Skocz do zawartości

Wyjazd Chorwacja - Sierpień 2015 - Relacja


lelon
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Prolog  - Kochanie jest kupiec na bandytę

 

Jest sierpień 2014 roku, dostaję od Balda namiar na potencjalnego kupca, który jest zainteresowany zakupem mojego najwspanialszego badziora na świecie, no może trochę z tym najwspanialszym przesadziłem. Od słowa do słowa, tydzień przed ślubem zostaje bez motocykla i zaczyna się najtrudniejszy okres w moim życiu, nie łączyć tego ze ślubem i małżeństwem :P

 

Tak mija dzień za dniem, tydzień za tygodniem, aż w końcu przychodzi ten wspaniały dzień i na pace busa przyjeżdża ze stolicy zielony ZZR, ojcem chrzestnym zostaje Bald,  chłopak poświęcił cały dzień, aby przez te kilka minut pomóc mi wepchnąć i zamocować motocykl na pace.

 

Mniej więcej w tych kilku zdaniach zaczyna się wakacyjna przygoda opisana poniżej w kilku rozdziałach.

 

 

Rozdział I – Bez żelazka nie jadę

 

Tak, tak, żelazko i suszarka zapakowane, możemy ruszać w drogę.

Jest poniedziałek koło 8:00, temperatura idzie szybko w górę, w Polsce zaczynają się straszne upały – całe szczęście zaczyna się też nasz urlop, wyruszamy na pierwsza wyprawę motocyklową w naszym życiu. Kufry wypchane po brzegi, mocno przypięte do stelaża pasami. Ubrani od stóp do głów w ciuchy motocyklowe wyjeżdżamy w stronę Chorwacji.

Szybki przelot autostradami przez Polskę, Czechy, Austrię, Słowenię, no prawie szybki.... w Austrii nawigacja się zawiesiła i po restarcie ustaliła drogę krótką poza autostradami, zanim się zorientowałem byliśmy już na pięknej Austriackiej wsi, zanim wróciliśmy na Autostradę straciliśmy ok godzinę. Pomimo wielu przystanków, tankowań zmęczenie daje się we znaki i po wjeździe na Chorwację w okolicach Zagrzebia zatrzymuje się w motelu Plitvice z myślą, że chyba wystarczy na dziś, ale jednak po chwili odpoczynku ruszamy dalej jest już grubo  po 18 a do celu zostało tylko ok 140 więc jedziemy dalej.

Jadąc Autostradą trochę przyspieszamy 180-200-220, chyba każdy tak ma, że im bliżej celu tym szybciej chce się dojechać, dodatkowo znalazłem sobie kolegę z BMW i tak na zmianę raz on a raz ja byłem z przodu. W pewnym momencie w lusterku widzę dyndający pas mocujący kufer centralny i w tym samym momencie na lewym pasie pojawia się BMW i mój kolega swoimi gestami uzmysławia mi że, ten dyndający pas to nie wymysł mojego zmęczonego umysłu, szybkie zatrzymanie, poprawa pasów i wio dalej.

Po 20 docieramy do celu, założenie było takie, że zatrzymujemy się w pierwszym noclegu jaki tylko będzie przy drodze i tak trafiliśmy na 2 noce do karczmy „Podróżnik”, obiekt ten z Karczmą nie miał wiele wspólnego ale były łóżka, łazienka, więc zostajemy.

Tego dnia zrobiliśmy 998km, a ja dodatkowo dokręciłem kilkadziesiąt jadąc do Senj na zakupy. W Zasadzie po tylu godzinach jazdy można by już jechać bez końca :)

 

ihost_1439933116__imgp7894.jpg

Nasza Karcza, pośród zupełnie niczego

 

 

Edytowane przez lelon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział II - dobrodosli Senj

 

Nocleg w tym miejscu zupełnie pośród niczego miał jedną zaletę, po drodze do Senj były piękne winkle i mieliśmy okazje je kilkukrotnie przejechać w obie strony

 

ihost_1439933261__winkle_senj.jpg

 

Pierwszego dnia witamy się z wybrzeżem i wybieramy się na wyspę KRK

 

ihost_1439933417__imgp7859.jpg

 

Przejazd przez most jest płatny, sama wyspa jest ładna, zielona, jednak nie mamy planu aby zjeździć ją wzdłuż i w szerz, szukamy pustej plaży.

