Skocz do zawartości

Wpadki Garażowe


MetalBeast
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Jako iż każdemu zdarza się dłubać przy swoim moto to pewnie wielu miało przygody garażowe, zabawne, groźne, warte opowiedzenia.

 

Zacząłem więc muszę się pochwalić co nabroiłem.

Rozbierałem czachę, poprawiałem mocowania, nowe śrubki, uzupełniałem kołki i fajnie mi zeszło z 2h na dłubanine z piwkiem. Przyjemnie było, poskładałem zadowolony z siebie aż tu kurde nagle widzę dwie owalne gumy, które wchodzą na stelaż pod V owiewki w miejscu przykręcenia lusterek! Wkurzyłem się mocno, ale trudno, myślę sobie zdejmę osłonę czachy V i założę. No i dupa. Wypełnienie wewnętrzne czachy skutecznie uniemożliwiło wepchnięcie tej gumy na bolce od śrub lusterek. Uwierzcie, że nie było wesoło... musiałem zdjąć wypełnienie. k**w#%**&@%(!

 

Zmieniałem filtr powietrza i jedna ze śrubek od airboxu poleciała gdzieś w dół. Szukałem i nie znalazłem. Następnego dnia znalazła się przy ruszaniu na stacji benzynowej (jak ona się tam tyle utrzymała - nie wiem) pięknie wystrzeliła z łańcucha i rykoszetowała po stacji. Dobrze że żadna szyba nie poszła.

 

Kiedyś polerując GSa, zachciało mi się go obrócić w garażu (wiecie, zawracanie na 100 razy) no i tak genialnie manewrowałem, że nie zauważyłem drewnianego klocka, który sam sobie wcześciej podłożyłem i cofając moto ze skręconą w lewo kierownicą udało mi się tylnym kołem na niego najechać. Nagłe zatrzymanie spowodowało utratę równowagi także u mnie i elegancko wyłożyłem się z suzą w poprzek garażu <_<

Efekt - przysmażony łokieć, dłoń, kolano (gorący silnik po jezdzie), w moto zero strat poza małym przyharataniem znaczka suzuki na deklu silnika :unsure:

 

Kiedyś też w GSie wyjąłem aku do ładowania na noc. Na drugi dzień lece z wywieszonym jęzorem do garażu - byle wskoczyć na moto i ognia. Tak też uczyniłem - wystawiłem moto, ubieram się, jeszcze tylko odpalić, żeby się grzał i... no właśnie - nie chce zapalić :vroom: Dzień wcześniej grzebałem przy wiązkach w lampie i przy stacyjce, no to co? Rozbieramy! ;] Dobrze, że zanim rozebrałem całe moto zauważyłem ładujący się w kącie akumulator :P

 

Miałem też kawasaki KX 125 (wyczynowy cross). Tutaj yłby temat rzeka, ale napiszę tylko o jednym. Przylazłem do garażu, ubrałem na siebie te wszystkie szpeje, poza kaskiem. Odpalam, żeby rozgrzać i dupa. Nie pali. Prychnie z 2 razy i zdycha. No to heja, świeca na stół. Mokra, czarna, myślę szybkie czyszczenie i pójdzie. Tak też zrobiłem, nawet wygrzałem palnikiem. Wkręcam, już cały upocony w tych ochraniaczach, al przecież to chwila tam świecę, no... kopię dziada a on prych prych, sru sru niby zapala, ale nie chce i zdechł. Znów to samo. Świeca zalana. Szkurde! Cały zły już rozbebeszam gaźnik (myślałem, że się pływak zawiesił bo i pod przelewem coś mokro było), ale cośmnie podkusiło, żeby zdzwonić do kumpla z serwisu. Mówię mu co i jak i że gaźnik już mam na stole, a on "sprawdzałeś iskrę?" .....

yyyyy

no. to by było na tyle. Świeca padła - miała przebicie.

Edytowane przez MetalBeast
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. A ja wymieniając pierwszy raz olej byłem tym tak zaaferowany, że odkręciłem śrubę spustową nie podstawiając pod nią żadnego naczynia... Kiedy ole zaczął się lać zatkałem dziurę palcem (olej był ciepły - dobrze że nie gorący) zanim znalazłem śrubę która się odtoczyła już byłem cały w oleju. Uj***łem się nim jeszcze bardziej próbując wkręcić śrubę. Suma sumarum niewiele oleju spłynęło do naczynia... Większość była albo na podłodze albo na mnie...

