Skocz do zawartości

Hanimun W Tajlandii By Ilm & Ula


ilm
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Tajlandia by ilm tour operator

ihost_1512076738__tajlandia_twarz.jpg

 

Pora przedstawić losy wyprawy tajlandzkiej. Podróż bardzo się udała, ani razu nie mieliśmy problemów żołądkowych, imigracyjnych, przykrych kontaktów z policją ani z lokalsami, nie okradziono nas, nie pobito, nie oszukano. Na forumowej przywitalni jest pytanie w czym może forumowicz forumowiczowi pomóc – ja przez jakiś czas będę mógł teraz służyć praktycznymi wskazówkami w zakresie pierwszej wyprawy do Tajlandii bo mam ją za sobą.

 

Na początek kilka informacji wstępnych:

Nasza podróż wyglądała następująco:

1. Polska –> Tajlandia:

Gliwice → Warszawa (pociąg pendolino)

Warszawa → Moskwa (2 godziny lotu, Aeroflot)

Moskwa → Bangkok (11 godzin lotu, Aeroflot)

2. Loty wewnątrzkrajowe Tajlandia:

Bangkok → Chang Mai (AirAsia)

ChangMai → Krabi (AirAsia)

Krabi → Bangkok (AirAsia)

3. Tajlandia → Polska:

Bangkok → Moskwa (Aeroflot)

Moskwa → Warszawa (Aeroflot)

Warszawa → Katowice (pociąg intercity)

 

cz. 1

 

Podróż

 

Trochę o podróży. Najpierw czekała nas przeprawa do Warszawy. Oczywiście Pendolino nie ma sensu – 120 zł za łebka, do toalety to trzeba było drałować ze 2 wagony (akurat mieliśmy przy warsie który zajeżdżał jajecznicą), mniej miejsca niż w wagonach przedziałowych zwykłego intercity, brak wifi. Chciałem poczytać sobie książkę ale co chwile była gadka lektora żeby pilnować swoich rzeczy, że jajecznica w Warsie świeża i smaczna, że minęliśmy stacje, że dojeżdżamy do stacji, oczywiście po polsku i po angielsku. A jak nic nie gadało to leciał Chopin. Jechał prędkością polskopociągową – zbytnich różnic nie zauważyłem.

 

Ok wysiadamy ze stacji i na tzw. drugie śniadanie poszliśmy do Mcdonaldsa. Nie wiem czy kiedykolwiek jedliście tam śniadanie ale pierwszy raz zdarzyło mi się nie dokończyć czegoś co kupuje w tzw. restauracji. Nie jestem więc bardzo wybredny ale tego Mcmuffina się jeść nie da. Kawa ok. wsiedliśmy do pociągu który łączył Warszawę Centralną z lotniskiem i bardzo sprawnie, szybko i tanio dostaliśmy się na Okęcie.

 

Ostatnie telefony do pracy przed odprawą bagażową, typowa reisefieber i wiem, że jak przekroczę bramkę paszportową to wyłączam telefon i nic mnie nie interesuje przez dwa tygodnie. Przed wylotem kupiliśmy 1 L Jim Beam coby się zaklimatyzować odpowiednio – w końcu trzeba jakoś żyć. Po 2 godzinach lotu wylądowaliśmy na Szeremietiwie w Moskwie – w sumie oprócz tego że mogłem sobie trochę po Rosyjsku pogadać to było nudnawo-rozczarowująco. Lotnisko jest jakieś takie klitkowate, z długimi korytarzami, między miejscem przylotu a bramką odlotu było wg banerów 25-30 min piechotą. W sklepach kawior, szampanskaje i wódka bieługa no i babuszki wańki wstańki. Kupiliśmy dwie puszki Heinekena i nam trochę zeszło ale i rozmyło. Ciekawa uwaga – na lotnisku można pić bez ryzyka dostania mandatu. Ok wchodzimy do kolejnego Boeinga i czeka nas długi lot przez pół świata – na wstępie dają nam lipstick do ust nawilżający, zatyczki do uszu, opaskę na oczy do spania, kapcie, poduszkę i koc – zestaw obowiązkowy dla każdego. W trakcie lotu można oglądać filmy na ekranie wtopionym w zagłówki foteli będących przed nami. Rozglądnąłem się po samolocie – płaczących bachorów brak więc może się uda pospać. Skończyło się na kompulsywnym czytaniu książki i oglądaniu bezsensownego Transformers Last Knight. Ale nie mam do Aeroflotu żadnych zastrzeżeń, bardzo dobra, sprawna, punktualna firma, mogę z czystym sercem polecić. Ula mówiła, ze obsługa i zakres usług bardzo podobny do Qatar Airlines które są podobno najlepsze na świecie.

