Skocz do zawartości

Ukraina - Żytomierz - marzec 2020


seebst
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Nie będzie to typowa relacja z wycieczki, bo to nie była wycieczka. I nawet nie motocyklowa, bo służbowa. Zostałem oddelegowany z pracy na tydzień czasu celem "reanimacji" tamtejszej firmy, gdzie mamy część produkcji. O tym, że zajdzie ewentualna konieczność udania się tam wiedziałem, ale nie było pewne kto pojedzie. I nagle w piątek dowiaduję się, że to ja jadę (w sensie - pytanie czy bym nie pojechał). Zgodziłem się. Wszak zawsze chciałem ten kraj odwiedzić, zobaczyć, ale w takich okolicznościach. Ale dobre i to. W niedzielę 1. marca wyjazd. Jedziemy we dwóch. Generalnie same nudy, bo autostrada aż do samej granicy.. Parę kilometrów przed granicą nocleg, aby nazajutrz z samego rana wyjechać i w miarę sprawnie przekroczyć granicę. Problem w tym wszystkim był taki, że to był czas, w którym zaczęło się rozwijać to dziadostwo koronowirusowe. Na wszelki wypadek zaopatrzyli nas w maseczki. Na szczęście nie było konieczności korzystania z nich. Granicę przekraczaliśmy w Korczowej. Po polskiej stronie zwykłe tylko formalności - kontrola paszportowa, celniczka rzuciła okiem do bagażnika, sprawdziła nr VIN auta i to wszystko - kazała jechać dalej. Minęliśmy polską strefę i udaliśmy się na ukraińską. Tam procedur jest trochę więcej, bo po kilka razy trzeba te paszporty okazywać, podchodzić do okienek, potem te paszporty zabierają, następnie znów oddają, a ponadto trzeba zbierać ich karteczki z pieczątkami. W sumie trzeba zebrać trzy pieczątki, bo gdy którąś się przeoczy to każą zawracać na początek i wszystkie te procedury zaczynają się od nowa. Na sam koniec stała babka w płaszczyku (bo deszcz wtedy padał), z maseczką na twarzy i termometrem w ręku i każdemu z nas mierzyła temperaturę. Następnie podjeżdża się pod metalową bramę, otwierają jej wrota i wtedy oczom naszym ukazuje się cała Ukraina. Cała odprawa, od momentu wjazdu na polskie przejście i wyjazdu za ukraińskim  przejściem trwała może z pół godziny. Zaledwie dwa samochody przed nami były, więc poszło nad wyraz sprawnie.

 

20200302_095557.thumb.jpg.d741103bc4033809cafe9b0ea3fbc6c2.jpg

 

20200302_100607.thumb.jpg.c273cec0ab9a05f79a250932b391a768.jpg

 

20200302_100614.thumb.jpg.e28d261fe604c23a45e3c3080af6c138.jpg

 

Tuż po przekroczeniu granicy wymieniłem sobie 100 zł na ichniejsze Hrywny, aby z pustymi portfelem nie przyjeżdżać :D

Zdjęcia robię cały czas z samochodu. Nie zatrzymywaliśmy się nigdzie, jechaliśmy cały czas przed siebie, aby jak najwcześniej dojechać. To, co najbardziej rzuca się w oczy to przede wszystkim stan domów - jedne są w stanie takim jak u nas, trochę się buduje, część jest taka kilkudziesięcioletnia, ale masa domów jest w stanie kiepskim, z rakotwórczym dachem w postaci eternitu. Ponadto, na wszystkich kopółach jakiś kapliczek, kościołów, cerkwii dominują złote pokrycia dachów.

20200302_112621(0).thumb.jpg.b01effcf1e20939b4c6056fe9643a84c.jpg

 

20200302_115113.thumb.jpg.725c70e3e3783939c9892a3f9e0bf1f1.jpg

 

Bardzo często spotkać można kontrole policyjne na drogach, a niejednokrotnie potrafią się zaczaić w najmniej spodziewanym miejscu...

