Skocz do zawartości

[Rabaconda] Street Tire Changer - Montażownica do kół drogowych.


maniomen
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

RABACONDA!!!

 

Przestań krzyczeć, bo węże obudzisz, he he.

 

Zanim wezmę się za prawidłowy opis i recenzję montażownicy do kół, w skrócie opowiem wam o firmie, która stoi za stworzeniem Rabacondy.

 

Firma ta została założona w 2012 roku przez dwóch Estończyków. Jakob Saks i Tonu Kallast są przyjaciółmi, którzy czerpali radość z jazdy motocyklami enduro, jednak nie cieszyli się z konieczności wymieniania opon, no bo trzeba do kogoś te motocykle zawieźć, albo zdemontować koła, umówić się na konkretny termin, poczekać swoje, a nie każdy fachowiec zrobi to dobrze, zwłaszcza jeśli chodzi o szybką wymianę opony w terenie, z dala od miast i warsztatów wulkanizacyjnych.

 

Współpracując ze sobą, udało im się stworzyć maszynę, którą nazwali „3 minute tire changer”, tłumacząc na język polski „trzyminutowa zmieniarka opon”, nawiązując do czasu, jaki jest wymagany, aby wymienić oponę w kole od motocykla enduro. Wprawne ręce rzeczywiście są w stanie to zrobić w tak krótkim czasie, co ci panowie wielokrotnie pokazywali na kanele YouTube, gdzie robią to praktycznie z zamkniętymi oczami.

 

Z czasem Rabaconda zaczęła rozszerzać swoją działalność na rynek drogowy, tworząc montażownicę do motocykli szosowych, zwiększając tym zainteresowanie produktami ich marki, dając możliwość dalszego rozwoju i sprzedaży ich narzędzi na całym świecie.

 

I jak to jest napisane na ich stronie internetowej. Rabaconda to mityczne, prehistoryczne stworzenie podobne do węża, które żyło wzdłuż szlaków, przemierzanych przez ludzi.

 

A teraz, skoro już opowiedziałem o marce, czas zabrać się za opowiadanie o montażownicy drogowej, na które zapotrzebowanie jest ogromne, ponieważ nie dostaniemy produktu w przeciągu kilku dni. Musimy czekać na swoją montażownicę, zwłaszcza że prawdopodobnie jest produkowana na miejscu, w Estonii, a nie gdzieś w Chinach, żeby obniżyć koszty produkcji. W końcu pamiętajmy, że firma sama w sobie jest malutka i głównie 3 osoby zajmują się wszystkim w zakładzie.

 

Ja zamówiłem ją gdzieś w okolicy początku kwietnia. Miałem nadzieję, że montażownica przyjedzie pod koniec kwietnia, ponieważ na stronie internetowej jest informacja o przewidywanym czasie realizacji, wskazującym na koniec kwietnia, jednak pewnie na stronie im się zaktualizował termin, jak ja składałem zamówienie, ponieważ dostałem informację na adres mailowy, ze zdjęciem ze strony, przedstawiającym czas realizacji pod koniec maja. Trudno. Za dobry towar się płaci i czeka, a ja prawdopodobnie w Bandziorze będę zmieniać opony dopiero w przyszłym roku, więc zdążę poćwiczyć i nabrać doświadczenia, żeby nie zniszczyć swoich felg bardziej, niż już są zniszczone.

 

Pierwsze wrażenie o firmie było bardzo pozytywne, ponieważ dostawałem informacje na maila o realizacji zamówienia, nawet dostawałem informację o wadliwej partii „kopyt”, oraz ogłoszenie mówiące o prośbie kontaktu z nimi, gdybym ja był jedną z osób, które weszły w posiadanie wadliwego produktu, dzięki czemu będą mogli mnie przeprosić i wysłać za darmo prawidłowy, pełnowartościowy produkt. W moim przypadku Rabaconda jeszcze do mnie nie przyjechała, ale i tak wszystko było w porządku, ponieważ wszystko obmacałem i przeanalizowałem z każdej strony.