 

Lądowanie przebiegło pomyślnie, w trakcie szukania bramki paszportowej natknąłem się na ciekawostke. „Przybysze” z Ameryki Południowej i Afryki byli poddawani jakiejś kwarantannie biologicznej na wypadek przywiezienia Eboli albo czegoś razem ze sobą. Wymieniliśmy na lotnisku 50 dolarów na baty intuicyjnie czując że kurs będzie lotniskowy zaniżony. I rzeczywiście był ale nie tak dramatycznie jak na innych lotniskach jeśli chodzi o waluty – jeden dolar kosztował 31.49 batów a na mieście w porywach wynosił 32.50. nie jest to straszna różnica. A i ciekawostka – banknoty o mniejszych nominałach są niżej wyceniane – tak więc najlepiej brać 100 dolarówki – i tak nie będziemy ich używać jako waluty – w Tajlandii obowiązują Baty.

 

System taksówkowy lotniskowy jest bezpieczny – w podziemnym garażu jest automat z numerkami które odsyłają cie do poszczególnych taksówek. Taksówki w tajlandii wyglądają tak:

 

najczęściej są to Toyoty Corolle w całkiem niezłym stanie. Koleś oczywiście po angielsku ni w ząb więc pokazaliśmy wizytówkę Hotelu – taksówkarz zadzwonił i w ten sposób dowiedział się gdzie ma jechać. Przewóz kosztował nasz 400 batów (taryfa + 50 batów dodatkowych za to, że jechaliśmy z lotniska + 75 batów przejazdu przez autostradę). Nie było to wiele biorąc pod uwagę że jechaliśmy około 50 minut. To co od razu rzuciło się w oczy to smog – Bangkok ma 9 mln mieszkańców i ponad milion samochodów. Na ulicy spotkamy całkiem niemało osób z maseczkami na twarzy. Nie sądzę, żeby to coś pomagało na dłuższą metę ale wcale im się nie dziwię. Powietrze jest ciężkie, nieprzeźroczyste, horyzont z którego wyłaniały się wieżowce – mglisty, słońce przysłonięte. Coś tam próbowałem zagadać po Angielsku do taxi drivera ale zbył mnie milczeniem, więc zająłem się podziwianiem blisko autostrady usadowionych wieżowców mieszkalnych. 20-30 piętrowe budynki o ponurej betonowej zabudowie wyrastające niemal spod unoszącej się nad ziemią autostrady (przez cały niemal czas jechaliśmy po betonowej rampie poniżej której również była szosa). W pewnym momencie taxi driver poczęstował nas gumą do żucia „Aaaaaa guma” powiedziałem na co on się zaśmiał i lody zostały przełamane. Przeszła mi po głowie paranoiczna myśl że może gumy są zatrute a on nas zaraz wywiezie do tajlandzkiego obozu pracy albo co. Na szczęscie sam się z tej myśli zaśmiałem i zwaliłem to na duże zmęczenie.

 

Po wyjściu z taksówki ukazał nam się taki oto widok:

 

thumb_ihost_1512075231__hotel.jpg

 

Consierge otwarł nam drzwi hotelowe i zabrał walizki, na miejscu dowiedzieliśmy się o konieczności zostawienia kaucji w wysokości 1000 batów (zamiast tego zostawiliśmy 50 dolarów), dostaliśmy powitalny Drynk (bezalkoholowy soczek) no i mogliśmy spokojnie uwalić się na łóżko.

Zobaczyliśmy cóś takiego:

thumb_ihost_1512075221__ducati.jpg\

założyciel przybytku, wojskowy, uznał że do "nibyparyskowyglądającego" hotelu będzie pasował motór włoski rodem z matrixa. założyciel też miał swój ołtarzyk gdzie prezentował sie jako wojskowy - ok pomyślałem, wojskowi mają w tajlandii dobrze. jeżdżą ducati (a przynajmniej stawiają sobie je w hallu) i mają kiczowate hotele w centrum miasta.

 

Ok, pokój, możemy szczerze polecić.

nie było źle, dwie klimatyzacje waliły jak oszalałe swoje 24 stopnie, atmosfera pokoju brytyjska, czysto, schludnie, wanna jak marzenie.

thumb_ihost_1512075263__lozko.jpg

thumb_ihost_1512075689__wanna.jpg

 

Rozpoczęliśmy 1 dzień.