 

ihost_1439935300__imgp7868.jpg

zjazd do odkrywkowej kopalni

 

ihost_1439935638__imgp7872.jpg

most prowadzący na wyspe KRK dł. 1,7km

 

ihost_1439935843__imgp7892.jpg

 

W tym dniu jeszcze udało sie zdobyć Twierdzę Nehaj oraz zapoznać się z tym nie wielkim malowniczym miasteczkiem jakim jest Senj

 

ihost_1439936013__imgp7908.jpg

 

ihost_1439936086__imgp7915.jpg

 

i tak pierwszy dzień pobytu w Chorwacji dobiega końca

 

ihost_1439936155__imgp7925.jpg

 

C.D.N.

  • Upvote 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Senj i wracają wspomnienia.

Lelon dawaj więcej!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariusz, widok na twierdzę Nehaj mieliśmy z kuchni :D

 

ta droga do Senj to coś wspaniałego ;)

Edytowane przez Franio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2.2 z kuframi ? Ostatnio jak kumpel tak testowal to zostawil cetralny na ulicy :D takze uwazajcie tam :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2.2 z kuframi ? Ostatnio jak kumpel tak testowal to zostawil cetralny na ulicy :D takze uwazajcie tam :-)

miejscami nawet trochę szybciej i pomimo tego, że mam bardzo solidnie wyspawany stelaż i wszystkie kufry były przypięte mocno pasami to było troszkę niebezpieczne :)

 

bez pasów więcej jak 120 to bym się bał jechać, w ogóle nie ufam tym plastikowym zamkom, plastikowym uchwytom itp....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ogólnie to mi brakuje jednego kufra na foto, jechałeś z dwoma tylko?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnie panie kolego!

Następnym razem do Czarnogóry twierdzę Haj Nehaj do kompletu musisz jechać zdobyć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział III - Dzień Zwycięstwa

 

Założona wczesna pobudka jak prawie do końca wakacji się nie udała, dlatego z naszego noclegu wyruszamy dopiero koło 10:00, dzisiejszym celem są Jeziora Plitwickie oraz góry Velebit. Spakowani, dziękujemy gospodarzom za dwa noclegi i ruszamy, droga na Jeziora, czasem prosta, czasem kręta, zjazdy i podjazdy, ogólnie bardzo fajna. Dość szybko docieramy do celu.

Parking dla moto jest za free - jak stałem w kolejce samochodów do automatu biletowego, szybko wypatrzyła mnie obsługa i pokazała, żebym objechał szlaban.

 

Szybko ZZR znalazł dla siebie towarzystwo (pod drzewem - świętym drzewem motocykli :P stworzyły kółko jakby odprawiały modły)

ihost_1439985186__imgp7931.jpg

 

zostawiamy kaski, ciuchy przy moto i tutaj wychodzi pierwsza rzecz, której mi brakuje - kłódki rowerowej, aby spiąć kaski z moto, nic nie poradzisz, z nieba nie spadnie, związuje kaski pasem i tyle. ciuchy i buty układamy na moto i zaczynamy szukać końca kolejki.

 

Wspominałem już że to był Dzień Zwycięstwa? święto narodowe Chorwatów 5 sierpania- na Plitwice poza turystami zjechało się pół Chorwacji. Kolejka przy głównym parkingu miała kilkaset metrów.... uprzejmy Pan z obsługi zaleca iść do drugiej kasy tuż przy wejściu. Tam kolejka nie wiele mniejsza, miała ze 150metrów.... masakra, jest koło południa a my w planie mamy jeszcze góry. Nie będę pisał jak kupiłem bilety, bo nie ma się czym chwalić ale w kolejce nie staliśmy zbyt długo, 2 bilety to 360KUN. Jest południe,żar leje się z nieba, wydawało mi się że przy wodzie będzie chłodniej a było odwrotnie, wilgotność powietrza była ogromna co potęgowało uczucie gorąca.... a ja głupi zamiast założyć spodenki i klapki wypuściłem się w adidasach i jeansach....

 

Sam park jest ogromny, można tam chodzić cały dzień ale my pytamy obsługę gdzie iść mając 2-3 godziny i wchodzimy do parku.