 

Dostałem wiadomość mailową, że kurier wszedł w posiadanie paczki z jakiejś zagranicznej firmy. Jupiii!!! Jedzie!

 

Przyjechała w tempie ekstremalnym, od razu pierwszego dnia wypakowałem wszystko, pomacałem, traktowałem delikatnie jak jajko. Zrobiłem na szybko zdjęcia, które możecie zobaczyć poniżej. Jakość tragiczna zdjęć, ale nie myślałem wtedy, żeby pożyczyć od kogoś lepszy telefon i rozstawiać statywy z lampami, he he.

 

20230518_184624.thumb.jpg.8b6e23455b72090464b1a7c2c36fcfb9.jpg20230518_184824.thumb.jpg.9d52b29b6ceb47ce05687f1a65de588d.jpg

20230518_185051.thumb.jpg.c1b38a160dd737a62ade2d671e1641be.jpg20230518_190032.thumb.jpg.523f8bdaf34042a6cd97bfa440faea3b.jpg

 

Zamówiłem zestaw startowy. Ile kosztował? Koło 525 euro. Ja pirole. Jasna ku… i sto milicjantów, jak to powiedział pijaczek z dawnych czasów internetu, he he. Z początku chciałem kupić zestaw kompletny, ale proszę was… Na co mi zestaw z adapterami do kół montowanych do monowahacza do BMW i Ducati? Na co mi to? Na co mi adapter do kół z dużym otworem centralnym i kopyto do szprychowych opon? Zwłaszcza że różnica była duża, bo około 1000 zł w przeliczeniu na nasze.

 

Potem się okazało, że i tak musiałem dopłacić, ale o tym zaraz.

Rabaconda.thumb.png.f795c488f3b44faef669d71c632ab8a1.png

 

Co wchodzi w zestaw podstawowy?

- Montażownica – Składa się z 6 głównych elementów. Stopy, stelaża z rozkładaną nogą, ramienia pod dźwignię, dźwigni multifunkcyjnej, osi pod koło i grzechotki z kopytem, tak zwaną kaczką,
- Blokada koła – W wersji trzpienia blokującego i paska zaciskowego do kół szprychowych,
- Dedykowana łyżka do kół, razem z plastikową osłoną, aby zmniejszyć szansę na porysowanie felgi,
- Tuleja wielostopniowa, kasująca luz między osią montażową i kołem,
- Wiaderko ze smarem,
- Pędzel do smaru,
- Dwa „imadełka” sprężynowe do ustawiania opony w „drop center”, czyli środkowej części felgi,
- Magnetyczne dystanse, na których opieramy koło na montażownicy,
- Solidna torba na całość,
- Instrukcja obsługi w języku angielskim (i z obrazkami, he he),
- Naklejeczki 😊

 

Byłem podjarany, jak czarownica na stosie. Żeby nie katować swoich felg w środku sezonu, zamówiłem za 100 zł dwa koła od jakiegoś chyba Suzuki GSX 600 F, domówiłem paczkę odpowiednich wentyli, dźwignię do zakładania wentyli, jeszcze potem wyważarkę statyczną, ciężarki do wyważania, w kolorze czarnym i srebrnym (już myślę przyszłościowo, he he), łyżkę/dłuto do odrywania ciężarków, oraz kompresor sieciowy do pompowania kół, bo jak się okazało, ręczna pompka rowerowa raczej się do tego nie nadaje.

 

Biorę tatę pod pachę, idziemy się bawić. Rozkładamy stół w piwnicy, rozkładamy kamerkę na statywie, żeby coś z tego nagrać i samo rozstawienie kamery już jest dowodem na to, że coś się schrzani.

 

Co?

 

Otóż okazało się, że standardowa ośka pod koła jest grubsza i… Łożyska są za małe, za mała jest średnica wewnętrzna, nie da się założyć koła na montażownicę.

