Skocz do zawartości

Drakkar Dla Wikinga - Wrażenia Z Jazdy


Wiking
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Bracia (i siostry)!

 

Ponieważ całe życie jeździłem tylko 1 sprzętem poczułem wolę bożą by go zmienić :lol:

Naczytałem się i "wybór padł" "w końcu" na B1250...

Między innymi po dogłębnych studiach tematu "Olejak czy Wodniak". Stwierdziłem, że trzeba iść z postępem:

ABS - bo bezpieczniej

S - bo szybciej będzie w dłuższej trasie

Wtrysk - bo nie trzeba się będzie pieprzyć z gaźnikami

Pomysł na "lytra" - bezzasadny ale nieunikniony .... oczywiście był argument-racjonalizacja, że ma niżej maks. moment obrotowy a ja nie lubię kręcić wysoko silnika (tyle lat tylko samochody i do tego od 8 - diesel).

 

Pomijam wątek handlowy/oferty z allegro które się same weryfikowały propozycją, że finał transakcji ma się odbyć po badaniu w ASO Suzuki... i story z moim sąsiadem...

To już było gdzie indziej.

 

Teraz opowiem - ku uciesze (a może i jakiemuś pożytkowi ogólnemu) - co mi się wczoraj przytrafiło.

Miałem okazję oblatać 7 sprzętów w 1 dzień... i do tego na lotnisku :vroom:

Muszę od razu zastrzec, że wszystkie wypowiedzi są wyrazem subiektywnych ODCZUĆ autora i Organizator imprezy nie ponosi za nie odpowiedzialności ...

A ponieważ całe życie jeździłem tylko moją Inazumą (nie licząc 3 minut na B600 i 5 minut na B1250 z wyprutą Yoshimurą - osobna historia) proszę tego nie traktować jako wiarygodne źródło informacji. Tym bardziej , że niewiele pamiętam... zalałem się kompletnie adrenaliną... Co ma ten plus, że dziś bolą mnie tylko nogi a nie głowa :lol:

 

EMOCJE - zaczynają się już przed startem. Pan instruktor coś tam zagaja na temat bezpiecznej jazdy/pozycji na sprzęcie a ja patrzę na pościerane slidery kolegów i czuję jak mi miękną kolana.

Pierwsza runda - przypada mi GSX-R600:

Pozycja - fatalna. Leżę na baku, ręce w dół, zadzieram głowę do góry bo mój kask ma za małe pole widzenia.... I zastanawiam się "po co oni tak się na tym męczą". Aż do momentu gdy odpalam silnik... Od razu mi się bardziej podoba. Porykuje dziarsko i mówi do mnie - kręć mnie ja to lubię! Jazda - jak po szynach. No po prostu SZOK! Poczucie totalnej kontroli przy manewrach i zakrętach. Hamulce - staje w miejscu, o czym się boleśnie przekonuję gdy klejnoty rodowe odciskają się na baku. Oczywiście "słynne nadgarstki"... już po 2-3 kółkach "przypomina mi się" w którym mam starą kontuzję. Ale jakie to ma znaczenie? Żadnego - teraz rozumiem tych idiotów którzy jadą długą prostą robiąc: :vroom: iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!

Druga runda: GSX-R750:

Teraz już nic mi nie przeszkadza. Jakby mi dali helikopter albo prom kosmiczny - też bym powiedział, że sobie poradzę. Ostatnia nie utopiona jeszcze w adrenalinie komórka mózgu próbuje pilnować obrotomierza/wyświetlacza biegów. Silnik ryczy jeszcze bardziej basowo. Reszta tak samo ZAJEBISTA. Nie kombinuję już z torem jazdy i innymi "pierdołami" - tak jak w książkach - odkrywam, że motocykl steruje się wzrokiem... Patrzysz gdzie chcesz jechać i on tam spokojnie, bez wysiłku jedzie. Nawet "nie ma potrzeby" przerzucać tyłka przed winklem - On poradzi sobie sam ze wszystkim. 100% zaufania i wszechmocy. I jak tu mu nie dać się ponieść...