 

ihost_1439986326__imgp7932.jpg

rejs statkiem z P1 do P2 i zaczynamy wędrówkę

 

Jeziora są bardzo ładne, każdemu polecam odwiedzić to miejsce będąc w Chorwacji

 

ihost_1439986479__imgp7942.jpg

 

ihost_1439986545__imgp7955.jpg

 

ihost_1439986643__imgp8009.jpg

 

ihost_1439986708__imgp7953.jpg

 

ihost_1439986775__imgp8011.jpg

Po parku w większości poruszamy się po takich kładkach

 

Czas wychodzić, góry przed nami!

 

ihost_1439986975__imgp8022.jpg

Ja cały czas narzekałem na gorąco i upał a tu żonka pierwsza padła po wyjściu

 

Z jezior Plitwickich udajemy się w kierunku Gospic a dalej przez góry do Senj. Kiedy docieramy do Gospic jest już późno a przed nami ok 80km górskiej trasy i tutaj wychodzi brak naszego doświadczenia w jakichkolwiek podróżach bo w górach 80km to nie znaczy godzina może 1:30 jazdy, a jak się okazało znacznie więcej. średnia prędkość przejazdu wyszła ok 30km/h, trasa była wąska, niezliczona ilość zakrętów (często nie widać czy coś jedzie), piasek, żwir i ścinka drzew....

 

ihost_1439987551__gospic.jpg

 

Przyznam szczerze, że liczyłem na więcej fajnych widoków a tu raptem przez 80km tylko 3 punkty widokowe:( a tak to lasy, lasy, lasy). Na całej trasie minelismy może ze 2 auta miejscowych i kilka domków.

 

ihost_1439987708__imgp8027.jpg

 

ihost_1439987782__imgp8032.jpg

 

ihost_1439987851__imgp8040.jpg

 

Jadąc przez te góry jeden raz żałowaliśmy że nie mamy ze sobą namiotu, bo spędzić noc w takich okolicznościach przyrody to by było coś wspaniałego!

 

Docieramy do najlepszego punktu widokowego, niestety zapada już zmrok....

 

ihost_1439988021__imgp8041.jpg

 

ihost_1439988090__imgp8048.jpg

 

Widoki piękne, niestety kończy się światło i więcej zdjęć z tego dnia nie ma:(

Jadąc w kierunku wybrzeża, próbowaliśmy znaleźć nocleg w Krasno Polje, niestety, trzeba było jechać dalej.

 

 

ihost_1439988454__gospic2.jpg

Na dojeździe do wybrzeża przed Sveti Juraj są piękne winkle

 

 

Niestety było już ciemno, byliśmy bardzo zmęczeni jazdą przez góry, jedyne o czym marzyliśmy to kąpiel i sen, niestety nie było łatwo znaleźć nocleg...

 

C.D.N....

Edytowane przez lelon
  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

faktycznie droga z plitvic do D8 mocno lokalna,

czekam na wincyj!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszulka widzę pod kolor! :usmiech:

Kobity nie zmęczyłeś tym 1k czy tak wygodny zygzak?

no baaa musi być zielona :P

 

zygzak wygodny jak większość turystyków :) alcesoryjna szyba robi dobrą robotę, przy 220, pasażerka mówi że jej nie wieje i można szybciej :)

nie mam akcesoryjnej kanapy, więc na trasie w jeansach motocyklowych tyłek pasażerki nie jeździ, ale po Chorwacji, żałowałem że nie przerobiłem, żona latała raz przód raz tył, dla mnie to było bardziej męczące niż dla niej :)

 

powiem Ci, że ten 1k na dojazd mniej nas zmęczył niż nie jedna podróż po 300km już na miejscu - ze względu na upał, brak doświadczenia w planowaniu przejazdu i ogromny ruch na jardańskiej

ogólnie to mi brakuje jednego kufra na foto, jechałeś z dwoma tylko?

paaaaanie, do dwóch kufrów to poszły tylko rzeczy żony :D Edytowane przez lelon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Plitwickich zrobiliśmy tą samą trasę :D tyle, że u nas lekko padało i nie było upału.

No i mają tam fenomenalne burgery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariusz, widok na twierdzę Nehaj mieliśmy z kuchni :D

 

ta droga do Senj to coś wspaniałego ;)

Tak ,tak pamiętam.