 

Kurde. Pewnie w Bandziorze będzie tak samo. Ale nie poddajemy się. Spróbujemy wyjąć łożyska i zrobić to bez nich. Przy okazji sprawdziliśmy w końcu działanie kinetycznej ściągarki do łożysk Geko, którą kupiłem do wymiany łożysk w wahaczu, ale nie użyliśmy jej (Najlepsze jest to, że zamawiałem Geko, ale na opakowaniu ściągarki do łożysk jest metka z inną nazwą firmy. Jeden pies. Jakość pewnie ta sama). Jedno łożysko wyszło przy użyciu tej ściągarki. Reszta była praktycznie zaspawana. Nie udało się ich wyjąć, a dodatkowo wewnątrz było tak ciasno, odległości między łożyskami i tulejką w kole były tak malutkie, że ciężko było podejść tam czymkolwiek, żeby łożyska wybić. Także @Tomek pytałeś, ściągarka działa, ale nie zawsze. Przydałby się większy ciężarek, bo ten zdecydowanie nie dawał sobie rady (Na filmie zobaczycie, jak to wyglądało). Może jakbym się bawił w rozgrzewanie felgi, chłodzenie łożyska, łatwiej by wyszło wszystko, ale już nie chciało się nam tak bawić. Siłowo pozostałe łożyska wyjęliśmy i założyliśmy tylne koło na montażownicę (Przy zakładaniu dostosowujemy magnetyczne dystanse, aby opierały się na kole. Ja to robiłem, kładąc je w miejscu, gdzie połowa dystansu leżała na feldze, druga połowa na oponie). Lekko latało, dystans lekko pomagał, jednak bez łożysk była to ciulowa robota.

 

Oponę zdejmuje się teoretycznie najłatwiej. Najlepiej pracować na dobrze rozgrzanej oponie, aby była plastyczna i łatwo wchodziła w „drop center”, czyli środkową część felgi, która jest zagłębiona, co ułatwia montaż i demontaż opony. Używając zielonej dźwigni, założonej na montażownicę, ustawiamy sobie odległość w taki sposób, aby „żelazko” trafiało w gumę zaraz za rantem opony, a najlepiej to zrobić przyszłościowo, uwzględniając również margines na kopyto, zwane kaczką. Wykręcamy rdzeń wentyla, spuszczamy powietrze i zaczynamy naciskać żelazkiem na oponę, aby zeskoczyła z rantu. Gdy powtórzymy tą czynność kilka razy z jednej strony, obracamy koło i powtarzamy to z drugiej strony.

 

Gdy opona zostanie uwolniona, zakładamy na oś mechanizm z grzechotką (uprzednio smarując solidnie kopyto zwane kaczką, smarem). Dla ułatwienia możemy też posmarować rant felgi smarem, ale w moim przypadku nie było to konieczne. Dociskamy kaczkę do rantu felgi, skręcamy blokadę, a następnie na głowie kaczki (czyli tam, gdzie wystaje taki dłuższy cyngiel), opieramy łyżkę, wpychamy do środka, wspomagając się zieloną dźwignią z żelazkiem, oponę pozycjonujemy w „drop center”, następnie odchylamy oponę, wyciągamy ją na zewnątrz, a łyżkę blokujemy na specjalnym haku, który jest przy grzechotce. Zieloną dźwignię przekładamy do mechanizmu grzechotki, zakładamy blokadę obrotu koła na dole, a jeśli mamy szprychowe koła, zakładamy na nie pasek zaciskowy, łapiemy za krótszą nogę montażownicy i zaczynamy pracować grzechotką.

 

Po kilku ruchach opona powinna zeskoczyć z rantu. Czynność powtarzamy z drugą krawędzią opony i mamy zdjętą oponę. Teoretycznie im szersza opona, tym ciężej będzie to zrobić, ze względu na długość łyżki, ale nawet opony amerykańskich chopperów się da tak zdjąć, więc nie narzekajmy. To jest ta łatwiejsza część.

