Skocz do zawartości

Wycieczka Na Południe Europy (07-08.2014)


Matt
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

 

Jako, że z forum ubyło dwóch "bliskich memu sercu" użytkowników mogę normalnie wrócić na ojczyste łono :D Zacznę od opisania relacji z tegorocznego wypadu w Alpy. Mam nadzieję, że będzie Wam się dobrze czytać i zachęcę Was przez ten tekst na udanie się w tamte strony w nadchodzącym sezonie motocyklowym.

 

Na razie pozdrawiam i wrzucam trailer wycieczki:

https://www.youtube.com/watch?v=QerwwtrqIks

 

...oraz jedno zdjęcie przedstawiające czekające na Was w relacji widoczki.

1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku, moje Alpy Szwajcarskie wyglądały przez cały tydzień, jak pierwsze ujęcia z twego filmu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więcej zdjęć! :rock: 

Ach, Alpy... Aż pójdę przejrzeć moje zdjęcia z wyprawy sprzed 2 lat :D  

 

A jak Ci jeszcze ktoś na forum nie pasuje, to daj znać! Usuniemy jak innych! :vampire::takaemotka: 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku, moje Alpy Szwajcarskie wyglądały przez cały tydzień, jak pierwsze ujęcia z twego filmu :)

Na szczęście tak było tylko 3  z 11 dni (w tym jeden typowo dojazdowy: Bergamo(It) -> Puget Thenires (Fr) )

 

Więcej zdjęć! :rock:

Ach, Alpy... Aż pójdę przejrzeć moje zdjęcia z wyprawy sprzed 2 lat :D

 

A jak Ci jeszcze ktoś na forum nie pasuje, to daj znać! Usuniemy jak innych! :vampire::takaemotka:

Jak widać nie potrzeba asasynów - sami się wyeliminują wcześniej czy później :D

 

To jeszcze jedno na zachętę wrzucę :P

 

Dolomity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 1 

Jędrzejów, Polska -> Koppl, Salzburg, Austria

 

O 6:30 byłem już prawie gotowy do podróży: maszyna rozgrzewała się na jałowym biegu, nawigacja szukała sygnału, ostatnie pożegnania i uściski z rodziną... Ten dzień nie zapowiadał się nazbyt ekscytująco. Z Rafałem (jedynym kompanem) umówiliśmy się o 8:00 w Zawierciu i stamtąd już wspólnie zamierzaliśmy kontynuować wyprawę. Następnie jak najszybciej na A1 w kierunku Ostrawy. Dalej droga typowo autostradowa wiodła przez Brno, omijając Wiedeń w kierunku Salzburga.

Pogoda przez większość dnia była aż za dobra, bezchmurne niebo, prażące w oczy słońce, 38-39C w cieniu. Jazda (co prawda przy prędkości 130-140km/h) była tylko możliwa przy otwarciu wszystkich wywietrzników w odzieży, otwartej przyłbicy kasku i praktycznie nieustannym uzupełnianiu płynów - w zasadzie nie musieliśmy się tak często zatrzymywać w celu pozbycia zbędnego balastu z rejonów podbrzusza, bo prawie wszystko wypociliśmy na trasie.

Sytuacja zmieniła się diametralnie ok. 17 jakieś 30 min drogi od Salzburga. Czegóż można się spodziewać w środku lata jak nie popołudniowych burz. Tak było i tym razem. Tylko, że burza na autostradzie z porywistym wiatrem i ulewnym deszczem trochę inaczej wygląda z perspektywy motocyklisty... Niemniej jednak skala tego zjawiska była tak nasilona, że - bądź co bądź autostrada - nikt nie jechał szybciej jak 40-50km/h... Po prostu szybciej się nie dało. Co z tego, że poubieraliśmy nasze przeciwdeszczówki jak po pół godziny jazdy w takich warunkach byliśmy miejscami przemoczeni. Co najśmieszniejsze i u mnie i u Rafała najsłabszym ogniwem było zbieganie się szwów spodni na kroczu - nie ma jak szukać noclegu z mokrą pieluchą. 

Po raz kolejny się przekonałem, że w Austrii, albo nie lubią Polaków, albo ogólnie turystów na jedną noc. Nie da się ukryć faktu, że dzwoniąc do drzwi i pytając o nocleg właściciel ochoczo schodził do potencjalnego klienta po czym mówił: "Sorry we are full" - jakby przez domofon nie dało się tego powiedzieć... Reasumując - nie znaleźliśmy żadnego miejsca pod dachem i skończyło się na campigu. 