 

Po tej "rozgrzewce" cała reszta maszyn stała już na przegranej pozycji...

GSR750 - miał pecha bo był pierwszy po GSX-Rach. Nic nie pamiętam...Jedyne co miałem w głowie, że to moto do miasta. I że jak na małą pojemność to pomrukuje bardzo bojowo.

YAMAHA VZ8 - składa się jak scyzoryk, jak ktoś lubi slalom to pewnie zaleta - we mnie wzbudziła czujność i nieufność. I do tego tragikomiczny tłumik wyglądający jak w skuterze...

TRIUMPH Street triple - oryginalny wygląd (jeszcze przed oszpeceniem - z okrągłymi lampami) no i ta muzyka dla uszu, podwójny wydech - pieśń tygrysa. A jak to zachęca do odwijania... Tak się zasłuchałem, że nie wiem jak jeździ. Musi strasznie dużo palić, bo jak bym miał taką maszynę, to bym nie gasił silnika na żadnym postoju.

BMW F800R - wreszcie coś wyrazistego. Wibrator. I na tym można skończyć. Podobno są tacy co to lubią. Czułem się jakbym trzymał w rekach nie kierownicę ale rozklekotaną piłę łańcuchową. Jedyny motocykl z którego zsiadłem z przyjemnością, że to już koniec.

 

Na deser zostawiłem sobie opisanie JAJKA - GSXF1250.

Tym razem 100% koncentracji bo to brat bliźniak Dużego Bandziora 1250S na którego "się prawie zdecydowałem".

Wizualnie znam go na pamięć - OK.

Przekręcam kluczyk i ... cisza. Znaczy chodzi tylko go "w ogóle" nie słychać. No i ta szyba, zamkniecie w kokpicie... Podobno można się przyzwyczaić... Jadę i na prostych fajnie, bo jest co odkręcać ... ale ostre manewry to nie dla niego. Tak jakby środek ciężkości miał "zdecydowanie za wysoko", boje się składać... żadnych gwałtownych ruchów. No dobra - to w końcu w całym tym towarzystwie jedyny turystyk. Wrażenia mam jakbym płynął wencką gondolą ... za spokojnie, za cicho ... komfortowo i owszem - ale nuuudno.

 

W tym zestawieniu GSXF to kompletnie inna bajka. I im dłużej nim jeździłem tym bardziej się zastanawiałem czy aby na pewno chcę zamienić mój motocykl na taką gondolę... ewentualnie szybowiec :D

 

Zacznijmy od szyby - pewnie praktyczna, pewnie człowiek się mniej męczy...ale ja poczułem się zamknięty, a przynajmniej ograniczony w tej frajdzie, że jazda motocyklem ma więcej wspólnego z lataniem - niż z jeżdżeniem.

Wtrysk vs. olejak. Przekonałem się, że to co koledzy pisali o duszy i bezduszności - to coś więcej niż nawiedzona poezja śpiewana.

Owszem - zapalanie i zagrzewanie olejaka jest czasochłonne ... ale gra muzyka! A tu...pstryk i już. Uświadomiłem sobie, że moja stara Inazuma dostarcza mi emocji - już od odpalenia. A tu mam do czynienia ... z czynnością i emocjami analogicznymi do uruchamiania sokowirówki albo tostera. Taki pstryczek elektryczek i nic się nie dzieje... Sprzęt "RTV-AGD". Schludny, praktyczny niekłopotliwy i ... bezduszny.

Dopiero w drodze powrotnej poczułem, że w Inazumie - czuję ciałem pracę silnika... i że mi się to podoba. I że jest to coś niezależnego od cichego/ryczącego wydechu.

