Przywalił we mnie samochód, a później było już tylko gorzej

[Yummy]

Od razu na wstępie zaznaczam, że to nie będzie typowy opis zdarzenia z krótkim podsumowaniem.

Będzie długo, emocjonalnie, z dużą ilością szczegółów, które nie są wam niezbędnie do życia potrzebne. Właściwy opis i wnioski będą pogrubione nieco niżej i na biało. W pewiem marcowy poranek urodziłam się pod taką gwiazdą, że wszystko przeżywam 10x mocniej niż „normalny” człowiek. A ta historia wepchnęła mnie bez mojej woli i zgody do wagonika szalonej górskiej kolejki, która się chyba zatrzyma dopiero, jak zabraknie prądu. Liczę na to, że jak to wszystko opiszę, to jakoś to ze mnie zejdzie.

Natomiast wnioski będą może przydatne dla kogoś, nawet doświadczonego ridera, któremu się wydawało, że „jego coś takiego nie spotka”. Ja byłam taką riderką.

W maju rozglądałam się powoli za motocyklem, choć bez ciśnienia. Docelowo moto miało się pojawić na moją 30-kę, która jest w przyszłym roku. Czułam (i dalej czuję) miętę do B-kinga, dlatego jak Tomek wstawił zdjęcie Hayki, to zadzwoniłam do niego zaciekawiona i tak od słowa do słowa po godzinnej rozmowie byliśmy umówieni, że jutro widzimy się w salonie Suzuki na Puławskiej, a ja kupuję „baby B-kinga”, czyli GSX-S 750 w białym malowaniu. Cały czas było jeszcze wtedy covidowe szaleństwo, więc na moto nie dało się przejechać, bo nie było nawet zarejestrowanego egzemplarza. Mimo to wstępna konfiguracja dodatków i zaliczka – poszły.

Koniec końców po miesiącu bujania się z Wydziałami Komunikacji (no bo przecież swojego też musiałam zarejestrować, oczywiście odpowiednio długo na to czekając) 5 czerwca odebrałam... moje „dziecko”. Moje życiowe osiągnięcie. Moją nagrodę za zdobywane latami skille, moje podsumowanie ponad 10 lat na motocyklach. To był wyjątkowy dzień, coś niepowtarzalnego. Nigdy nie myślałam nawet o tym, że może mnie być stać na to, żeby po prostu wejść do salonu i kupić fajne moto tak po prostu. Odbierałam go w strugach deszczu.

Aż nagle.

18 czerwca, kiedy Łobuziak (tak go nazwałam, bo daleko mu do prawdziwego drogowego Bandyty, ale ma pazurek jak chce) miał na liczniku 1040 km, założone dzień wcześniej okufrowanie i turystyczną szybę, hmmm... ostatni raz na nim siedziałam...

Sytuacja: trzypasmowa droga w Warszawie, po solidnym deszczu, ślisko. Jadę tak, jak się jeździ po śliskiej mokrej drodze. Z prawej widzę zbierającą się do wyjazdu z podporządkowanej puchę. Na bazie wszelkiej logiki, i sumy wszystkich dróg i sytuacji, jakie widziałam w życiu, zakładam, że „no ok, nie zwalnia, ale jak już wyjedzie, to po pierwsze wyjedzie w prawo, czyli w kierunku, w którym jadę ja, na pewno zajmie prawy pas, max środkowy (mój), najwyżej zajedzie mi drogę, to go ominę i za 2 sekundy zapomnę bo to sytuacja jakich dziennie 50”. Nie robię nic, jadę. Nie mam jeszcze nawyku hamowania, nie miałam nigdy moto z ABS-em. W 80% w takich sytuacjach omijam. Aż nagle. Okazuje się, że pucha nie tylko nie skręciła w prawo, ale jedzie centralnie tam, gdzie ja, kompletnie mnie nie widzi i absolutnie nie porusza się wolno, bo ma do przecięcia 3 pasy i musi się włączyć do przeciwległej nitki. Wyuczony odruch: pełen spokój, odwijam i uciekam. Zabrakło mi tej sekundy. Później na chwilę ciemno, a dalej już tylko widok mojego białego, świeżego, nieskazitelnego maleństwa szorującego asfalt parę metrów przede mną. Pierwsza myśl „kurwa, moje moto! Ale w sumie ulga, że leci sam i mnie za sobą nie wlecze”. Druga „Turlam się po asfalcie, na pewno to przeżyję, fajnie by było skulić ręce do klatki żeby ich nie połamać”. Momentalnie wstaję.