 

20200302_115335.thumb.jpg.4bf022292344f5b5105f8a64c4b84263.jpg

 

 

20200302_120935.thumb.jpg.586cd5ca604d9ded4bcbee8c98489dc5.jpg

 

Jak widać, dominuje tutaj stara poczciwa motoryzacja w stylu gniotsa nie łamiotsa :D

 

20200302_121034.thumb.jpg.3e912aad46743c0dcac7b6b2870a095a.jpg

 

 

20200302_121658.thumb.jpg.b7d99c800f8658634e059dd770b74c91.jpg

 

20200302_140821.thumb.jpg.dc36f3581937580f4cf85c2a0c43d8ba.jpg

 

20200302_144140.thumb.jpg.92823e8055c706519bfaf91e15519082.jpg

 

Po paru godzinach jazdy zatrzymaliśmy się, aby rozprostować kości i napić się czegoś ciepłego. Na każdym prawie kroku spotkać można jakieś kawiarnie, maleńkie baraki, w których wystarczyło umieścić napis kawa i już przyciąga tam lokalesów.

 

20200302_152114.thumb.jpg.587163769a355f67cbd3722059a5f296.jpg

 

 

Dosyć ciekawy klimat tam panował. Przede wszystkim było zimno, zapach niczym w barze mlecznym. Ale przynajmniej była ciepła herbatka i była toaleta.

 

Po kliku godzinach jazdy docieramy do centrum Żytomierza, pod centrum handlowe Global. Ogromny moloch, bo z zewnątrz nie wydaje się, ale w środku przeogromny. Tam czekamy na właściciela firmy, żeby nas poprowadził do hotelu, w którym przez najbliższy tydzień będziemy spać. Moją uwagę zwracają wszędzie błąkające się psy, które na uszach mają "kolczyki", podobne do tych jakie daje się naszym zwierzętom gospodarczym. Nie wiedzieliśmy z początku po co i czemu to ma służyć, ale jak później się dowiedzieliśmy - chodzi o to, by było wiadomo które psy są wysterylizowane. Jakoś tak.

 

20200302_181353.thumb.jpg.18589881c217306e5692b888bc2bc291.jpg

 

20200302_181358.thumb.jpg.ec514bc21ba61a6c51b86db29716eb05.jpg

 

20200302_181402.thumb.jpg.b0bb72bb1e5e1527612914304c90caf5.jpg

 

Docieramy do hotelu. Tam szybkie ogarnięcie się i wyruszamy "na miasto" coś zjeść, bo byliśmy mega głodni. To znaczy ja najbardziej bylem głodny. Hotel mieliśmy w dobrej lokalizacji, bo rzut beretem do centrum, w którym znajdował się ciekawy deptak, na którym co kawałek były różnego rodzaju knajpki, pizzerie i restauracje. Po przejściu całego deptaku wybraliśmy pizzerię. Bo przynajmniej było mało ludzi w środku i dość ciekawie tam wyglądało. A mała ilość osób w tych wszystkich knajpkach mogła świadczyć to, ze był to poniedziałek, a w poniedziałki wieczorami raczej mało ludzi w ten sposób spędza czas, ale i ceny. Bo nie każdego Ukraińca stać na spędzenie czasu w takiej pizzerii czy restauracji.

Kilka wrzutek ze spaceru po deptaku:

 

20200302_194026.thumb.jpg.769a94c31cf94c5df058422f1cc9fdb3.jpg

 

20200302_194149.thumb.jpg.c3d027c5c035ad774f582c5d2c6b2959.jpg

 

20200302_194606.thumb.jpg.1a189f780a6a18b674daaf2b14cad05a.jpg

 

20200302_194841.thumb.jpg.e0003a8e736ce776937b345fa7f94048.jpg

 

W takich szklankach (kuflach) podano nam piwo w oczekiwaniu na pizzę. Z resztą, ichniejsze piwo wszędzie było wyśmienite.

