Skocz do zawartości

Motor Bez Granic......granica Na Motorze


Gość asbandit
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

jak już obiecałem (http://polishbanditcrew.pl/topic/22980-w-14-dnia-dooko%C5%82a-polski-sierpie%C5%84wrzesie%C5%84-2014/page-2?do=findComment&comment=345059).....to się zabieram do opisu.

 

łyk historii:

oblot naszego kraju marzył mi się zawsze.....a przynajmniej odkąd pamiętam....a juz na pewno jak dosiadam bandyta i moto wycieczki stały się faktem a nie palcem na mapie. ( a przynajmniej myszką na ekranie).

termin jak zawsze ten sam: Boże Ciało i dalej. od kilku lat zawsze coś się tam udało zorganizować. Rumunia, kebab w Turcji, mazury, Litwa....itp. I ekipa się zawsze znalazła (a przynajmniej ta sama).

W tym roku z planowania pozostał termin, a że się z kumplem posypało (problemy w pracy) to opcja bez wyjazdu za granicę stała się faktem. i jak to zazwyczaj bywa z opcji "jadę z Tobą" i wielu chętnych pozostała 1 osoba....też do końca nie przekonana czy dobrze robi (mega problemy ze zdrowiem). No ale nic termin zapadł deklaracje są. Jedziemy.

aby się jako tako przygotować to nawet oddałem moto do przeglądu. Wymiana kierownicy (ważny fakt jak się później okazało), klocki przód, poprawki w elektryce, płyn hamulcowy...parę duperelek i jedziemy...a przynajmniej moto jedzie.

 

PLAN:

wyjazd w Boże Ciało i powrót do Wawy w następną niedzielę. Razem 11 dni. Styka

trasa: proste. Z Wawy do Terespola i potem na tyle ile się da blisko granicy przeciwnie do wskazówek zegara.

z uwarunkowań technicznych (bandit nie wszędzie pojedzie......wiem, wiem, ze da radę ale to ma być podróż a nie survival) wybieramy przejezdne drogi (dukty?)

punkty do zaliczenia to: terespol, suwałki, gdańsk, szczecin, bogatyna, zakopane, ustrzyki i znów terespol. Z opcji "przyjemność" pół dnia moczenia tyłka w basenach w Druskiennikach

 

KOREKTA:

impreza mojej współtowarzyszki podróży wymusiła skrócenie trasy o dwa dni. Tak więc opcja z moczeniem 4 liter odpadła a co do samej trasy to się obaczy w trasie.

 

LOGISTYKA

ze względu na uwarunkowania wiekowe (moje :) ) opcja spania pod dachem (namiot odpada ze względu na jescze jest zimno na dworze i ma raczej więcej padać nić świecić słońce a ja mam traumę na ślisko po deszczu i mokro bleee). z opcji kosztowych wybór raczej ten najtańszy. hostele, pensjonaty schroniska etc. parę dni przed zabukowałem 4 noclegi do przodu. resztę sprawdziłem w necie i na tele (pytania o dostępność w wyznaczonych terminach). Zawsze w miejscu docelowym miałem przynajmniej 1 alternatywę na spanie.

Żarełko. Śniadanie i kolacja we własnym zakresie. obiad "na mieście"

 i chyba tyle słowem wstępu....

aha. oficjalne logo "Wyprawy"

plan.jpg
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzień pierwszy.

start Wawa, meta Babia Góra (parę chałupek w okolicy zalewu Siemianówka).

20140619_102027.jpg
foto startowe
 

start wawa, bez napinek. czekam na moją współtowarzyszkę podróży (dojazd z Błonia).

20140619_093430.jpg
przymiarka do podróży
 

poranne pakowanie moto (mam torbę na zadupek więc chwilę trwa jej przytroczenie itp) i możemy jechać. start ok 10.30. kierunek terespol. trasa tranzytowa, ale święto więc tirów niet. lecimy tak ok 120 km/h. Towarzyszy mi CBF 600 z białogłową na pokładzie (dość rozważną w jeździe i używaniu 2oo - więc raczej opcja z szybkimi przelotami to nie tym razem, dodatkowo to początek Jej 2 pełnego sezonu na moto i chyba pierwsza taka długa wyprawa).....no dobra czasami jechaliśmy trochę szybciej (160). Tak więc początek to raczej tranzyt niż przyjemność podróżowania.

pierwszy punkt wyprawy osiągnięty. przejście graniczne w Terespolu jest. fota jest. pan sierżant ze straży granicznej nie. wyraził wysoką dezaprobate pomysłu na udział w sweetfoci.

fota jest spadamy dalej.

