Skocz do zawartości

[Kask] Shoei NXR2 - Ma trochę wad, ma trochę zalet.


maniomen
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Shoei. Eh… Japońska marka premium, która jako jedyna na świecie produkuje kaski ręcznie (Poza Japońskim Arai’em, który robi dokładnie to samo), robiąc to w dwóch fabrykach w Japonii, albo i nawet trzech, jeżeli ich obietnice stały się rzeczywistością, ponieważ w 2024 roku miała zostać otwarta kolejna fabryka, co związane jest z rozszerzeniem rynku i docieraniem do klientów w Ameryce południowej. Nie wiem, kto tam będzie kupować kaski, skoro większość ludzi klepie tam biedę mocniej niż Najman matę😆, ale pewnie jest to inwestycja, która zwróci im się lepiej, niż alkohol na grubej imprezie.

Dobra. Starczy tych suchych żartów, lecimy dalej.

Niejednokrotnie pisałem o tym, że nowe kaski, których premiera miała miejsce we wrześniu roku pańskiego 2023, a więc Neotec 3 i GT-Air 3, posiadają pewną wadę, która mocno kłuje mnie w oczy, a zwrócenie uwagi dystrybutorowi wywołało lawinę, a także reakcję łańcuchową, która dotarła aż do Japonii, gdzie Shoei dobitnie pokazał, że Japońska kultura i podejście do pracy jest fajne, póki nie chodzi o pieniądze. Niestety, ale gdyby Shoei musiał wymienić we wszystkich swoich nowych kaskach wyściółki centralne na nowe, to pewnie takiego kopniaka by dostali, że pewnie próbowaliby sobie to odbić, podnosząc ceny kasków.

Nie mówię oczywiście, że są to złe kaski, jednak ze względu na moją minimalną wiedzę na temat krawiectwa, uważam że wyściółki w tych kaskach nie są prawidłowo uszyte, czego dowodem może być fakt, że NXR2 jest kaskiem spełniającym normy nowej homologacji ECE 22.06, a nie ma problemu z wybrzuszającymi, fałdującymi się wyściółkami, dodatkowo nie jest tak, że wszystkie nowe kaski mają wadliwe wyściółki. Niektóre kaski mają dobrze przylegającą wyściółkę, dlatego należałoby zadać sobie pytanie, które kaski mają prawidłowo uszyte wyściółki, te z wyściółką pofałdowaną, czy przylegającą?

Po tym fakcie zacząłem wracać wzrokiem w stronę portfela, który dawno nie uległ uszczupleniu, a jako że nie wiedziałem jeszcze, ile wydam pieniędzy na dentystę i naprawę Bandziora, to zacząłem sobie łączyć kropki, aby stwierdzić, jakiego kasku potrzebuję.

Ekhem… Tak naprawdę, można powiedzieć, że nowego kasku nie potrzebuję i tutaj powinienem zamknąć temat. Ale, jest wiele czynników, które mogą sprawić, że powinienem zastanowić się nad nowym kaskiem. Głównie rozchodzi się o wiek kasku, ponieważ obecny kask do tras, HJC IS-MAX II mam od 6 lat, dodatkowo nie wiem, ile leżał na sklepie, zanim wszedłem w jego posiadanie (To był jeden z ostatnich kasków tego modelu, jaki kupiłem na sklepie, lata temu, zanim tam jeszcze pracowałem. Nawet Stary Michał ma tło pulpitu na służbowym komputerze w formie zdjęcia starego sklepu i tam w tle, na regale leży dokładnie mój kask). A jako że kask powinno się teoretycznie wymieniać najpóźniej po 7 latach, ze względu na ryzyko, że skorupa i EPS uległy erozji i nie uchronią nas odpowiednio przy ewentualnym wypadku, czas powoli tykał (Tak naprawdę nie wiadomo do końca, czy EPS i skorupa ulegają erozji, czy jest to tylko chwyt marketingowy, żeby zmusić klientów do kupowania nowych kasków szybciej, niż co 10/20 lat, he he). Kolejnym czynnikiem było wygłuszenie, ponieważ kaski szczękowe same w sobie uchodzą za kaski raczej głośne, a przynajmniej w porównaniu do kasków integralnych. Mój obecny kask nie jest raczej głośny, dało się normalnie jeździć na krótkich trasach, ale przy długich i tak zakładałem motocyklowe zatyczki, ze względu na to, żeby chociaż jedna rzecz nie zepsuła się w moim organizmie przedwcześnie, he he. Niemniej jednak problem polega na tym, że po moich jazdach testowych w 2022 roku, spokojnie mogłem stwierdzić, że Shoei GT-Air II, mimo tego że jest kaskiem integralnym, jest dosyć głośny i nie ma sensu przepłacać, kupując ten właśnie kask (Co potwierdzało wielu ludzi w internecie. Dołożenie jakiegokolwiek interkomu, nawet dedykowanego, potęgowało hałas niemiłosiernie).

