Skocz do zawartości

Rumunia Bułgaria 2015 Czyli Witamy W Piekle :)


Cirus
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Słowacja Wegry Rumunia Bułgaria

 

4000km

8 dni

2 motocykle – haya + vfr 800 vtec

 

Dzień pierwszy

 

Zebraliśmy się u mnie ok. 6 żebyśmy jak najwiecej zrobili kiloemtrów w normalnej temperaturze, wynosiła jakieś 23 st dlatego było w miare sprzyjająco w porównaniu do tego co miało zdarzyć się później. Lecimy sobie spokojnie do Lublina, w Lublinie na orlenie kawka i lecimy dalej, niestety na wylotówce czekały nas wahadła remonty itp. I od tego momentu zaczał się ciąg przygód. Tomka vfr zaczyna wariować temperatura cieczy dobija do górnej skali, wentylator nei wyrabia. Szybka diagnoza termostat się zacina. No ale nic z tym nie zrobimy i lecimy dalej z nadzieją ze nie wywali uszczelki pod głowicą, w trasie jest ok. ale w korku średnio. Przelecielimsy dosyć szybkim tempem do Rzeszowa gdzie jak zwykle posililiśmy się w zajeździe u Izy na ylotówce na Dukle – polecam zawsze tam jemy. Na słowacji całkiem spoko ze 3 wahadła ale zadnych wiekszych postojów. Temeratura wali w dekiel buty mi się zaczeły gotować – haja ma wyloty ciepła silnika prosto na stopy, później cały czas jexdziłęm w normalnych butach ale i tak było gorąco. Dojechalimsy do Wegier ( tym razem zobaczyłem w odpowiednim momencie granice :D ) wykupilismy winiety i dzida dalej do Oradei na Rumuni. W Oradei byliśmy ok. 21 i tutaj znowu zaczeły się problemy, nawigazja w ogóle nei wykrywała uliczek, domy nie są opisane i nie mają numerów i są porozrzucane jak leciało, Generalnie Oradea fajne miasto wszyscy jeżdzą jak chcą, znaki stoją jak stoją ale szybko odnaleźliśmy się w tym burdelu :D Po godzinie bładzenia wbijam do pierwszego lepszego domu i pokazuje kartke z adresem, wyszedł młody chłopak wsiadł na rower i pokazał żebysmy jechali za nim, motocykle na Rumuni to jest wielka abstrakcja i wielkie wydarzenie, ludzie wychodzili machali rozmawiali z nami itp., dotarliśmy do naszego pensjonatu, wszystko spoko jest brama podwórki także było ok. Pojechalismy po jedzenie i browar do sklepu i byliśmy zadowoleni J Polecam brwar Ursus. Jako patrioci wzielismy w ciemno i nie żałowalismy :D Jedyne czego brakowało to klimy bo w nocy temp siegała prawie 30 st. Tego dnia zrobilismy ok. 800 km

 

Dzień drugi

 

 

Pospalismy trochę dłużej przez wczorajszy ciezki dzien. Plan na dzisiaj to dotarcie do Bran Zamku drakuli. To był jeden ze spokojneijszych dni. Rano szybkie śniadanie zapakowaliśmy manele, rano zrobilismy serwis vfr bo kadego dnia trzeba było ja rozkręcać i dolewać płyn chłodniczy żeby nie było kabum. Cały dzien jazdy po idealnych drogach z miłymi widokami, same pola ze słonecznikiem i tak przez kilkaset kilometrów . zrobilismy ok. 500 km ale fajnie szybko poszło, do Bran dojechalismy ok. 18, nie śpieszylismy się nigdzie. Ludzie nas przywitali z otwartymi rękami, mówili nam ze cały dzien nas wypatrywali. Prysznic odpoczynek i idziemy do zamku. Okazało się że to dosyć rozrywkowe miasto, pełno parasolek kawiarenek i restauracji, Zwiedzilismy zamek i poszliśmy na kolacje. Poszlismy do najbardziej wystawnej restauracji z nadzieją że zjemy coś dobrego ale niestety w karcie nie było nic po angielsku także w ciemno poszła pizza. Ceny jak w pl, za jedną pizze płacilismy ok. 22 zł piwo po 5. Szybkie zakupy w pobliskim markecie i wrócilismy do pensjonatu. Generalnie do tej pory wyjazd był jak zwykly wyjazd, jakoś szczegółnie nic się nie działo, żeby nie powiedzieć że było po prostu nudno nawijaliśmy kilometry zwiedzaliśmy i tak naprawdę nie było takiego „jeb” jak na poprzednich wyjazdach dobrze że od nastepnego dnia wszystko się zmieniło J.