Zaprawdę - powiadam wam zrozumiałem/dotarło do mnie co znaczy KULTOWY OLEJAK :serce_duze:

Przypomniało mi się takie zdanko z jakiegoś forum "silnik Hondy pracuje jak wiertarka, Suzuki - jakby ktoś gwoździ wrzucił do wiadra".

A ja chyba nie chcę, żeby silnik w moim motocyklu pracował jak wiertarka.

I już nie wiem, czy chcę się chować za owiewki... w samochodzie mam je ze wszystkich stron.

Z tego wszystkiego kompletnie zapomniałem o ABSie...

 

Wracałem rozkoszując się lataniem - wiatrem we włosach, tym że "te wszystkie 600-ki" to może i bardziej zapier... ale czuje się na nich jak na nerwowym motorowerze.... takie ADHD a ja lubię poczucie wolności i ...stabilności B). Zawieszenie - mam i komfortowe i sportowe - o niebo lepiej czuję drogę co mi się bardziej podoba niż pływanie gondolą/wyznaczanie mocno "przybliżonej" trajektorii lotu szybowca zamiast prostego składania się w winklach ......

[jedna uwaga techniczna być może korygująca: podobno GSXF miał niedopompowaną oponę i dlatego tak kiepsko się prowadził, co usłyszałem już po jazdach...]

 

Nie wiem co będzie dalej...:chytry:

Na placu boju pozostał jeszcze B1200...

:heej:

  • Upvote 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uff, hardkor ;)

Ale do czasu nowego co :pytajnik: Inazuma poszła do sąsiada czy nie :pytajnik:

Nie jeździłeś jeszcze GS'em BMW a to ma boksera. Jak weźmiesz tego co ma Krzysiek, to też będziesz miał moto z nieogoloną brodą B)

Taki brudny maczo, trochę w błocie, ale gotowy na wszystko. Nie to co ci sportowcy w lalusiowatych gajerach. Nie takich znajomych szukasz, nie z nimi się ustawiasz na męską rozrywkę.

 

Dobrze mówię :pytajnik:

 

PS.

Jedziesz do częstochowy?

 

:D

Edytowane przez Kruk11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No co ty :blink: czułem się jak dzieciak w Disneylandzie :jump:

Podsumowując - jedyna maszyna, która naprawdę zrobiła na mnie wrażenie to GSX-R absolutnie genialny MOTHERFUCKER.

A jak wypuszczą wersję Gran Turismo - z podniesioną kierą i kuframi to wezmę kredyt pod hipotekę i go kupię.:takaemotka:

 

Co do GSa to kompletnie nie w moim guście...

choć oczywiście jestem ciekaw co potrafi bokser!

Moto ma być ...ładne bo sam mam niedogoloną brodę. A fascynację taplania w błocie przechodziłem jakiś czas temu w swoim Terrano i mi wystarczy.

Sąsiad się nie odzywa do mnie ja (tym bardziej) nie odzywam się do sąsiada... zanosi się na wojnę 30-to letnią.

A ja jestem w punkcie wyjścia - Inazuma najpiękniejsza na świecie jest.

A jak się rozstrzygnie dylemat między Sercem a Rozumem - się okaże. Na razie wziąłem na wstrzymanie. Tak jak napisałem ze zdziwieniem odkryłem, że mam naprawdę fantastyczne moto: UJM B) i zaczynam się dopiero dowiadywać - co mnie tak naprawdę kręci w tych motórach

Edytowane przez Wiking
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No z tym pływaniem po zakrętach to coś jednak jest. Mój bandit też tak pływał, póki nie zmieniłem mu oleju na 15w. Przyzwyczajony z utwardzonego na maxa moto do wypadających plomb wsiadłem na bandziora i banan na gębie był taaaki wielki, bo płynie i nie rzuca i w ogóle cacy, póki nie zaczęły się zakręty a co gorsza - nierówne zakrety! O zgrozo! Takiego rozrzutu trajektorii nie miałem od czasu jazdy na chopperze kumpla bez oleju w jednej ladze :) Tyle, że prędkości większe.