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Poznaliśmy parę z Ameryki Południowej (bodajże Ekwadorczycy) podróżującą po Europie już od miesiąca na podrasowanym m.in. o 35L bak KLR650. Również wypiliśmy po piwie z dwudziestokilkuletnim Holendrem, podróżującym na fazerze 600, który strasznie narzekał jak drogo było w Wenecji. Ogólnie reszta dnia upłynęła dość szybko i przyjemnie.

 

DSC_0008.JPG

 

DSC_0009.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko pozazdrościć!!!!

 

Film i zdjęcia jak z bajki.

Czekamy na dalszą część relacji.

 

Jak oszukałeś system,bo Twoje zdjęcia z pewnością nie mają przepisowych 49 kb????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariuszn2, zdjęcia w Twojej relacji też przekraczają 49kb, więc co się dziwisz? :lol: 

Po prostu są hostowane gdzie indziej, a nie załączane do postu ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko pozazdrościć!!!!

 

Film i zdjęcia jak z bajki.

Czekamy na dalszą część relacji.

 

Jak oszukałeś system,bo Twoje zdjęcia z pewnością nie mają przepisowych 49 kb????

Dziękuję.

Tak jak Kuku wyżej napisał - w moim przypadku Google+.

Jedziemy dalej z relacją :)

 

 

Dzień 2

Koppl, Austria -> Rossfeldstrasse, Niemcy -> Grossglockner, Austria -> Cortina D'Ampezzo, Włochy

 

Pierwsza noc pod namiotem nie była zła, chociaż poranek był już dość rześki jak na połowę lipca - ok 13C. Słońce leniwo przebijało się zza zachmurzonego nieba i z każdą minutą dawało większe nadzieje na ocieplenie. Oczekiwania okazały się jednak płonne, dlatego mieliśmy nadzieję, że nie obejdzie się chociaż bez deszczu...

Wyruszyliśmy w trasę ok 9:00. Wówczas bardzo doceniłem grzane manetki i handbary, jednak nie śmiałbym podejrzewać, że będą przydatne w środku lata.

DSC_0015.JPG

 

https://www.youtube.com/watch?v=MHXMeOnHH6k&list=UUIAAX2iGbPHnSTB1f3E5guw

 

Na Rossfeldstrasse trzeba było uiścić opłatę wjazdową i trzeba przyznać, że to co mają do zaoferowania w tym wypadku Niemcy, jest średnio opłacalne - zwłaszcza jeśli posumuję swoje koszty tego przejazdu. Nawierzchnia była średnio przygotowana - mimo iż płatny odcinek na próżno tu oczekiwać czystości drogi jaką szczyci się Grossglockner - pełno małych ostrych kamieni, które mogą zrobić sporo kłopotu naszym oponom. Ja jak widać średnio uważałem ponieważ skończyło się szukaniem nowego ogumienia dla tylnego koła. Na tym przykładzie stwierdziłem też, że wyrzuciłem w błoto pieniądze dzięki assistance z PZU - po około 15 próbach połączenia się z kimkolwiek i utracie kolejnych 70zł za rozmowę międzynarodową. Skończyło się na tym, że musiałem sobie sam szukać warsztatu z ogumieniem... Cuda jednak się zdarzają i ogromna zasługa tutaj mojego kompana, który zlokalizował w miarę szybko zakład gdzie od ręki wymieniłem oponę (koszt jedyne 160euro).

DSC_0018.JPG

 

Na szczęście opóźnienie związane z wymianą ogumienia nie wymagało korekty pierwotnego planu podróży. Ok 12 ruszyliśmy w kierunku Grossglocknera. Pogoda nie była rewelacyjna: mglisto, zimno, od mżawek do mocnego kapuśniaczka - nie dało się poszaleć na tylu wspaniałych winklach... W skrócie po prostu przykro. Przynajmniej chociaż widoki starały się zrekompensować wysiłek poniesiony na wędrówkę wśród mglistych szczytów.

DSC_0019.JPG

DSC_0026.JPG

DSC_0033.JPG

DSC_0051.JPG

 

https://www.youtube.com/watch?v=wEfJVsKuzn0&list=UUIAAX2iGbPHnSTB1f3E5guw

 

Następnie udaliśmy się czym prędzej w kierunku Cortiny - co prawda ja już miałem średnią ochotę na kontynuowanie podróży, ale jak mus to mus. Jedynie manetki dostarczały ciepła mojemu organizmowi. 