 

Dzień 3

 

Rano zwijamy manele, jak zwykle serwis vfr i lecimy w stronę Bułgarii a dokładnie Varna, zaczynają się coraz lepsze drogi z coraz fajniejszymi winklo-widokami, prędkości na blacie cały czas 160-180 bo tylko przy takich prędkościach dało się jakoś wytrzymać przy temp prawie non stop 40 st. Lecimy tak sobie lecimy dojezdzamy do granicy Rumuńsko Bułgarskiej a tam remont mostu, jedno wahadło trwało 2 h, my czekalismy na szczescie może z godzinę ale ze słonce dawało w palnik to był niemały wyczyn żeby wytrzymać. Przelecieliśmy sobie przez Bukareszt i dojeżdzamy do Varny a tam jedna wielka impreza J od razu wszyscy pomyśleli to samo, że w tym momencie zaczyna sie prawdziwy wyjazd J czyli wszedzie muzyka pełno ludzi na ulicach drinki gołe tyłki i wszystko co najlepsze . To miejsce to miał być punkt gdzie sobie odpoczniemy przez następny cały dzień a z racji tego że dojechaliśmy w miare szybko to zwiedziliśmy na motorkach jeszcze miasto. Później zaczeły się problemy z adresem, jak zwykle gps nie mógł znaleźc jednego z lepszych hoteli w mieście ale trochę pogadaliśmy i trafiliśmy do hotelu Casablanca – ładny hotelik z dwoma basenami i mega widokiem na morze czarne. Właścicielką okazała się polka która przeprowadziła się z mężem do Bułgarii i tam otworzyli dwa hotele. Bardzo w porzadku babka, Pierwszego dnia jak zobaczyła że padamy po podróży zrobiła nam specjalne danie hiszpańskie czyli ryż z kalmarami krewetkami ośmiornicami małżami itp. I do tego sałatka jakaś tam specjalna bułgarska że niby tylko taką w bułgarii można dostac za takie danie na wypasie z piwem zapłaciliśmy 30 zł od osoby – kosmos, w pl takie danie by pewnie kosztowało ze 150 z mrożonymi owocami morza. Pisze tak o tym daniu bo jeszcze nigdzie mi tak nie smakowały owoce morza, po prostu czuć było ze są po prostu swieże.a do tego babka potrafiła je przyrządzić, dzień zakończyliśmy piwkiem i widokiem na morze.

 

Dzień 4

 

Spaliśmy chyba do 10 żeby się zregenerować po poprzednich dniach, w końcu mieliśmy klime i każdy się wyspał. Rano sniadanie przygotowane przez właścicielkę, kawka, zabawa w basenie, browarki generalnie hulaj dusza, później wybraliśmy się nad morze. Jak zwykle po drodze browarek i tak sobie cały dzień przesiedzieliśmy na plaży ciesząc się z mega ciepłej wody, i mega fajnej pogody. Najlepsza była zabawa z falami które osiągały ponad 2 metry wysokości.

 

Dzień 5

 

Wstajemy ogarniamy się już na wyjazd no i poszedłem za potrzebą do klopa, zrobiłem posiedzenie a tu nagle wybiega jaszczurka taka ze 40 cm. Jeszcze chyba nigdy tak szybko nie wybiegłem z kibla no ale jesteśmy na południu także takie rzeczy mogą mieć miejsce :D ostatnie chłodzenie klimatyzatorem, ostatnia kawka i z miłymi wspomnieniami jedziemy atakować transfogarską i transalpine z powrotem do Bułgarii. W drodze do miejscowości Sibiu ( a właściwie okolic ale nie pamietam jak to się nazywało) Tomka vfr traci ładowanie, szybki serwis zabawa z kostkami i sytuacja w miare opanowana, nie zapodaje tak jak trzeba ale coś tam ładuje. Jakieś 50 km przed Sibiu zatrzymaliśmy się na obiad, wtedy obiegła nas grupka dzieciaków może z 15 i zaczeły wykrzykiwać żeby im coś dać, a ja jedyne co im chciałem dac to w pysk bo było gorąco, bo byliśmy zmęczeni i w ogóle, szybka terapia wstrzasowa i się jakoś odpedziliśmy od nich., pizza i lecimy dalej, pojechaliśmy na miejsce i zrobilismy jakieś 600 km ale byliśmy w maire wcześniej i wtedy wpadłem na genialny pomysł żeby zrobić Transalpine, był to później jak się okazało tragiczny pomysł bo braki asfaltu dziury ciągle hamowanie tak nas wymęczyły że żeby wrócić do domu musielismy robić co 10 km przystanek no ale widok z góry bezcenny, nastpnego dnia był plan atakować transfogaraske, aaa nie kupujcie kukurydzy grilowanej sprzedawanej po trasie – jest bleee.. Wieczorem spotkaliśmy grupkę słowaków z którymi którymi zrobiliśmy wieczorną alkoholizacje, akurat tak się złożyło że robili podobna trasę do naszej.