W b12 jest regulacja jakaś przynajmniej, więc nie powinien tak pływać, a zawsze możesz zalać gęstszy olej i będzie git. Ewentualnie dopompujesz motór ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, boksery spod znaku BMW - to zupełnie inna bajka. GS to motocykl typu "kochaj albo rzuć". Nie ma sportowego klangu, nie wchodzi na obroty, jak czterocylindrowa rzędówka, nie pyrka z tłumika jak V-ka, nie podobne to do singla. Kultura pracy przypomina rekultywator rolniczy, szarpie, drży, wibruje i "furczy" - w ogóle mi się ten klang nie podobał. Przy rozruchu coś grzechocze i kręci jak w starym polonezie. Wszystko się zmienia od momentu, kiedy się na tym ustrojstwie przejedziesz. Tradycja BMW. Osiągi schodzą na dalszy plan - 80KM to żadna rewelacja w ciężkiej maszynie, ale moment obrotowy i rozwijanie mocy to już inna bajka.

 

Zakochałem się po raz drugi - najpierw Bandzior - i tylko olejak, potem bokser BMW: - oba hałaśliwe, niegrzeszące kulturą pracy, klekoczące, wibrujące - ale mają w sobie to "coś". Bandzior i Rumcajs (czyli Pokraka)

 

Olejak, a wodniak - to jak zegarek z mechanicznym naciągiem wobec zegarka elektronicznego. Pierwszy się śpieszy/spóźnia, ale tyka-tyka i żyje własnym życiem; drugi jest dokładny, ale czy tylko o pomiar czasu chodzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiking, jak lubisz silnik ze ściga w cywilizowanej budzie to zobacz kilo-fazera.

Silnik z R1, reszta teoretycznie nakedowo-turystyczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie tylko silnik, zawieszenia i hamulce tez.

Jak mysle o nowym motocyklu to tez duzy Fazer mi najbardziej pasuje, tyle ze nie ma tego mechanicznego "zycia" ktore daje chlodzony powietrzem silnik mego starego Suzuki.

Do tego chrapliwy, kaszlacy bas z tlumikow przechodzacy w gniewny ryk na wyzszych obrotach.

Tego chlodzony ciecza silnik Fz1 po prostu nie wydaje z siebie bo nie moze.

Osiagi i tak przekraczaja dopuszczalne szybkosci w Kanadzie podwojnie ( i to juz na srednich obrotach ), kola zawieszenia i hamulce z GSXR daja wrazenie ze motocykl sam jedzie czytajac moje mysli ( to z kolei lekko zaklocone waga i wymiarami sprzeta :)) - ogolnie nie ma zadnego powodu zeby kupowac cos nowszego, czy innego.

 

BSA kupilem tylko dlatego zeby miec w czym grzebac, usprawniac i jezdzic na krotkich dystansach w miescie i poza, tak do 200 km.

No i czynnik nostalgii - wyprodukowana zostala w 70 r, kiedy ja odbywajac sluzbe zasadnicza marzylem o zakupie motocykla i taka BSA, czy Triumph byl absolutnym szczytem tych marzen w PRL :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazdroszczę takiej możliwości porównania wielu modeli

przed decyzją zmiany :rolleyes:

 

Ja sam zawsze myślałem o zakupie czegoś w tym guście

Pierwszy model GSX 1400 Inazuma.

Niestety prawie nieosiągalny poza tym to super kultowy

ale nacked.

 

Więc padło na GSF 1200 Bandit !

i ...

jestem zachwycony. Potwierdzam wszelkie opisy powyżej.

