Pierwszy Poważniejszy Wypad - Pireneje

[Havana]

Siemanello,

 

A było to mniej więcej tak:)

 

PRZYGOTOWANIA:

 

Konieczność wykorzystania urlopu do końca sierpnia bo przepadnie.. a planów brak..

i zrodził się pomysł - a może by tak Bandziornego na spacer wyprowadzić? W sumie żadnego dłuższego tripa moto-wakacyjnego wcześniej nie robiłem.

 

Pojeździłem palcem po google mapsie, szukając fajnych winkli i tak to czeluście e-odmentu doprowadziły mnie w Pireneje, parę dni zapisywania najlepszych tras i mniej więcej gotowy plan..

 

A zaraz.. a motocycek? Trzeba by sprawdzić czy doleci. Coś mnie podkusiło wymienić śruby od kufra bo coś miałem wrażenie, że przeciążyłem i mogą ebnąc w trasie.

Mogłem zostawić. Najpierw jedna śruba urwana przy odkręcaniu, potem wiertło w środku.. :/ więc dałem się na luz i zmieniłem olej+filtr.

 

Jakoś tak pzed wyjazdem wpadł Łukasz600 z waku i pomocą przy wyciąganiu śruby (dziękowąć ) - niestety skończyło się na złamanym wykrętaku.

Widać mało ogarnięty tego dnia byłem: gaźniki podregulowane ale kilka śrubek w plecy heh:)

 

No dobra, przykrecamy kufer na 3 śruby... urwana następna.. zostają 2! I takim oto sposobem kufer zostaje w domu.

Wcześniej miałem ogarnięte tekstylne sakwy boczne w komplecie z centralną więc zabrałem się w te wynalazki + do tego namiot, kalimata i śpiwór na wypadek gdyby przyszło nocować w dziczy

 

 

DZIEŃ 1 LONDYN - DUNKIERKA - PARYŻ

 

W porcie poznałem parę na dużej XJ i tak to sobie umililiśmy czas łamaną angielszczyzną nawijając o naszych motorkach.

 

Podczas trasy bandziorek prezentował się o tak:

 

Paryż to dziwne miasto dla zmotoryzowanych, czasami miałem wrażenie, że przez jakiś plac przejeżdzam bo zero linii na drodze, a to np. rondziulko.

W każdym razie pełno lachonów i trzeba było się skupić na drodze:) Daje perfumą na każdym rogu:)

 

Szybkie natarcie na wieżę Eiffel'a i myk dalej w trasę, ale niestety plan dzidowania całą noc spalił na panewce - idzie biga booom, "byndzie padał dyszcz" jak to mówią w Francuzi.

Złapałem fifirifi na stacji BP i zacząłem poszukiwania taniego hotelu. Trafiłem na F1 za 31 euro za noc i o dziwo był otwarty o północy (co wziąłem za pewnik w drodze powrotnej i się pooomyliłem)

 

 

DZIEŃ 2 PARYŻ - TOULOUSE

 

Nic ciekawego, kilometry prostej drogi i magiczne chmurki wszędzie. Przezorny zawsze ubezpieczony jak to mówią, co jakiś czas ubierałem się w wodoodporny strój, tylko po to by deszcz przeszedł bokiem. Po czasie ogarnąłem, kiedy przeczekać, kiedy ostro pałować, żeby mnie nie złapał a kiedy znowu zaklejać się duct-tapem.

 

I tu wyszedł minus tekstylnych sakw - mokną (a to dziwne!) W komplecie były pokrowce przeciwdeszczowe.. bez żadnych przypięć, tak to można drewno o ogródku przykryć.. więc znowu w ruch duct-tape.

 

Z minusów to jeszcze: kask i trąby jerychońskie. Z myślą o wygodzie wziąłem kask szczękowy, który dostałem jako dostarczyciel szamunku w Londynie, okazał się okropnie głośny, szum wiatru drążył mi mózg niczym kapiąca woda jako tortura. Wtedy właśnie z braku zatyczek do uszu wpadłem na "genialny" pomysł zaklejenia sobie uszu gumą do żucia (nie róbcie tego w domu!)