 

20200302_201214.thumb.jpg.bd68097db3095ac303acf85b1854baeb.jpg

 

Taki oto widok miałem z okna hotelu:

20200303_070631.thumb.jpg.968930026478e15cc69d080dd1604754.jpg

 

Żadna rewelacja. Ani widoku na góry, ani na morze :D Ale w końcu przyjechaliśmy do pracy, a nie na wypoczynek. Z Żytomierza do pracy mieliśmy około 20 km - Czerniachów. Taka niewielka mieścinka, wioseczka, w której jest parę ulic na krzyż, ale jest za to sporo sklepów, jakiś cukierni, kwiaciarni. Jednak tam dopiero widać, jak się czas zatrzymał. Bo jeśli chodzi o sam dojazd od granicy do Żytomierza to w 90% były to takie a'la ekspresówki dwupasmowe, nawierzchnia w żaden sposób nie odbiegająca od naszych, a i samochody bardziej europejskie. Gdzieś tam jakaś Wołga czy Łada, ale generalnie dominowały BMW, Audi, Mercedesy... Tutaj z kolei, aby uświadczyć coś europejskiego, trzeba było trochę się naszukać. Podobnie z drogami. Skończyło się to co dobre - zaczęły się dziury, ubytki w drodze, dziury, stare samochody, wspominałem już o dziurach? :D Nawet sam Żytomierz jest mega dziurawy i trzeba było uważać, aby koła nie zgubić. Ale ich komunikacja miejska woła oo pomstę do nieba. Z resztą, zobaczcie sami:

 

20200303_082913.thumb.jpg.5bfbc10590c912b9d42d23f4f7c395e4.jpg

 

20200303_083113.thumb.jpg.bcc533b0670c0c619713f9fc26678464.jpg

 

20200303_083212.thumb.jpg.718027bfbbbfe4e0603519ce45def367.jpg

 

20200303_083232.thumb.jpg.e75e978847f58944a85163e66d5a96e7.jpg

 

20200303_083644.thumb.jpg.d54600506d5006947f476e4ab25771a6.jpg

 

Na pierwszej fotce widać bloki. Tam dominuje taki jakiś głupi trend na zabudowywanie tarasów, balkonów. Nie ma czegoś takiego jak u nas, że jest balkon i wyjdzie się na zewnątrz, aby sobie posiedzieć itp. Tam wszystko jest obudowane, zasłonięte, takie jakby przedłużenie pokoju bądź nowe pomieszczenie.

 

A tutaj już parę przebitej z samego Czerniachowa...

 

20200303_114029.thumb.jpg.c27e4ec36f1957f7d2e000bf8ae82085.jpg

 

20200303_114627.thumb.jpg.ac1877376c9962bd80a36c40757fc074.jpg

 

20200303_115853.thumb.jpg.fcff2e2ee209fcd361ee9ae7b3ff15fb.jpg

 

20200303_120002.thumb.jpg.4df17f631e45abfbab33ede919aa198b.jpg

 

20200303_120105.thumb.jpg.05d4d28ad0eb5872c574fa096e7b57bc.jpg

 

20200304_121554.thumb.jpg.ec4ed6787fe68be7a07559242ce25d13.jpg

 

20200304_121738.thumb.jpg.947733b7fe8c67cc27c2038d81be01a2.jpg

 

20200304_123551.thumb.jpg.c2948fba0dc1d5694462cdd813ce840a.jpg

 

W któryś dzień wybraliśmy się na tamtejszy bazar. Miałem przede wszystkim kupić ich chałwę :D

Po drodze oczywiście dziury załatane czym się dało - w tym przypadku najprawdopodobniej były to jakieś warzywa, zapewne marchewka bądź pietruszka:

 

20200304_121817.thumb.jpg.fcd673e081a859c7be84598af9bbd9aa.jpg

 

A taki oto widok na bazarze:

 

20200304_122107.thumb.jpg.6ea6a862f931c2480f78aa08ef6a6365.jpg

 

20200304_122258.thumb.jpg.d0a0deac03da42cf0457bffe3f95c67c.jpg

 

20200304_122315.thumb.jpg.f042e2981fccf574eafcdfbe1519560b.jpg

 

20200304_122405.thumb.jpg.13f3bcfb29dbccfa98956ea200c87da8.jpg

 

20200304_122532.thumb.jpg.26b6f1665b389c7155031d242bd773fe.jpg

 

20200304_123045.thumb.jpg.7f6feb20c261766f1a3c9fad1b7f5cd2.jpg

 

20200304_123101.thumb.jpg.ca0e1fed0de8a79133d528e44e8b9a78.jpg

 

Jak widać - dżem, mydło, powidło :D

 

 

 

W drodze powrotnej do hotelu udaliśmy się do wspomnianego wcześniej Globala na jakieś zakupy. Oczywiście przejazd przez miasto. Trochę zakorkowane, ale tutaj pokazać chciałem jak wygląda ta wspomniana komunikacja, która jest już w stanie rozkładu:

 

20200304_170312.thumb.jpg.b60cf403038677d5a7838d30b75ee2cd.jpg

 

Jedyny motocyklista, którego udało mi się zobaczyć.