 

Widzę Lelon ,że chyba nie skorzystaliście w Plitvicach z moich porad

i też zwiedzaliście "pod górę" zamiast na początku skorzystać z autobusiku

a potem zwiedzanie pod prąd ale za to z pomocą grawitacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety nie odrobilem zadania domowego a po twojej relacji o tym zapomniałem.... No i zasugerowalem się wskazówkami obsługi, poza tym tam na górze tez jest kasa i można kupić bilety:) i jak piszesz poruszać się zgodnie z prawami grawitacji na pewno w tym upale byłoby przyjemniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna wyprawa czekam na ciąg dalszy, byłem w Chorwacji 2 razy ale puszką. Moze w przyszłym roku sie wybiorę.

Jezeli chodzi o kufry to ja ze swoją Awiną spokojnie do 160 śmigam bez dodatkowego zabezpieczenia  i  nic sie nie dzieje .

Tanbag masz dziwnie zamocowany.

Edytowane przez wydech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze widzę, Angela założyłeś w końcu na tył?

 

 

A co do kurów to przesadzacie. Z kompletem trzech 160-180 i generalnie bez nerwów. Zresztą jak ktoś leci z pasażerem to część pędu powietrza rozbija się o jego nogi czy klatkę piersiową.

 

 

Czekam na ciąg dalszy relacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze widzę, Angela założyłeś w końcu na tył?

 

 

A co do kurów to przesadzacie. Z kompletem trzech 160-180 i generalnie bez nerwów. Zresztą jak ktoś leci z pasażerem to część pędu powietrza rozbija się o jego nogi czy klatkę piersiową.

 

 

Czekam na ciąg dalszy relacji.

Tak, Angel ST, fabryczny rozmiar 180, pamiętam że Ty na tym latasz i sobie chwaliłeś :)

 

Miałem niby ok 70% Pilot Powera, ale wolałem sobie ograniczyć dodatkowych nerwów, gdyby ta miękka gumka w tym upale za szybko się starła, a tak po 3700km widac delikatnie że była jazda autostradą a gumka jeszcze na kilka wyjazdów wystarczy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na tyle już drugi Angel ST, z przodu obecny już na wykończeniu także w najbliższym czasie także do wymiany na nowgo Angela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział IV - W samo południe

 

To już czwarty dzień a my dalej w Senj.... trzeba w końcu jechać dalej!

 

Tego dnia nie pospaliśmy, w pokoju na poddaszu było jak w piekarniku, nie dało się spać, klimy brak, wspólna łazienka, masakra..... ale trzeba było brać.....

Szybko się pakujemy i ruszamy na południe, tą wspaniała drogą wzdłuż wybrzeża. Właśnie.... wspaniałą, ale tylko pod względem widoków.

Nikomu nie polecam jeździć magistralą w sierpniu w pełni sezonu, teraz kiedy zmienił się kierunek wakacyjny Europejczyków, Chorwaci mieli zalew turystów i każdy z kim rozmawialiśmy tam na miejscu to potwierdzał. Odcinkami jest fajnie i ruch jest płynny, ale każda miejscowość to korki oraz ludzie przebiegający jezdnie a wtedy zabawa się kończy.

 

Wszędzie czytałem informacje, że magistrala to niebezpieczna droga i szybko się o tym przekonaliśmy, chwile po wyjeździe z Senj widzieliśmy Audi na Ausriackich blachach, wisiał na niskich betonowych słupkach, oddzielających od pobocza drogę na łuku, dla tych Austriaków wakacje się już skończyły. Mina pasażerki, która siedziała obok auta była bardzo wymowna....

 

Szybko docieramy do okolic Karlobagu

 

ihost_1440441292__imgp8060.jpg

 

i szukamy zjazdu na te oto winkle

 

ihost_1440441449__karlobag.jpg

 

i jak zwykle okolica przepiękna, wieje przyjemny wiatr, cieszymy oczy pięknymi widokami

 

ihost_1440442059__imgp8071.jpg

 

ihost_1440442351__imgp8065.jpg

 

ihost_1440442432__imgp8069.jpg

 

Chwila odpoczynku na wzgórzach i trzeba jechać dalej na południe, zjeżdżamy na magistralę i podążamy dalej, naszym celem tego dnia jest Marina.

 

Żar leje się z nieba, strasznie gorąco, zatrzymujemy się na chwilę i Ewelina postanawia sprawdzić temperaturę wody, chwila kąpieli nie zaszkodzi. Czekając na żonę oglądam mapę i sprawdzam ile jeszcze zostało kilometrów, nagle magistrala zwalnia i tworzy się korek, nie wygląda to ciekawie, ale przecież motocyklem przejedziemy. Przejedziemy?