 

1 dzień:

Spacer po starym mieście i Chinatown. No i proszę, 2 min. od hotelu i taki widok:

thumb_ihost_1512075290__swiatynia.jpg

 

 

stare miasto na którym noclegowaliśmy obfituje w szereg świątyń i budowli zabytkowych, takich które warto zwiedzać. Jak w całej Tajlandii bieda miesza się z luksusem (za wyjątkiem prowincji gdzie jest sama bieda) i ukazywały nam się takie widoki:

thumb_ihost_1512075276__slums.jpg

Niemniej dotarła tam też cywilizacja :-):

thumb_ihost_1512075250__kawasaki.jpg

 

Zaskoczyło mnie (to widać mój łeb na pierwszym planie) to, jak nonszalancko rozstawione są kable z prądem:

thumb_ihost_1512075314__ulicaibrama.jpg

u nas by to nigdy nie przeszło z racji unijnych dyrektyw ABCDE ISO:2005

 

Na powyższym zdjęciu widać bramę do Chinatown, tysiące (dosłownie) straganików z żywnością, badziewiem, kokosami (nie mylić z moderatorem) i innymi dupsami. Klimat wczesny blade runner tylko że nie padał deszcz.

thumb_ihost_1512075188__chinatown.jpg

na pierwszym planie widać tzw. TUK TUK rodzaj taksówki trójkołowej bardzo popularnej w bangkoku.

 

 

W trakcie kupowania jedzenia dotarło do mnie co mnie jeszcze w tajlandii czeka:

thumb_ihost_1512075655__robale.jpg - ale o tym to w nastepnym odcinku.

 

Spacer zahaczył o zmrok (robi się tam już o 18 ciemno) i zalapaliśmy się jeszcze na kistę winogron sprzedawanych z budy w cenie około 5 zł za co najmniej 1KG jak nie więcej. Kupiłem z pazerności

thumb_ihost_1512075716__winogrona.jpg

Dzień uznaliśmy za udany. mimo zmęczenia i jet lagu (róznica 6 godzin) udało nam się zobaczyc kawałek miasta, zrobić plan na dzień następny i mimo wszystko trochę odpocząć. to co jest dla mnie bardzo wartościowe w bangkoku to

przytłaczający ogrom mas ludzkich. każda ulica, każdy zauek jest pełen życia. ludzi jest mnóstwo i rzeczywiście w porównaniu do Azji Europa jest wymierająca. chodzę w sobote po Gliwicach i pustawo na rynku (mówię o lecie) , a w bangkoku

ludzi jest tak dużo, że trudno jest przejść nie potykając się o kogoś.

wróciliśmy do hotelu, zaplanowaliśmy na następny dzień muzeum narodowe oraz Grand palace i poszliśmy spać.

zajawka następnego dnia:

 

ihost_1512076751__swiatyniabiala.jpg

 

thumb_ihost_1512076764__swiatynia.jpg

 

ihost_1512076775__przygnieciony.jpg

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko temat. Będę obserwował bo trzeba się kiedyś wybrać a sprawdzone rady zawsze w cenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciągająca wycieczka

 

Wysłane z mojego KIW-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co rozumiem, to sam sobie wyjazd zorganizowałeś - bez biura podróży. Czy porównywałeś ile taniej wyszło ??

Też się wybierałem, ale na 3 osobową rodzinę zabił  :boje_sie:  mnie bilet lotniczy w dwie strony 9 000 zł  

Edytowane przez pawcioj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawe,

Poczytałem sobie,

Dawaj wincyj może się wybiorę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz też o kosztach pisać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna podróż i megaaaa ciekawe miejsce :) też kiedyś myślałam nad Tajlandią ale jakoś mi się teraz priorytety zmieniły :)

 

Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O i w końcu prawdziwa egzotyka na forum.

Czekamy na ciąg dalszy !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hi

 

Obserwuje.

Ja lece 30.01.2018 tyle, że jednak wybrałem Qatar z 12h postoju w Doha - małe zwiedzanie stolicy.

 

W planach zwiedzanko + obibobing na 3 wyspach.