Kolejnym czynnikiem, który mówi mi, że wymiana kasku nie ma sensu, jest fakt, że to nie jest kwestia kasku, który jest za głośny, a motocykla. Jeżdżąc motocyklami bez owiewek i ogromnych szyb, zawsze będzie głośno i nie powinienem na to narzekać, tylko po prostu kupić motocykl turystyczny, jednak jako że kupienie kasku jest tańsze, niż kupienie motocykla turystycznego, raczej wolałem zostać przy kupieniu nowej skorupki.

A więc, jakie kryteria powinien spełniać nowy kask, który trafi w moje ręce:
- Musi być to kask akceptowalnie cichy, bez względu na rodzaj kasku, czy będzie szczękowy, czy integralny. O kaskach ze szczęką odwracaną, szczęką wypinaną, otwartych nawet nie rozmawiamy.
- Musi mieć zapięcie mikrometryczne, ale nie pogardzę też zapięciem DD. Umiem je zapinać, więc nie będzie mi to przeszkadzać.
- Musi się go łatwo zakładać. O dziwo, przymierzając kaski na sklepie, czasami nawet zakładanie kasku szczękowego było upierdliwe i niewygodne, ze względu na mało odstające do przodu poliki, przez co nie było za co komfortowo chwycić przy zakładaniu. O kaskach integralnych nawet nie ma co wspominać, ponieważ ze względu na kwadratową głowę, zakładanie ich jest niekomfortowe, a zdejmowanie to zazwyczaj męczarnia, katorga i w ogóle. Albo przy zakładaniu włosów nie mogę sobie ułożyć dobrze, żeby mnie nie uwierały, albo przy zdejmowaniu haruję policzkami po oczach, albo szuram nosem o przód kasku/podbródek. Miałem na głowie takie kaski, które po założeniu były dobre, ale do zdejmowania przydałby się asystent. Nie są to dla mnie kaski.
- Musi mieć blendę przeciwsłoneczną. Jest to mus. Blenda za mocno wpływa na komfort użytkowania, żeby jej nie było.
- Pinlock w zestawie, albo łatwy do dokupienia jako akcesorium. Zazwyczaj kaski wyższe modelowo mają pinlock w zestawie, ale czasami też ciężko zdobyć pinlock kolejny, ponieważ niewiele sklepów ściąga to na stan stacjonarnie, żeby nie ryzykować, że kaski już nie będą produkowane, a na regale zostaną niepotrzebne kawałki plastiku z silikonem.
- Możliwość założenia interkomu. Nie musi być koniecznie dedykowany, ponieważ dedykowany interkom zazwyczaj ogranicza możliwość założenia uniwersalnego urządzenia, ze względu na zaślepki, sterczące z boków kasku, a dedykowany interkom niestety jest droższy, mimo oferowania podobnych parametrów.
- Ma być akceptowalnie lekki i „aerodynamiczny”. Niestety, ze względu na nową normę homologacyjną, nowe kaski strasznie zaczęły tyć, dlatego ten okres też uznałem za ostatni, dobry moment, ponieważ każdy kolejny kask będzie większy, cięższy i pewnie trochę brzydszy.
- Budżet nieograniczony, ale nie przesadzajmy. Nie planuję kupować kasku, który będzie więcej wart, niż motocykl, ponieważ to nadal jest tylko kask i w pewnym momencie cena idzie za logiem, a nie za jakością. Byleby był wygodny.
- Nie może być w monokolorze i ma dominować barwa jasna. Nie licząc kwestii widoczności i nagrzewania się kasku, po prostu chciałem mieć kask ładny, unikatowy, który będzie mi się podobać, a nie być generycznym kolejnym czarnym, albo białym kaskiem, sterczącym na głowie jednego z miliona motocyklistów.
- Szyba musi mieć blokadę zamknięcia. Klips, zatrzask, który zapewni dodatkowe doszczelnienie szyby, co zdecydowanie przeszkadza mi w obecnym kasku, którzy przy wyższych prędkościach, mimo zamkniętej wentylacji, wpuszcza powietrze przez uszczelkę wizjera i napiernicza po twarzy, przez co jeżdżąc przy niższych temperaturach, często kończy się to wysuszeniem śluzówki nosa i uszkodzeniem naczyń krwionośnych.