2. Też na początku przygody z Bandziorem napinając łańcuch tak dokręciłem nakrętkę ośki że ją przekręciłem. Przy próbie odkręcenia złamałem klucz i ośka zaczęła się kręcić razem z nakrętką. W autoryzowanym serwisie 3 dzielnych mechaników mając do dyspozycji megasprzęt walczyło na moich oczach przez ponad godzinę aż doszli do wniosku że "Trza ciąć Panie..." Potem 3 tygodnie czekałem za ośką aż ją ściągną. Pech chciał że ktoś kto zamawiał nie doczytał że ośka nie jest kompletem z nakrętką. Więc czekałem następne 2 tygodnie na nakrętkę... Potem kupiłem sobie klucz dynamometryczny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kombinowałem coś z farbami i rozpuszczalnikiem popijając piwko.

W pewnym momencie sięgnąłem po butelkę i zassałem ............. zgadnijcie co :D ?

 

Syf w gębie czułem do następneo dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poklepało trochę ? potrzęsło :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jeszcze ja coś opowiem. Nie grzebałem w moto tylko w puszce. Wymieniałem przewód od płynu chłodniczego bo trochę kapało. Po wymianie cały zadowolony czas na jazdę testową (oczywiście tylko po podwórku). No i zgadnijcie czego zapomniałem zrobić?? :P

 

 

No przecież wiadomo że wlać płyn chłodniczy. Dobrze że samochód był na tyle mądry, że wyświetlił od razu błąd i wyłączył silnik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na środku garażu mam takie 2 słupki. Parkuję między słupkami a kanałem. Kilka dni temu trochę za mocno szarpnąłem przy schodzeniu z centralnej, że zahaczyłem prawym kierunkowskazem o słupek. Efekt... połamałem kierunek bez "parkingówki" :D

 

A co do kanału... Za każdym razem jak stawiam na centralkę, mam wrażenie że kiedyś jak przypadkiem mi się coś nie uda to moto się przechyli i przewróci na mnie, połamie deski i ze mną wpadnie do kanału :D dobra fobia? ;)

 

W swoim skuterze nie tak dawno temu robiłem sprzęgło i wariator. Chciałem przetestować czy wszystko ok przed założeniem głównej pokrywy i odpaliłem silnik. Dodaję gazu, nabiera obrotów i nagle słyszę brzdęk jak jakiś metal upada na ziemię i patrzę jak tarcza sprzęgła od wielkich obrotów zaczyna jechać do kanału :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi się nic nie przydarzyło bo na mechanice prawie się nie znam i przez dłuższy czas myślałem, że garaż służy po to, aby patrzeć się na moto i pić piwko :D .

Ale kiedyś słyszałem, ale nie wiem czy to prawda, że koleś miał w piwnicy silnik od jakiegoś starego ruskiego moto i go tam sobie remontował. Jak skończył po podłączał wszystkie te akumulatory i benzyny, oparł się o ścianę i skoczył na kopadło żeby odpalić. Kopadło odbiło, wyrzuciło go do góry że zrobił prawie salto, a że w piwnicy sufit był nisko, to zbił dupą żarówkę :lol:

 

Pozdro dla wszystkich mechaników i uważajcie na żarówki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. A ja wymieniając pierwszy raz olej byłem tym tak zaaferowany,

:lol:

To ja jak pierwszy lałem syntetyka - a co będę na Dziorka żałował, kupię mu drogi syntetyk - też miałem przygodę...

Przychodzę radośnie do garażu, stary olej ładnie spuszczony, filtr nowiutki założony, posprzątane w garażu już i w ogóle pięknie. Biorę lejek, żeby ani kropelki tego cholernie drogiego syntetyka nie uronić i leję :D

 

 

Leję, leję, leję... Patrzę na miarkę: Oho! 3.5 litra weszło, zaraz powinien być opity.

Spoglądam w okienko stanu oleju, a tam pusto... No, to trzeba jeszcze nalać odrobinę :D

I tak już prawie 4 litry weszły, aż nagle spojrzałem pod nogi...

Kurczę, stoję w kałuży... W pieprzonej kałuży z pieprzonego syntetyka!

Szybkie spojrzenie - cholera, chyba ten filtr jest nieszczelny! Lecę po miskę!