 

Ruszamy dalej, omijając korek, kilkaset metrów dalej miał miejsce poważny wypadek, dojeżdżamy do miejsca zdarzenia, pełno motocyklistów, latają z kuframi, przejeżdżają wąskim poboczem, jeden polak mówi, żebym ściągał kufry to "przeniesiemy" Szybki rzut oka na panująca sytuację, faktycznie bez kufrów dało by radę przenieść i przecisnąć się poboczem. No to ściągamy kufry, mówię do Eweliny, ale, ale gdzie się wszyscy podziali, ot motocyklowa solidarność, wszyscy pouciekali.

Niestety sam nie przejadę, więc stoimy......

Na miejscu prace zaczęła policja i skończyło się przejeżdżanie

 

ihost_1440443387__dsc00462.jpg

 

ihost_1440443499__dsc00464.jpg

 

Praca Policji w naszym odczuciu szła baaaaardzo wolno, mierzenie, znakowanie, zdjęcia..... a my w samo południe stoimy w tym upale, tego dnia popełniłem błąd i założyłem jeansy (szczęście nie motocyklowe) i wysokie buty, po 1,5 godz oczekiwania w butach miałem małe morze a ze spodni mi kapało.....

 

W końcu karetki pojechały i przyjechała pomoc drogowa, zebrała się mała grupka oczekujących

 

ihost_1440443738__dsc00470.jpg

zwróćcie uwagę na ich ubiór.... :) po 1,5 godzinie w jeansach i wysokich butach już wiedziałem, jak będę się ubierał w kolejnych dniach naszej podróży, kompani na innych motocyklach zrelaksowani, uśmiechnięci a ja przegrzany i zły.....

 

W końcu ruszamy , wszyscy wystrzelili jak z procy i szybko nam odjechali a my spokojnie swoim tempem podążamy dalej

 

No nie znowu korek???? przejchalismy kilkadziesiąt kilometrów i znów wypadek, tym razem niestety motocykl leży:(

 

ihost_1440444155__wypadek_motocyklisty.j

 

Po tym zdarzeniu, włączyła się czerwona lampka i wzmożona czujność, ostroooooooożnie jedziemy dalej, kilometry uciekają, do Mariny coraz bliżej

 

Omijamy Zadar i na przełaj kierujemy się na Szybenik, jak to często miałem w zwyczaju gubimy drogę i trafiamy na chwilę do miejscowości o nazwie Novigrad

 

ihost_1440444480__imgp8085.jpg

 

ihost_1440444528__imgp8087.jpg

 

Rundka po okolicy i jedziemy dalej, jadąc wzdłuż wybrzeża jest gorąco ale znośnie, wjeżdżając w ląd, jadąc po rozgrzanym asfalcie, pomiędzy gorącymi skałami temperatura powietrza jest nie do zniesienia, gorąco jak w piekle! Naprawdę, JAK W PIEKLE! tak gorącego powietrza nigdy nie czułem na motocyklu.

 

Bardzo zmęczeni docieramy do Szybenika, gdzie robimy przerwę na obiad, do Mariny już nie daleko, jeszcze przed dojazdem udało się znaleźć nocleg, akurat kuzyn z rodziną był w Marinie i jego gospodarz ma dużą rodzinę, nagrał nam nocleg u swojej siostry. Marina to bardzo dobry punkt wypadowy, więc zapada decyzja że zostajemy tu do końca, wakacje na "walizkach" z ciągłym pakowaniem się i szukaniem wszystkiego po kufrach wcale nie są fajne. Wypad do sklepu, zimny browarek i bardzo zmęczeni padamy na łózko, kolejny udany dzień za nami.

Edytowane przez lelon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nam się udało tylko jedną kraksę zobaczyć,na szczęście.!!!

Ale wbrew pozorom upały też się dały we znaki.