 

Dojazd do Toulouse tuż przed zamknięciem recepcji w F1 (zabookowałem już w Paryżu) i mega ulewą (czułem, że niedługo będzie kiepso więc musiałem przejść na drugą prędkość kosmiczną)

Poszukiwania browara spełzy na niczym, a ja od tygodnia o suchym pysku, no nic, wątroba pewnie zadowolona (btw fajne metro mają, widać tunel od środka)

 

Plan na następny dzień: jak dalej będzie padać przedłużam o jeden dzień, jak będzie w miarę to szybki ogar i 30 min na znalezienie miejscówki docelowej.

 

DZIEŃ 3 - TOULOUSE - SARAVILLO

 

Pogoda git. Czas na ogarnięcie miejscówki.. po francuskiej stronie widać nie lubią/ nie chcą nawijać po angielsku. Zniechęciły mie te próby nawiązania kontaktu i akurat jakaś podpowiedź taniej miejscówki w Hiszpanii.. 150 euro/10 dni. Szybkie sprawdzenie na mapie i już mi się podoba - jakieś zadupie gdzie nawet google maps nie znajduje ulicy + mega blisko do wszystkich moich wyznaczonych tras.

 

No to komu w drogę temu trampki... (od teraz już tylko ciekawiej:))

 

Granica francusko-hiszpańska, widoki miodzio i porżadne zakręciory się zaczęły

 

 

Na granicy poznałem dwóch wariatów, którzy przyjechali na vespach z uk. Rozbijają namioty na bezczela przy drograch. Vespy podobno cienko pod górkę śmigają i trzeba często tankować.

 

 

Great Success! Jestem na miejscu, tzn. w Saravillo, a teraz trzeba znaleźć ulicę la Basar. Zacząłem pytać miejscowych i dostałem wskazówki po hiszpańsku jak dojechać.

 

No to śmigam przez jakieś offroady, bojąc się, że ostre kamiuszczki potną mi moje Conti, nagle zobaczyłem znak, który dał mi do myślenia "Lavasar"... Shit.. pewnie myśleli, że do innej wioski chcę dojechać (i tak bym nie jechał, ta trasa to niezły kat dla opon). No to powrót 15km po kamiuszczkach ...

 

 

Znalazłem miejscówkę porównując miniatury z maila z budynkami. Jak się okazało typ nie mówi po angielsku, jakieś pół godziny zajęło mi ogarnięcie rezerwacji na migi, po czym dostałem browar ( w końcu !!!) dobry obiadek i wino, złojony i najedzony przekimałem godzinkę rozkoszując się faktem, że w końcu dotarłem:)

 

DNI 3 + 14

 

Czas stop, zegarek do szuflady:) Miejscówka boska, bar w tym samym budynku, pełno turystów, zagubionych turystów, backpackerów, motocyklistów.

Właściciel baru spoko typ, piliśmy zwykle do jakiejś 4 rano.

 

Plan zwykle taki:

Wstawałem jak się wyspałem, potem wycieczki na moto, jeziorko, albo koniuchy, powrót do baru, melanż do rana - dupeczek było pełno w wieku 18:20+, wszystkich typów gdzieś wcięło i zostało tylko 2óch... laski ciągle na to narzekały:]

 

Jednak praca w t-mobile nie poszła na marne, godziny spędzone na piłkarzykach popłaciły fejmem +5 w barze

 

Jakiś czas później zoragnizowano w tym samym miejscu przejażdzki konne po górach, złapałem dobry flow z laską, która to ogarniała i w sumie za pierwszą zapłaciłem tylko a potem ona mnie zabierała poza utarte trasy. Koniuchy to straszna rzecz! Chwilę mi zajęło zaufanie tym potworom:] Koń swoją drogą jak motocykl.. pochylać się trzeba, uślizgi łapie:D

 

 

Trasy po który, śmigałem są mniej więcej w tych okolicach:

 

https://www.google.co.uk/maps/dir/42.729705,0.0901941/42.7169554,-0.0537783/Luz-Saint-Sauveur/42.9853633,0.2273963/42.9114808,0.3592323/42.78991,0.2273963/42.8186253,0.1429389/42.6352138,0.2194391/Ermita+de+Nuestra+Se%C3%B1ora+de+Pineta/A%C3%ADnsa/@42.605529,0.1550661,11z/data=!4m27!4m26!1m0!1m0!1m5!1m1!1s0x12a81fc86dcd67d5:0x406f69c2f3d7b90!2m2!1d-0.002869!2d42.873542!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m5!1m1!1s0x0:0xf2d6c451a34b080a!2m2!1d0.08567!2d42.677978!1m5!1m1!1s0x12a7fac837fb6415:0xa85fba784ddee6c0!2m2!1d0.1403811!2d42.4146941!3e0?hl=en

 

To tak z grubsza, bo się szwędałem gdzie popadnie, czasem w określone miejsce, czasem po zadupiach totalnych skręcając w każdą dziwną drogę.

 

Zaliczyłem też koncert rockowy z ekipką z baru.

 

Raz położyłem bandziorka przestrachałem się skarpy, której nie było w planach.

 

Garść fotek:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

DZIEŃ 16 SARAVILLO - ORLEANS niedaleko Paryża

 

Ogólnie zaczęło trochę padać i też mi się nie chciało wracać i jeszcze Julia, ta laska od koni zapytała czy nie zostanę.. no i zacząłem wyjeżdzać w niedzielę, a niby do roboty w poniedziałek..

 

Klasyk w moim wykonaniu, położyłem się o 5, nie mogłem spać, wstałem 6:30, pomyślałem, że nie będe tak leżał, może lepiej się zebrać w końcu.

No więc jeszcze nic nie zrobiłem a już styrany. Zrobiłem jakieś 60km z rana, żeby bankomat obskoczyć, potem ziomka backpakera jeszcze podrzuciłem z tym jego wielkim plecakiem, co też trochę zajęło bo prędkość 40km/h żeby nie odleciał. Moto spakowane, czas sięgnąć po tajną broń, dwie kawy wykręcające serce + red bull i paczka czerwonych malboro.

TRYB ZOMBIE = ON

 

Hotel F1 zarezerwowany, tablet stłuczony, można jechać:] aha, jeden db-killer stracił pierścień zabezpieczający więc trochę buczało na trasie

 

Jak zwykle nuda na trasie oprócz ucieczki przed deszczem, zacząlem sobie slalomem jeździć z nudów. Złapał mnie deszcz i okazało się, że bandziorno spalił żarówkę, ale tym razem jakoś porządniej.

Szybka wymiana i dalej w trasę.

 

 

Okazało się, że w hotelu F1 recepcja do 21.. najs, ale znalazłem jakiegoś Kyriada w okolicy.

 

DZIEŃ 17 ORLEANS - LONDON

 

Nic ciekawego:]

 

 

 

PODSUMOWANIE

 

Udało mi się przeczytać motocyklistę doskonałego po raz kolejny, zrobić dobre notatki i wypróbować wiele rzeczy w terenie. Pewność siebie na winklach wzrosła

Hiszpania jest wyczesana w kosmos i bardzo mi odpowiada tutejsze podejście do życia.

 

Co to motocyklac/trasy/etc:

- Okazało się, że łańcuch krzyo wyciągniety jak psie wiadomo co, ale chyba już wcześniej tak miał i mu się pogorszyło, bo raczej go nie oszczędzałem.

- Fajny basowy pomruk jest fajny gdy nie musisz go słuchać 800 km

- to samo z jeżdzeniem nakedem, pochylać się 800 km też męczy:)

- Cichy kask to dobra sprawa, jadąc w nolanie nie przeszkadzał mi wydech

- śmiganie po trasach to nie dla mnie, albo nie tym motocyklem, ciągła rozkina czy przy 200 to już sakwy się odrywają czy jeszcze nie to nie dla mnie

 

WNIOSKI:

- następny raz wiozę moto i tam już sobie śmigam darując sobie nudną część i nie robiąc z opony kartofla albo

- rakieta na trasę, z wysokoą szybką, cichym wydechem, kuframi co nie mają ograniczeń ( o ile takie są) i pełen ogień

[nitro1]

Fajny opis trasy. no i oczywiście zdjęcia też (szkoda że tak mało).