Dorwałem miskę i już rozglądam się za szmatami... Podkładam michę pod strumień oleju... A to nie z filtra leci...

Nie zakręciłem śruby spustu oleju :lol:

 

A po godzinie udało się już podłogę w garażu jako tako ogarnąć :D

 

 

Do miski spłynęło jakieś 0.5l oleju :lol:

 

Także przykręcajcie śrubki, Panowie ;)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja też się pochwalę.

Mam wąskie wejście do wprowadzenia dziorka. Dwukrotnie podczas wyciągania sprzęta zawadziłem kierunkowskazami o futryne i oczywiście je połamałem..Niby nie są najbardziej odstające,ale jednak...Teraz , jak na razie wesoło okręciłem je taśmą klejącą...Kiedyś muszę je w końcu wymienić.

A bardziej poważniejszą szkodę uczyniłem sobie wymieniając przedni reflektor.Pierwszy raz rozbierałem czachę i użyłem więcej siły niż rozumku,a efektem tego było pęknięcie bocznej owiewki :( ...Ale to już będzie musiało zostać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie skasować 2/3 samochodu we własnym garażu z prędkością 1,2km/h ?

 

Łatwo :

 

Mój najlepszy przyjaciel wyprowadzał kiedyś Malucha (Fiat 126p) z garażu

Niestety maluch nie dość, że miał zerwaną linkę rozrusznika to nie chciał

zapalić.

Technika odpalania polegała na tym, że trzeba było przekręcić stacyjkę,

wysiąść, otworzyć maskę silnika z tyłu i nacisnąć za pomocą patyczka

dźwignię rozrusznika. Teraz tylko wsiąść i dodać gazu aby nie zgasł.

 

Wszystko działo się zimową porą więc zimny silnik natychmiast gasł

Andrzej wielokrotnie próbował i za każdym razem sinik gasł. Czasem

zaraz gdy dobiegał do fotela, czasem gdy nie ostrożnie wcisnął gaz itd...

 

Wreszcie którymś razem (za 15tym?) wszystko się udało silnik zaskoczył

wszedł na obroty, przegazowanie - chodzi UFFF więc wsteczny uważna

obserwacja w lusterku powoli wyjeżdża z uśmiechem ulgi na twarzy

I NAGLE HAŁAS łąmanych blach, tłuczonego szkła - po hamulcach STOP.

 

Wysiada - i co się okazuje podczas wielokrotnego wykonywania wszystkich

czynności potrzebnych do odpalenia zapomniał wykonać tylko jedną i to

właśnie ostatnim razem.

 

Zapomniał zamknąć (w maluchu ogromne) drzwi kierowcy :lol:

 

Podliczenie strat zajęło 2 kartki A4 : Drzwi wraz z szybą, przedni słupek,

lewy próg, słupek, szyba przednia i dach - to tylko główne elementy.

 

I to we własnym garażu :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też na początku przygody z Bandziorem napinając łańcuch tak dokręciłem nakrętkę ośki że ją przekręciłem. Przy próbie odkręcenia złamałem klucz i ośka zaczęła się kręcić razem z nakrętką. W autoryzowanym serwisie 3 dzielnych mechaników mając do dyspozycji megasprzęt walczyło na moich oczach przez ponad godzinę aż doszli do wniosku że "Trza ciąć Panie..." Potem 3 tygodnie czekałem za ośką aż ją ściągną. Pech chciał że ktoś kto zamawiał nie doczytał że ośka nie jest kompletem z nakrętką. Więc czekałem następne 2 tygodnie na nakrętkę... Potem kupiłem sobie klucz dynamometryczny ;)

 

 

piątka Marqs - ta sama historia :lol: :lol: :lol: tyle że bez serwisu się obyło a pneumat Qnerka też nie dał rady :) walczyliśmy dzielnie aż ją odkręciliśmy a poskładaliśmy ją na klej Lactite - i tak jeździłem kilka miesięcy :D