Wszystkie rady mile widziane więc czekam na kolejną część ;)

 

Pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilm, fajna relacja i super wycieczka w ciekawe miejsce. Zazdroszczę i czekam niecierpliwie na dalszy ciąg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ilm super sprawa, z żoną byliśmy w tamtym roku. Lot przez Dubaj. Na miejscu Bangkok- Chang Mai- Koh Phangan- Kot Tao - Bangkok w drodze powrotnej wzięliśmy 13 godz postoju w Dubaju żeby zwiedzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkiem spoczko opisane z humorkiem ;-) Zostawiam posta, żeby być na bieżąco z powiadomieniami hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super, zazdroszczę :) Też mi się marzy Tajlandia bez biura podróży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super wyprawa! Niedawno moja kuzynka była też w Tajlandii. Wycieczkę miło wspomina, a najbardziej sytuację, gdzie pewnego dnia w jej łazience znalazła się klikudziesięcio centymetrowa jaszczurka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Tajlandia by ilm tour operator cz. II

 

Kolejne dni w Bangkoku

a w ogóle to pełna nazwa bangkoku to: กรุงเทพมหานคร อมรรัตนโกสินทร์ มหินทรายุธยามหาดิลก ภพนพรัตน์ ราชธานีบุรีรมย์ อุดมราชนิเวศน์ มหาสถาน อมรพิมาน อวตารสถิต สักกะทัตติยะ วิษณุกรรมประสิทธิ์, czyli Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit, co w tłumaczeniu oznacza:

Miasto aniołów, wielkie miasto rezydencja świętego klejnotu Indry [szmaragdowego Buddy], niezdobyte miasto Boga, wielka stolica świata, ozdobiona dziewięcioma bezcennymi kamieniami szlachetnymi, pełne ogromnych pałaców królewskich, równającym niebiańskiemu domowi odrodzonego Boga; miasto, podarowane przez Indrę i zbudowane przez Wiszwakrmana

 

 

Na zwiedzanie Bangkoku poświęcilismy 4 dni (plus jeden dzień – ostatni podróży – przed odlotem).

 

Dzień 2

 

Menu obowiązkowe tego miasta to stare miasto królewskie. Po pierwsze stacjonowaliśmy rzut beretem od tych atrakcji, po drugie bez zobaczenia ich wizyta byłaby niepełna. Świątynie i ważne obiekty skupione są w niedalekiej odległości od siebie. Można je odwiedzić jednego dnia udając się na dłuższy spacer. Oprócz tego postanowiliśmy zwiedzić także muzeum narodowe (psim swędem tego dnia wejściówka tam była darmowa).

 

Ale po kolei...

 

atrakcja 1- Wat Pho – największa (ponad 80tyś m2) i jedna z najstarszych świątyń w Bangkoku otoczona kilkoma innymi budowlami inkrustowanymi ceramiką, płatkami złota, sztukaterią. Dookoła mnóstwo azjatów z aparatami fotograficznymi, generalnie ruch jak w ulu, dużo rozbieganych turystów i tour guide po angielsku ruszający co 30 min. (albo jakoś tak). Dookoła malowidła ścienne, tzw murale na których jest ilustrowana historia z mahabharaty i ramajany. Atrakcja warta zobaczenia i tzw. must see bangkoku.

 

Kilka fotek:

tutaj najlepiej widać jaki mają rozmach sk**...ny:

thumb_ihost_1514480565__watpho3.jpg

 

chwila na zaplanowanie najlepszej strategii:

ihost_1514480650__watpho8.jpg

 

detal jest istotny:

thumb_ihost_1514480618__watpho6.jpg

 

 

atrakcja 2 – zamek królewski – w sumie rozczarowujący obiekt, na dole jest muzeum broni , górne kondygnacje zamknięte. Sam budynek jest ciekawy bo nie mogli się zdecydować na konkretny styl architektoniczny to fasade pięter zrobili w stylu klasycstycznym (Włoskim) a górę po tajlandzku. To dobrze obrazuje rozdarcie tajlandii między własną tożsamością a zachwytem oraz dominacją na ich terenach kultury europejskiej. Przykładowo ten ich król za obrazę którego można dostać i 30 lat więzienia wygląda jak skrzyżowanie papieża z rodziną brytyjską.

 

na tych fotkach dostrzec można absurdalność architektoniczną na miarę tańczącego budynku w Pradze:

thumb_ihost_1514481704__img_0996.jpg

 

patrzcie na fasadę:

thumb_ihost_1514480696__zamek_krolewski.