Korowód aut za mną na wszystkich 3 pasach się zatrzymuje (nawet jedna stłuczka, bo babka ostro dała po heblach ;), ludzie skupiają się na mnie, bo myśleli, że będzie trup, tak spektakularnie leciałam, i to wystarcza by typ zniknął. Nikt go nie widział, ja nawet nie wiedziałam, jakie to było auto. Ludzie rozglądają się po sobie i pytają „Kto to był? On sp-doilił?” Został tylko jego zderzak i tablica, i ja ze skasowaną maszyną. Zgadnijcie, jakie były moje pierwsze słowa.

Tak, dokładnie.

„2 tygodnie temu odebrałam go z salonu”.

Miałam ogromnego pecha i szczęście zarazem.

 

Pecha, bo teoretycznie miałam wracać z Kryniem i Robem, a wracałam później. Pecha, bo pogubiłam się trochę i w ogóle nie powinno mnie tam być. Pecha, bo nie miałam spodni motocyklowych.

 

Szczęście, bo nic mi nie jest poza obitym kolanem i biodrem. Szczęście, bo zgubił zderzak i lecę teraz z likwidacją szkody z jego OC. Szczęście, bo mam pełno świadków, którzy jednoznacznie wskazują jego winę. Szczęście, bo miałam już kufry i moto nie upadło na mnie, tylko sakwa i kufer przyjęły uderzenie. Szczęście, bo było mokro, i zamiast uderzyć w asfalt, sunęłam po nim i się turlałam.

 

Po ogarnięciu telefonu na Policję oczywiście następny do Tomka (bo to od niego wtedy wracaliśmy). Szybka rozmowa „- Rozjebałam się, tu i tu. - Już jadę.”

Nie będę wam się tu rozwodzić o tym, że bolało mnie kolanko, bo w obliczu tego, co się stało Kitzy, byłby to śmiech na sali. Najważniejsze, że nie przygrzmociłam łbem i że typ nie wjechał mi w nogę. No i że nie przygniótł mnie sprzęt.

Historia ma jednak dalszy ciąg, bo degenerat porzucił auto 350 m dalej pod centrum handlowym i dość ładnie się zaprezentował na kamerach. Najpierw uciekając na rowerze, który chyba wyjął z bagażnika, a później 3 godziny później odbierając auto jakby nigdy nic. Mam nadzieję, że poniesie konsekwencje.

Żeby ten post miał wartość merytoryczną, zastanówmy się, co mogłam zrobić, żeby nie był to kolejny post typu „dziewczynka jechała na motorze, zobaczyła auto i się przewróciła”.

Hamować? Nie umiem tego robić z ABS, poza tym nie wiem czy było na to jeszcze miejsce – mogłam wylądować w boku puchy, pod puchą. I nie pisać dzisiaj tego.

Dla lubiących drążyć – walnął mnie gdzieś w przód. Czyli czas mojej reakcji był za długi. Powinnam bardziej odwinąć, by zyskać tę sekundę? Jechać bez zapiętej kontroli trakcji by nie stracić tej sekundy reakcji maszyny przy gwałtownym odkręceniu? A może wtedy poleciałabym w krawężnik, w barierki? Może tak właśnie miało być. Pamiętajcie, że mam 8 lat wjeżdżenia w Bandita, który ma ciut więcej momentu, nie ma trakcji i zawsze takie omijanie mnie ratowało.

Uwierzcie mi, świadomość, że uderzył mnie w przód mnie prześladuje. Dlaczego byłam tak wolna, gdzie zgubiłam tę sekundę? Mój perfekcjonizm nie daje mi tego zaakceptować. Flashbacki tego zbliżającego się zderzaka i Łobuza szorującego asfalt nieprędko przestaną mnie prześladować.

Czy będę mieć blokadę? Prawdę mówiąc nie wiem. Liczę na to, że nie, bo nie czułam strachu. Do ostatniego momentu wydawało mi się, że panuję nad sytuacją. Jeździłam już od tego czasu puchą, i się nie bałam. Ale im więcej czasu mija, tym mniej już sobie ufam i zaczynam się bać. Moja pewność własnego skilla mnie chyba opuściła.