[miszi]

No to ladnie urlop wykorzystales. Fajne miejscowy

[Gość Seev]

Wiencej fotografii!!

 

Akurat Hiszpania jest kolejnym krajem na moje liście

 

Super koncepcja wyprawy.

 

Ile to wsio kosztowało??

 

Ps. Zaliczyles coś? Oprócz wywrotki

[Havana]

Nastawiłem się bardziej na kręcenie filmików, niestety teraz walczę z instalacją sony vegas pro 11, nie chce wygenerować klucza pod mój machine id:/  Jakieś alternatywy? 

 

Mam trochę filmików, przydałoby się obrobić.

 

Wrzucam powoli nieobrobione  filmiki na yt.

W nazwie jest nazwa drogi a w opisie jest link do google maps.

 

 

https://www.youtube.com/watch?v=5WSzwBc9JuY

 

https://www.youtube.com/watch?v=xgo-0b_sIZc

 

 

Seev, a myślisz, że dlaczego tak długo tam zostałem 

Edytowane 18 Wrzesień 2016 przez Havana Bob

[Gość Seev]

Seev, a myślisz, że dlaczego tak długo tam zostałem 

Czekam na ,,inne" filmy więc

 

A pro po Sony Vegas... mi śmiga wersja 10. Tych nowszych wersji jakos nie udało mi sie zaistalować.. może tez spróbuj z dziesiątką ??

Plus Freemaker Video Converter do zmniejszania i obróbki wideo - z pliku ktory ma 2 giga robi sie plik który ma 500 mb bez straty jakości Itp itd

Edytowane 22 Sierpień 2014 przez Seev

[Gość LariX]

No w piękne rejony się wybrałeś 

 

Co do filmików - ja obrabiam na AVS Video Editor - bardzo prosty w obsłudze 

[mariuszn2]

Havana otworzyłeś mi oczy na Pireneje.

 

A ten offroad  to tak hardcorowo,na jakimś kamyku można

było "pozwiedzać"przepaść.

[Havana]

No w piękne rejony się wybrałeś 

 

Co do filmików - ja obrabiam na AVS Video Editor - bardzo prosty w obsłudze 

 

Dzięki! W końcu coś pomyślnie zainstalowane 

[Havana]

A myślałem, że już dawno wrzuciłem zmontowany filmik do tematu.. 

 

https://www.youtube.com/watch?v=Y2PtABxNytg

 

 

Po recenzji lelona mnie bierze, żeby dać jednak drugą szansę motocyklowym wojażom 

Mam nadzieję, że będę mógł coś wyskrobać w następnym sezonie 

 

[lelon]

gratuluje udanej wyprawy! dorzuć jeszcze trochę zdjęć

 

Patrząc na filmiku po jakich traskach jeździłeś odnalazł byś się w każdym zakątku świata

[Owca]

 

A myślałem, że już dawno wrzuciłem zmontowany filmik do tematu.. 

 

(...)

 

Po recenzji lelona mnie bierze, żeby dać jednak drugą szansę motocyklowym wojażom 

Mam nadzieję, że będę mógł coś wyskrobać w następnym sezonie 

 

 

no w sumie wrzuciłeś, ale w częściach: https://polishbanditcrew.pl/topic/23681-pierwszy-poważniejszy-wypad-pireneje/?p=351411

 

ten co wrzuciłeś teraz już daaawno oglądałem

[mariuszn2]

Prawie jak w Alpach,ale cieplej !!!

[lelon]

i wrzuciłbyś zdjęcie tej dziewczyny a nie konia

[Bodzio]

i wrzuciłbyś zdjęcie tej dziewczyny a nie konia

To samo chciałem powiedzieć, nie chcemy już Was widzieć za tymi utartymi szlakami na tych koniach ale jakaś słit focia:D

Pięknie i rozumiem że oponki wytrzymały te kamyki?