Dla mnie najgorsze było,kiedy pęd powietrza nie chłodził  a wręcz odwrotnie !!!                                                                                                                                                                                                                                                                                                               

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział V - Pies, który wskazał nam drogę

 

Po kilku dniach leniuchowania i odpoczynku ruszamy na południe w stronę Makarskiej i góry Sv. Jure. Jak podczas całych wakacji tak i dziś słońce, straszny gorąc i ogromny tłok na drogach. Korek za korkiem, praktycznie w każdej mniejszej i większej miejscowości na trasie. Jak zwykle na wycieczki zabieramy tylko jeden kufer boczny co łatwiej pozwala nam omijać samochody. W marinie zakupiłem sobie sima tele2 i z mojego starego Monstera zrobiłem router, mając włączone mapy Googla wydawało mi się że dojadę w każde miejsce w Chorwacji bez najmniejszego problemu. 

W drodze na Sv. Jure odwiedzamy Trogir

 

ihost_1440937818__imgp8283.jpg

 

Co tu dużo pisać - punkt obowiązkowy podczas wypadu na Chorwację

 

ihost_1440937524__imgp8228.jpg

stary drewniany most prowadzony na wyspę

 

ihost_1440937663__imgp8234.jpg

 

 

ihost_1440937706__imgp8272.jpg

 

ihost_1440937928__imgp8259.jpg

 

ihost_1440938000__imgp8231.jpg

 

 

 

Szybka rundka po wyspie i jedziemy dalej na południe. 

 

Chyba każdy ma takie zdjęcie w swoim albumie po wizycie na Chorwacji, Makarska wita.

 

ihost_1440938561__imgp8287.jpg

 

ihost_1440938657__imgp8290.jpg

 

Dość szybko znajdujemy zjazd na Biokovo i ruszamy w górę, prowadzą mapy Google i zamiast w lewo na park skręcamy w prawo, winkle piękne, widoki również.

 

ihost_1440938877__imgp8322.jpg

 

ihost_1440938919__imgp8320.jpg

 

Jedziemy dalej w górę, parku nie widać, góry takie nijakie i nagle koło małego domku nawigacja nakazuje skręt w lewo, a na lewo droga kamienista.... widocznie mapy google wybrały dojazd dla GS'a ale ZZR nie pojedzie... i gdzie jest ten wjazd do parku? się pytam? 

 

na całe szczęście koło chatki kręcił się pies

 

ihost_1440939185__imgp8315.jpg

 

pokazał, że trzeba zawrócić, więc wsiadamy na moto zjeżdżamy w dół i dojeżdżamy w końcu do wjazdu na teren Parku. 

Wjazd do Parku jest płatny 50 KUN od osoby, bilet jest w postaci kalendarza na biurko i zawiera małą płytkę cd ze zdjęciami i ogólnymi informacjami o parku.

 

W drodze na górę Sv. Jure jest kilka punktów widokowych, trasa ma 23km i warto się tam wybrać, chyba każdy kto tam był chętnie by tam wrócił drugi raz :)

 

ihost_1440939522__imgp8339.jpg

 

ihost_1440939578__imgp8340.jpg

 

ihost_1440939683__imgp8351.jpg

 

ihost_1440939723__imgp8353.jpg

 

ihost_1440939782__imgp8359.jpg

 

Końcowy odcinek na samą górę to mistrzostwo świata :) ale nie dla ciężkiego, turystycznego motocykla i dwójki osób ubranych.... hmmmm tak jak ubranych :)

 

ihost_1440939979__imgp8365.jpg

 

ihost_1440940006__imgp8363.jpg

 

ihost_1440940104__imgp8370.jpg

 

Widok z góry jest meeeeegaaaa fajny :) ale powoli trzeba wracać

 

ihost_1440940209__imgp8372.jpg

 

Na trasie przejazdu przez park, spotykamy sporo koni (dawniej tam ponoć hasały krowy)

 

ihost_1440940407__imgp8336.jpg

 

Po wyjeździe z parku, chwila odpoczynku i wracamy do Mariny, nasza wycieczka tego dnia dobiega końca

Edytowane przez lelon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...

Już powoli zapominam, ze w tym roku były jakieś wakacje, więc póki co nieco jeszcze świta, zakończę relację :)

 

Rozdział VI - zasłona dymna

 

Tego dnia wyruszamy na wodspady na rzece KRKA oraz chcemy zwiedzić wyspę Murter. Nikt nie będzie zaskoczony jak napiszę, że jest gorąco, słońce świeci i kila chmurek na niebie:)

 

W drodze na wodospady zatrzymujemy się na chwilę, zrobić kilka djęć, poniżej widok na Primosten a dokładniej cześć miasta leżąca na malutkim półwyspie

 

ihost_1443556698__imgp8442.jpg

 

Odległość od Mariny do wodospadów jest nie wielka więc szybko docieramy na miejsce, parking darmowy, szybko znajdujemy towarzystwo

 

ihost_1443556833__imgp8448.jpg

 

Szybko zostawiamy graty w kufrach, kupujemy bilety i zjeżdżamy fajnymi winklami na wodospady. Połowa tygodnia a ludziów jak mrówków.....