 

:vroom:

post-626-0-22188500-1302982154_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GSX 1400 Inazuma? Zawsze wydawało mi się, ąe albo Inazuma 1200 (czyli B12 w ciut innej wersji), albo GSX 1400 - inny silnik, na wtrysku, itp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.suzukicycles.org/GSX-series/

 

może nie dostanę bana za mały OT

ale sam jestem ciekaw jak to jest z tą "Błyskawicą"

w ogonku powyzej sa specyfikacje motocykli Suzuki z serii GSX...

może ktoś coś z tego wywnioskuje i oświeci

jak to jest z tym GSXem 1400 Inazuma....

:mario:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co mi wiadomo GSX1400 to po prostu GSX1400

a INAZUMA to GSX750 i GSX1200

http://ekstramotor.pl/zasoby/motocykle/opisy/suzuki_gsx_750_inazuma_-_spozniony_klasyk

 

co do przesiadki - aktualnie najbardziej podoba mi się perspektywa zamiany Inazumy na INAZUMĘ! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem...:(

dlatego już dziś rozstawiam sidła :chytry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i w tym wszystkim wczoraj, zapomniałeś jeszcze dosiąść na prawdziwego olejaka - B12 :P

A miałem szansę na rundkę Inazumą. Skleroza tak samo jak u Ciebie, a wszystko przez Songo :) gdyby niewczorajszy kapeć w V-strom 1000 też bym go dosiadł, od dawna mnie kusi :}

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Dziś pojeździłem sobie HAYABUSĄ

 

Nic nie powiem - brakuje słów (oprócz tych Emotikonów: O Q... No ja P... Zaje....)

Jesteśmy sobie przeznaczeni. Dzieli nas od siebie tylko drobne 50 tyś zł polskich :tuptup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haha :D

Będzie kolejna Hayabanga na forum :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja z kolei sobie pojeździłem DL'em 650.

Powiem tak, to jest KOŃ.

Siedzisz wysoko i prosto - na wszystko masz dobry widok. Szyba rozbija wiatr i nie rzuca człowiekiem na wszystkie strony. Lecz nie masz presji na zapierdzielanie, snucie się po mieście w umiarkowanym popołudniowym ruchu to może nie jego żywioł ale też lubi to ten motocykl. Jest mięciutki i wszystkie wertepy polskich dróg docierają do ciebie tylko jako obraz tego po czym przejeżdżasz. Przyjemnie mruczy (chrapie), choć trochę te wibracje przenoszą się na człowieka, to jest cichszy niż bandit (pomijając dźwięk wydechu), po prostu mniej słychać trybiki w silniku.

Grzane manetki (o czym jeszcze nie czytałem na tym forum) poza podstawową funkcją mają tą właściwość, że są grubsze od standartowych a dzięki temu dłoń sie mniej męczy. Przy dzisiejszej pogodzie handbary (osłona dłoni) może nie jest potrzebne, ale w deszczu na pewno się sprawdzą. Motocykl bardziej skrętny od bandzia, tzn. i łatwiej skręca i bardziej, a szersza kierownica ułatwia manewrowanie przy małych prędkościach. Sprzęgło na linkę bardziej miękko chodzi od hydraulicznego i chyba jest łatwiej dozowalne (no chyba że to specyfika moich krótkich klamek). Zegary ładne choć mniej czytelne niż w wodniaczku, ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia.

Wielokrotnie słyszałem opinie, że V'ki mają strasznie mocne hamowanie silnikiem, że nie trzeba używać hamulca i potrafią zablokować koło i trzeba dużo bardziej uważać z odejmowaniem gazu w skręcie. Może to kwestia małej pojemności, a może dużej masy, ale redukcje z międzygazem są po prostu przyjemne, a moto zwalnia tak jak powinno, subiektywnie niewiele bardziej niż bandit. No i druga obiegowa opinia, że V'ka zbiera się z samego dołu - próbowałem z tego motocykla wycisnąć ZŁO - nie udało mi się.