 

20200303_172754.thumb.jpg.316ae7075b5d85803c7f4fb178b1fe0a.jpg

 

Ludzie przechodzą jak chcą i gdzie chcą

 

20200303_173659.thumb.jpg.b3da3c20a8255a76e007d4e087aee066.jpg

 

20200303_173834.thumb.jpg.6ecf151472004ed7051842a231b39639.jpg

 

20200303_173853.thumb.jpg.8437a80687f1e1fc75c6c38805b3d522.jpg

 

Z ciekawostek takich to wspomnę, że w tym Auchanie można było kupić suchy chleb (dla konia :D:P )

 

20200303_184435.thumb.jpg.1de262f1ea38a14d2ddf3085c3faa45e.jpg

 

Niespotykane, bynajmniej jak dla mnie, kawy rozpuszczalne wielosmakowe - waniliowe, kokosowe, truskawkowe itp...

 

20200303_185540.thumb.jpg.aedbce1c075ddc751c29112f8310e578.jpg

 

A w środku tego centrum handlowego takie oto pasaże, było i nawet z prawdziwego zdarzenia lodowisko!

 

20200303_174903.thumb.jpg.585a3d54e5c387e82cabdd84e48212cc.jpg

 

20200303_174932.thumb.jpg.cffc31f9ecae88753e9707161d7816ce.jpg

 

W Auchanie można było dostać nawet kawior, który był zabezpieczony przed kradzieżą :D Ale cena niektórych zwala z nóg jak za taką puszeczkę...

 

20200306_171405.thumb.jpg.3c574c12aa78915909962e7e1a4da022.jpg

 

20200306_171358.thumb.jpg.4f428f3afaf8ee79d8908f9559dae9fe.jpg

 

A tutaj takie oto widoki miastowe:

 

 

 

 

Edytowane przez seebst
  • Like 1
  • Upvote 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszwendaliśmy się też po innych sklepach w celu nabycia jakiegoś alkoholu do Polski. Ich ceny są zróżnicowane, ale dominują raczej tańsze, gdzie za 0.5 czystej wódki  trzeba dać 12-14 zł, w podobnych cenach były wina, deczko droższe koniaki. Było tego cała masa. Także piwo można było kupić już od ok. 1.50 zł i to całkiem smaczne, dobre - Lwowskie, czy Zubert. Były też i polskie akcenty:

 

20200305_172058.thumb.jpg.f556df2ac6872faf5521a9935ca274ff.jpg

 

20200305_172154.thumb.jpg.938001bd8ec587f3c33ced7d8f1a6553.jpg

 

Soplica czy Żubrówka 1 litr w cenie 0.5 u nas w kraju! Nic tylko brać. Ale niestety, przez granicę można tylko litr wysokoprocentowego alkoholu przewieźć. A mi i tak się udało przemycić 3x 0.5 :D

 

Miasto nocą  podczas spacerku:

 

20200304_200117.thumb.jpg.778e0f17b3e36b5a4b96da730f18f9fc.jpg

 

20200304_200356.thumb.jpg.1d0d5f5dd205bc4c8a2d66a3133a3fdf.jpg

 

20200304_203425.thumb.jpg.c02803e6a9c81321e7e3fc73e2a44d70.jpg

 

20200304_203642.thumb.jpg.9322bfe11957859852d68b8dc5fcc86a.jpg

 

Zwrócę tutaj uwagę, że Ukraina jest bardzo mocno przywiązana do swojej flagi narodowej, jak i do jej barw - wszędzie wiszą flagi, albo budynki podświetlone (jak na zdjęciu powyżej) w kolorach narodowych, nawet niektóre autobusy czy trolejbusy jeżdżą w takich barwach, czy nawet słupki przy drogach pomalowane na niebiesko-żółto

 

20200307_135756.thumb.jpg.1d5d1246d37bf7d9cc196116007da445.jpg

 