20140619_130632.jpg
20140619_130659.jpg
 

i tu się zaczyna już właściwa podróż. dziś chwilę prowadzi nas linia Bugu. tak trochę moje rodzinne (a przynajmniej okolice) strony. tu już byłem więc i drogi znane. Pratulin, Janów Podlaski.....i przerwa na obiad w Serpelicach. Od razu zareklamuję to miejsce. Ładnie (ale bez przesady dwa dni siedzenia tu stykają i pora spadać) i tanio. a żarełko pyszne więc, że tu przez "przypadek" wypadł obiad....no cóż.

najedzeni. start dalej.

20140619_143015.jpg

widok znad talerza
 

Siemiatycze (z fajnym rondem) i odbitka na Puszczę Białowieską. żegnamy Bug witamy drewniane wioski i cerkwie. z ciekawostek to tak jak wspomniałem, drewno. wszędzie. jak na wiosce są ze 2 domy w cegle to bogato, co nie znaczy, że widać biedę. po prostu jest inaczej niż się to spotyka "normalnie". taki klimat.

trasa do Hajnówki w remoncie. kładą asfalt. zgodnie ze znakami zaliczyliśmy jeden objazd. na następnych pojechaliśmy jak tubylcy. prosto przez plac budowy. ogólnie poza jakimś 2 przypadkami spox. świeży asfalcik ale bez znaków poziomych. 

Hajnówka. tankowanie i zaliczanie żubrów. i dalej na nocleg.

20140619_165640.jpg
 
20140619_165907.jpg
moto żubr

w Siemianówce obowiązkowo zakupy płynu uzupełniającego o chmielowym zapachu (jak to zawsze bywa no problem z otwarciem sklepu na wiosce w Święta). Po aklimatyzacji w docelowej noclegowni browar w łapkę i idziemy obcować z przyrodą. Dostaliśmy namiar na obowiązkowy punkt do zaliczenia. Wieża widokowa w miejscu początku zalewu. widok na bagienka i lasy.....pana Łukaszenki :)

20140619_184844.jpg
lasy p. Łukaszenki
20140619_191159.jpg
tak, tak.....20 liter jest
20140619_191424.jpg
pierwszy z "hoteli minimum ****"
 
20140619_193018.jpg
 

browar wypity, komary ubite czas iść spać.

W międzyczasie po rodzinnych telefonach korekta trasy na dzień następny i jeszcze jeden. Nieplanowany przeze mnie udział w pogrzebie. Św. Piotr zadzwonił po dziadka stolarza i wezwał go naprawy drewnianych mebli w niebie. w sumie to i tak długo zwlekali. czekali na niego 104 lata. no nic to jest życie i takich rzeczy się nie przewidzi ( a przynajmniej w czasie nie zaplanuje). Koniec dnia. Noc raczej nie najlepsza. łóżko raczej nie najwygodniejsze plus defekty ciała po pierwszym dniu jazdy (jutro już przejdzie :) )

 

ps

zapomniana trasa (sorry za jakość)

dzie_1.jpg
Edytowane przez asbandit
  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

LOGISTYKA

ze względu na uwarunkowania wiekowe (moje :) ) opcja spania pod dachem (namiot odpada ze względu na jescze jest zimno na dworze i ma raczej więcej padać nić świecić słońce a ja mam traumę na ślisko po deszczu i mokro bleee).

 

 

 

 

A teraz popatrz na swoje opony !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

opony do czasu wyjazdu były spox (zakładane w połowie sezeonu 2013). ja tak mam, że nie lubię, nie moge (psycha) jechać na luzie po mokrym.....i tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz popatrz na swoje opony !!!

dokładnie na to samo zwróciłem uwagę... ale czekam na dalszą część opowieści... bo widzę że udało się dojechać :-P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

opony do czasu wyjazdu były spox (zakładane w połowie sezeonu 2013). ja tak mam, że nie lubię, nie moge (psycha) jechać na luzie po mokrym.....i tyle

Ale zakładałeś nowe, na tył i przód?  Bo przód wygląda jakby go już nie było. No ale może tak światło pada...