Zakładaliśmy, że dotrzemy do celu w około 2 godziny i czym prędzej wskoczymy pod ciepły prysznic w jakimś hotelu. Nic bardziej mylnego... Pogoda się jeszcze bardziej pogorszyła, zaczęło wiać, intensywniej padać - no kicha. Jakieś 100km przed Cortiną nie było w moich spodniach suchego miejsca - kurtka na szczęście nie puściła ani jednej kropelki. Przez powyższe warunki też nie przyspieszyliśmy, bo trasa zajęła nam prawie 3 godziny. Wpadliśmy do pierwszego lepszego hotelu, w zasadzie nawet cena nas w żaden sposób nie zniechęciła (75eur/pokój), wrzuciliśmy graty do pokoju i pod prysznic...

Mieliśmy taki deficyt energii cieplnej, że nie było nawet mowy, aby wieczorem wyjść i porozglądać się po okolicy - jeszcze wieli dni było przed nami więc, założyliśmy, że zdążymy.

DSC_0056.JPG

DSC_0057.JPG

Edytowane przez Matt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W maju ponownie robię wypad w Dolomity.

Teren tak jakby specjalnie stworzony dla motocyklistów.

 

W chwili obecnej rozmawiamy z kolegami na temat tego.

 

uebersicht.jpg

 

ale i północna Polska jest opcją na przyszły rok.

 

Edit.

 

Naturalnie, jest to zarys trasy z grubsza, ta konkretna nie prowadzi po autostradach. :D

Edytowane przez pioter
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że pisanie ratalne to standard. Oby Ci to zajęło mniej czasu niż mi z moją relacją. Przeciwdeszczówki Wam przemokły? To niezła ulewa, albo z ich jakością nie najlepiej.

Fajna relacja. Posklejaj to w całość, dla potomnych, jak skończysz.

Czekam na kolejny odcinek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciwdeszczówki Wam przemokły? To niezła ulewa, albo z ich jakością nie najlepiej.

Niestety i jedno i drugie (Ja pojechałem w starej, która mogła dawać podstawy do tego, że będzie przepuszczać - przezornie zamówiłem nową, ale przesyłka dużo spóźniona doszła dzień po wyjeździe...)

 

 

Dzień 3

Cortina, Włochy -> Canazei -> Auronzo di Cadore -> Tre Cime di Lavaredo -> Cortina, Włochy

 

Świetnie wyspani, po śniadaniu, poszliśmy zobaczyć w jakim stopniu wyschły nasze ubrania. Dzięki temu, że właściciel pensjonatu był bardo pro motocyklistom zorganizował w kotłowni suszarnię na ciuchy bikerów - po ponad 8 godzinach w temperaturze ok 40C nie było możliwości, żeby coś pozostało mokre, ba nawet buty w środku były suchutkie. Świetna sprawa! Poza przed pensjonatem widać tabliczkę (zdjęcie z dnia 2), na której widnieje motocykl z napisem "Bikers welcome", co jak widać powyżej rzeczywiście ma odbicie w rzeczywistości.

Wystartowaliśmy standardowo około 9:00. Pierwsze tankowanie we Włoszech okazało się najdroższym - nawet na stacjach przy autostradach nie było takich cen - 1.9eur/L benzyny 95-tki. Jakoś przełknęliśmy tą kwotę i zalaliśmy maszyny do pełna.

Dzień zapowiadał się wspaniale, ciepło, prawie bezchmurne niebo, nawet największy sceptyk nie twierdziłby, że może się zmienić pogoda. Tak też na szczęście się nie stało, dzięki czemu poszaleliśmy na zakrętach i zrobiliśmy furę zdjęć. Nie bez powodu od 2009 r. dolomity zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO - takie cuda i tak relatywnie nie daleko od Polski. To tylko 1-2 dni drogi, a widoki jakie na podróżnika będą tam czekały są nie do opisania! Piękna tych gór nie odda żadne zdjęcie czy nagranie wideo - może gdyby ktoś nagrywał w 3D, ale wciąż byłaby to tylko namiastka emocji jakie odczuwa człowiek podróżując po tamtejszych przełęczach.

DSC_0080.JPG

DSC_0115.JPG

 

W trakcie ponad 300km objazdówki jaką zrobiliśmy tego dnia wjechaliśmy też na płatny odcinek prowadzący pod szczyty Tre Cime Auronzo Misurina. Opłata za 10-20 minutowy fragment drogi wynosi 14 euro/motocykl i odrobinę więcej za samochód. Tanio nie jest, ale... Droga praktycznie cały czas prowadzi stromo w górę, a u samego szczytu można zostawić pojazd na parkingu i wyruszyć na przechadzkę między te szczyty. Widoki były warte każdego eurocenta, wystarczy spojrzeć na zdjęcia i nagranie zamieszczone poniżej.