 

Atrakcja 3 – muzeum narodowe – po pierwsze udało się za free, po drugie to jedyne miejsce w którym kupiłem (w sklepiku muzealnym) napawdę dobrze zrobioną koszulkę ala suvenir. Zdjęcie wkrótce. Ponadto można się natknąć na wyciezczki szkolne, dzieci chodza w mundurkach szkolnych i wszystkim spotkanym europejczykom machają i mówią „hello” - jak im się odpowie są bardzo zadowolone. Ważne żeby zarezerwować na to cały dzień ponieważ (no może nie jest takie jak British Museum) jest całkiem spore. Na mnie największe wrażenie zrobiły wozy pogrzebowe – ta na zdjęciu została zbudowana w 1795 roku z drewna i szklanych dekoracji, ważyła 13.7 tony, długość to 18 metrów, a do jej niesienia potrzeba było 216 chłopa.

 

oto główny podejrzany (b1250 wśród lektyk pogrzebowych):

thumb_ihost_1514481118__lektyka1.jpg

 

i reszta 650tek:

thumb_ihost_1514481131__lektyka2.jpg

 

 

Jako, że muzeum składa się z kilku budynków i jest wyczerpujące, uznaliśmy za sensowne zjeść na terenie obiektu. Był tam taki syfiaty mały barek pod parasolkami (wokoł którego gromadziło się dużo kotów) w którym o dziwo było naprawdę smacznie. Nie wszystkie sale są tak atrakcyjne, były tam sale w trakcie remontu, bądź takie gdzie właściwie nie było eksponatów, dystopijna pani z martwym spojrzeniem siedząca na krześle i pilnująca eksponatów była dodatkową atrakcją.

 

Zmęczeni z deczka uznaliśmy jeszcze, że trzeba zaliczyć atrakcję w postaci płynięcia promem po tej ichniej smródce otaczającej stare miasto – w trakcie płynięcia zadecydujemy co dalej.

 

Oto fotka  po około 6 godzin łażenia.

 

"a ktoś mówił że będzie fajnie":

thumb_ihost_1514481360__dsc00112.jpg

 

-------------------------------------------------------------------------------------------

INTERMISSION

-------------------------------------------------------------------------------------------

 

Trochę można po tej relacji poczuć się jak ja na promie więc dla tych co interesują ich tylko motocykle fotka tajlandzkiej policji - jakby ktoś mówił że nie da się być badassem na 250tce. gwoli wyjaśnienia, 250 to jest najbardziej praktyczny kaliber motocyklowy któryby się mógł sprawdzić na ulicach bangkoku, reszta grubasów powyżej 250ccm może się schować, nie przecisną się w slalomie między innymi uczestnikami ruchu.

thumb_ihost_1514481509__img_0997.jpg

 

 

-------------------------------------------------------------------------------------------

INTERMISSION

-------------------------------------------------------------------------------------------

 

 

 

 

Nagle naszym oczom ukazała się przepiękna biała budowla o której nic nie wiedzieliśmy ale którą uznaliśmy za wartą zobaczenia. Tak więc wysiadamy z promu i ….

 

Atrakcja 4 – Wat Arun – inaczej świątynia świtu. Co prawda mogliśmy się wdrapać tylko do połowy świątyni ale jest to zdecydowanie najładniejsza budowla nienowoczesna jaką widziałem. Jest 5 wież – 4 dookoła i 5ta – najwyższa – ponad 100 metrów w centrum. Inkrustowana jest porcelaną z chin, a ozdabiają ją rzeźby boga indry i jego słonia.

Jedna fotka jest umieszczona w pierwszym poście, tutaj zamieszczam jeszcze dwie:

żonka oczywiście przyklejona do iphone - pokłóciliśmy się o to ze 3 razy  w trakcie tego honeymoon:

thumb_ihost_1514481869__img_1008.jpg

a jak ktoś zgadnie co to za matrix i jaka jest jego funkcja to pierwsza osoba która trafi ma na zlocie ode mnie browara:

thumb_ihost_1514481961__img_1017.jpg

 

Dalszą część dnia spędziliśmy na szwędaniu się po uliczkach wypełnionych po brzegi straganami z jedzeniem, pamiatkami, ubraniami i bóg wie czym jeszcze. Już nie pamiętam ale na pewno poszliśmy coś zjeść, wstąpiliśmy do starbucka (był drogawy) gdzie kupiliśmy koleżance Uli kubek z napisem bangkok (zbiera z różnych stron świata te kubki), wymieniliśmy pieniądze w kantorze i wróciliśmy do hotelu.