Co wo wyprawy, to także czekam na więcej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no dobra....zamykam temat opony bo to bedzie kolejna Moja Trauma :)

 

w uzupełnieniu dnia 1

1. po przyjeździe i po rozmowach z kolegą (lokals ściany wschodniej) okazało sie że pominąłem taką atrakcję:

mielnik

http://mielnik.com.pl/prom

tak więc ku potomnym

2. akcja na "hotelu". na dzień dobry od gospodarza dostaliśmy ofertę darmowego spożycia świeżej zupy szczawiowej. z racji tego że moja współtowarzyszka i jej choroba nie pozwalają na ekscesy kulinarne, a ja byłem w trakcie smakowania piwka i po naszej kolacji grzecznie odmówiliśmy. ale propozycji nie odmówili pozostali goście. rodzinka miastowych z Gdańska. na pytanie pani czy ten szczaw to z własnej uprawy gospodarz zrobił wielkie oczy. z jakiej uprawy, z jakiego ogródka? z łąki pod lasem. dziki. widziałem ten moment kiedy łyżki zastygły w powietrzu :)....ale nic...zupa musiała być naprawdę dobra bo co ostatniej kropli znikła z garnka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak więc pora na dzień 2

poranek jak to poranek

po primo z dnia słonecznego wczorajszego były juz raczej nici....ale nie padało :).....latające po niebie ciemnawe chmurki nie wróżyły raczej słonecznej pogody.

po drugie primo jak to bywa na dzień drugi ..... odezwały się bolące mięśnie po dniu pierwszym (czyli najgorszy etap podróży).

no nic. przełamując fale mkniemy do przodu.

obowiązkowy postój w Siemianówce i rzut oka na cudo techniki.....tory mknące przez środek zalewu :)....mknące w siną dal.....czytaj do p. Łukaszenki

napatrzywszy się na przyrodę lecimy dalej....dziś (w sumie parę razy w ciągu dnia) towarzyszy nam rzeka Narew.

20140620_100800.jpg
gdzieś po trasie

dojeżdżamy do gródka i skręcając w prawo na krajowej 65 lecimy w kierunku granicy (Bobrowniki). i tu pierwszy zonk. mój niecny plan obstawiał odbicie w lewo i kierunek Krynki. Gogle maps dało radę, Krzysio z automapy już nie. ale przecież droga na mapie jest wiec jedziemy. ładnie ubity szuter. w głęboko schowanej wsi w lesie pytamy o drogę. info (z akcentem wschodnim) mówi abyśmy skręcili w lewo i przez las do kolejnego duktu, tam w lewo, potem w prawo itp.... kij z tymi w lewo w prawo...już na pierwszym punkcie utknęliśmy. 100 podjazdu pod górę w piachu po pół koła. dałem rady ze 20 metrów potem odpuściłem. powrót do wsi i negocjacje w zakresie dalszej podróży. nasze info zdziwione ze nie damy rade. a ze nie damy rade to mówi: jedzcie dalej szutrem i będzie spox.....i było 7 km szutru a potem ładny asfalcik. i tu niespodzianka. nieplanowana.

Tatarzy

Polscy Tatarzy i Kruszyniany

20140620_105859.jpg
 
20140620_105906.jpg
 
20140620_111912.jpg
 
20140620_113030.jpg
jakby nie było....wszędzie daleko
 

na horyzoncie tatarska jutra i meczet. na śniadanie za póżno na obiad za wcześnie więc idziemy się "pomodlić". wstęp 5 pln za głowę, buty out i słuchamy przewodnika. Warto było. kameralna impreza i fajny styl narracji. ehh żal było wracać ale taki los podróżnika.

kierunek augustów. po drodze kawa i ciastko w Sokółce. slalom gigant miedzy chmurkami i deszczami, obowiązkowy postój na przystanku w środku pola (tak aby wygrać z deszczem). i w końcu augustów (droga z kierunku od Dąbrowy Białostockiej i Lipska mało ciekawa.....jedna wielka i długa prosta). no nic obiadek rekompensuje negatywne doznania. Ogródek pod Jabłonkami....w sumie polecam. dobre było (rybka obowiązkowa).

20140620_143211.jpg
obiadowa miejscówa

i tu niestety punkt zwrotny trasy. północno wschodnie rejony odpuszczamy....obowiązkowy powrót na pogrzeb. tak więc najedzeni ...przeczekując chwilowe deszcze z zatankowanym bakiem lecimy na Białystok. Ogólnie nie fajnie. pojawiają się tiry i mocno wieje. spycha czasami z toru jazdy. Przed Białymstokiem korekta trasy. pierwotna opcja kierunek Drohiczyn odpada. na horyzoncie chmury nie zapowiadające suchej podróży. kolejna korekta przez Łapy i dolinę Narwi odpada.....w zasięgu chmur. tak więc opcja najsuchsza. kierunek wawa do Zambrowa i odbitka na południe. ok 19 melduję się u mamy na kolacji.

Edytowane przez asbandit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

po drugie primo jak to bywa na dzień drugi ...

Albo "po drugie", albo "po secundo"...

Trochę to psuje bardzo fajną relację z wyprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo "po drugie", albo "po secundo"...

Trochę to psuje bardzo fajną relację z wyprawy.

 hmmmm....no z mojej strony efekt zamierzony :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmmm....no z mojej strony efekt zamierzony :)

 

Aha.