DSC_0131.JPG

 

DSC_0136.JPG

 

https://www.youtube.com/watch?v=61x5c5sTk14&list=UUIAAX2iGbPHnSTB1f3E5guw

Edytowane przez Matt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 3 cd

 

Podczas podróżowania w Alpach w zasadzie obowiązkiem każdego motocyklisty jest przejazd przez przełęcze, i to jak największą ich ilość. Tego dnia mieliśmy zaplanowane dwie: Passo Giau i Fedaia Pass. Giau jest tłumnie uczęszczane przez motocyklistów, a przede wszystkim przez różnego rodzaju szkoły uczące pokonywania zakrętów w sportowym stylu - dlatego nie bądźcie zdziwieni kiedy podczas pyrkania i podziwiania widoków minie was na pełnej kicie kilka nakedów czy superbikeów. Na agrafkach tak śmierci od ścierających się klocków, że raz się zatrzymałem żeby sprawdzić co jest grane ponieważ sądziłem, że to z mojego motocykla dochodzą takie aromaty. W zasadzie nie ma znaczenia, od której strony rozpocząć wspinaczkę na Giau - z każdej strony świetne widoki i dobra nawierzchnia. 

DSC_0185.JPG

DSC_0166.JPG

DSC_0196.JPG

 

https://www.youtube.com/watch?v=m2BFa3lR7F4&list=UUIAAX2iGbPHnSTB1f3E5guw

 

Na Fredaia Pass pierwsze co przyszło mi na myśl - Transfogaraska! Tylko z o wiele lepszym asfaltem. Ruch o wiele mniejszy i może przede wszystkim dlatego warto zaliczyć tą przełęcz.

 

DSC_0209.JPG

DSC_0222.JPG

 

https://www.youtube.com/watch?v=cArva56C7Uo&list=UUIAAX2iGbPHnSTB1f3E5guw

 

Wracając do Cortiny okazało się, że będziemy jeszcze jechać przez Passo Pordoi. Potwierdziło się tutaj powiedzenie, że jak już się dotrze w Alpy to wystarczy szukać znaków na "passo", a znajdą się wówczas piękne widoki i zakrętasy. Nie ma potrzeby szczegółowego planowania drogi. 

 

https://www.youtube.com/watch?v=W48suvv4ojg&list=UUIAAX2iGbPHnSTB1f3E5guw

Edytowane przez Matt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matt fajnie ze nam tu robisz komiks i w ogóle  :oki: ;
Seev ( śp.) też dał ciekawą relację :zeby:

ale ale mam pytanie o ta oponę wymianę jej itp 
co się z nią dokładnie stało, pojechales na ziemniaku, przebiłeś czy co

a na tym passocośtam  to takie piękne zakręty ze pewnie nie raz z gracją bym sie wypierd....ł hihi :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matt (...)

a na tym passocośtam  to takie piękne zakręty ze pewnie nie raz z gracją bym sie wypierd....ł hihi :lol:

Mario, przecież Ty w trudnym terenie po mistrzoqsku Dzika ujeżdżasz i tylko w łatwych miejscach paciaku zaliczasz :P

Póki nie wjechałbyś na stację lub parking, byłbyś cały :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj bo ten cpn w Parczewie jakiś był dziwny :D
 aż sie boję gdzie mnie następny raz wyciągniesz na przejażdżkę :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tia, vstromem to są można na zakrętach....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie tak się zastanawiałem jak w zakrętach się dl sprawuje. Tymbardziej tak okufrowany :D

Czym szlifiwałeś po asfalcie? Podnóżkami czy kuframi (duże masz te boczne :P) . Ja na Transfogarskiej gmolami, taki był bandzior obładowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W maju ponownie robię wypad w Dolomity.

Teren tak jakby specjalnie stworzony dla motocyklistów.

 

W chwili obecnej rozmawiamy z kolegami na temat tego.

 

uebersicht.jpg

 

ale i północna Polska jest opcją na przyszły rok.

 

Edit.

i - p

Naturalnie, jest to zarys trasy z grubsza, ta konkretna nie prowadzi po autostradach. :D

Byłem w tym roku dokładnie po takiej trasie z tym że na powrocie trasą Wielkich Alp do samej Genewy przelciałem.

 

Ogólnie Śwajcarskie Alpy topodobno ruletka jeśli chodzi o pogodę. Ja byłem w lipcu. 10 dni, descze cały czas i od +4 do +12 stopni :/ Dopiero wjazd do FR i IT poprawił pogodę...

