Skocz do zawartości

Węgry, Rumunia 20.07-06.08 -Relacja


BAN
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień 0 -taki przedstart. Punkt pośredniczący, aby następnego dnia nie mieć za długiego kawałka trasy.

Warszawa ->Rzeszów

 

Ok 9:30 moja żonka pojechała do Rzeszowa pociągiem, aby nie być zdana na nieokreśloną bliżej godzinę zakończenia przeze mnie pracy.

O 15:00 wyruszyłem spotkać się z Nią w Rzeszowie. Obładowany naszymi bagażami wyruszyłem w trasę przez Radom. Zajęło mi to ok 4h. Żeby było śmieszniej, przyjechałem zaledwie 2h po Niej ;)

ihost_1500762096__mapa_20170719.jpg

 

W Rzeszowie po zrzuceniu majdanu w hotelu i odświeżeniu się po jeździe -wyruszyliśmy na kolację na rynek. Parę knajpek, jakieś 2-3 browary. Polecam knajpkę Stary Browar Rzeszowski oraz Ceska Hospoda.

 

Wciskano mi kit, że w Rzeszowie nie ma co oglądać a tu proszę:

ihost_1500762483__male20170719_204111.jp

ihost_1500762536__male20170719_214424.jp

 

ihost_1500762626__male20170719_214537.jp

 

ihost_1500762556__male20170719_215838.jp
 

C.D.N.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wielką cipę widziałeś?. Jak nie, to nic nie widziałeś :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wielką cipę widziałeś?. Jak nie, to nic nie widziałeś :P

Pomnik czynu rewolucyjnego :D

Edytowane przez JastrzÄ…bTS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wielką cipę widziałeś?. Jak nie, to nic nie widziałeś :P

Przejezdzalem obok tej wielkiej waginy xD

  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dzoś jadłem obias w moejscowości BANovo :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BAN, co by do kompletu bylo, tera koniecznie do Mragowa jeszcze!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to lecimy dalej:

Dzień 1, 20.07.2017
Rzeszów -> Syhot Marmaroski, Rumunia (Sighetu Marmației)

ihost_1500762228__mapa_20170720.jpg

Wyruszyliśmy z Rzeszowa pomiędzy 10 a 11:00. Kierunek Słowacja, potem zawadzić o Węgry i wjechać do Rumunii. Dzień już w Polsce zaczął się dość ciepło, a spodziewaliśmy się, że z kazdym kilometrem na południe będzie coraz cieplej.

Wjeżdżamy na stację tu kupa ;)
ihost_1500887137__kupa.jpg

Planowanie trasy:
ihost_1500887194__pl_stacja.jpg

Polecieliśmy na przejście graniczne Barwinek.

Słowacja przeszła w miarę gładko. Ruch na szosach nie był ciężki. Małżonka załatwiała z operatorem GSM problem internetu poza Polską (po prostu jej to nie działało). Jedyne co nam dokuczało to niska prędkość i upał. Ale wystarczyło jechać około 50km/h żeby to drugie już nie dokuczało. Harmonogram wyliczony przez google zakładał jakieś 8h jazdy a czasem stanąć trzeba, więc wiadomo, że bedzie dłużej. Interkomy działały sprawnie.

Uparty GPS
Google maps ciągle kierował nam trase na Ukrainę. Niby wiem, krócej (w teorii) ale dodać kolejne 2 przejścia graniczne z kontrolami + nieznane nam realia tego panstwa zniechęcały nas. Ukraina nie wchodziła w grę. Co z resztą później potwierdziło się przy jedynej kontroli granicznej jaką mieliśmy. Inna rzecz, że nie mieliśmy ani waluty ani pojęcia jak to wygląda w praktyce na Ukrainie. Bez sensu było ryzykować zaburzenie harmonogramu nieoczekiwanymi okolicznościami przy trasie, która i tak zajmuje cały dzień.

Tak więc w kierunku granicy Węgier telepaliśmy się drogami krajowymi i terenami zabudowanymi, dostając szewskie pasji, gdy przed rondami żółwia prędkość 50km/h spadała do 30.