021.thumb.jpg.9ae22488d37062e49587dc340a11dd93.jpg

Po wielu miesiącach namysłu, przymierzania, czytania, porównywania, kupiłem sobie kask tak absurdalnie niepasujący do zakresu moich wymagań, że głowa mała. Shoei NXR2. Kask integralny, z zapięciem DD, bez blendy przeciwsłonecznej. Nie zakłada się go zbyt przyjemnie, ściąga się go też średnio. I na dodatek kupiłem do niego dedykowany interkom, czyli Sena SRL EXT i szybę fotochromatyczną. No powaliło mnie.

003.thumb.jpg.cf4e3586363cfbe6218899d21a341f06.jpg004.thumb.jpg.6ef9f9b5f9a7ce718a2964a54281400a.jpg

005.thumb.jpg.6b48498d5e7c8a262d2d4bbf59b70a57.jpg006.thumb.jpg.e39b007f4377d352d4c570ea6714796b.jpg

010.thumb.jpg.f438de4a5265c62193a989e26d78db4e.jpg011.thumb.jpg.9f8892f28a78f1baaf67d5d835de5778.jpg



Pierwszą ciekawostką jest to, że Shoei NXR2, jak i stary Shoei X-Spirit III, posiadają inne nazwy, w zależności od rynku, na który kask trafia. Inne nazwy kasku NXR2 to RF1400 na rynku amerykańskim i Z-8 w Azji/Japonii. I w sumie to tyle, jeśli chodzi o ciekawostki. Chociaż jest jeszcze druga. Kaski te, kupując w cenie katalogowej, możemy zarejestrować na stronie Shoei i cieszyć się pięcioletnią gwarancją, o ile kask kupimy w cenie katalogowej. Na żadnej stronie zagranicznej, czy stronie oficjalnej, nie ma informacji na temat tego, za jaką kwotę powinniśmy kupić kask, aby mieć możliwość skorzystania z przedłużonej gwarancji, więc pewnie nie jest to nigdzie zapisane i jest tolerowane różnie, w zależności od rynku. Do tej pory również rejestracja wymagała skorzystania z karty, którą otrzymywaliśmy razem z kaskiem, jednak Shoei Polska powoli planował zrezygnować z tego pomysłu. Ja kartę oczywiście wziąłem, jednak przy rejestracji, nie musiałem nigdzie wpisywać danych z karty, więc prawdopodobnie już z początkiem 2024 roku z tego pomysłu zrezygnowali. Dodatkowo, zawsze po zarejestrowaniu kasku, sklep w którym kask był kupiony, dostawał powiadomienie na maila o rejestracji nowego klienta, którą mógł potwierdzić, albo odrzucić, jeżeli klient przykładowo kask by ukradł i w jakiś sposób wszedł w posiadanie karty. Ja miałem oczywiście z tym problem, głównie ze znalezieniem rejestracji na stronie. Po zarejestrowaniu się, dostałem następnego dnia powiadomienie na maila, że kask został zarejestrowany, ale na przykład my na sklepie nie dostaliśmy maila, który wymaga potwierdzenia zakupu kasku u nas w sklepie. Czyli taki kask Schrodingera. Póki nie będę musiał oddawać go na gwarancję, nie dowiem się, czy rejestracja przebiegła prawidłowo, czy nie.

 

019.thumb.png.be44e316a91e7209f17068aa0f24b2c6.png

Jak każdy kask z gamy Shoei’a, istnieje tutaj możliwość wymienienia wyściółek na cieńsze, albo grubsze, w zależności od potrzeb. Jeżeli kask po przejechaniu określonego dystansu (zazwyczaj 1000 kilometrów, według zaleceń producenta) za mocno się wybije, kupujemy grubsze wyściółki, jeżeli nie wybije się wystarczająco, albo nawet nie jesteśmy w stanie jeździć nim na samym początku, bez konkretnego bólu czerepa, wymieniamy wyściółki na cieńsze. Zastanawiając się nad GT-Air’em 3 i Neotec’iem 3 niestety byłbym zmuszony zainwestować w takowe wyściółki, ponieważ między tymi kaskami, a NXR’em jest różnica rozmiarowa, przez co NXR2 pasuje idealnie, a jego bracia w tym samym rozmiarze są za luźne, więc powinienem wziąć rozmiar mniejsze i wymienić w nich wyściółki, co kosztowałoby mnie dodatkowo koło 500 zł w detalu, co przy takich zakupach, było już lekką przesadą. NXR2 pasuje mi do głowy idealnie. Mocno opatula gębę, ale nie wywołuje dyskomfortu. Niemniej jednak mam wrażenie, że po wstępnym wygnieceniu się, przy prędkościach autostradowych, mam wrażenie, że kask, mimo trzymania się na głowie, minimalnie się rusza przy mocniejszych podmuchach wiatru. Czyżbym musiał zastanowić się nad grubszą wyściółką centralną? Okaże się w przyszłości.