 

Dzień 6

 

Pobudka rano zamówiliśmy w pensjonacie śniadanie , generalnie włascicielka dała ciała b o jak można dać omlet na samych jajkach bez totalnie żadnych przypraw, no ale to nie bułgaria także nie ma co wybrzydzać. Szybkie pakowanie, pożegnanie ze słowakami i jedziemy atakowac transforgarską. Na poczatku byłem zawiedziony ( wjeżdzalismy od strony tamy) i tak sobie jedziemy jedziemy miliony zakrętów w miare fajne widoczki ale gdzie do cholery jest ta trasa ze zdjęc? ! i tak po jakiś 60 km pojawiły się pierwsze widoki które spowodowały szybsze bicie serca i scisneło za gardło, tego nie da się opisać, i do tej pory nie mogę ogarnac że tam byłem. Myślałem że jeździłem już po fajncyh trasach, myślałem ze alpy są fajne ale dopiero teraz wiedziałem jak bardzo się myliłem. Widok jest kosa, żadne zdjecia czy filmy nie są w stanie oddać tego co zobaczyłem, zatrzymywalismy się na każdym zakręcie bo tam co 50 metrów jest jakiś punkt widokowy.. Transalpina dosyc nas wymeczyła zakretami i zrobilismy postój na pamiatki i szame. Dzisiejszego dnia był plan żeby dojechać do Debrecen na Wegrzech. Po jakiś 300 km zatrzymaliśmy się na tankowanie., spotkalimsy tam grupkę polaków enduraków z lublina którzy też lecieli podobna traske razem z bułgarią to pogadalismy w koncu w normalnym jezyku. Jeden z nich zapytał się która droga jedziemy, ja powiedziałem numer drogi a on odparł że nie ma szans że lepiej jak zrobimy objazd o 100 km dalej ale dobrym asfaltem bo droge którą wybrałem jest typowo enduro. No ale co jak to że my niby nie damy rady ? Pewnie że jedziemy. Lecimy sobie ładną autostradą a tu nagle jeb jak by ktoś nożem odciał drogę i zaczał się szuter, grys remonty i wszystko co najgorsze i nasze tempo spadło do 80-100km/h no i tak sobie lecimy, były tam tez garby na których zwalniałem. I tu zaczyna się ciekawa historia. Bo jeden garrb był słabo widoczny i delikatny no i jechałem zadowolony 80 na blacie, przy dojeździe zauwazyłem że za garbem był uskok pół metrowy, także wyobraxcie sobie secen, ja, Edyta, haja z kuframi i to wszystko leci z oderwanymi kołami pół metra nad ziemią i bagle JEB urwało stelaż tylny, ledwo udało mi się uniknąć wyłożenia moto, obracam głoweę, Edyta siedzi na tylnym kole a jesteśmy cholera wie ile kilometrów od cywilizacji do okoła tylko krzaki i pustynia. Prawie 40 stopni, zero cienia, my zmeczeni, z jedną pół litrową butelką wody która miała milion stopni. Wyciagnelismy wszystkie trytytki jakie mielismy, najgorzej było że to były zwykłe małe, zaplątalem stelaż i rame, Edyte przerzuciłem do Tomka i tak sobie jechałem 50 km na godzinie co kilka kilometrów zmieniając trytytki które się urywały od obciązenia kufrów. Po jakiś 50 km trafilismy na przydomowy cpn, jakimś cudem znalazłem na półce pasy transportowe takie małe tylko był problem, nie milismy lej przy sobie tylko kart ai euro, po 40 minutach typek dął się namówić żeby zapłacić nimi w kasie i splątałem stelaż i rame pasami tylko był jeden problem, siedzenie się nie zamykało także podłożyłem szmate na to siedzenia i tak sobie jechałem wolno do Wegier. Pasy już si eurywały ale wjechaliśmy do miasta i dojechaliśmy pod nasz pensjonat, była godzina ok. 21 . i jak zwykle był problem. Nie ma włascicielki, brama zamknieta, nagle dostajemy od niej smsa po węgiersku „ proszę nacisnac biały guzik wprowadizć kod zablkowac brame, znaleźć klucz w skrytce nr 4, odblokowac alarm i...” coś tam jeszcze, nam ręce opadły ale cud że mielismy translator który to przetłumaczył na angielski. Wszystko zrozumieliśmy tylko na bramie nie było „white button” i sobie stoimy na ulicy dobra godzine i nie wiadomo co robić, obszukalismy każdy możliwy zakamarek na tej bramie i nagle cud, ktoś przyjechał do tego pensjonatu i otworzył brame, pokazalimsy dziewczynie sms-a zaczeła si eśmiac i zadzwoniła do właścicielki, okazało się że tajemniczy white button był po drugiej stronie bramy, nie wiem co właściceilka sobie myślała, kamery 2 metrowa brama i my miesliśmy się domyślić że trzeba przejść przez płot i odblokować brame od środka. No ale wszystko zakonczyło się sukcesem, znaleźliśmy tesko 24 kupiliśmy we opór browarów i najebka w nagrode, szcześliwi że udało się przezyć kolejny dzień poszlismy spać.