No to przepraszam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w uzupełnieniu dnia drugiego:

przejechana trasa

dzie_2.jpg
 
a rzeczy bardziej motocyklowo logistycznych:
podróż z moją współtowarzyszką zaowocowała wyjątkowo niskim spalaniem (przynajmniej dla mnie).....średnio wychodziło ok 5, 8 litra na setkę. tankując moto w porównaniu z CBF 600 zalewałem 1 - 1,2 więcej na zbiornik....jak dla mnie bardzo ok. (przypomniała mi się wyprawa na kebaba do Istambułu kiedy to spalanie dochodziło do 9 literków :( )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no dobra dzień trzeci

 

trasa:

dzien3.jpg
 

motrowo i wycieczkowo nic ciekawego. do południa rodzinne przygotowania do pogrzebu po południu pogrzeb i tyle.

z wątków motocyklowych to mamie się nie podobało, że chciałem iść na imprezę w ciuchach z moto :) (no przecież na takie wycieczki się garniturów i lakierek nie zabiera !!!!......zabiera się?)

tak więc jak już jakieś ciuchy od komunii przypasowałem i imprezę zaliczyłem to szybki powrót do domku, przebieranko i wsiadamy i jedziemy.

wydumałem, ze skoro wyjeżdżamy o 16 to nie ma sensu lecieć na pałę i czegoś do spania szukać w środku nocy. jako cel padło na Ostródę. szybki rzut w goooooooogle i nocleg jest. dzwonimy. spoko miejsca mają. przybywajcie. wklepany adres do navi jakoś za blisko się pokazał. tylko 200 km?....coś nie tak. nie ma co grzebać i szukać strata czasu. jedziemy.

trasa na skróty do mławy i potem 7 do ostródy.

z rzeczy ciekawych:

1. mława. wieża przekaźnikowa zawsze robi na mnie wrażenie. (sory jeżeli naruszyłem czyjąś własność.....bo foto nie moje)

m_awa.jpg
 

2. tankując pod Olsztynkiem chwila zastanowienia. W poprzek naszej drogi idzie chmura. ciemna chmura to mało powiedziane. aż strach jechać. szybka decyzja odbijamy na zachód i dróżkami bocznymi gramy w ciuciubabkę z pogodą. zahaczamy delikatnie o krzyżaków i grunwald (czasu na zwiedzanie nie było) i dalej dróżkami do celu. Ostróda jest. w sumie to nawet nie zmokliśmy delikatnie nas pokropiło.nawet kondona nie zakładałem.

 

w Ostródzie zakupy i szukamy noclegu. Cel Lubajny (jakieś 5 km). adres przecież jakiś mamy. zajeżdżamy. lokal jest, psy warczące tez. gospodarz i pani gospodyni ze sterczącym 15 cm kokiem na głowie nic o nas nie wie. ale pokój wolny mają i nas przenocują. tak więc dzień z happy endem. no może nie do końca. coś niepokojącego zaczyna się dziać z moim sprzęgłem. coś mi trudno wysprzęglić bieg. i klamka jakby dalej "brała". o co kaman? przeciez to hydraulika a nie linka. no nic się jutro zobaczy. gospodarze częstują ciastem (b. dobre), jest browar, jest mecz....więc wiadomo co się dalej działo. aha po rozmowach z panią Gospodynia się okazało, ze ktoś robi jej przekierowania w necie z namiarem na jej "noclegownię". stąd też telefonicznie uzgadniany nocleg wypadł pod Lublinem :).....a pani miła (bo ciastem poczęstowała :) ) i jak się okazało też "moto kobieta". w garażu stało całe 50 cm3 i rower z silnikiem elektrycznym !!!!

20140621_210715.jpg
rzeczone....bardzo dobre ciacho
20140621_210545.jpg
nie pytajcie mnie o cel tej wystawy.....skojarzeń kupa.....od pojemników na mocz do badań po jakieś zapomniane dzieło Van Gogha :)
Edytowane przez asbandit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i dzień kolejny czyli 4

 

dzie_4.jpg
 

pobudka standardowo.....bez ciśnienia (codziennie sobie obiecujemy, że jutro to jednak tyłki zwleczemy wcześniej). śniadanie, pakowanie i w drogę. w sumie pora bo to bliżej 10 niż planowanej 8 rano :)

droga do gdańska spoko.....no może nie do końca

pogodowo ładnie...ale horyzont nie wróży utrzymania takiego stanu. chmurska

ze sprzęgłem nadal coś nie halo. czyżby spokojna noc nie pomogła? mi jak jestem chory zazwyczaj sen pomaga.....bandycie nie? dziwne...

kawka w maku w Elblągu i dalej

pod Gdańskiem chmursko. jakoś tak odbijając w kierunku obwodnicy udaje nam się trochę jej uniknąć. 

obowiązkowo spotkanie z neptunem (zaraz po opadach) i dalej w drogę.