Zanim weźmiemy się dokładnie za kask, zajrzyjmy jeszcze do pudełka, w którym znajduje się kurtyna dolna/kurtyna podbródka, czy jak tam zwał, deflektor nosa, instrukcja obsługi (Przeczytałem ją całą po angielsku i dopiero wtedy się skapowałem, że jest też sekcja po polsku), buteleczka ze smarem i breloczek serwisowy. Problemy w tym zestawie dostrzegłem dwa. Pierwszym był brak breloczka serwisowego, co dla mnie jest ogromną hańbą, za którą Japończyk pakujący to powinien przeprosić i popełnić seppuku (Breloczka nie ma w żadnym z pudełek od NXR2, a przynajmniej w tych, które miałem w międzyczasie okazję otworzyć). Drugą jest buteleczka smaru, która niestety jest tylko zapełniona w połowie, co jest marnotrawstwem i oszczędnością. To taka sytuacja jak z długopisami reklamowymi, są zapełnione tuszem tylko lekko, a potem żeby z takiego długopisu korzystać, trzeba kupić nowy wkład. Dodatkowo, na chwilę obecną, gdy piszę recenzję, nie można nigdzie na stronie hurtowej dokupić nowej buteleczki ze smarem, czego prawdopodobnie i tak bym nie zrobił, bo cena pewnie zwaliłaby mnie z nóg.

s-l400.jpg.2258f4c248dfd4bfb58a9a0d46fd393f.jpg

Teraz weźmy się za aspekty wizualne kasku, zanim się weźmiemy za kwestie, które wychodzą w czasie jazdy.

Jest to kask w malowaniu Origami TC-5, a więc biały przód, przechodzący w ciemny tył, z motywami wzorów origami właśnie. Zastanawiałem się za kaskiem jeszcze bardziej pstrokatym, bo nad wersją Prologue TC-10, którą wziąłbym ze względu, no nie zgadniecie, dużą ilość czerwonego koloru. Ciekawostką jest to, że w kasku w wersji Prologue TC-10, jeździłem kiedyś testowo i nawet z tego miałem nagrany film. Jednak ostatecznie, bijąc się sam ze sobą, postanowiłem pójść w wersję bardziej stonowaną, która bardziej uniwersalnie będzie pasować do większej gamy motocykli, bez względu na to, jaki kolor będą mieć. O ile oczywiście będzie mnie kiedykolwiek stać na jakiś porządny motocykl po zainwestowaniu milionów w naprawę Bandziora, he he.

410413107_PrologueTC-10.thumb.png.fa7b4621e9c71694fe3bfacc12d7782c.png

Kask ten mocno zainteresował mnie głównie nawet nie tyle przez wagę, a przez mały gabaryt kasku, zwłaszcza w porównaniu do drugiego kasku, nad którym się zastanawiałem, a więc kaskiem GT-Air 3. Mniejsza masa, mniejsza objętość, a co za tym idzie, mniejszy opór podczas jazdy motocyklem bez szyby turystycznej.

013.thumb.jpg.da6cff5baf9c90d56d6be39892806391.jpg

Skorupa standardowo jest wykonana z kompozytu włókna szklanego, czyli włókna szklanego złączonego z włóknami organicznymi, co zwiększa teoretycznie bezpieczeństwo, jednocześnie zmniejszając masę. Skorupa ta okraszona jest centralnym wlotem powietrza na szczęce, oraz trzema, odseparowanymi wentylacjami na czole, które ze względu na brak blendy, mogą znajdować się bliżej przodu, zapewniając w teorii lepszą wentylację, o czym wspomnę później, w części praktycznej.

007.thumb.jpg.b5ebd7a4eb5cff073ab64add1fa9807c.jpg

Szyba fabryczna, jest oczywiście bezbarwna, kompatybilna z pinlockiem, blokowana w punkcie centralnym przy pomocy guziczka sprężynowego na zawiasie, okalana przez uszczelkę, którą można po przekroju przyrównać do litery 9, a więc brzuszek układający się względem szyby, oraz wąs, który dodatkowo doszczelnia całość, a jednocześnie, jeżeli nie będzie odpowiednio konserwowany, prawdopodobnie będzie pierwszym elementem, który odpadnie ze starości, po prostu parciejąc i załamując. Aby szyba lepiej dolegała do kasku, poza możliwością kalibracji wizjera przy pomocy szyby serwisowej i regulacji całymi zawiasami, w rogach mechanizmu znajdują się dźwigienki, które fabrycznie powinny znajdować się w pozycji odprężonej. Jeżeli szyba straciła z jakiegoś powodu szczelność, przestawienie dźwigienek spowoduje przesunięcie mechanizmów zawiasu lekko do tyłu, dzięki czemu kask powinien się doszczelnić. Funkcjonalność tego guzika zapewne straci sens po mocnym ułożeniu się uszczelek, a raczej nie ma co liczyć na to, że uszczelka jest elementem, który będziemy mogli w przyszłości wymienić.