 

kolejna historia to naciąganie łańcucha - ale był naprężony że hohoho... i oczywiście skończyło się wizytą u Qnerka :) (ach jak dobrze że mamy go we Wrocku) tyle że musiałem przejechać 50 km - w strachu ale dałem radę.... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a na kanale nie wolno palić gumy.. :) u kumpla jego WSKą kiedyś tak zrobiliśmy, przód zaparty o warsztat, tylne koło na deskach kanału. I efekt taki że pozwijało deski no ale nie wpadł, zawisł na silniku :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już znane.Klasyczny przegląd wymiana oleju filtrów i regulacja zaworków w Dziorku i co chwilę ktoś coś chciał.Jak już w końcu poskładałem moto pojechałem na jazdę próbną.Jakieś 2 km od domu jak coś nie zacznie napierdzielać w silniku .Myślałem że coś się urwało.Po powrocie do garażu rozebrałem górę i zobaczyłem że rozkręciła się kontra regulatora zaworu a nakrętka zniknęła w czeluściach silnika.Oczywiście trzeba było posprawdzać wszystkie kanały olejowe w bloku,Zdjąć wszystkie przewody olejowe chłodnicę miskę a jaj nigdzie nie ma.Jak już miałem odkręcać silnik żeby go rozpołowić poczułem grudkę pod palcem.Nakrętka siedział na sitku smoka.

 

Trzymając kiedyś motocykl w garażu podziemnym chciałem sobie nasmarować łańcuch.A że był to SuperSport podstawiałem zawsze stojak pod wahacz.Niby wszystko przećwiczone ale.Zapomniałem wyprostować kierownicę i moto bujnęło się deko i przewaliło na stojący obok samochód.Na szczęście mój.Straty w moto żadne za to drzwi w samochodzie dość poważnie wgniecione.

 

Robiłem kapitalkę silnika w MZ. Wszystko ładnie poskładane.Silnik wstawiony do ramy.Moto poskładane przykręcam kopkę staję żeby kopnąć i kopka opadła na dół i już tak została.Patrze na stół a tam leży sobie sprężynka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hi

 

Całe szczęście z moim Bandziorem nie miałem jeszcze żadnej przygody garażowej ale ...

Jeżdżę Oplem Astra II i kiedyś wróciłem z zakupów, otworzyłem klapę bagażnika ( hatchback ), wyciągnąłem

reklamówki z zakupami i zaniosłem je do domu. Potem wróciłem otworzyłem drzwi garażowe i cofnąłem ...

... zahaczając klapą bagażnika o balkon :(

Trochę mnie to kosztował powiem wam ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio tak sprytnie przejeżdżałem przez zamykającą się od wiatru bramę że urwałem kierunek. Zwracając uwagę na owiewkę zapomniałem o kierunku... :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To chyba dobrze że ja nie mam moto :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobrze poczytać przed naprawami na własną rękę. Chociaż znając życie to będę się uczył na błędach swoich a nie innych ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taki żarcik warsztatowy - na koniec grubszej roboty dorzucić komuś śrubkę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taki żarcik warsztatowy - na koniec grubszej roboty dorzucić komuś śrubkę

To coś w ten deseń. W trakcie grubszej roboty dokupiłem trochę śrubek i położyłem je na jedną kupkę bo pasowały do siebie. Na koniec roboty nie wiem czy wkręciłem w którymś momencie nową śrubkę czy o czymś zapomniałem, bo zostało mi kilka starych :}

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopadło odbiło, wyrzuciło go do góry że zrobił prawie salto, a że w piwnicy sufit był nisko, to zbił dupą żarówkę :lol:

Kumpel kiedyś nie mógł z kopa odpalić swojego crossa, nie chciało załapać i się "pompowało" tylko za każdym razem. W końcu się wkurzył i zasadził ile tylko miał pary w nodze. Dobrze, że był w kasku, bo jak odbiło, to kolanem zdzielił się po szczęce i wylądował na plecach za motocyklem ;)

 

A jeśli chodzi o moje wpadki - po szlifie mam małego zonka w kubku z obrotomierzem, więc co jakiś czas muszę go rozkręcić i poprawić conieco. Oczywiście co najmniej dwa razy już po złożeniu okazało się, że źle podłączyłem kabelki i nie działa. Ale raz i tak przeszedłem sam siebie - z rozpędu dobrałem się i rozkręciłem drugi kubek i byłem wielce zdziwiony, że coś inaczej jest. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. A ja wymieniając pierwszy raz olej byłem tym tak zaaferowany, że odkręciłem śrubę spustową nie podstawiając pod nią żadnego naczynia... Kiedy ole zaczął się lać zatkałem dziurę palcem (olej był ciepły - dobrze że nie gorący) zanim znalazłem śrubę która się odtoczyła już byłem cały w oleju. Uj***łem się nim jeszcze bardziej próbując wkręcić śrubę. Suma sumarum niewiele oleju spłynęło do naczynia... Większość była albo na podłodze albo na mnie...