Kumpel wyciąga mnie do Chorwacji, powiedziałem że nie wiem co to za przyjemność przejechać tyle kilosów motocyklu, wygodniej jest samochodem a i zapakować się łatwiej. No cóż wtedy nie jeździłem na V-Stromie. Ten motocykl jest po prostu stworzony do spokojnego podróżowania. Naprawdę fajna spokojna maszyna. Ale chyba nie dla mnie, nie przeciskałem się nim między samochodami, ale ponieważ jest szerszy i wyższy, to nie będzie tak dobry na codzienne miejskie dojazdy do pracy jak bandzior.

  • Upvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia (i siostry)!rozumiałem/dotarło do mnie co znaczy KULTOWY OLEJAK :serce_duze:

 

 

Nie wiem co będzie dalej...:chytry:

Na placu boju pozostał jeszcze B1200...

:heej:

Amen, amen i amen :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stało się...

 

Wystarczyła godzina jazdy w ramach salonowej jazdy próbnej ... straszenie policją nie pomogło...siłą musieli wyciągać mnie z siodła.

Kilka bezsennych nocy :wacko: ... serce mówiło, że jesteśmy sobie przeznaczeni, rozum próbował przemawiać do rozumu....

Decyzja 1 - TAK to Ona! :wub: Rodzinie wyjaśniłem, że jestem narkomanem więc wszelkie próby perswazji i tak na nic się nie zdadzą...

Decyzja 2 - używka (z trudem powstrzymałem się przed wzięciem kredytu hipotecznego na nową/salonową ruchomość tzn. na motór)

Szukanie ofert i "organizowanie kasy"

I dziś - wycieczka do Częstochowy.

 

Jest mój - GSX1300R.

SZOK ...

Bo się okazało, że tym razem ....to jest jednak z całą pewnością ON :zeby3:

Nawet nie trzeba było zaglądać pod ogon...

Przekręcasz kluczyk i słyszysz głęboki gardłowy bas.

Jedziesz i czujesz, że ma jaja kły i pazury.

 

Wrażenia z jazdy?

Jak to powiedzieć i nie narażać się na wykropkowanie (w ilości większej niż inne/pozostawione w całości słowa...) ?

 

Zaprawdę powiadam Wam:

ALLELUJA I DO PRZODU :slonko:

Edytowane przez Wiking
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stało się...

 

Jest mój - GSX1300R.

SZOK ...

Bo się okazało, że tym razem ....to jest jednak z całą pewnością ON :zeby3:

 

Wrażenia z jazdy?

Jak to powiedzieć i nie narażać się na wykropkowanie (w ilości większej niż inne/pozostawione w całości słowa...) ?

 

Zaprawdę powiadam Wam:

ALLELUJA I DO PRZODU :slonko:

 

Ehh no co ja mogę napisać oprócz oczywistego: ZAZDROSZCZĘ :D To moje marzenie odkąd mam bandziora. Na Bandita czekałem dłuuuugo ale na GSX1300R to ja tak długo nie będę czekał bo mi życia nie starczy :D

 

A co do:

 

Decyzja 1 - TAK to Ona! :wub:

(...)

Bo się okazało, że tym razem ....to jest jednak z całą pewnością ON :zeby3:

no comments hehe :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie jest pełne niespodzianek...

Tak jechałem na Nim :szok: i kombinowałem ... jak ja sobie z tym fantem poradzę .... :driving_moto:

Jeśli czegoś nie można zmienić - trzeba się z tym pogodzić.

Po prostu go kocham.

:zeby3:

Edytowane przez Wiking
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli czegoś nie można zmienić - trzeba się z tym pogodzić.

Po prostu go kocham.

:zeby3:

No i o to chodzi :D

 

Przyczepności!

 

pe.es. ale usiąść to się dasz na maszynie? :D Bo co jak co ale żeby prowadzić to jeszcze mi sporo brakuje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stało się...

....

ALLELUJA I DO PRZODU :slonko:

 

yeabaka z Ciebie Wiking :)

 

gratuluje!! i pochwal sie cos wiecej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co to forum hajek cy jaki c**j ? ;)

gratki Wikingos :vroom:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.