20140622_114414.jpg
tak dla potomnych, aby nie było, że było łatwo :)
20140622_114529.jpg
nawet miałem pomysł aby zawiesić kaski na trójzębie.....ale za dużo ludzi wokół sie kręciło :)
 

 

Sopot sobie darowaliśmy i lecimy oblukać okrętasy i statki w Gdyni. parkujemy pod samymi statkami. trochę zdziwienie budzimy, że tak blisko nadbrzeża, ale cóż chętnych do zepchnięcia nas do Bałtyku brak.

20140622_124520.jpg
klasyk przy klasyku
 
20140622_124538.jpg
our style photo
 
20140622_130035.jpg
i trochę bardziej militarne
 
20140622_124716.jpg
a nad Gdańskiem pada :)
 

 

że się pogoda poprawiła to szybka decyzja.....rybka w Helu. jak postanowili tak uczynili.

to zawsze budzi mój uśmiech jadąc 2oo .......... mijane auta stojące w korku :).....wawka wraca z długiego weekendu. koreczek po horyzont :0

od władka to już tylko widok bezchmurnego nieba pełnego kolorowych kajtów :)......czy ja pisałem, ze cały czas dmuchało tak, że się jechało pod kątem?....nie?. no nic przynajmniej z tego wiatru to radochę mieli ci na wodzie.

w Helu jak to w Helu....brak miejsc do parkowania, nawet dla dwóch kółek. opcja parking płatny. Nabici wiedzą przez Pana Parkingowego kierujemy się do polecanej knajpki. warto było. rybka zacna.

 

0771ff09a6ff.jpg

nie byłbym sobą jakbym nie podpisał: road to Hel(l)

20140622_150724.jpg
dla porównania pogoda na półwyspie
 
20140622_150853.jpg
helskie krupówki

najedzeni ruszamy dalej. powrót do władka i wzdłuż wybrzeża do Karwi. fota z Rozewiem, bruk i w drogę. a dalej ścieżka do Łeby. nawet nawet przyjemna......gdyby nie ten wiatr.

20140622_170932.jpg
 

 

w Łebie nocleg zaklepany jest. spacer 3 minutowy na plaży.....bo wiało i nas stamtąd wywiało. standardowo więc poszukiwanie lokum z browcem i telewizornią z meczem (obudził się we mnie duch kibica).

 

20140622_190136.jpg
 wiało jak widać.....ludzi wywiało
 
20140622_195102.jpg
a cóż innego można spożywać w Łebie

kładąc się spać nadal po głowie lata ta myśl....o co kaman ze sprzęgłem?

Edytowane przez asbandit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pora na dzień 5

Łeba wita nas wspaniałą pogodą.....czytaj nie pada

śniadanko, pakowanko, tankowanie i w drogę. dziś ma być długo i bałtycko. wzdłuż wybrzeża aż po szczecin. taki przynajmniej jest plan.

nasza wspaniała pogoda utrzymuje się jakieś 10 km.....pada. tak więc pora na pokaz mody na przystanku. dzis trendy to być w gumie. przygodna para Niemców na triumphie też podziela nasze upodobania modowe. chwila gadki i w drogę. nie jest źle kropi jakies 20 km.

przerwa na kawę w ustce. mały widok na tutejsze morze i dalej w drogę.

20140623_114455_Kopia.jpg
 
20140623_114507.jpg
rejestracja z Ustki
20140623_114617.jpg
rzut oka na tutejsze morze
 
20140623_120634.jpg
czy ja pisałem, ze byliśmy w tutejszej telewizji???
 
 

obiad w Mielnie. maiło być w ostatnio nawiedzonej knajpie ale jak się okazało ajent się zmienił. ale poziom dań nadal wysoki. rybka smakowała. rzut oka na tutejsze morze i dalej w drogę.