Jeśli macie z tego wyciągnąć jakieś wnioski, to:

- kupcie kamerkę – chodzi o sczytanie tablic w razie cze

- zainwestujcie w AC – jak nie ma sprawcy, to robicie moto z własnej sakiewki

- analizujcie WSZYSTKIE, NAWET MAŁO PRAWDOPODOBNE OPCJE, KTÓRE MOŻE KTOŚ ZROBIĆ. Moim błędem było założenie, że on skręci w prawo. Z tego co gadałam później z policjantem, to jest takie felerne miejsce. Chyba wiele osób nie zakłada, że ktokolwiek będzie tam skręcał w lewo.

-zawsze jedźcie w ciuchach - mnie nie byłoby kompletnie nic, naweet z kolanem i biodrem, gdybym miała głupie spodnie

- nie woźcie niczego w kieszeniach. Mimo wszystko uważam, że krwiak na biodrze jest tak powazny, bo miałam w kieszeni płyn do rąk z takim plastikowym koreczkiem. 

Jestem rozgoryczona. Wściekła. Sfrustrowana. Upokorzona. To nie powinno było się wydarzyć. To nie była moja wina, a teraz to ja użeram się z ubezpieczalnią, z lekarzami i z policją (by uzyskać jakiekolwiek info). To nie była moja wina, a to ja nie mogę być w mojej Rumunii, nie mogę się cieszyć sezonem, nie mogę się cieszyć z motocykla i generalnie znalazłam się w sytuacji, na którą się nie pisałam. Bo co innego, gdybym pajacowała, prowokowała, zap..dalała. Wtedy byłabym częściowo winna.  

Na koniec chcę podziękować osobom z forum, które swoją obecnością, ogarnianiem, pożyczaniem rzeczy, podwożeniem, zapewnianiem prowiantu, ale przede wszystkim wsparciem psychicznym pomogły mi przez to przejść. Szczególne podziękowania dla @Tomek, który ogarniał policję i laweciarza, odebrał mnie z SORu, zawiózł do domu, nie przespał przeze mnie nocy, służył radą i zrobił milion innych rzeczy, dzięki którym ten dziwny czas był w miarę znośny. Dla mnie, która prędzej odgryzie sobie rękę, niż poprosi o pomoc, to, że znalazłam tę pomoc w Was jest czymś niesamowitym.

Ci, co plotkowali, że coś naodwalałam i mam problem z uzyskaniem odszkodowania, możecie odetchnąć z ulgą. Mam szkodę całkowitą. 

Edytowane 12 Lipiec 2020 przez Yummy

[nieaktywny5]

Są sytuacje których nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć , to co mogłaś w tym momencie zrobić to zrobiłaś . Zrobiłaś wszystko dobrze ponieważ żyjesz i szkody po za motocyklem znikome, można mieć nadzieję że za ucieczkę z miejsca wypadku mu dowalą a swoją drogą trzeba było do lekarza i zwolnienie L4 brać i wtedy miałby się z pyszna , dobrze że wydusiłaś to z siebie bo nie wiem czy długo bym tą tajemnicę utrzymał 😜

[kazek]

Uciekł z miejsca zdarzenia, nie wiem dokładnie ale chyba zapłaci z własnej kieszeni tzn zakład może domagać się zwrotu kasy którą Ci wypłaci,a to zaboli. Ważne żeś cała 🙂

[klimek]

Odszkodowanie dostaniesz bo jest Fundusz Gwarancyjny,a później firma ubezpieczeniowa może domagać się kosztów od sprawcy.Pamiętaj  że z jego polisy OC należy się także odszkodowanie Tobie za uszczerbek na zdrowiu i nie tylko za moto wypłacą.

 

Najważniejsze w tym wszystkim jest to że jesteś cała z drobnymi obrażeniami o ile kolano będzie ok.

Pozdrawiam i trzymaj się mocno w trudnych chwilach dla Ciebie.

[Maryusz]

co sie łamiesz. moto naprawisz.. to tylko rzecz..   ciesz sie ze masz rece nogi..i ze jestes przytomna..co    ci pan Bóg przeznaczy to przy drodze rozkraczy😉jak to sie mowi😁kolejne doswiadczenie i ostrzezenie... z czasem bedzie dobrze... niestety chujów na drodze nie brakuje.    Kuruj się..twardym trza byc . a nie mientkim🖐⚘⚘⚘

Edytowane 12 Lipiec 2020 przez Maryusz

[kazek]

15 minut temu, klimek napisał:

Odszkodowanie dostaniesz bo jest Fundusz Gwarancyjny,a później firma ubezpieczeniowa może domagać się kosztów od sprawcy.Pamiętaj  że z jego polisy OC należy się także odszkodowanie Tobie za uszczerbek na zdrowiu i nie tylko za moto wypłacą.