012.thumb.jpg.14a5427f79bacfd2337c1b53cd37d389.jpg

Dodatkowym szczegółem, który wyróżnia ten kask, to charakterystyczny, wystający spod skorupy czerwony element, który o dziwo nie jest częścią skorupy, a fragmentem wyściółek bocznych, które są wypinane.

009.thumb.jpg.3feee9e455f42ad11ea5aafcce67668b.jpg

Czas przejść do wnętrza, ponieważ jest to pierwsza rzecz, do której muszę się przyczepić i musiałem się przyczepić zanim jeszcze zacząłem w tym kasku jeździć, a poza tym zacząłem to zauważać u niektórych klientów, którzy przymierzali ten model kasku w sklepie. Wyściółka oczywiście składa się z trzech elementów, wkładek policzkowych lewej i prawej, oraz wkładki centralnej, do których można akcesoryjnie dokupić wkładki pogrubiające, które wkłada się do wnętrza, po rozbrojeniu szkieletu utrzymującego. Jest to prawdopodobnie alternatywa do kupowania grubszych wyściółek, która jest zdecydowanie tańsza, ale prawdopodobnie mniej wskazana, bo pewnie szybciej się zużywająca. Centralna wyściółka trzyma się od frontu na elemencie przypinanym do krawędzi przy skorupie, na takiej jakby plastikowej harmonijce, a z tyłu utrzymuje się przy pomocy dwóch zatrzasków. Boczne wyściółki, poza trzymaniem krawędziowym, utrzymują się na 3 zatrzaskach, które niestety są najsłabszym punktem konstrukcji, co podyktowane jest ich specyfikacją, a więc systemem EQRS, Emergency Quick Release System, mówiąc po polsku awaryjnym wyjmowaniem policzków w razie wypadku. Jeżeli przyjrzymy się zatrzaskom, nad przednimi znajdują się plastikowe szyny, które odchylają konstrukcję zatrzasku od skorupy podczas ciągnięcia, a tylny zatrzask ma szyny okalające, które w tym miejscu działają obrotowo, również wypychając zatrzask. Według mnie nie jest to dobrze przemyślane, ponieważ odpowiednia konstrukcja głowy, nieprawidłowe zdejmowanie kasku, albo nawet źle poprowadzone przewody od instalacji interkomu mogą sprawić, że zatrzaski będą się wypinać każdorazowo przy zdejmowaniu kasku. Więcej o tym powiem przy recenzji dedykowanego interkomu, ponieważ on wiele doda do całokształtu. Jednak najważniejsza kwestia jest taka, że jeżeli podczas przymierzania tego kasku na sklepie, będzie się zdarzało, że podczas zdejmowania, tylny zatrzask będzie się wypinać, nawet nie myślcie o tym kasku, bo będziecie się wkurzać każdorazowo po zakończonej przejażdżce, bo nie dość, że łatwo się to dziadostwo wypina, to na dodatek ciężko jest je wpiąć, ponieważ ciężko jest płaskim pierścieniem wpasować się w płaski otwór w kasku. Dodatkowo, zatrzaski centralnej wyściółki też zaczęły mi się odpinać w losowych momentach, a te mogliby chociaż zrobić solidniejsze, bo one wypinać się w czasie wypadku nie muszą. Ale cóż. Tak produkują jeden zatrzask, a tak musieliby dwa. Koszty i oszczędności. Ostatnia rzecz, która w kaskach Shoei’a jest wątpliwa, jeśli chodzi o jakość, to dolne obszycia, wykonane ze sztucznej skóry. Każdy model ma odmienną dolną powłokę, jednak w NXR2 skórka ta jest naprawdę cienka i nie wierzę, że całość wytrzyma próbę czasu, zwłaszcza że zatrzask paska jest za blisko krawędzi, a sam pasek ma ostrą krawędź, więc albo wyściółka, albo skóra na jednym policzku poleci w chwilę moment i będzie to wyglądało źle. Niestety, ale Japończycy lubują się strasznie w sztucznej skórze, ze względu na ich niewielki rynek i tak naprawdę niemożność posiadania dużej ilości zwierzyńca rolniczego. Tak samo lubują się w produkcji plastiku, z tym że u siebie w kraju mają dobrze ogarnięty system recyklingu, a to, że dużą część plastiku wywożą za granicę, to cóż…

015.jpg016.jpg

017.jpg018.jpg

014.jpg

 



Poprodukowałem się trochę o kwestiach teoretycznych, czas przenieść się do działu praktycznego, który będzie interesował was najbardziej. Recenzja ta oczywiście powstanie po przejechaniu sezonu w kasku, żeby nie było, że opisałem go po jednej przejażdżce kilkukilometrowej i uważam, że jest genialny/dziadowy.