Codziennie staraliśmy się urozmaicać nasz jadłospis. Każdego dnia "stołowaliśmy" się w innej knajpce. Wpierw była pizza, potem były pierogi, których w sumie zjadłem 3 porcje bo były tak dobre. A tych pierogów to można było sobie wybrać na wszystkie możliwe sposoby i ze wszystkim co by się chciało. Tylko trzeba było wiedzieć, co było w menu napisane :D

 

20200304_183419.thumb.jpg.75169b41030ae6840ac12cea7a4cbfed.jpg

 

20200305_185738.thumb.jpg.18e2d0250635ad2cad865d55b95c1021.jpg

 

A na sam koniec była pizza, w tym samym miejscu, gdzie jedliśmy pierwszy raz. W tej pizzerii jadłem chyba najlepszą pizzę w swoim życiu. Była tak dobra, że aż dwie sobie zamówiłem.

 

20200306_185710.thumb.jpg.6ddf4521a7269c77de3228d3e52bf863.jpg

 

Był to piątek. W niedzielę dzień kobiet. U nich dzień kobiet jest świętem państwowym, tak jak u nas za komuny. Wszędzie chodziły kobiety z kwiatami, uśmiechnięte, zadowolone, szczęśliwe. Nawet na tym deptaku porozkładali się z różnymi duperelami, balonikami, kwiatami i innymi pierdołami. Były nawet efekty muzyczne i świetlne :)

 

20200306_184811.thumb.jpg.ef095cdddb8721b043e5b30175aa4d24.jpg

 

 

 

 

Ten grajek grał na czymś co przypomina w małym stopniu gitarę, ale zamiast 6 strun miał ich chyba z 50. Dość ciekawy instrument.

 

20200306_184938.thumb.jpg.a73482801ef305062d27fdc43e6cd3e7.jpg

 

Warto wspomnieć, że jest tam nawet szkoła baletu

 

20200306_185123.thumb.jpg.be318c01a2db88d610c223368257eae5.jpg

 

Po drodze do pracy mijaliśmy przy drogach uliczne mini straganiki, na których różne rzeczy można było kupić, m.in. mleko w plastikowych butelkach po wodzie, jakieś warzywa czy owoce, ale i ryby czy mięsa. Osobiście nic bym w takim miejscu nie kupił, a już na pewno mięsa. Bo kto wie jak ono było i jest przechowywane, przyrządzone. Tak samo z resztą było na tym targowisku w Czerniachowie. Tam również spotkać można było tego typu asortyment - udka, skrzydełka, kurze łapki... fuu...! No ale ludzie to kupują Ogólnie nawet mleko ciężko tam dostać w takich jak u nas butelkach czy kartonikach - przeważnie to we woreczkach foliowych - tak jak było u nas parę lat temu.

 

20200306_082003.thumb.jpg.b3bdcb05cb9ba1894df9fd09e50b119c.jpg

 