Dojazd do granicy z Węgrami:
W miarę upływu drogi miejscowości było coraz mniej. Spory odcinek prowadził nas przez okręg Tokaj. Trochę coś z pogranicza cywilizacji z zamierzchłymi czasami: Z 1 strony samochody nowoczesne, budynki ładnie pomalowane, z drugiej rynsztok na krawędziach ulicy. Rynny miały ujście metr nad ziemią, prawie poziomo, poza posesję. Ludzi prawie nie widać. A jak się zdarzali, to wysiadywali na ławkach przed posesją patrząc na nas jak na zjawisko, jakiego nie widzieli w życu. Zdarzyły się nawet ruiny jakiegoś zamku. Trafiały się też odcinki przez pustkowia: winkle w polu, słoneczniki po bokach szosy... Generalnie romantico i medytacja cisza w myślach -to uwielbiam w taich wyprawach ;) Niestety dwójka często sprawia problemy przy wbijaniu z jedynki.

ihost_1500887250__ruiny_slowacja.jpg

Dojazd do granicy w sumie nudnawy: Szosa czasem dlugo prosta i nic się nie dzieje. Jakieś rondo w polu, po którym węgierski kierowca puścił nas ciężarówką, abyśmy go wyprzedzili. Podziękowałem lewa ręką, a kierowca zamrugał światłami. Pozytywnie.

Pacin Węgry -przejście graniczne.
Jedziemy sobie polem, jakieś wioski, jakieś zad... świata :) przyjemnie. Po bokach szosy słoneczniki. I nagle zbliżamy się do mostku. Zorientowałem się, że to granica. Zmieniłem tylko kamerkę aby nagrać sobie przejazd przez granicę...  Czas poszukać jakiejś strawy i tankowania. Wjeżdżamy do Węgier przez wioskę Pacin. Wszędzie dziwaczne napisy. Nic absolutnie nie kojarzy się nam z restauracją, gospodą czy barem. W większości innych języków coś tam bym pewnie skojarzył.

 

ihost_1500900944__granica_sk-hu1.jpg

Szukanie jedzneia i tankowania Cigand-Kisvarda
Po pół godziny, zjechaniu z głównej trasy i podejściu od 2 stron do lokalizacji z przypuszczalną jadłodajnią trafiamy na malutki bar niedaleko Kisvardy. Chwila odpoczynku, żona znowu obdzwania operatora GSM. Jakaś marna pizza. Pierwsze testy bojowe translatora Google w terenie ;) Pytam przy użyciu translatora, czy daleko jakaś stacja benzynowa, bo na tak zapadłej wiosce -niestety o angielskim to słyszeli tylko w piosenkach w radiu. Pani odpowiada, że ok 10km. Ruszamy dalej.

Stacja Shell. My mamy już poltorej godziny opóźnienia wobec harmonogramu. Tankuję. Obok Camper z Polakami, którzy wlasnie z Rumunii wracają. Zatankowałem i czekam w kolejce na stacji. Zebrałem tylko trochę dziwacznych napojów w stylu Burn'a, jakieś wody mineralne. Komunikacji z kasjerem ni w ząb, coś tam mi tłumaczy, coś tam dyskutuje z koleżanką z drugiej kast po czym wpuszcza przede mnie jakiegoś człowieka co był za mną w kolejce. Z czasem zorientowałem się, że spieprzyli i nie wyzerowali licznika w dystrybutorze i żeby to odkręcić trochę się napocili.

Kolejka na granicy
Na granicy z Rumunią tylko 3 stanowiska funkcjonują. Jakaś wychudzona pisna żebrze o kanapki, które dzieciaki z radością rzucają z okna samochodu. Słońce ma barwę, jakby miało juz zachodzić. Godzina w okolicach 18-19:00. Mimo to praży niemiłosiernie a silnik również swoje ciepło daje. Ponad 40 minut czekania, mimo, że samochodów byo może z 15 przed nami. Pogranicznik podchodzi do samochodow przed nami, potem do nas, cos tam gada ale nic nie rozumiemy. Domyslilismy sie, ze gdzies tam mamy stanac do kontroli jak przyjdzie nasza kolej. Kontrola polegala na podjechaniu do okna z przodu, pokazaniu dokumentów pojazdu i podpytywaniu się pana o cel podróży.

ihost_1500901003__granica_hu-ro.jpg

Ruszamy dalej.

Zbombardowana droga ;)
Tak. Wjechaliśmy do Rumunii. Zdecydowanie do biednego regionu. Wyboje w szosie i pęknięcia, żwir, śmieci -to nic w porównaniu z kawałkiem szosy w jednej z pierwszych miejscowości. Delikatnie się zaczęło zmierzchać. Blenda jeszcze pozwala widzieć. A z naprzeciwka sznur samochodów prawie stoi. A nie... Jakąś dziureę omijają... O k...! Slalom gigant. Ktoś chyba ostrzeliwywał tą jezdnię z samolotu. Dziury o srednicy 50cm głębokie na 30cm. Gęsto usiane. Na szczęście mam motocykl. Na oczy już ledwo patrzę, ale resztki sił skupiłem aby nie urwać zawieszenia... Co ja gadam, żeby nie złamać widelca  i nie zaliczyć efektywnego salta przez kierownicę ;) Na szczęście feralny odcinek trwał około 2 do 5 km. Potem skręcilismy w bardziej cywilizowaną trasę.