Zakładanie kasku do najprzyjemniejszych nie należy, ale ze wszystkich kasków integralnych, które miałem okazję przymierzyć, ten był najbardziej optymalny, głównie ze względu na to, że podczas zdejmowania, kanty wyściółek policzkowych nie harowały mnie po oczach, jak to miało miejsce we wszystkich innych kaskach. Dodatkowo, rozmiarówka wstępnie wydaje się być prawidłowa, więc nie musiałem się bawić w dokupowanie akcesoryjnych, grubszych wyściółek, aczkolwiek o tym wspomnę jeszcze trochę później. Niestety, tak jak wspominałem, tutaj może być problem z wypinającymi się zatrzaskami tylnymi wyściółek policzkowych, w związku z nieforemnym kształtem głowy, albo instalacją interkomu i główną wiązką, która podpiera zatrzask, przygotowując go do wypięcia (więcej o tym powiem w nadchodzącej recenzji interkomu dedykowanego), a na dodatek, okazjonalnie zaczął się wypinać jeden zatrzask tylny wyściółki centralnej. Jak mnie to dziadostwo denerwuje, to ja pierdziele.

Po założeniu kasku wrażenia są pozytywne. Kask mocno opatula twarz, jednocześnie nie wywołując dyskomfortu, czy to podczas jazdy, czy po zdjęciu kasku. Nie odciska mi się też tak mocno aureola dookoła czoła, jak to ma miejsce w moim starym kasku HJC IS MAX II, a raczej pozostawia równomierny szlaczek dookoła czoła, który nie rzuca się aż tak w oczy, przynajmniej takie jest moje zdanie, jak swoją zakazaną mordę w lusterku widziałem🙃. Niestety jednak mam wrażenie, że kask, mimo że jest o pół rozmiaru przesunięty względem Neotec’a i GT-Air’a, a przez to bardziej dopasowany, mam wrażenie że po wstępnym ułożeniu się pod głowę, jest delikatnie za luźny, co odczuwam podczas jazdy z prędkościami autostradowymi, a jako że na nakedzie cały wiatr idzie na mnie, to odczuwam czasami lekkie, jakby to ująć, drganie kasku na głowie, które potęguje się i wzmacnia turbulencjami i świstaniem, gdy obrócimy głowę w bok. Tak, niby kask ma być aerodynamiczny, ze względu na swoje korzenie lekko torowe, jednak po obróceniu przy wyższej prędkości głowy w bok, kask po prostu świszczy w okolicach górnych wentylacji, bez względu na to, czy są otwarte, czy zamknięte.

A skoro już rozmawiamy o wentylacji, to czas powiedzieć o jej wydajności. Shoei się chwali, że dzięki braku blendy, można było zastosować aż 3 wloty wentylacyjne na czole, znacznie bliżej przedniej krawędzi, co zdecydowanie poprawia komfort jazdy i wentylację górnej części głowy. W praktyce działa to, ale niestety nie tak, jakbyśmy myśleli, a tak, jak producent sugerował, żeby korzystać z kasku. Konstrukcja skorupy, jak i wlotów jest tak zaprojektowana, aby kask był jak najbardziej możliwe aerodynamiczny, przez co wentylacje czołowe zajmują bardzo mało miejsca. Niestety po otwarciu wentylacji, działają one słabo w pozycji wypionizowanej, ponieważ ich konstrukcja wymusza pochylenie głowy, aby wiatr bezpośrednio wpadał do otworów. Więc jeżeli jeździmy motocyklem turystycznym, albo chopperem, w którym nasza pozycja jest idealnie pionowa, albo nawet przechylona do tyłu, wentylacja czołowa nie będzie praktycznie w ogóle działać, a jeżeli jeździmy nakedem, albo ścigaczem, gdzie pozycja jest pochylona, i tak dla zapewnienia najlepszej wentylacji, należałoby mocno zadzierać głowę do dołu, ale wtedy nie będziemy widzieli, co się dzieje na drodze. W praktyce uczucie przepływu powietrza czuć na poziomie powyżej 50, może 60 km/h, a wiaterek przyjemnie smyra po głowie przy prędkościach koło 90 km/h. Wentylacja szczękowa jest. Czy działa, to za dużo powiedziane. Po prostu otwierasz ją i jakieś dodatkowe szmery powietrza do twarzy dochodzą, albo na szybę, jeżeli zamontujemy sobie deflektor nosa. Plus jest jednak jeden. Może to fart jakiś, albo konkretne jednoślady, ale mimo większych otworów sumarycznie, niż w moim starym kasku, mniej robaków wlatuje przez szczękę, jakby aerodynamicznie było to jakoś rozwiązane, niemniej jednak nadal wlatują. Po prostu jadąc przez pole, albo las, najlepiej szczękową wentylację zamknąć dla spokoju ducha.