Napiszę teraz coś o hotelu, w którym spaliśmy. Z zewnątrz wydawał się być całkiem spoko. Do środka nie można było wejść głównym, dużym wejściem, ale jakimś bocznym. Przyzwyczajony jestem, ze wchodzę do hotelu i na pierwszym planie znajduje się recepcja. W tym przypadku tak nie było. Wchodzi się do środka i jest tylko wejście na stołówkę (wróć, "restaurację") i schody i winda. Wjeżdżam na pierwsze piętro - cisza, spokój - nic nie ma oprócz drzwi od pokojów. Jadę dalej, na drugie piętro, a tam dopiero znajduje się recepcja! Niespotykane. W dodatku pani w recepcji powiedziała, że parking dla gości hotelowych jest w cenie pokoju, co nie było już tak oczywiste dla tego "parkingowego", skąd miałem widok z okna na ten parking. Ten rządził się swoimi prawami. W pierwszy dzień zapłaciliśmy jemu 20 Hrywien, bo nie wiedzieliśmy. W drugi dzień był jakiś inny gościu i też trzeba było zapłacić. W dodatki jakieś dwa burki latały po tym parkingu, a że ciemni było, kolega poszedł do budki zapłacić, a ten go drapnął za nogę. Na szczęście tylko za nogawkę, nic więcej się nie stało. Na trzeci dzień znów pan każe sobie płacić "stojankę", ale my mówimy, że przecież mieszkamy w hotelu i parking mamy załatwiony. Pokazujemy nawet klucze z brelokiem hotelowym jemu, ale nie dawał wiary temu, więc zadzwonił do recepcji. Gdy się okazało, ze wyszło na nasze, to po złości kazał nam przeparkować samochód kilka metrów dalej, gdzie przecież dotąd w tym samym miejscu go stawialiśmy. Było to celowe zagranie, bo gość nie dostał kasy w łapę za "stojankę". Taka niemiła trochę sytuacja. Sam hotel w środku tak zwyczajnie. W miarę czysto i schludnie. Pokoje bardzo duże, ogromne łazienki, był nawet mini bar w środku w takiej normalnej zwykłej lodówce. A gdy opuszczaliśmy pokój to pani z recepcji nie wypuściła nas tak łatwo - poszła do każdego pokoju i sprawdziła zawartość lodówki - normalnie szok! :D Za to najgorsze w tym wszystkim było jedzenie. Codziennie na śniadanie było to samo, czyli parówki i jajka. W pierwszy dzień, drugi, za trzecim razem myśleliśmy, że czymś nowym nas zaskoczą, ale nic bardziej mylnego. Chleb jakiś taki czerstwy, niedobry. Pierwszego dnia udało nam się wypić ciepłą herbatę, bo w kolejnych dniach obsługa "zapominała" włączyć wodę, aby ją zagrzać. Lipa straszna. No i ten wystrój - taki ciemny, ciężki, przytłaczający. Ciężkie krzesła obiciowe, jakieś dziwne tapety na ścianach i filarach... Ogólnie schodząc na śniadanie już odechciewało nam się jeść. To dlatego wcześniej napisałem restaurację w cudzysłowie. Bo to bardziej mi na stołówkę pasowało.

 

20200307_073548.thumb.jpg.8c7a065b0fe2748fa69f65c70fa1a95a.jpg

 

Gdy już opuszczaliśmy Żytomierz kierując się do granicy, pokierowało nas z początku trochę inną drogą, przez co było można coś nowego zobaczyć. A było to jakiś zespół cerkiew z różnymi kapliczkami, parkami. Oczywiście przy wejściu myśleliśmy, ze siedzące tam dwie babcie pobierają opłatę za wstęp, ale to były żebraczki bardziej...

 

20200307_083435.thumb.jpg.41f595383097060649ac4bef5fee4569.jpg

 

20200307_083533.thumb.jpg.4014d9e636d0332f3303120e07f53b65.jpg

 

20200307_083636.thumb.jpg.984fe4efe143a4c6848054fd72406d9c.jpg

 

20200307_083702.thumb.jpg.237f26e8a8b1d5cb4ed281a296b21ba6.jpg

 

Sama droga niczym szczególnym się nie wyróżnia. W tamtą stronę cały czas jechaliśmy w deszczu, a teraz przynajmniej było słonecznie, więc bardziej było coś widać. Te 500 km do granicy to same nudy. Płaski teren, żadnych większych lasów, tylko stepy, puste pola...

 

20200307_095945.thumb.jpg.82186e0eb7fb5732d16f854b8658d3ce.jpg

 

20200307_095954.thumb.jpg.d0eb6341b606f841b0ffb0d601a22976.jpg

 

20200307_101654.thumb.jpg.1d1219f3f4d0aa3047ba837302313e2c.jpg

 

20200307_124947.thumb.jpg.0ff69dce1a10b157063d0b176f398e9b.jpg

 

 

Zbliżamy się już do granicy. Zaczynają się kolejki tirów, mające z dobre 4 kilometry. Współczuję tym kierowcom... My ich omijamy i jedziemy dalej, ale w końcu ta dobra passa i nam się kończy. Zaczyna się. Kolega mówi (bo już któryś raz z rzędu był w UA), że wcale tak źle nie jest, jakby się mogło wydawać. Bywało tak, że i po 6 godzin stali na granicy, swego czasu. Z początku więc myślałem, że będzie "dobrze", ale z każdą następną minutą, godziną było już coraz gorzej.

 

 

Tam też spotykamy małżeństwo z małym dzieckiem z Niemiec, którzy takim ciężarowym kamperem wracali z Mongolii! Byli bardzo zdziwieni, że to tak tu wygląda, bo do tej pory to nigdzie nie mieli problemów, wszędzie ich puszczali, machali ręką by jechać, a tu takie szopki się dzieją.