 

Z zakładaniem jest trochę więcej roboty i w naszym przypadku praca na cztery ręce miała sens. Czyścimy oczywiście felgę, wymieniamy wentyl, smarujemy rant nowej opony i zakładamy ją na felgę, która powinna już czekać na montażownicy. W instrukcji jest dokładnie napisane, jak ustawiać grzechotkę i w jakiej pozycji pracuje się najbardziej optymalnie, ja sobie przy zakładaniu ustawiam ją na godzinie dwunastej. Oponę zakładamy od prawej strony tak, żeby weszła jej jak największa część. Jak nam się uda fartownie, to pierwszy rant wskoczy bez konieczności bawienia się grzechotką (teoretycznie najłatwiej będzie położyć felgę na płaskiej powierzchni, nie będzie się dzięki temu gibać na montażownicy), ale w moim przypadku musiałem ją zakładać w sposób profesjonalny, czyli założyć oponę w taki sposób, aby rant opony chował się pod głową kaczki, która jest po prawej stronie (przyjmując, że grzechotka jest ustawiona na godzinie dwunastej), a jednocześnie zasłaniał dupkę kaczki (znajdującą się po lewej stronie). Całość pozycjonujemy ponownie w centralnej części felgi, aby opona ładnie wpadła. Teraz czas na drugi rant, który był strasznie problematyczny.

 

Zakładamy kaczkę na rant i ustawiamy oponę tak, jak przy pierwszym etapie montażu, tym razem pomagając sobie łyżką. Teoretycznie wprawne ręce i projekt kaczki pozwalają na zdjęcie i założenie opony bez nawet jednego dotknięcia felgi łyżką, a co za tym idzie, ograniczają możliwość porysowania felgi do zera. W praktyce… Cóż. Dobrze, że kupiłem felgi dawcy, bo zaczęła nam kończyć się cierpliwość, he he.

 

Z początku chcieliśmy zrobić to bez imadełek, jednak po pierwsze opona zaczęła tańcować, po drugie, kaczka zaczęła zeskakiwać z rantu, co było prawdopodobnie spowodowane zbyt dużym obciążeniem montażownicy, a to mogło być spowodowane za małą ilością smaru, za zimną oponą, albo krzywą felgą, ewentualnie lataniem przez brak stabilnego montażu na osi koła. Pieprzyliśmy się niemiłosiernie, ale się udało.

 

Opony nie udało się napompować, ponieważ po pierwsze, była łatana chyba z 5 kabanosami i w środku latała jeszcze stara dupka wentyla, a po drugie, pewnie sfatygowany rant felgi też nie pomagał w tym.

 

Zamówiłem od Rabacondy oś na mniejsze koła i jeszcze inne duperele, skoro iść to będzie jedną paczką, przez co musiałem jeszcze dopłacić ponad 800 zł. Zaczyna się robić drogo. Portfel mnie już od dawna boli.

 

Drugie podejście, jak tylko przyszły części (W trzy dni mi to z Estonii przysłali. To jest tempo!) zaczęliśmy od założenia łożysk i skierowaliśmy swe siły na przednie koło. Kurde blaszka! Demontaż był upierdliwy, jakiś debil wyważył koło przednie piaskiem, zamiast ciężarków, ale demontaż i montaż opony zajął nam koło 20 minut!!!! To tylko dwa razy tyle, niż jakby robili to panowie z Rabacondy. Szybciej, niż nasza pierwsza próba, która zajęła nam chyba ze 2 godziny. Ja pitole.

 

Zróbmy sobie małe podsumowanie.

 

Sama Rabaconda, bez kompresorka, wyważarki, i dupereli nie związanych z Estońską firmą, ostatecznie kosztowała mnie koło 3500 zł. Przyjmując, że w jakiś autoryzowanych serwisach wymiana kół kosztuje koło 250 zł za komplet (razem z wyważeniem i utylizacją opon, ale tego na razie nie wliczajmy w koszty, bo będzie to szło jeszcze bardziej na moją niekorzyść, he he), opony zmieniam co 4 lata maksymalnie i posiadam jednocześnie 2 jednoślady, to zakup ten zwróciłby się po… 28 latach. Przyjmując jeszcze dokupienie kompresorka, wyważarki i innych dupereli, z tego co policzyłem, zwróciłoby się po 40 latach.