 

Najważniejsze w tym wszystkim jest to że jesteś cała z drobnymi obrażeniami o ile kolano będzie ok.

Pozdrawiam i trzymaj się mocno w trudnych chwilach dla Ciebie.

Plus kask ciuchy itp... 

[mariuszn2]

Masz szczęście w nieszczęściu ,mogło być dużo gorzej !

Wszystkiego nie da się przewidzieć ,można tylko zmniejszyć ryzyko ,

no i wszystko miało miejsce 13-tego ......

[Yummy]

Edytowane. 18-ego. 

[pavlacos]

Co za typ, ciężko człowiekiem nazwać. 
mnie to by załamało, a nie czy zdążyłem wyhamować i co mogłem zrobić. Gość do utylizacji. Zreszta i tam ma przejebane, jeśli to kogoś pociesza.

Niestety u nas działa prawo silniejszego. Mam większe auto, wyjeżdżam i uj. 

 

Hamowanie z abs. Sprzęgło i klamka w opór, ale to już pewno wiesz. 

 

Sprawy ubezpieczeniowe masz rozumiem ogarnięte? 
Zgłaszasz ze swojego, a dalej ufg / oc sprawcy. Nic nie tracisz. On raczej zabuli z kieszeni. Jakby co pisz. 

 

Dasz rady. Był już tu jeden kolega. Tez nowe Gsr 750 i kasacja po miesiącu, bez winy

 

Jeździ dalej
Także tez będziesz, bo jak czytam silna i bezczelna z Ciebie baberka 

 

 

 

 

 

[ZuZa]

1 godzinę temu, Maryusz napisał:

co sie łamiesz. moto naprawisz.. to tylko rzecz..   ciesz sie ze masz rece nogi..i ze jestes przytomna..co   

Zgadzam się w pełni, zdrowie jest tutaj najważniejsze, ale moto już nie naprawi bo ma całkę....

Yommy, jak zwykle dzielna i przytomna! Szczęście, czy pech, tak się wydarzyło, los zadecydował, że miałaś się trochę potłuc i zostać w PL dłużej
Jak za starych dobrych czasów napiszę: DŻC

[nieaktywny4]

Ubezpieczalnia już wystąpiła z propozycją wypłaty odszkodowania więc sprawca juz ustalony , co do reszty gdzie kierujący ? to juz problem właściciela pojazdu.

Jednostka która prowadzi sprawę i tak ciebie poinformuje na koniec dochodzenia kto co i jak

P.S. Dobrze że cała jesteś takie sytuacje  kiepsko się  kończą.

Co do @Tomek to dobry człowiek jest. Wiele słyszałem o nim dobrych słów. 

[Yummy]

17 minutes ago, ZuZa said:

Yommy, jak zwykle dzielna i przytomna! Szczęście, czy pech, tak się wydarzyło, los zadecydował, że miałaś się trochę potłuc i zostać w PL dłużej
Jak za starych dobrych czasów napiszę: DŻC

 

Tak, ja zawsze silna, dzielna i nie do zayyebania, jak dziki kot. 

Cała, prawdopodobnie w dużej mierze też dzięki protektorowi od Ciebie ❤️

[Dziabong1]

2oo to tylko trochę, może i kochanego, ale jednak metalu, nie przejmuj się i nawijaj dalej kilometry na naprawionym moto.

Najważniejsze, że jesteś cała, reszta jest zawsze do odzyskania lub odrobienia.

Powodzenia i spokojności

 

Koleś co spierdzielił dostanie wyrok na własne życzenie. Miałem w rodzinie podobny temat ale autem.