 

Ale ALpy Francuskie i  Włoskie są nie do opisania :)

Edytowane przez LatajacySlon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matt fajnie ze nam tu robisz komiks i w ogóle  :oki: ;

Seev ( śp.) też dał ciekawą relację :zeby:

 

ale ale mam pytanie o ta oponę wymianę jej itp 

co się z nią dokładnie stało, pojechales na ziemniaku, przebiłeś czy co

 

a na tym passocośtam  to takie piękne zakręty ze pewnie nie raz z gracją bym sie wypierd....ł hihi :lol:

Sądziłem, że 4-5 zdjęć z całego dnia podróży to nie jest aż tak zatrważająca ilość...

Z oponą - wbił się kamień taki 1,5x1,5cm w sam środek bieżnika na oponie, wyjąłem, ujechałem z kilometr opona zaczęła się rozłazić w kierunku "południków" (tak to nazwijmy), powietrze nie uchodziło jeszcze, gdy dojechałem do docelowego warsztatu na wymianę, szczelina pęknięcia była już ok 5cm długości... Czy potrzebnie czy nie zmieniłem oponę, do końca nie wiem, ale opona miała z tyłu jakieś 2,5mm bieżnika, a przede mną było jeszcze prawie 5tys km do przejechania. Można powiedzieć, że nawet jakby się nic nie stało, kupiłem sobie komfort podróży o spokojną głowę... (opona była 4 letnia)

 

O które passo cośtam chodzi?

 

No właśnie tak się zastanawiałem jak w zakrętach się dl sprawuje. Tymbardziej tak okufrowany :D

Czym szlifiwałeś po asfalcie? Podnóżkami czy kuframi (duże masz te boczne :P) . Ja na Transfogarskiej gmolami, taki był bandzior obładowany.

Mnie DLem się o wiele łatwiej i przyjemniej wchodzi w zakręty - pewnie z racji szerokości kierownicy i różnicy w pozycji ciała; trzeba było się do tego przyzwyczaić po zmianie z bandita.

 

Kufry są założone na takiej wysokości, że najpierw szoruje się podnóżkiem, a potem brzegiem kufra - i to i to podczas tego wyjazdu ładnie poprzycierałem :D

Edytowane przez Matt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie znam sie to się wypowiem... :P

nie urwało Ci nogi przy takim pokonywaniu zakrętów?

niby podnóżkiem przycierasz ale przez te kufry wygląda jakbyś ledwo moto przechylił

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie znam sie to się wypowiem... :P

A jednak to zrobiłeś... :P

 

Taki głupi nawyk miałem po bandicie gdzie spokojnie mogłem sobie sliderem na boku buta szorować - kilka zakrętów dalej na DLu, że tak powiem - wciągnęło nóżkę i się nauczyłem pieronem zostawiać same palce na podnóżku...

Co do przechylenia - możesz wierzyć lub nie Twoja sprawa, nie chce/nie potrzebuję tego udowadniać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pierwsze moto jest do kupienia z niebagatelnym przebiegiem ponad 80 tys :)

oczywiscie ze można w zakretach jeszcze z dociążonym tyłem to hoho

o komiksie nie mialem na mysli ze "zatrważająca" ilośc tylko raczej na tak co tez oznacza Kciuk w góre. tak że Matt więcej dystansu ;)

Frank
przypominam ze to jest RELACJA i nikt nikomu nie bedzie udowadniał

Edytowane przez Marian-Awaryjny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pierwsze moto jest do kupienia z niebagatelnym przebiegiem ponad 80 tys :)

 

oczywiscie ze można w zakretach jeszcze z dociążonym tyłem to hoho

 

o komiksie nie mialem na mysli ze "zatrważająca" ilośc tylko raczej na tak co tez oznacza Kciuk w góre. tak że Matt więcej dystansu ;)

 

Frank

przypominam ze to jest RELACJA i nikt nikomu nie bedzie udowadniał

Spoko :)

Ale skasuję nie dotyczące relacji fotki, żeby nie burzyć nastrojów i samopoczucia :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

edit:

a to przepraszam, to kto inny taki spięty i w dodatku miesza moimi uczuciami  :P

Edytowane przez Frank
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marian, Fajna ta relacja a zapytałem o ten moment właśnie z niej,

 

Mateusz, nie wiem dlaczego kasujesz moje posty? spięty jesteś jak baranie buły,

 

jeśli nie chciałeś udostępniać, wystarczyło napisać PW.

EEE Stary nie widziałem nawet Twojego postu - podbijaj do Mariana (jak sądzę) w tej sprawie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.