Skocz do zawartości

Kurczaka Podroz Do Belgii


Gość kurczak
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Na poczatku przepraszam za brak polskich znakow, niestety nie moge w kompie zmienic jezyka bo w pracy uzywam ang. /przerwa na lunch wiec skrobne pare zdan/.

 

No i stalo sie. Po pobycie w Polsce na Wielkanoc przyszla pora na powrot do Belgii. Jako ze na wyjazd do PL zdecydowalem sie pare dni przed Wielkanoca, kupilem bilet na autobus Bruksela – Tczew (6 razy tanszy niz na samolot) w jedna strone z zamiarem powrotu na dwoch kolkach. O powrocie do Polski moglbym nowy temat zalozyc ale powiem tylko, ze przed swietami jakimikolwiek powrot autokarem do PL to porazka na calej lini. Korki, zaduch, klima raz dziala raz nie, no i ekipa w autobusie – nigdy nie wiesz z kim bedziesz podrozowal. Autokar w Brux spozniony 2h, wyjazd po 1:00 w nocy, sasiad na siedzeniu obok walil nonstop Tyskie, bekal, pisal smsy z wlaczonymi dzwiekami klawiszy i w polowie drogi zdjal buty – sic! Oczywiscie na prosby wszelakie pozostawal gluchy – zaplacil za bilet wiec jemu wszystko mozna. Kultura przede wszystkim.

Wracajac do tematu. O podrozach jako takich na 2oo nie wiem nic z praktyki /rok temu Tczew – Czestochowa – Tczew to najdluzsza trasa w moim dorobku ale to byl spontan a nie planowany wyjazd/. Przewaznie to trasy do 300 km dziennie sie robilo. Dzieki forum i Waszym relacjom, radom postanowilem sie przygotowac do podrozy. Jako ze moto stalo w garazu od listopada, wymiana oleju i filtra, przeglad i probna jazda – zapalil od pierwszego dotyku. Asistance na weekend wykupione, przeglad techniczny przedluzony jako ze konczyl sie w czerwcu a mam zamiar do wrzesnia tu siedziec. Z tym tez bylo wesolo. Pierwsza stacja kontroli – jako ze moto z UK to lampa panu nie pasowala bo swiatla oslepiaja jadacych z przeciwka. Daloby sie to inaczej zalatwic niz wymiana lampy ale koles na flache nie dostal, zbyt pewny siebie byl typek. Podjechalem do drugiego punktu i tam po sprawdzeniu nr VIN pieczatka wyladowala w dowodzie.

Wszystko przygotowane, sakwy tekstylne zakupione, tankbag oraz rzeczy niezbedne do podrozy wiec idziemy w piatek spac z Bandziorem nie wiedzac czego sie spodziewac z rana. Sobotni poranek, prysznic, sniadanie, kawa, mocowanie sakw i smigamy. Pogoda piekna, slonce, maly ruch na drodze, tylko korzystac i jechac. Z Tczewa wyjechalem ok. 8 rano.

 

Planowany przebieg trasy:

Tczew – Chojnice – Walcz – Szczecin – Berlin – Magdeburg – Hannover – Dortmund – Venlo – Maastricht – Leuven. Lacznie ok 1250 km autostradami (pomijajac Polske).

 

Trasa na Chojnice nie powala urokami, betonowa Berlinka w miare dobrym stanie ale laczenia plyt moga doprowadzic do szalu. Stado Ruskich wyprzedzajacych na trzeciego to normalka na tej trasie wiec radze uwazac na sasiadow ze wschodu. Plan byl taki by po dojechaniu za Berlin zatrzymac sie na nocleg gdzies przy drodze jednak tak fajnie sie jechalo, ze w Szczecinie bylem przed 13, w Berlinie ok. 15. Predkosc nie jest dla mnie wazna, bardziej frajda z jazdy dlatego tez czas przejazdu nie powala na nogi. Stawac na nocleg o 15ej troszke nie bardzo mi sie widzialo ponadto bylo jasno jeszce, cieplo, droga bardzo dobra wiec jechalem dalej. Kierunek Poczdam, Magdeburg i tutaj dygresja odnosnie kasku Lazer Vertigo– ze sluchanie muzyki nici bo kask jednak jest bardzo glosny. Wygodny, niezbyt ciezki ale jednak glosny jak dla mnie. Takze po autostradach smigalem/wloklem sie jakies 120-130 km/h. Jak dla mnie w sam raz, bylem panem prawego pasa :D Autostrady jak autostrady – dluuugie i nudne, dobrze ze nie wszedzie sa ekrany wiec mozna sie bylo rozgladac po okolicy. Pod Hannoverem dluzszy postoj, rozprostowanie kosci, cieply posilek, kawa i takie tam. Zblizala sie 18sta wiec wypadaloby sie zaczac rozgladac za jakimis krzakami do spania. Nie czulem zmeczenia wiec stwierdzilem, ze jade dalej, pod Dortmundem cos znajde.