2. Też na początku przygody z Bandziorem napinając łańcuch tak dokręciłem nakrętkę ośki że ją przekręciłem. Przy próbie odkręcenia złamałem klucz i ośka zaczęła się kręcić razem z nakrętką. W autoryzowanym serwisie 3 dzielnych mechaników mając do dyspozycji megasprzęt walczyło na moich oczach przez ponad godzinę aż doszli do wniosku że "Trza ciąć Panie..." Potem 3 tygodnie czekałem za ośką aż ją ściągną. Pech chciał że ktoś kto zamawiał nie doczytał że ośka nie jest kompletem z nakrętką. Więc czekałem następne 2 tygodnie na nakrętkę... Potem kupiłem sobie klucz dynamometryczny ;)

 

 

Marqs, jak dla mnie, jestes liderem tego tematu =) oczywiście w pozytywnie-humorystycznym znaczeniu!

 

Mam nadzieję, że nie jestem godzień, by Ci w tym kiedyś dorównać <tfu tfu, odpukać>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi przy zakładaniu pokrywy zaworów po uprzedniej regulacji luzów, stoczyła się do studni rozrządu uszczelka śruby (ta duża okrągła), szlak by ją trafił.... :). Męczyłem się z 2H zanim wyjąłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Egh a ja opowiem mały przejaw głupoty

 

Miałem stary bak od escorta w którym było jeszcze paliwo pomyślałem wyciągnę pompkę a paliwo spuszczę i wleje do kosiarki. I też tak uczyniłem paliwo do karnista i teraz pompka a ze jestem leniwy z natury złapałem za szlifierkę i dzida .... bak jak jest płaski mój stał się jak piłka okrągły .Efekt poparzone ręce trzymałem je 4 godz w wodzie bo nie szło wytrzymac z wiadrem wody pojechałem do lekarza a on mi na to nic panu nie pomogę.

 

 

W starym pasacie wymieniałem płyn chłodniczy i czujnik temperatury .... zima ciemno na dworze .... zrobiłem wszystko ok teraz tylko płyn. Leje leje leje wlałem cała banka i co patrze i nic pusto dalej. Myślę sobie coś jest nie halo chcę obejść auto i czuję pod nogami miękki piasek jak by mokry. Co się okazało nie założyłem węza którym spuszczałem płyn .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś robiłem sprzęgło w MZ pogrzebałem, poskładałem i wybrałem się na przejażdżkę, postanowiłem pojechać nad Zegrze dojechałem posiedziałem wracam odjechałem ok 2km próbuje zmienić bieg a tu kupa stopa trafia w pustkę patrze nie ma dźwigni sprzęgła zjechałem na pobocze chwila paniki zapięty 4 bieg zawracam w poszukiwaniu przejechałem ok 400m patrzę leży dźwignia samochody po niej jeżdżą wbiegłem na ulice załapałem zamontowałem i wracam patrząc z przestrachem czy nie odpada po drodze znalazłem warsztat pożyczyłem 10 czy 12 i dokręciłem solidnie stracha miałem wtedy solidnego bo już widziałem jak jak sprzęgło w d.. dostaje gdy wracam na 4 przez całą warszawę :/ na szczęście się udało. Tak na marginesie to mocna była ta dźwignia kilka samochodów po niej przejechało a ona nawet się nie pogięła ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ufff

 

Ja dzisiaj malo sie nie zes**lem ze strachu. Robilem zawory i wypadl mi szczelinomierz idealnie meidzy kola zebate i wpadl do srodka ! Kurde jak to wyciagnac ! idealnie na szczescie wbil sie miedzy lancuch a cos na dole i wystawal . Magnesik na teleskopie i drucik. Operacja jak na otwartym sercu, a cisnienei takie ze nie moglem utrzymac prostoi tego magnesu ! Udalo sie na szczescie nie chce wiedziec jakbym mial go wyciagnac jakby wpadl i sie nie wbil !

 

 

BTW: Zawory ssace 3 cylindra ustawione na 0.3 i 0.25 !Wydechowe na 0,1 i 0,15 . Ciekawe czemu mi nie rowno chodzil hmmm ;/ boze polscy mechanicy :/

Edytowane przez cyb3rm4n
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.