20140623_140655_Kopia.jpg
Mileno. stolica polskich morsów (czytaj nie moja :) )

standardowo sprzęgło coś nadal niedomaga. dotychczasowe "netowe diagnozy" jakoś mi nie pasują. zużycie nieeee, tarcze raczej ok, koszyk to nie to.... no nic jechać się da. da ale tylko do Kołobrzegu. tu już porażka. wbijać biegi bez sprzęgła się da. zbijać się też jakoś da, ale utrzymać na wysprzęgleniu już nie. w jeździe nie przeszkadza. stojąc w korku w mieście to już porażka. tankujemy i szukamy najbliższego warsztatu w necie. najbliższe to Koszalin (w Kołobrzegu jakoś pustka) i Gryfice. cofać się jakoś nie bardzo więc decyzja zapada na ten drugi cel. dzwonię się zaanonsować i zgłosić problem.....a jest 16. pan miłym głosem zaprasza od razu zaznaczając że jak sprzęgło to może się nie obyć bez dłuższego postoju. no nic wyboru nie ma lecimy. jakoś się udaje dojechać. warsztat chyba znany w okolicy bo dużo moto na podwórku i w warsztacie. właściciel odciąga jednego z doktorów od roboty i kieruje do chorej suzi. moja wstępna diagnoza się sprawdza. brak płynu w układzie. wyciek? nieeeee. sucho na łączach. tak więc się domyślam, ze w ramach przygotowań do wyprawy moje mechaniki wymieniając mi kiere rozpieli układ. i pewnie nie uzupełnili płynu. tak więc naprawa 10 minut. koszt 10 PLN. mój banan na ryju nieoceniony. pan mechanik zarobił na dodatkowego browaca eksta !!!.

chwila dumania i przeplanowanie trasy. skoro już trochę późnawo a pogoda jest super lecimy do Świnoujścia. darujemy juz sobie odcinek na morzem i kierujemy się w stronę Wolina. droga zacna. kręta. Odcinek od Wolina do Świnoujścia superancki. szybkie winkle na S3. w Świnoujściu obowiązkowo ładujemy się na prom (ten miejski) i lecimy na granicę.

20140623_183136.jpg
raz na lądzie raz na wodzie
 

sweet focie i na kawę do maka.

20140623_185523.jpg
 
20140623_185654.jpg
z cyklu tu byłem
 
20140623_185717.jpg
granica jak żywa

Wstępna wersja podróży zakładała podróż do szczecina dojczlandzką stroną ale wspomnienie winkli na s3 wzięło górę. wracamy patriotycznie.

20140623_195419.jpg
widok z lotu ptaka :). prom w drodze powrotnej

namierzony w necie hostel oferuje przystępne ceny i w miarę dogodne warunki. cel ustalony w drogę. początek do wolina bardziej niż miły. potem to już długa prosta. nieopatrznie za wcześnie zjeżdżamy do miasta. no cóż poznamy przynajmniej przedmieścia. w hotelu lądujemy przed 22. szybkie wypakowanie i przepakowanie i bieg do sklepu. 3 minuty do zamknięcia. wizja głodnego wieczoru zwyciężyła. Bolt zostałby w tyle :). zakupy zrobione, kolacja zjedzona. pora spać. dziś już usypiam z bananem na ryju. moto w pełni sprawne (będę musiał po powrocie pogadać z moimi mechaniorami....wrrrrr)

ps

zaliczona trasa:

dzie_5.jpg
Edytowane przez asbandit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zacnie :)

czekam na kolejne odsłony :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak przekonam żonę, że społeczeństwu się coś należy to może skreślę. akcja pakowanie i jutro wyjazd na wczasy. priorytety (podobno) :)

dziś jeszcze z jeden dzień wklepię

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyżby słoneczne wakacje ol inkluzif?

 

ja mam to samo. Mówie jedźmy na moto a ona że chce drinki i plaże :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czas na Odra time.....czyli dzień 6

 

szczecin jakoś mnie nie zachwycił. dość rozległe city bez jakiś wyraźnych miejsc (sory dla szczecinian ale to moje subiektywne odczucie). nastawiamy navi i w drogę. przyznam, ze nie rzuciłem okiem na poglądową trasę i wielkie zdziwko mnie spotkało jak...........jak wyjechałem z PL. okazało się jednak, że to jednak w miarę uczęszczana trasa do Gryfina, gdyż sporo polskich aut, szczególnie kurierskich tędy poginało. powrotny wjazd do polski ładny. fajny most na odrze i fajna droga (pewnie jeszcze przedwojenna).

 

65b324190f02.jpg

 

7c7811aff35e.jpg

 

 

20140624_111410.jpg
 

dalsza droga to kierunek Kostrzyn n. Odrą.

20140624_111424.jpg
gdzieś po drodze
20140624_112234.jpg
kurna...trzeba czekać za wysokie szlabany
 
 

tam obowiązkowa kawa w maku. ze względu na dużą obecność naszych sąsiadów to prędzej w tym maku się po niemiecku z obsługą dogadujemy niż po polsku :). wyjeżdżając z parkingu widzimy wskazówkę stare miasto. hmmmmm....nie udało się nam tam dotrzeć. załamani ruszamy dalej. Słubice. obowiązkowa fota na moście.