 

ihost_1500901105__dziury0001.jpg

 

ihost_1500901116__dziury0024.jpg

 

Winkle
Jakieś 80km przed miejscem docelowym jeszcze było w miarę widno. I tak, gdy do praktycznie 20:00 słońce dawało się we znaki przypiekając -tak nagle jakby nożem uciął, gdy tylko wjechaliśmy na kręty odcinek. Trasa wiodła przez las, była dość kręta. Raz wiodła w górę a raz w dół. Gdy zorientowałem się, że kamera mi nie działa, przełożyłem baterię z tej podładowanej. I kawałek chyba mam na filmie. Winkle fajne, ale co chwila wkurzał mnie drugi bieg, albo pojazdy przede mną. Nie mniej, kawałek odcinka skorzystałem -czerpiąc radośc i pomimo zmęczenia bawiąc się dobrze w zakrętach.

 

ihost_1500901690__winkle_mapa.jpg

 

ihost_1500901554__winkle0007.jpg

Cel trasy
Ostatni odcinek pełen był osobliwości, które zauważałem pomimo zmęczenia. Jedziesz sobie jakimś slumsem a tu nagle domki kolorowe, nowoczesne, jakieś Ferrari zaparkowane pod posesją. Masa ludzi siedzi przed domami i wygląda co się dzieje na drodze.
Stopniowo ściemniało się coraz bardziej, więc bez blendy już wypatrywałm usilnie ludzi i zwierząt wychodzących ciągle beztrosko na szosę. Oczywiście, latarnie były, ale wyłączone. ;)

Po drodze minęliśmy miejscowość Săpânța, z wesołym cmentarzem, ale ten punkt do zwiedzania zaplanowany był na jutro.

Już pod pensjonatem:
ihost_1500887320__p_20170720_233534.jpg

Parę perypetii, jakieśs 20 minut i około 22:40 byliśmy pod pensjonatem. NIestety prawie wszystkie bary prawie pozamykane: Albo czynne do 22 albo do 23, ale już zamykają. Zameldowanie trochę potrwało, bo nikogo nie było na recepcji. Potem przyszedł koleś, absolutnie nic nie rozumiejącyn po angielsku. Ale jakoś się dogadaliśmy po paru minutach gestykulacji i próbach użycia translatora ;)

Pokoik budżetowy, ciasny tak, że ciężko było przejść pomiędzy drzwiami a łóżkiem, ale miał klimatyzator i prysznic. Browarek, trochę cydru i spać.

Suzi poszła spać...
ihost_1500887380__p_20170720_235355.jpg

A my też kończyliśmy...
ihost_1500887433__p_20170720_233238.jpg

 

Edytowane przez BAN
  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a gdzie dacie wyprzedzające na 3 na zakrętach, gdzie konie z wozami na autostradach i stada psów? :D Ja miło wspominam jazdę ich drogami, właśnie przez te wszystkie serpentyny i to odcięcie od świata, a do tego drogi wymagające pełnego skupienia. 

Bukareszt macie w planie? na obwodnice Bukaresztu proponuje zamknąć czymś dopływ powietrza do kasku :P 

 

Czekam na dalszą część 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a gdzie dacie wyprzedzające na 3 na zakrętach, gdzie konie z wozami na autostradach i stada psów? :D Ja miło wspominam jazdę ich drogami, właśnie przez te wszystkie serpentyny i to odcięcie od świata, a do tego drogi wymagające pełnego skupienia. 

Bukareszt macie w planie? na obwodnice Bukaresztu proponuje zamknąć czymś dopływ powietrza do kasku :P

 

Czekam na dalszą część 

Jakie Dacie? Ciężarówki wyprzedzały ;) Najgorsze, że pchaliśmy się za nimi. I to o czym mówisz, wszędzie jakieś furmanki z koniami. Już raz dawaliśmy po hamulcach żeby psa uratować...

 

Autostrady przez ten wyjazd jeszcze nie widziałem, w sensie tak trasa biegnie.

 

Obwodnicą Bukaresztu jechałem 2 lata temu. Ale tym razem mamy w planach sam Bukareszt, zaraz po Konstancy.

Edytowane przez BAN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.