 

7 dzień

 

Pobudka, śniadanie z odpadków dnia poprzedniego vfr rozłożona, haja złożona w pół i myślimy jak to zrobić żeby przejechac 700 km :D. Vfr prosta sprawa płyn odpowietrzanie i dzida. A z hajką wpadłem na pomysł że trytytki będą lepsze niż te pasy i pojechalismy szukać najwiekszych trytytek na świecie ( miałem takie w cieżarówce wiec wiem że istnieją.J ) tylko był mały problem w Debrcen nikt nie słyszał o trytytkach no ale po 2 godzinach krązenia na mieście trafiliśmy do najwiekszego w mieście sklepu elektronicznego, właściciel wyciagnał trytytke o długości 1 metr, szerokości 2,5 cm, byłem zadowolony. Wziałem 10 sztuk na wszelki wypadek. Wróciliśmy, serwis stelażą i jedziemy w trase. Szybkie ogarniecie kufrów i jedziemy do polszy. Na wysokości Słowacji trochę za bardzo zaczałem kręcic manetką i zgubiłem Tomka i Edytę a z nimi karte płatniczą dokumenty wodę i inne. Problem w tym ze znowu trafiłem na zadupie i nie wiedziałem jak jechac – wspominałem że ładowanie od navi skończyło się w Bułgarii ?. Jużmyslałem ze cos się stalo, także wrociłem z powrotem jakieś 20 km ale nie było ich widać Wiec zjechałem na shella w celu zakupu mapy. Zatrzymuje się i od razu podbiegają do mnie dwie niezłe laski w krótkich spódniczkach itp które chca mi wyczyscic szybe :D od razu podbiają w gadke skad jade czy jade sam itp. Zaczeły pytać jak się jeździ hają. Jak odpowiedziałem że jade sam z Bułgarii popatrzyły na mnie, później na moto, odpowiedziały że ot nie możliwe i czy nie szukam dziewczyny hahahha :D Pół sekundy nie było Edyty przy mnie i taka sytuacja. Zaczałem się śmiać dziewczyny miały neta to sobie sprawdziłem trase, najgorsze ż enie miałem kasy na paliwo a mój zasieg wynosił jakieś 150 km i tak sobie jade ekonomicznie licząc na cud – wspominałem że mój telefon się zablokowął za granicą i nie mogłem dzwonić? :D tak wszystko na tym wyjeździe było przeciwko mnie. Po ok. 100 spotkałem moje zguby i dojechaliśmy jakoś do domu.

 

Nie wiem gdzie zgubil się 8 dzień ale jak sobie przypomne to dopisze :D

 

Podsumowując wszystko wyjazd zaliczam do udanych, piekne trasy, pogoda jeszcze lepsza, przygód tez nie mało. Rumunia to kraj skrajności z jednej strony bieda jak na wschodzie a z drugiej piekne autostrady ogarnięte miasta i ferrari na drodze, warto zobaczyć i przezyć. To wszystko za dobre pieniadze, za paliwo płaciliśmy 5-5.5 zł jedzenie jak w polsce , noclegi 25-40 zł. Cały wyjazd na dwie osoby kosztował 2.5 tys a nie oszczędzalismy na niczym. Generalnie polecam. Poniżej wrzucam kilka zdjęć