 

20200307_141639.thumb.jpg.4164a28b614ba7b12eaccc126903f8bb.jpg

 

W międzyczasie chodzą ludzie, którzy chcą się przedostać na drugą stronę granicy, żeby ich podwieźć (bo tu nie ma przejścia pieszego). Chodzi też taka babka z wózkiem, w którym ma kawę i herbatę dla strudzonych wędrowców, takich jak my. Oczywiście nie jesteśmy tym zainteresowani. Chodzi i gada cały czas, tak jak nad naszym morzem: gotowana kukurydza, orzeszki w karmelu :D

 

20200307_141441.thumb.jpg.267ba79df69158ca63a58951170c200b.jpg

 

20200307_143535.thumb.jpg.bef928774f491d5cb6c85e1e4e1fb52d.jpg

 

 

Dojeżdżamy do metalowej bramy. Ukraiński celnik każe pokazać paszporty, po czym wpisuje na małej karteczce nr rej. samochodu, daje pieczątkę i zaczynają się wspomniane na samym początku procedury w stylu zbieraj i wygrywaj. Co chwilę zabierają i oddają te paszporty - masakra, istna biurokracja. W międzyczasie, stojąc w tej kolejce zachciało mi się... No ni chuja, nie ma nigdzie żadnego tojtoja. Pokręciłem się trochę po tej strefie zamkniętej już między granicami i znalazłem toaletę. Przed nią siedzi babuleńka i każe zapłacić ileś tam Hrywien. Ale ja nie mam nic, bo wydałem wszystkie pieniądze, żeby do domu nie przywozić. Mówi, że mogę dać swoje pieniądze. Też nie miałem. Poszedłem do samochodu, znalazłem 1 zł, dałem babuszce. Pewnie ucieszona bo znacznie więcej jej dałem niż chciałem. I szczęśliwy wróciłem do samochodu. I znów to czekanie. Ale było już coraz lepiej widząc ojczyznę.

 

20200307_172909.thumb.jpg.9c283c7d3579eb2938f25f3329ecb0ec.jpg

 

Oczywiście  tam też nie było tak łatwo, bo znów nam zabrali paszporty, zniknęli gdzieś na kilka minut, potem była kontrola. Przed nami był jakiś Czech z załadowanym po brzegi bagażnikiem. Kazali jemu wszystko wyciągnąć z auta na stół i do każdej torby zaglądali, potem przeczesywali samochód. Na szczęście nie znaleźli żadnych niepożądanych suwenirów. Dodam, że na terytorium Rzeczypospolitej nie można wwozić żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego, a także jest limit na fajki i alkohol. Oczywiście dla Ukraińców jest rybka co do ich kraju się wwozi. Nam sprawdzili auto, ale tak z grubsza. Otworzyli bagażnik, otworzyli tylko jedną torbę z ciuchami, ale nie zaglądali do środka. Zobaczyła babka, że mamy trochę alkoholu, ale nawet nie liczyła, tylko kazała zamknąć już klapę i wrócić do auta. Nie było aż tak dużo tego alkoholu, parę butelek piwa, trochę wina, dwa koniaki i jedną wódkę. Co innego, gdybym mia cały bagażnik takich trunków :D Cała "przygoda" na granicy trwała 5.5 godziny. Rzutem na taśmę udało znaleźć nam się hotel, w którym czynna jeszcze będzie jakaś restauracja, bo byliśmy przeogromnie głodni i zmęczeni.

I na tym koniec ten "wyprawy". Było mało czasu na to, aby tak na spokojnie sobie pozwiedzać. Kamieniem rzutu mieliśmy do Kijowa czy Czarnobyla. Po drodze był też przecież Lwów, ale nie było kiedy i jak zobaczyć. Nie wykluczam więc powtórki, ale już w celach turystycznych - na początek Lwów. Tak na kilka dni. Nie jest to daleko od granicy. I do Lwowa kilka polskich stacji radiowych nam łapało nawet :)

 

Koniec relacji :)

  • Like 2
  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa ,acz niespodziewana relacja .I odważny jesteś ,że w epoce tego w koronie tam pojechałeś .