008.thumb.jpg.c3756e00d042f38faf95e416a9af3443.jpg

Mówiąc o wentylacji szczękowej możemy przejść powoli do kolejnego, bardzo dla mnie ważnego aspektu, czyli wygłuszenia kasku, które chwaliłem jakieś dwa lata temu, gdy jeździłem w tym kasku testowo, nawet nagrywając z tego jakiś filmik. Z jednej strony jest w porządku, powiela się efekt z jazd testowych. Nie jest to kask specjalnie głośny, ale nadal według mnie jest kaskiem wystarczająco cichym, który dodatkowo nie wywołuje w moim przypadku turbulencji, które wzbijałyby włosy tworząc efekt sypania piachem po tyle skorupy. Niestety, ale okazało się, że kask nie jest aż tak szczelny, jakbym chciał, żeby był. Dlaczego? Przede wszystkim pamiętajmy, że zależało mi na kupnie nowego kasku ze względu na to, że w starym kasku uszczelka jest już dosyć sztywna, lekko kamienna, przez co nie doszczelnia kasku idealnie i przy wyższych prędkościach wiatr dostawał się pod szybą do kasku, wysuszając śluzówkę nosa przy niższych temperaturach. Tutaj, mimo nowej uszczelki, systemu dociągania szyby na dźwigienkach i klipsa blokującego w centralnej pozycji, nadal do kasku dostaje się niepożądane powietrze, które przy wyższych prędkościach potrafi irytować, więc tak naprawdę chciałem kupić nowy kask głównie przez świstanie powietrza w starym kasku, a okazało się, że nowy działa tak samo i dupy nie urywa. Jednym z winowajców oczywiście mógł być podbródek, który nie jest całkowicie szczelny, a jest z siatki elastycznej, ułatwiającej zakładanie i zdejmowanie kasku, niemniej jednak mimo zasłonięcia go ręką (plus to, że moja broda dodatkowo kask izoluje), nadal wiatr po kasku świstał. Zasłaniając dłonią dolną część szyby, nadal powietrze świstało, więc powietrze dostaje się każdą możliwą dziurą, co pogarsza komfort jazdy w gorszych warunkach pogodowych (świszczenie przy wentylacji szczękowej spowodowane jest tym, że po zamknięciu, pod dolną krawędzią znajdują się wgłębienia, zapewniające mikrowentylację, żeby w kasku się nie zadusić).

Jako że dodatkowo dorobiłem się szyby fotochromatycznej i założyłem ją natychmiastowo, nigdy nie jeżdżąc na fabrycznej szybie, która nadal ma na sobie oryginalną folię ochronną, to wspomnę od razu o niej i o pinlock’u, którego założenie jest banalnie proste i na chwilę obecną działa bardzo dobrze, ogarniając powierzchnią praktycznie całą szybę. Jak szybko się zużyje, zobaczymy, niemiej jednak jeden z naszych klientów, który jest instruktorem jazdy, po roku już zakatował ten pinlock i musiał założyć nowy. U mnie się trzyma na razie, ale pewnie robię mniej kilometrów, w bardziej sprzyjających warunkach, niż taki instruktor, niemniej jednak po 3 miesiącach, po zdjęciu szyby, już słyszałem, że pinlock traci przyczepność do szyby, więc już powoli zaczyna się układać. Dodatkowo, strasznie łatwo go porysować, ponieważ jakimś cudem zrobiłem rysę palcem, a raczej paznokciem, gdy przez szmatkę chciałem przetrzeć pinlock, bez zdejmowania szyby. Na dodatek nie wiem, co to za czarna magia, jednak gdy po porysowaniu pinlocka, zdjąłem szybę i chciałem czystą wodą przetrzeć to dziadostwo, z niewiadomych przyczyn, pinlock zrobił się strasznie czepny, nabrał struktury skórki pomarańczy i obraz był przez niego zniekształcony. Wziąłem jeszcze jedną, nigdy nie używaną mikrofibrę i próbowałem wytrzeć go, jednak nie za bardzo to pomagało, więc stwierdziłem, że na ten kawałek plastiku jest fabrycznie zroszony jakimś antyfogiem, a ja jakimś cudem czystą wodą to zrosiłem i weszło w jakąś reakcje. Po zostawieniu pinlocka z szybą na kilka minut, skórka pomarańczy z grubsza zniknęła, jednak ciśnienie mi podniosła.