[Yummy]

Nie będzie żadnego naprawianego moto, nie po to kupiłam nowe, żeby jeździć na ulepie. 🤷‍♀️

Przesiadam się z powrotem na bydlaka Bandita. 😻

 

Co do degerata, wydaje mi się, że nie zostanie ukarany tak, jak byśmy chcieli, bo nie był to wypadek w sensie, że moje leczenie nie trwało 7 dni, nie mam nic złamanego ani urazu głowy. Może dostanie jakiś mandat najwyżej. Ale szczerze mówiąc mnie to nie obchodzi. Karma go dojedzie. Ja staram się być w miarę dobrym człowiekiem. On się nie starał. 😉

[Toldi2001]

Nie rozumiem ludzi którzy uciekają z miejsca wypadku dla mnie zwykli tchurze którzy powinni ponieść najwyższy wymiar kary. 

 

Wszystkie dobrego życzę i szybkiej rekonwalescencji Yummy

[nieaktywny4]

30 minut temu, Toldi2001 napisał:

Nie rozumiem ludzi którzy uciekają z miejsca wypadku dla mnie zwykli tchurze którzy powinni ponieść najwyższy wymiar kary. 

 

Wszystkie dobrego życzę i szybkiej rekonwalescencji Yummy

Może był pod wpływem alkoholu  ?

Tutaj czas może odegrał bardzo ważna rolę i nie będzie np. zabrania prawo jazdy.

Zawsze można się wytłumaczyć jak dobrze będzie kłamał to wyjdzie na typowe nie wiedziałem nie widziałem, potem skrucha o matko itd czy nic jej nie jest.

Finalnie pewnie mandat 500zł 6 punktów i będzie dalej ludzi zabijał

 

[Tomek]

21 minut temu, JastrząbTS napisał:

 

Finalnie pewnie mandat 500zł 6 punktów i będzie dalej ludzi zabijał

 

Jeżeli ucieka sprawcawypadku. Za to grozi nie tylko kara grzywny, ale także pozbawienie wolności. Większe konsekwencje ponoszą kierowcy, którzy nie udzielili pierwszej pomocy osobom znajdującym się w bezpośrednim zagrożeniu życia. Może okazać się też tak, że sprawca wypadku jest pod wpływem alkoholu i właśnie dlatego ucieka z miejsca zdarzenia. Sąd wtedy traktuje go jeszcze bardziej surowo, ponieważ grozi mu nawet 12 lat pozbawienia wolności

[kazek]

Jak dostanie regres to go zaboli najbardziej, może nawet bardziej niż zawiasy. 

[Asterix]

Yummy szybko zdrowiej a jak zajdzie potrzeba to pożyczę Ci swojego moto. Sprawca kary nie uniknie a wyrzuty sumienia ma każdy i niech go to dręczy - największa kara, bo każde przejeżdżające moto będzie mu o tym przypominać. Co do naprawy moto jak nie chcesz jeździć "ulepem" to sprzedaj pomniejszone o wycenę z OC sprawcy i kup ponownie nowy motocykl. 

[Yummy]

Hihihi, chyba za małymi literkami napisałam, że mam szkodę całkowitą 🤭 będzie nowe moto i nawet jest już kandydat, poprzednie też jest jak najbardziej na chodzie 🤗

Słuchajcie, szczerze wątpię, żeby degenerat, który po takim zderzeniu pojechał zaparkować auto, potem je przeparkowal, żeby nie stało oberwanym zderzekiem na widok, odjechał na rowerze, a 3h później wrócił, miał czuć wyrzuty sumienia. Zresztą, to jego problem. 

Edytowane 12 Lipiec 2020 przez Yummy

[MaQ(GoobLee)]

Co się dzieje w tym sezonie ????

 

wezystkim poszkodowanym jak najszybszego powrotu do zdrowia. 

[ZuZa]

Cieszę się, że mój protektorek był z Tobą w takiej chwili 😎

[kitza]

Dobrze że nic Ci się poważnego nie stało.
Za ucieczkę z miejsca zdarzenia sprawca dostanie dodatkowe bonusy
Zdrówka

[klimek]

A czy on za ucieczkę z miejsca wypadku nie jest traktowany z automatu jak po alkoholu?Jeżeli tak to zapłaci całość za uszkodzenia z własnej kieszeni a to w przypadku tak nowego motocykla to zaboli:-)

[darekb1]

15 minut temu, klimek napisał:

A czy on za ucieczkę z miejsca wypadku nie jest traktowany z automatu jak po alkoholu?Jeżeli tak to zapłaci całość za uszkodzenia z własnej kieszeni a to w przypadku tak nowego motocykla to zaboli:-)

Jezeli to w warszawie to zapewne naćpany kierowca autobusu wracający z pracy do swojego kochanka 🤣😅🤣