 

Zawsze miałem łeb do interesów. Aczkolwiek przyjmując, że ceny usług i towarów będą rosły, rok rocznie pieniądze wracałyby do mnie o niebo szybciej. I tak za długo, prawda?

 

Nawet zastanawiałem się, czy by po prostu znajomym za jakąś głupią stówę + dojazd nie wymieniać opon, ale na obecną chwilę nie byłbym na tyle odważny, żeby gberać w czyichś maszynach. Jak wezmę się za swojego i nie schrzanię, to może będę nad tym myśleć.

 

Czy jest to zakup warty swojej ceny? Zdecydowanie, mimo że za 4 tysiące można kupić już taką elektryczną maszynę do demontażu opon, to Rabaconda nie wymaga prądu i można jej używać w dowolnym miejscu, więc nawet jak ktoś złapie gumę w trasie, a ma zapasową oponę, albo może szybko taką załatwić, jedziesz do ziomusia z Rabacondą, wymieniasz mu w 20 minut i jedzie dalej.

 

Według mnie jest to fenomenalne rozwiązanie, mimo że nieidealne. Będę się tym dalej bawić i przynajmniej poza tym, że czegoś nowego się nauczę, to będę mógł robić kolejną rzecz samodzielnie, bez liczenia na robotę mechaników – partaczy.

 

Tyle ode mnie w tej „krótkiej” recenzji, a poniżej macie równie krótki filmik z tego, jak się męczyliśmy i uczyliśmy.

 

https://www.youtube.com/watch?v=jKWy28e8XsY

 

 

Edytowane przez maniomen
  • Upvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waluś, ludzie tak długo nie żyją 😅

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem tak, według internetu i tego co napisałeś poszło na to jakieś 4500pln, rabaconda + ta oska odpowiednia i jeszcze jakieś inne duperele potrzebne. Wyważarka statyczna, ciężarki i coś tam to pewnie kolejne 500. Czyli mamy kwotę 5kpln co u mnie w mieście pozwala mi na 30krotna zmianę opon (2szt) w motocyklu. Zmieniam co dwa lata. 60 lat!!!! Nawet przy 3 motocyklach to i tak by było na jakieś 30 lub 40 lat. Więcej motocykli to rzadsze wymiany. 

 

Bardzo się pomyliłem w obliczeniach?

 

Do tego dochodzi czas, który na to trzeba poświęcić a można byłoby coś wtedy ciekawego zrobić albo zarobić. 

 

No i tu pytanie, czy warto? Oczywiście jak ktoś ma moto z kostka i szosową oponą i co tydzień czy dwa przezuca koła to ma jakiś sens. Bo weekend w polach na kostce a potem szosowe żeby latać po mieście. Ok. Zastanowiłbym się. Ale @maniomen masz Bandita w których jak założysz nowe opony to będziesz miał na 4 lata a intruder to pewnie z 6lat będzie na nowym komplecie jeździł. 

 

I jeszcze dodam, jak kiedyś zrobisz tripa marzeń, np Portugalia Hiszpania Francja to opona skończy Ci się na wyjeździe i tam ją zmienisz, jak polecisz do Gdańska i złapiesz gumę to u lokalnego wulkanizatora naprawisz bo nie będziesz tego ustrojstwa za sobą ciągał. I całą ekonomię a właściwie jej brak trafi szlag. Tak mi się wydaje. No chyba że wtedy weźmiesz lawetę i za nią zapłacisz żeby za free oponę zmienić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto bogatemu zabroni 🙃

Moim zdaniem przerost formy nad treścią. Niech nawet 100 zł zapłacę za zmianę opony to i tak wolałbym pojechać i niech mi to profesjonalnie zrobią, niż bawić się godzinę jak nie więcej z chałupniczą wymianą opony. W poprzednich moich sezonach wymieniałem co rok którąś oponę i nawet wtedy mi by nie przyszło do głowy bawić się samemu. Kiedyś Tomek zarzucił pomysłem, jakoby dałoby się odkleić oponę od felgi przy pomocy szpadla. Z ciekawości pobawiłem się i oczywiście nie udało się. Szkoła czasu, nerwów i ewentualnych szkód na materiale. Ale kto co lubi. Niemniej, szacunek za podjęcie tematu i chęć jego realizacji 😊👌

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, kokos napisał:

Bardzo się pomyliłem w obliczeniach?