A teraz szyba. Szyba zamykana na guziczek, oczywiście w teorii zapewnia możliwość mikrowentylacji, poprzez zdjęcie szyby z guziczka, jednak po podniesieniu szyby na jakieś 3 milimetry, po osiągnięciu prędkości miejskiej, pęd powietrza naciska na tyle mocno, a mechanizmy stawiają tak niski opór, że szyba opada, opierając się na uszczelce, więc tyle z wydajnej mikrowentylacji. A wracając do fotochroma. Działa w miarę płynnie, tak naprawdę jest już gotowy do jazdy, zanim rozpakuję motocykl, jednak dosyć długo się rozjaśnia. Na tyle długo, że po skończonej jeździe, po odstawieniu wieczorem w pokoju kasku, przy zasłoniętych zasłonach, czyli teoretycznie praktycznie zerowym dostępie do światła UV, szyba nadal jest wstępnie przyciemniona i dopiero spakowanie kasku do worka i pudełka powoduje, że rozjaśnia się do wersji fabrycznej. Z czasem fotochrom będzie działać wolniej, dlatego należy pamiętać o tym, żeby po skończonej jeździe kask jak najszybciej chować do worka/pudełka, żeby dłużej nam służył. No i zużycie. Strasznie szybko się ta szyba fotochromatyczna rysuje. Może nie widać tego jeszcze w czasie jazdy, ale po skończonej jeździe i umyciu szyby, widać pod odpowiednim kątem masę mikro rys, jakbym po prostu wziął papier ścierny i szurnął z prawej do lewej. Pierwsze takie rysy zauważyłem już po przejechaniu około 1000, może 1500 kilometrów. Słabo.

I jeszcze kwestia jedna, jeśli chodzi o szybę i elementy ją okalające, mianowicie szczelność. Na szczęście przez większość czasu jeździłem bez konieczności latania w deszczu, niemniej jednak kilka razy miałem szansę pojeździć w deszczu, czy to lekkim, czy takim nagłym i na razie kask nie przecieka. Dodatkowo, zazwyczaj jak chmura się urywa, zapominam zamknąć wentylację górną, i tutaj akurat jej aerodynamika sprawiała, że na razie woda do środka się nie wlała, więc jest przyzwoicie.

Co do kwestii widoczności, kąta widzenia w kasku, według mnie jest przyzwoicie. Boki widać, ale tego nie unikniemy, ponieważ boczne krawędzie licują z krawędzią, przy której rozpoczyna się oczodół, dół widać również, jednak tutaj widoczność możemy sobie poprawić, zdejmując deflektor, a patrząc w górę, krawędzi praktycznie nie widać, chyba że dobrze wychylimy gałki do góry, to coś tam ledwo ledwo dostrzeżemy, co jest kolejnym dowodem na to, że jest to kask zaprojektowany w taki sposób, aby jeździć w nim w pozycji lekko, albo mocno pochylonej.

Chyba czas na podsumowanie. NXR2 to ciekawy, wygodny kask, który posiada wiele plusów, jak i niestety minusów, dlatego standardowo, nie będzie kaskiem dla wszystkich. Jest to kask raczej dla ludzi jeżdżących lekko sportowo, w pozycji lekko, albo bardzo pochylonej do przodu, którzy mają foremną głowę, przez co nie będą wyrywać zatrzasków od wyściółek, oraz tych, którym nie przeszkadzają nieszczelności i lewy wiatr w kasku. Druga szyba, albo chociaż okulary przeciwsłoneczne, kompatybilne z kaskiem, są rzeczą obowiązkową, ze względu na ostre słońce, a jakość wyściółek, głównie policzkowych ze sztuczną skórą wymaga delikatnego traktowania i ostrożności w obcowaniu z nimi.

Czy kupiłbym sobie ten kask ponownie? Zdecydowanie nie. Mimo że jest to najlepszy kask integralny ze wszystkich, które przymierzałem, nadal posiada na tyle dużo wad, że raczej nie poszedłbym drugi raz w ten sam model kasku, jak i prawdopodobnie firmę. Na chwilę obecną wychodzę z założenia, że albo następny kask będzie jakimkolwiek, który będzie po prostu wygodny, albo ewentualnie, jak kiedyś budżet pozwoli, zastanowię się na drugą marką japońską, która może i nie oferuje tyle, co Shoei, ale ma przynajmniej bardziej ogarniętego polskiego dystrybutora.

Jest jeszcze recenzja na Youtube, w której mówię mniej więcej to samo, co tutaj piszę, jednak jest to bardziej okrojone, no i po prostu o kilku rzeczach zapomniałem, a nie chciało mi się robić dogrywek.

To by było na tyle. Sayonara i Seppuku. 😊

Edytowane przez maniomen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.