20140624_131101.jpg

 

 

ładna pogoda więc nie ma co plażować - w drogę. opcja blisko granicy, powoduje, iż skręcamy w prawo i dróżkami małymi, małymi lecimy w kierunku odry. a tam czeka na nas prom. no w sumie to najpierw my czekamy na niego - jest po drugiej stronie. widok płynącego ustrojstwa nie napawa optymizmem, ale cóż do tej pory pływał to z nami tez powinien. w sumie jak pamiętam to tylko kłopoty z przeprawą przez odrę miał rudy i 4 pancernych. no dobra przypłynął. wjazd po pomostach niefajny. połączenie desek, metalu i czegoś tam jeszcze budziło grozę. płasko nie było, stabilnie też nie. no nic nogi szeroko i pomału. uff jesteśmy na balii. przeprawa przeprawą. kierując się polecaną przez promowego knajpą ruszamy ku celu. 

 

20140624_141200.jpg

dobrze że ze sprzęgłem ok.....bo bym se nie popływał :)
 
20140624_142844.jpg
 
20140624_142955.jpg
z cyklu puste łby na balii
 

przejeżdżane miasteczka typowo zachodnie (przynajmniej w moim mniemaniu) i zgoła odmienne od ściany wschodniej. tu sama cegła i mur. drewniane to tylko płoty. ale żeby nie było za różowo to też biedne widoki. sporo opuszczonych zakładów pracy, fabryk. asfalt między miastami a w miastach bruk. taki klimat. i wszędobylskie reklamy....cigaretten (czy jakoś tak)

20140624_113347.jpg
 

przerwę obiadową wykorzystujemy na zabawę w chowanego z deszczem. wygrywamy.

strat i kierunek Zgorzelec. szczególnie podobał mi się odcinek przejazdu przez Park Krajobrazowy Łuk Mużakowa. w końcu po kilometrach wąskich dróżek docieramy od du..y strony do Zgorzelca. Tankowanko i dalej. droga ze Zgorzelca do Bogatyni fajna. zakrętasy. musi być fajna bo sporo motorów tu śmiga. docieramy w końcu na sam koniec polski, do worka. tu nie mammy zabukowanego noclegu. w hotelu kilku gwiazdkowym raczej spać nie będziemy....finanse, kwatery pracownicze jakoś nie nastrajają optymizmem i luksusami. pan taksówkarz przychodzi z pomocą, telefon i za 2 minuty jesteśmy u celu. tani, historycznie i miło. dom z historią ponad 320 letnią. ja nie dostałem tego ładniejszego pokoju z oknami z 3 stron ale tez było przyjemnie spać pod deskami. muszę pochwalić naszych gospodarzy, gdyż na zgłoszony problem z parkowaniem moto w 0,5 h doprowadzili swój garaż do stanu używalności i dwa moto spały pod dachem. jak mi gospodarz powiedział to w sumie plus dla nich bo się zmobilizowali i posprzątali. tak więc nasza wyprawa ma też pozytywny oddźwięk w społeczeństwie.

20140624_194230.jpg

 

my room
 
20140624_194419.jpg
widoczek z chaty z ponad 300 letnią historią

 kolacja w pobliskiej knajpie i spacer po terenach popowodziowych miłym wstępem do snu.....i rozmyślań nad dniem następnym. pogoda zapowiada nierówną walkę. mają być żaby lecące z nieba i pioruny. pojawia się opcja przymusowego postoju. no nic zobaczymy co będzie za kilka godzin.

 

 

mniej więcej tak to było:

dzie_6.jpg

Edytowane przez asbandit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

pora na dzień 7 (przepraszam ale urlop rodzinny wykluczył moje pseudoopowieści dziwnej treści)

 

pobudka w miarę normalna.....o ile normą można nazwać niechęć otworzenia oczu a właściwie wyjrzenia za okno. No....nie jest źle. nie pada !!!. z zapowiadanych żab lecących z nieba i kolejnej powodzi w bogatyni nici (z czego przyszło się i nam cieszyć). tak więc po śniadanku zaserwowanym przez gospodarza moto wyciągamy z garażu (chyba jedyna ich noc pod dachem) i dalej w drogę.

aby nie powtarzać wczorajszego odcinka mały wypad do CZ i do ojczystej ziemi powrót zza granicy w stylu od du...y strony (wariant powtórzony tego samego dnia jeszcze raz).

20140625_094250.jpg
kolejny raz ....w kierunku wygania z ojczyzny

krajobrazowo pięknie - wiadomo - góry. trochę mało pozowały do obiektywu bo całe w chmurach ale i tak warte podziwu. ogólnie ładnie i przyjemnie.....ale powoli. wewnętrzna obawa przed panem krecikiem czającym się z fotoradarem jakoś nie pozwalała rozwinąć skrzydeł. 