I jakoś mnie nie dziwi ,że po 2 porcje wciągałeś . :takaemotka:

I po co wódkę kupowałeś skoro jej nie pijesz ?! I chyba muszę dopisać do twoich koników,

oprócz tuneli ,to chyba jeszcze trolejbusy,ha,ha

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtedy jeszcze tam nic się nie działo, tak samo jak u nas. Dopiero na drugi dzień podczas tego pobytu była informacja, że mamy w Polsce pierwszy przypadek i to w moim województwie. Więc pełen luz. Wódkę kupiłem dla kumpla, bo jakąś taką specyficzną chciał, to mu wziąłem. No i dwa koniaki, dla mamy, by sobie co jakiś czas wypiła po lampce tak dla zdrowotności. Ale za to wina mi posmakowały :D A trolejbusy to nie konik, ot taka ciekawostka po prostu. Będąc tam czułem się jakbym był znów dzieckiem, bo wtedy właśnie były u nas takie czasy, że chodziło się na targ po mleko w tych butelkach, jeździły stare Fiaty, Syrenki, Polonezy, a komunikacja miejska to nie nowoczesne Solarisy czy Setry, a Ikarusy z wiecznie wyjącymi mostami, ciągle psujące się Jelcze, do których dostawały się spaliny przez dziury w drzwiach, czy choćby takie przegubowe Jelcze, gdzie zawsze lubiłem stać na środku tego przegubu. U nas te czasy minęły, a u nich pełen rozkwit. Ale to też nie jest tak, że cały kraj jest zacofany. Nie miałem nigdzie żadnego problemu z płatnościami kartą, w każdej knajpie czy sklepie był terminal, nawet na takiej wiosce nie było z tym problemu. I po sklepach wszystko było pod dostatkiem. Ceny zróżnicowane, jedne artykuły w podobnych cenach jak u nas, inne tańsze, niektóre nawet droższe. Przeważnie zagraniczne rzeczy były droższe. Paliwo w cenie 4 zł wtedy było. Sieć stacji benzynowych bardzo mocno rozwinięta, co kawałek jakaś była, więc nie było powodów do obaw, że gdzieś pośrodku niczego nagle znajdziemy się w czarnej dupie. A co najbardziej mi się spodobało to ich oznaczenie dróg, drogowskazów i innych tabliczek informacyjnych. Tam na prawdę trzeba się postarać, aby się zgubić. Ich drogi są fantastycznie oznaczone, wszystko opisane, co kawałek informacja ile km jest do danej miejscowości, co chwila znak, że jesteśmy na tej drodze z takim numerem, a nawet jeśli przejdziesz jakiś zjazd to przez jakiś czas jeszcze będzie tabliczka z napisem miejscowości i z informacją, że musisz zawrócić. Za Lwowem z kilkadziesiąt km jeszcze były tabliczki z informacją, żeby zawrócić, gdyby ktoś się zgubił... i co ważne, dla takiego laika jak ja, co w ogóle ruskiego nie zna, tabliczki były z napisem w ich języku i z normalną europejską czcionką pod spodem; takie dwujęzyczne. Podobnie zresztą jak w Serbii czy Czarnogórze. Z powodzeniem można było jechać bez nawigacji, gdyż drogowa sieć informacyjna była świetnie oznaczona dla osób przemieszczających się tranzytem. I nie czułem się tam w żaden sposób zagrożony o jakieś niebezpieczeństwo, że ktoś mógł może mnie okraść, napaść czy w jakiś inny sposób wykorzystać. A w miejscach gdzie płaciłem pieniędzmi, przede wszystkim na targu, to panie dokładnie wydawały resztę, pokazały ile co kosztuje i ile ma wydać, pieniądze do ręki ładnie daje i jeszcze się uśmiechnie przy tym. Szkoda tyko, że tak problematyczna jest Ukraina pod względem dostania się tam, bo to czekanie na granicy po tyle godzin jest wręcz upokarzające, ta drobiazgowa kontrola, te procedury... się z drugiej strony też się nie dziwię, bo przemytników jest mnóstwo, każdy ma jakiś sposób na życie, więc muszą temu jakoś przeciwdziałać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna recenzja. Ja chciałem się wybrać do lwowa w tym roku ale ze względu na obecną sytuację to chyba sobie daruję .Ale w przyszłym roku to na pewno pojadę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.