 

Dzień 3

 

jako że w każdym dużym miejście znajduje się galeria sztuki współczesnej uprałem się że i ja muszę ją zobaczyć. Ula się spierała ale powiedziałem jej że pojedziemy najpierw metrem po całej jego długości co samo w sobie będzie atrakcją. Najpierw taksówką do Hua Lamphong – pierwszej stacji metra a zarazem jedynej w europejskim, dyskretnym stylu architektonicznym. Wszystkie inne budowle stacji metra są podobne i betonowe. Pierwsza stacja wygląda inaczej. No i teraz tak – kilkanaście przystanków i wysiadamy –  trzeba złapać taksówkę, wytłumaczyć taksówkarzowi dokąd chce się jechać (samo MOCA nic nie mówi taksówkarzowi, nieczęsto tam bywa). Moca znajduje się na peryferiach, przedmieściach bangkoku i niełatwo tam się dostać. Z pełnym przekonaniem jednak uważam że warto. Już sam budynek robi pozytywne wrażenie:

 

inside the cube:

thumb_ihost_1514482090__img_1039.jpg

 

rzeźba przed muzeum to chyba otwierający się kwiat chyba lotosu.No i rzeźba słoniobuddy czy czegoś takiego (na drugim planie):

thumb_ihost_1514482180__dsc00114.jpg

 

Sam budynek schludny, nie przytłaczający, funkcjonalny i … pusty. Absolutnie nikogo oprócz pracowników na dole, w okolicach parkingu etc. dopiero na wyższych kondygnacjach spotkaliśmy jakichś zwiedzających. W sklepiku muzealnym niewiele znaleźliśmy ciekawych suvenirów, za to ksiązki o malarstwie z tajlandii (bardzo drogie ale dobrze wydane) no i obok był ekskluzywny sklepik gdzie można było kupić oryginalne np. rzeźby wystawców (już od 30 tyś zł :-) ). sam budynek ma z tego co pamiętam 5 kondygnacji, malarstwo jest mocno osadzone w tradycji buddyjskiej i ma charakterw przewadze religijny. Głównymi artystami są artyści z tajlandii tak więc zupełna egzotyka jak dla mnie. Oczywiście jest to malarstwo glównie figuratywne, narracyjne, w tym sensie przegadane, nie nastawione na nowartorskość i lekkość tak jak np. klimat sztuki współczesnej Francji. Nie jest to zarzut, po prostu sztuka tajlandii czerpie z opatrzonych już przez nas wzroców (np. z surrealizmu).

Oto kilka fotek, naprawdę warto tam się wybrać:

np tutaj pełną gębą inspiracja drogim salvadorem:

thumb_ihost_1514482305__dsc00122.jpg

 

cycki:

thumb_ihost_1514482383__dsc00125.jpg

 

a i taki efekt w sumie widowiskowy (ta postać po lewej jest odkształcona jak  poduszka - nie jest to może picasso ale może się podobać taki pomysł):

thumb_ihost_1514482496__dsc00131.jpg

 

 

 

Z muzeum podjechaliśmy do najbliższej stacji skytrain by w końcu pojechać na upragnione zakupy.

 

 

To be continued...

 

 

w następnym odcinku:

thumb_ihost_1514480265__img_0525.jpg

 

thumb_ihost_1514482783__img_1069.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, miło będzie posłuchać opowieści z wyprawy przy piwku!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekam na więcej i odliczam do wylotu.

 

Pytanko w kwestii finansowej. Z pl wzięliście USD i wymienialiscie na miejscu na bth czy np używaliście karty np Revolut do obejścia podwójnych przewalutowań?

 

Ja za część noclegów mam opcje zapłaty kartą dlatego rozglądam się za alternatywa do gotówki żeby nie wozić przy sobie jej tyle.

 

Pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My wyplacalismy na miejscu z bankomatów ich walute

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej,

walutę wzięliśmy USD - wymieniliśmy drobną kwotę na lotnisku (50usd) bojąc się że na mieście będą dużo korzystniejsze kursy i zrobimy się na szaro. okazało się że różnica jest ale nie taka dramatyczna. za większość noclegów płaciliśmy kartą kredytową przez booking.com.

nie wiem czy bankomaty nie pobierają prowizji także warto to sprawdzić. z wymianą walut nie ma problemu, jest bardzo dobry dostęp do kantorów w bangkoku. zresztą w Krabi i Chang Mai też nie było problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem ciekaw jak te robale smakują. Moja znajoma jadla nawet skorpiony ale ja az taki odważny nie jestem.

 

Wysłane z mojego SM-J500FN przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.