20140625_101024.jpg
jest tjunig.....jest moc

po kilkunastu kilometrach na ojczyźnie znów w kraju. Z tego co pamiętam w pamięci utkwiło mi miasteczko Leśna......klimatyczne.

20140625_102102.jpg
gdzieś w trasie
20140625_102814.jpg
ciekawostka przyrodnicza.....zamek......własność prywatna

dalej świeradów zdrój i pierwsze spotkanie z deszczem....a właściwie to jego początkami. no nic tylko pokropiło. Szklarska zaliczona, karpacz bokiem liźnięty i znów dalej.

20140625_125405.jpg
widok na Śnieżkę

 

dalej nie dało rady bo do kowar jakieś objazdy. no nic. nie zaryzykowaliśmy i zgodnie z żółtym szlakiem w drogę. a deszcz pada. a ja sobie powtarzam.....nie jest jeszcze źle......no dobra nie jest też ciekawie.....nakładam kondona za następnym zakrętem.....na następnym przystanku....a tu jak na złość. deszcz nie kropi a porządnie pada, przystanku nie ma, wolnego pobocza też nie. droga wąska, mokro, góry...ehhh ja głupi....i coraz bardziej przemoczony. jest. fartownie jakaś chałupka na poboczu....i to nawet z daszkiem :). nie ma to jak nakładać gumę na mokre ciuchy. fajnie.....i dłuuuugo. no nic jak już stałem się rodziną Pi i Sigmy to tez przestało padać.

20140625_134149.jpg
moja dłuuugo wyczekiwana miejscowa przebieralnia

no to ruszamy bo przed nami 100 i więcej zakrętów w górach stołowych. my ruszamy a opady deszczu też....no nic. robi się ciekawie bo czym wyżej tym więcej drzew.....i skał. deszczu coraz mniej (drzewa chronią nas). ale jest i nowum. widoczność, a raczej jej brak. no tak nąc się w górę wjechaliśmy w chmury. widoczność spadła do miejscami 10 metrów. szyba w górę bo może coś na słuch jak nie na wzrok się zareaguje. obyło się bez przygód ale odcinek 30 km to zajął nam prawie godzinę jazdy. za zakrętem śmierci i przestało padać i się Kudowa zdrój pokazała. obowiązkowe uzupełnienie kalorii w lokalnej restauracji. trafiliśmy do polecanej przez gastronautów restauracji. trochę się na nas dziwnie gapiono jak ociekając błotem i wodą wdarliśmy sie na salony ludwika 16 ( a może 18?). Pań kelnerek to nie zraziło. obiad zjedzony, deszcz nie pada więc w drogę. Dojazd do krajowej 8 i kierunek Kłodzko. i znów mój błąd. nałożyłem suchutkie rękawiczki. a tu jak nie luneło.....ehhh po 5 minutach miałem juz gnój. a trzeba było nałożyć te lekko wilgotne, "wodoodporne". no nic błąd na kolejne ponad 100 km. trochę intensywność deszczu spadła ale w sumie do konca dnia i podrózy nam już towarzyszył. z ostatnich akcentów dnia to:

1. 8 do klodzka fajna :) :)

2. z kłodzka na paczków też niczego sobie

3. fajny akcent z nawigacjami. moja z opcją AM europa podawała inną trasę do Głuchołaz niż AM z opcję Polska. jak się okazało w mojej wersji było wpisane: "do celu od strony du....y". Am polska kazała jechać przez Nysę zaś moja wybrałą opcję zwiedzania sąsiedniego kraju. żałuję, że pogoda i towarzyszący jej mój pochmurny nastrój nie pozwolił uwiecznić na fotach paru fajnych miejsc. np. droga jest granica państw. droga jest słowacka ale rów po jej lewej stronie to już nasz. miasteczko mające zabudowę tylko i wyłacznie po jednej stronie drogi.....zresztą nazwać tego drogą to trudno. mijanie się z autami stanowiło tu mały problem.

mokrzy docieramy do celu.

dziś na kolację pizza - bo to lokal naprzeciwko naszej spalni. pada i jest najbliższy.....wygrał swoją lokalizacją. 

 

20140625_142014.jpg
HA !!!!.....tak się tyczy drogę po granicy :)
20140625_142019.jpg
no i okolicznościowy słupek :)......aby się nie zgubić w terenie
 
dzien7.jpg
mniej więcej tak to wyglądało
Edytowane przez asbandit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pięknie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję wycieczki. Kawał trasy zaliczyliście. Fajna sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjemnie się czytało.

Pogratulować wyprawy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.