Wybieramy się z moją partnerką w Słowackie góry. Samotna (bez towarzystwa drugiego auta) wycieczka dalej na południe nie napawa mnie radością. Pozostajemy na Słowacji.
Druga połowa roku 2012 to również początek mojej przygody z jednośladami. Po pierwszych kilometrach przejechanych GSF600N już wiem, że najbliższe wakacje spędzę na dwóch kołach.
Lipiec 2013… Urlop jest, ale planu, jak go spędzić, już brak/ Ułęż? Lublin? Poznań? Jakoś to będzie. Nagle dostaję informację, że mój znajomy organizuje wyjazd. Gdzie? No do Rumunii… Kładą więcej asfaltu od nas, więc nie jest już potrzebny napęd 4x4, wystarczy 1x2 ;) Wszystko ładnie, pięknie, ale ja zaczynam urlop za tydzień, a oni lecą za trzy. Szkoda, pozostaje opcja torowa. Trzy dni przed rozpoczęciem urlopu brat oznajmia mi, że właśnie w najbliższy weekend planuje wraz z kolegą wyjazd kamperami na Transfogarską. Fakt – trochę ciężko jest pogodzić podróż motocyklem z podróżą kamperową. Decydujemy się więc korzystać z aut jako z bagażnika i spotykać się na wspólne noclegi w umówionych miejscach. W końcu ciężko spakować na ponad tygodniowy wyjazd dwie osoby na małego nakeda odzianego w nietęgie sakwy i tankbag. Dwa dni do wyjazdu… Zaczynamy organizację… Ubezpieczenia, roamingi, internet mobilny, mapy, kuchenka turystyczna etc. Ostatecznie mamy tylko mapę :D Dostajemy wiadomość, że właśnie zakupiony (dwa dni przed wyjazdem) kilkunastoletni kamper nie nadaje się na eksplorację Rumuńskich gór i wybór padł na Litwę, Łotwę, Estonię. Nie mój! Tym razem już nie odpuszczę! Najwyżej namiot i śpiwór przytrytytkuję swojej pasażerce do ud. Musimy jechać… 48h później jesteśmy gotowi do wyjazdu. Zrezygnowaliśmy ze śpiworów ;) cdn.

 

Projekt%2520TY%25C5%2581%2520Layout1%252

 

Piątek, godzina 17:00 – koniec pracy. Wsiadam na zapakowany już motocykl (dwie sakwy, tankbag, namiot) i pędzę po towarzyszkę życia i podróży. Gotowa czeka na mnie pod blokiem w pełnym ciuszku zakupionym dnia poprzedniego. To w sumie Jej pierwsza wycieczka (na swoim koncie ma przejechane 100km na plecach). Z lekką obawą, jak zniesie taką wyprawę, wsiada i dalej lecimy już razem. Wstępujemy jeszcze do sklepu motocyklowego, aby zakupić klamkę sprzęgła i linki (tak na wszelki wypadek). Pan w sklepie nie za bardzo rozumie mojego postępowania i skutecznie odradza zakupy.

Późna pora i zmęczenie dają nam się we znaki, więc na pierwszy cel wybieramy Częstochowę – rodzinną miejscowość mojej wybranki Anety. Już pod Warszawą łapie nas deszcz. Zatrzymujemy się na stacji, wpinamy membrany i dalej w drogę. Deszcz nie odpuszcza aż do Częstochowy. Do „teściów” docieramy mokrzy (przydałyby się jeszcze membrany w spodniach). Tam czeka na nas obfita kolacja oraz suszenie bagażu (gdzieś na trasie zwiało nam kondomy z sakiew). Poranek nie przedstawia się kolorowo. Ciągle pada. Bagaż trafia dodatkowo w worki na śmieci. Ruszamy dość późno – przed czternastą. Jest plan, aby dojechać do Satu-Mare. Ostatecznie, przez warunki pogodowe dość późną porą docieramy do Tokaju. Zmęczeni, zatrzymujemy się w pierwszym-lepszym hotelu. Nawet się nie zastanawiamy nad namiotem. Trafiamy na Hotel **** , pod którym zaparkowane stoi pięć maszyn z Polski (w tym jeden duży Bandzior). Po dość szybkich negocjacjach zbijamy cenę z 62 do 36 euro. Na taką kwotę za nocleg, jacuzzi, saunę i śniadanie możemy sobie pozwolić. Przed snem integrujemy się z  ekipą Polaków, która właśnie wróciła z Rumunii. Nocny relaks w jacuzzi i saunie pozwalają nam rano wstać bez żadnych problemów. Po wysuszeniu rękawic startujemy w dalszą drogę.

Na granicy w Satu-Mare witają nas: siedmioletnia Cyganka z papierosem oraz psiak, w nienajlepszym stanie. Nowozakupione przez Anetę buty Dainese niestety okazują się bardzo niewygodne – jeden z nich zostaje zastąpiony kapciem. Cygańska (chyba) wioska pod granicą robi na mnie spore wrażenie. Dominują tam bieda i brak perspektyw…

Kolejnym punktem wyprawy jest Wesoły Cmentarz w Sapanta. Robimy kilka fotek i udajemy się na poszukiwanie noclegu. Trafiamy na pensjonat, gdzie Bandzior dostaje miejsce pod wiatą. My zaś idziemy na długo wyczekiwaną obiado-kolację. Ku mojemu niezadowoleniu pani kelnerka nie przynosi mi półmiska z karkówką, kiełbaskami i schabem (tego co WYDAWAŁO MI SIĘ, że zamawiałem), lecz pieczywo, kilka plasterków salami, ser żółty i warzywa - ot, taka mała pomyłka lingwistyczna. Aneta sili się bardzo tłustymi frytkami z serem i pomidorami – również oczekiwała czegoś innego. Po wypiciu kilku piwek i zaplanowaniu dalszej trasy dostajemy zaproszenie do stolika obok, przy którym „bawią się” Rumuni. Zostajemy poczęstowani specjałami z grilla, my zaś odpłacamy się alkoholem. Dostajemy cenne wskazówki od jednego z nich –inżyniera budowy dróg, którymi drogami najlepiej podążać dalej. W momencie gdy najbardziej pijany jegomość odgraża się, że obsika nam motocykl (pewnie dlatego, że nie rozumiemy Jego filozoficznych wywodów pt. „Step by step” i „Nothing is good”) uznajemy, że to najwyższa pora aby kłaść się spać. cdn.

P1060572.JPG  P1060599.JPG  P1060584.JPG  P1060675.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Intro ciekawe :P Wg mnie lepiej jak wszystko w 1 poscie będzie a dodasz tylko poniżej posta, że zrobiłeś update opowieści :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.