Jeżeli dobrze przejrzałem moją "książkę rachunkową", to za całość (Rabaconda + dodatkowe narzędzia usupełniające, wyważarka + ciężarki + wentyle + skrobaczka do ciężarków, kompresorek) wyszło mnie to łącznie dokładnie 4435,76 zł.

Czyli tak jak napisał Seebst

5 minut temu, seebst napisał:

przerost formy nad treścią

 

Zwłaszcza, tak jak napisałeś. Jadąc na wyprawę po Europie, oponę będę musiał wymieniać tam na miejscu, chyba że na Slicku będę wracać do domu. A montażownica mimo że jest składana, to swoje waży (Aż poszedłem postawić całą torbę na wadze. Wyszło że prawie kompletna Rabaconda waży 21.5 kg).

Niemniej jednak to jest kolejny krok z mojej strony, aby uniezależnić się od okolicznych serwisów, a raczej partaczy. Remontu silnika nie zrobię, ale do tego to może najpierw by się garaż przydał.🙃

Z jednej strony zdecydowanie się nie opłaca, bo na prawdę musiałbym codziennie jeździć i palić te gumy, albo uczęszczać na tor i codziennie zmieniać komplet opon, żeby wyszło na moją korzyść. Z drugiej strony, jest to narzędzie, do położenia na kupce tych, których użyję raz na X lat. Ale jest, mam je i czeka na ewentualność.

Prędzej takie coś by się przydało @Conorian'owi, jak to gdzieś pisał, że o takiej marzy, aczkolwiek musiałby jeszcze do tego, co ja na przykład już kupiłem, domówić adapter pod monowahacze i kopyto do felg ze szprychami przy rancie, więc dodatkowe koszty.

Czyli jedyny taki mocny plus tego narzędzia jest taki, że jak świat upadnie i nie będzie prądu, to ja nadal będę mógł zmieniać opony.🤣

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maniomen napisał:

Prędzej takie coś by się przydało @Conorian'owi, jak to gdzieś pisał, że o takiej marzy, aczkolwiek musiałby jeszcze do tego, co ja na przykład już kupiłem, domówić adapter pod monowahacze i kopyto do felg ze szprychami przy rancie, więc dodatkowe koszty.

Ja na szczęście mam montażownicę samochodową i większość kół motocyklowych do niej pasuje. 
Jedynie z przednim kołem 990 nie dała rady. Za wąska felga i kopyto do niej nie dostawało. 

Z kolei przód od GS'a już pasuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Conorian napisał:

Ja na szczęście mam montażownicę samochodową i większość kół motocyklowych do niej pasuje. 

Skoro wywołałem cię do tablicy, to mam pytanie techniczne.

Jak to jest z tymi maszynami do wymiany opon samochodowych? Większość ludzi uważa, że nie da się kół motocyklowych zakładać na taką maszynę, bo jest bardzo duża szansa na porysowanie i zniszczenie felgi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Streści ktoś pierwszy post?? 🤣😭

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, radzior napisał:

Streści ktoś pierwszy post?? 🤣😭

Jest drogo, jak się nauczysz, to nie jest takie trudne, ale i tak za szybko ci się nie zwróci taka zabawa.🙃

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie czytałem całości, ale wiem jedno;

nie trzeba kupować krowy aby mieć mleko !!! :takaemotka:

Już dawno się nauczyłem (choć jako młody i naiwny,

wiele rzeczy robiłem osobiście ), że nie ma sensu

uczyć się i robić coś , co się zrobi raz, ewentualnie kilka razy 

w życiu ! Tym bardziej , że kosztuje to zawsze mnóstwo czasu

a często i maniany !!! A na koniec efekt jest z reguły co najwyżej

średni i te męczące przekonanie , że następny raz można zrobić

inaczej i lepiej !!! A tego następnego razu często nie ma ! 🤣

3 godziny temu, maniomen napisał:

Jest drogo, jak się nauczysz, to nie jest takie trudne, ale i tak za szybko ci się nie zwróci taka zabawa.🙃

 

Pewnie nie zwróci Ci się nigdy ! 😂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.06.2023 o 19:22, mariuszn2 napisał:

Pewnie nie zwróci Ci się nigdy ! 😂

Za 80 lat usiądę sobie na forum i napiszę:

"Ej ludzie! Zwróciło mi się. A przepraszam, to obiat mi się zwrócił, bo żołądek odmówił posłuszeństwa"🤣

Nie mam żony, nie mam dzieci, mogę marnować czas do woli.😆

Edytowane przez maniomen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, maniomen napisał:

Nie mam żony, nie mam dzieci, mogę marnować czas do woli.😆

 

Zawsze możesz zrobić coś pozytyczniejszego.

Np.no nie wiem naj...ć się ?

🤣

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maniomen napisał:

ale i tak za szybko ci się nie zwróci taka zabawa.🙃

Chyba, że masz 8 motocykli 
Nice joke nice one GIF - Find on GIFER

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooooo, to wtedy 8 latek i już się zwróciło. Chyba że w tym czasie coś się zepsuje/zużyje 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, kokos napisał:

Nooooo, to wtedy 8 latek i już się zwróciło. Chyba że w tym czasie coś się zepsuje/zużyje 

Teoretycznie jedynym elementem, który może i powinien się z czasem zużyć, jest kopyto/kaczka.

Reszta teoretycznie nie powinna ulegać zużyciu, chyba że jest nieprawidłowo użytkowana.

 

35 minut temu, Conorian napisał:

Chyba, że masz 8 motocykli 

To musiałbym wygrać w totka, albo dużo pieniędzy nakraść.🙃

A i tak ostatnio mam fazy, żeby wszystko sprzedać i zostać z jednym. Prędzej czy później pewnie tak zrobię. Albo dokupię kolejnego złoma. Czort tam ze mną wiadomo. 😁

Edytowane przez maniomen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Dzisiaj, poza obklejaniem kasku, postanowiłem się wziąć jeszcze za jedną czynność, jako że padał deszcz.

Jakiś czas temu zamówiłem jakąś starą, używaną oponę, która jest w lepszym stanie, niż ta, co była założona na tylną felgę eksperymentalną (która była kilkukrotnie zakołkowana, więc kilka dziur w czasie swojego życia złapała). Dokładnie te same wymiary, co ta opona, co była założona.

Jaki ja głupi byłem... Na szczęście ta opona mnie kosztowała 45 zł.

Ale po kolei, żebyście wiedzieli, co i jak i gdzie.

Zabrałem do piwnicy graty, przygotowałem stanowisko pracy, porozkładałem wszystko i bierzemy się za robotę. Stara opona zdjęta, porównujemy jedną z drugą. Jakieś takie inne są. Nowa wydaje się szersza, ale to za sprawę tego, że stara opona była zgnieciona przy rancie, węższa, ale rozciągając te ranty do szerokości takiej, jaka jest w "nowej" oponie, szerokość bieżnika się zgadza.

Montujemy wszystko, nie zaglądając do instrukcji, no bo raz to zrobiliśmy, to drugi raz też się uda. Na początku złapaliśmy się na tym, że nie wiedzieliśmy, do czego są dane tulejki. Ja to nawet zapomniałem, że jedna tulejka w ogóle była w zestawie z Rabacondą.🤣

 

Pierwsza krawędź opony założona. Bierzemy się za drugą. Bardzo dobrze i gładko nam idzie. Aż do teraz, ponieważ sprawy zaczęły się komplikować.