 

ihost_1443557154__imgp8450.jpg

 

Widoki wspaniałe, jest na czym oko zawiesić :)

 

ihost_1443557164__imgp8452.jpg

 

Ale te tłumy...... w powietrzu unosi się pył, kurz, ręczniki wymieszane z błotem lezą przy brzegu, na brzegu bagno, Ewelina odpuszcza kąpiele :)

 

ihost_1443557552__imgp8455.jpg

ihost_1443557559__imgp8456.jpg

ihost_1443557743__imgp8462.jpg

ihost_1443557753__imgp8464.jpg

ihost_1443557794__imgp8489.jpg

ihost_1443557809__imgp8483.jpg

ihost_1443557870__imgp8492.jpg

ihost_1443557863__imgp8490.jpg

 

Jak po Pliwticach można łazić cały dzień, tak tutaj chwila moment i koniec zwiedzania.... czas ruszać na wyspę Murter

 

Na wyspę docieramy dość szybko, Ewelina szybko wskakuje do wody i tak w stroju kąpielowym jeździmy od plaży do plaży badając gdzie jest cieplejsza woda :P

 

ihost_1443558063__imgp8508.jpg

ihost_1443558061__imgp8515.jpg

 

Z wyspy Murter ładnie widać Park Narodowy Kornati, niestety powietrze nie było super przejrzyste, na żywo to lepiej wygladało, niestety zdjęcie tego nie oddaje:(

 

Nie byłbym sobą gdybym nie chciał znaleźć najwyższego punktu gdzie można wjechać szosowym-turystykiem, zeby zrobić jakieś zdjęcia, no i prawie mi się udało, po kamykach, żwirze i przez krzaki :)

 

ihost_1443558306__imgp8526.jpg

ihost_1443558328__imgp8538.jpg

 

Wjechać wyjechałem.... gorzej było zjechać :P niestety Ewelina musiała iść pieszo, jej strój nie pozwalał na kontynuowanie jazdy po kamieniach :)

 

Po sesji zdjęciowej na "szczycie" odwiedzamy jeszcze jedną plaże i tam zauważyłem, że przestawiła się centralka od ojejarki i zamiast pracowac podczas jazdy to pracowała na postoju. Szybko znalazłem instrukcje i zaczałem zmieniać nastawy, jednak coś poszło nie tak...... chyba się włączył tryb odpowietrzania :D

 

Wracając zrobiło się już ciemno, patrze w lusterko wsteczne a tam chmura dymu za mną..... ledwo widać samochód za mną, pierwsza myśl.... kur... silnik.... tylko nie tu:(

 

Szybko zatrzymuje się na zatoczce, latarka w dłoń i co widzę???? cały dolot, wydech, kawałek zadupka i pół opony od lewej strony w oleju, zbiorniczek olejarki świeci pustkami....

 

Kilka głębokich wdechów, wyczyszczenie opony jak się dało, wypięcie bezpiecznika od klaksonu (tak Bald i Kolczyk - pamiętałem) i z zasłoną dymną wróciliśmy do Mariny, olej z wydechu prawie się wypalił, tylko następnego ranka musiałem pościerać podłogę w garażu, gdzie trzymałem Kawkę, bo obciach straszny a skapało tu i tam co nieco.

 

CDN.... 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2.2 z kuframi ? Ostatnio jak kumpel tak testowal to zostawil cetralny na ulicy :D takze uwazajcie tam :-)

Alexandra nam odjechała ,zapakowana jak wielbłąd w karawanie,a u mnie na zegarze było dużo ponad 2.

I nic nie pogubiła a i kufry się jej nie rozpadły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexandra nam odjechała ,zapakowana jak wielbłąd w karawanie,a u mnie na zegarze było dużo ponad 2.

I nic nie pogubiła a i kufry się jej nie rozpadły.

ja bez pasów bym nie ryzykował.... w końcu u siebie w Givi mam naklejkę, max 10kg max 120km/h :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.