 

1e8d8d48c221.jpg

 

76c03768176d.jpg

 

bcc1f0437b75.jpg

 

2ddfbbf6ebf4.jpg

 

32a44d3b3b25.jpg

 

ec757733e011.jpg

 

26af64a22416.jpg

 

153144ac662a.jpg

 

41ef00460f20.jpg

 

9a3aee82811c.jpg

 

7091d5c20885.jpg

Edytowane przez Cirus
  • Upvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dd8ecfe7f03b.jpg

 

4adee5700c64.jpg

 

de8453c6deb6.jpg

 

5d0b35c03e16.jpg

 

120a6b75d764.jpg

 

0c0f3a86847d.jpg

 

7c3aa95edeb4.jpg

 

0a209659279e.jpg

 

18708daac68d.jpg

 

0503044abe1f.jpg

 

2c09f3a8e218.jpg

 

dc88971827f3.jpg

 

229a1a164af7.jpg

 

88648bfe7bcc.jpg

 

233c11b18a12.jpg

 

27bbeb484acb.jpg

 

3417deaf98d4.jpg

 

c6733d8e780d.jpg

 

736d4c2186dd.jpg

 

d3e4e129fec6.jpg

 

542674d80499.jpg

 

44452a94f047.jpg

 

960223709add.jpg

 

e67f8b547905.jpg

 

2afd61b3f43f.jpg

 

de395d67f256.jpg

 

9f8705925645.jpg

\

c94b1d28b282.jpg

 

81c79bab26de.jpg

 

173ad95693a9.jpg

 

ec26fd0addeb.jpg

Edytowane przez Cirus
  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie opisane spoko wyprawa graty .

Bez przygód było by nudno  :zeby:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że również zauroczyły Was pałace w Huedin ;) Najlepsze jest to, że oni wcale w nich nie mieszkają albo zajmują tylko jeden czy dwa pokoje na końcu domu. Nie stać ich na wykończenie, a budują je tylko aby pokazać swój status w społeczności. W ogóle te malutkie góry pomiędzy Oradeą i Turdą to świetne drogi do nauki szybkiej jazdy po zakrętach. Tak na marginesie, dzięki za uświadomienie, że Węgry śmignęliśmy bez winiet ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękne widoczki! :) fajna wyprawa:)

 

nie wolałeś zrobić krótszych bloków tekstowych i poprzedzielać zdjęciami? chyba by się lepiej czytało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna wyprawa, a przygód, że aż strach ;)

DŻC! :D

Takie sprostowanie tylko, w Bran jest zamek książkowego wampira. Siedzibą Drakuli Palownika była mniej okazała Twierdza Poenari przy Transfogarskiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lelon ja to pisalem z tydzien takze i tak sie ciesze ze cos z tego wyszlo' a gdyby do tego modzic z dzieleniem zdjec to by z miesiac wyszedl :-)

 

Greg dzieki za info' mnie tam winkle interesowaly i za bardzo nie wnikalem w historie drakuli ale jest tak jak mowisz to ksiazkowa historia z tym zamkiem w Bran

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lelon ja to pisalem z tydzien takze i tak sie ciesze ze cos z tego wyszlo' a gdyby do tego modzic z dzieleniem zdjec to by z miesiac wyszedl :-)

 

Greg dzieki za info' mnie tam winkle interesowaly i za bardzo nie wnikalem w historie drakuli ale jest tak jak mowisz to ksiazkowa historia z tym zamkiem w Bran

miesiąc powiadasz??? :D mnie to może pójdzie trochę szybciej, ale pewnie etapami będę to robił, ale myśmy przejechali koło 3700km więc trochę mniej pisania :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te same rejony robiliscie ?:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, my jeździliśmy po Chorwacji:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to zazdroszcze wody u nas niby bylo spoko tylko ktos ja posolil za bardzo :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna wyprawa,fajna fotorelacja.

przydałoby się jedno lub dwa zdania opisu do foci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super wyprawa, jest czego pozazdrościć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fajna wyprawa, gratki , nie wiedziałem ze rama taka delikatna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To na szczescie tylko stelaz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba korzystaliśmy z tych samych szlaków :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest jakas lepsza klasa drog my nie mielismy tyle asfaltu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na niektórych fotkach jest taki niski poziom wody, że tuż nad powierzchnią jest ten jaśniejszy pasek na skałach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akrat byly zdjecia na zaporze na transfogarskiej a tam poziom wody moze sie zmieniac nawet o kilkanascie metrow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.