Próbując założyć drugi rant opony, napierając dźwignią na oponę, rant pierwszy wyskakiwał tyłem, co komplikowało robotę i utrudniało robotę do tego stopnia, że zacząłem się zastanawiać, czy za dużo smaru nie dałem.😁

 

Próbujemy kilka razy i udaje się. Ale jest jeden problem. Opona się załamuje. Robi się taka fałda, że nie da się tego ułożyć na feldze, a próba wyprowadzenia jednego załamania, doprowadza do powstania kolejnych załamań opony. Stwierdziliśmy, że za mocno naparliśmy na oponę, więc ją zepsuliśmy. Zapadła decyzja, że zdejmujemy ją i zakładamy starą. Ale po zdjęciu opony z jednego rantu okazuje się, że opona odzyskuje kształt.

...

 

Mózgi się nam zawieszają, bo nie wiemy, dlaczego coś takiego się dzieje, skoro stara opona właziła, a nowa już nie. Już zaczęliśmy mierzyć obie opony co do milimetra, żeby mieć pewność, czy aby na pewno są to dokładnie takie same opony, o takich samych wymiarach.

Poddaliśmy się tymczasowo. Wszystko poszło w kąt, bo zamiast zająć nam to 20 minut, ponownie zajęło nam to... Za dużo, he he.

 

No i zacząłem łączyć kropki. "Czekaj, czekaj. Jak pierwszy raz, jeszcze na niekompletnym zestawie Rabacondy, mieliśmy problem z założeniem również tej starej opony. Po dokupieniu brakujących części wymienialiśmy przednią oponę i ładnie poszło, a tylnej już nie ruszaliśmy, bo jeszcze nie miałem nowej opony".

 

Zajrzałem do internetu i wszystko okazało się jasne.

Zmierzyłem średnicę felgi eksperymentalnej. 11 cm. Poszedłem sprawdzić szerokość felgi w swoim Bandziorze. 14 cm. Jaka opona jest fabrycznie pakowana do Bandziora? 150/70-17. Sprawdziłem, do jakiego motocykla jest felga eksperymentalna. Jakiś GSX 600 F z okolic 1990 roku. Tam fabrycznie jest pakowana opona 140/70-17. Się kutwa nie ma co dziwić, że mieliśmy problem z zeskakującym rantem opony od tyłu, skoro opona była zdecydowanie szersza (160/60-17!!!), niż felga, a to oznacza, że poprzedni właściciel tych felg, a co za tym idzie motocykla, na którym jeździł, dla szpanu założył oponę szerszą, a na wulkanizacji nie takie opony się zakładało i ciśnieniem dowalało, to pasowała.

Dopisuję więc wniosek, który można dodać do recenzji tej montażownicy. Nie nadaje się do montowania opon większych, niż były zakładane fabrycznie na felgę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, im szersza opona tym lepsze branie pod dyskoteką :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sukces!!!

 

🎊🎊🎊🎊🎊

 

Dzisiaj wzięliśmy się za kolejną próbę założenia opony na felgę.

Zanim to zrobiliśmy, obejrzeliśmy dla pewności kilka razy, jak to robią założyciele rabacondy.

Graty wyniesione do piwnicy, stanowisko rozłożone i...

 

...Założenie opony, razem z napompowaniem zajęło nam 10 minut. 10 MINUT!!!

 

Zajebiście. Jestem zadowolony. Nawet udało się to zrobić tak, jak się powinno. Czyli dzięki odpowiedniej technice i kształcie kaczki, udało się nałożyć oponę bez dotknięcia ani razu rantu felgi.

Jesteśmy gotowi. Jestem gotów!

 


Teraz tylko uzbierać pieniążki, kupić opony do Bandziora i Intrudera, a następnie czekać na pierwsze promienie wiosny.

I pewnie znając nasze szczęście, już tak łatwo nam nie pójdzie.🤣

 

PS. Sprzedam felgi z tarczami i oponami do starego Suzuki GSX-F. Jedna czerwona, druga biała, patriotycznie. W komplecie stare opony, nowe wentyle i chińskie łożyska, a także tarcze hamulcowe, które pewnie do niczego się nie nadają. Ale felgi przynajmniej proste.😁

Edytowane przez maniomen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.