 

No i sie zaczelo :) Mape Europy mialem w jakiejs smiesznej skali, trasa byla widoczna jednak kartke ze spisanymi zjazdami zostawilem w domu dlatego opieralem sie na znakach. No i za Dortmundem zle skrecilem, pokapowalem sie po dobrych 30 km ze to nie ta droga (wczesniej dzwonilem do brata i powiedzial mi, ze teraz tylko Dortmund, Kolonia, Liege no a dalej to juz wiem jak trafic). Plan byl by jechac przez Venlo w Holandii, Maastricht i odbic na Bruksele. Nie wiem czemu bratu pojawila sie Kolonia skoro to dluzsza trasa ale nie wnikam. Efekt byl taki, ze po 200 km jazdy roznymi drogami, zaczelo sie sciemniac i trzeba bylo podszewke ocieplana zalozyc.

 

Caly czas czulem sie swietnie, postoje po 20-30 minut na parkingach zrobily swoje. Na jednym z parkingow zaczalem zakladac podpinke do kurtki i spodni i jak nie bylo nikogo dookola, tak nagle jak zdjalem spodnie zajechaly 2 autokary i z 5 samochodow. Dobrze, ze mialem bielizne termoaktywna wiec nie swiecilem golizna :-) Cale szczescie, ze sie ludki zjawili na postoju bo wyrzucajac do smietnika chusteczke przypadkiem wyleciala mi zawartosc drugiej dloni – kluczyki i telefon! Smietnik gleboki na 1,2 m., przymocowany do podloza, ja w pelnym stroju wiec ruchy ograniczone a kluczyki i telefon na samym dnie. Wspolnymi silami z jakims Holendrem udalo sie je wydobyc :-)

 

Jaka byla moja radosc jak zobaczylem znak z napisem Venlo 40 km.! Zblizala sie 22. Ciemno, samochody smigaly z predkosciami dzwieku po lewym pasie, no i kurczak okupujacy prawy pas, czasami srodkowy na zaladowanym Bandziorze jakby do Australii jechal. Trasa z Venlo do Maastricht bajka. Holendrzy wiedza jak klasc rowny asfalt. W Maastricht nie widzialem zjazdu na Bruksele wiec jechalem dalej i dotarlem do Liege. Tutaj pozdrowienia dla Sowy, chcialem dzwonic ale pora byla pozna wiec stwierdzilem, ze nie bede przeszkadzal po nocy. Z Liege do Leuven jakies 100 km jest i powinno pojsc jak z platka, jednak remont autostrady sprawil, ze zajelo mi to 2h. Zeby bylo ciekawie, na 40 km przed Leuven poczulem zmeczenie. Tak jak przez cala trase czulem sie super, w ogole nie odczuwalem zmeczenia trasa, tak nagle dopadlo mnie ze wszystkich stron. Oczy zaczely sie przymykac, palce odmawialy poslugi i pojawily sie krotkie skurcze w nogach. A zostalo tak niewiele do przejechania! Z roznych relacji wiem, ze koncowka trasy potrafi dac sie we znaki tym bardziej po dlugiej podrozy, wiec stanalem na zjezdzie jakies 20 km przed celem podrozy na dobre 20 minut. Rozprostowac kosci, dojsc do siebie i pokonac na spokojnie ostatnie pare km to byl cel nr 1. Jak tylko ruszylem, podczepila sie policja pode mnie i jechali za mna az do Leuven z tego powodu, ze nie mialem juz sil i wloklem sie z predkoscia 70 km/h. Na krzyzowce w Leuven staneli obok i zapytali sie co tak wolno. Jak powiedzialem, ze jade z Polski i juz jakies 1500 km zrobilem to sie chlopaki zdziwli. Mialem eskorte az prawie pod dom :) Na parkingu pod domem myslalem, ze padne ze szczescia. Szybkie zdjecie, rozpakowanie gratow i do pokoju. Smak zimnego piwka, siedzac na tarasie (schody przeciwpozarowe:) i podziwiajac Bandziora stojacego pod oknem – bezcenne.

 

Ogolnie musze powiedziec, ze moto spisalo sie bardzo dobrze. Cala droge prowadzil sie jak po sznurku, zero problemow. Fakt, ze udalo mi sie pokonac taka trase w parenascie godzin wg mnie dowodzi, ze mozna sie wybrac w dluzsza trase bez wiekszych skutkow ubocznych w postaci bolu plecow czy nadgarstkow. Dluzsze postoje na kawe i WC zrobily tez swoje. Warto bylo. Nigdy bym nie przypuszczal, ze uda mi sie taka odleglosc pokonac. Z racji bagazu, ktory troszke wazyl, spalanie wyszlo w granicach 5,5-6 l. na 100 km.

O dziwo, na calej trasie minelo mnie/wyprzedzilo lacznie z 10 maszyn wiec plan podczepienia sie pod jakas grupke sie nie udal. Nastepny tak dlugi wyjazd to juz tylko w min. 2 moto. Co jak co ale czasami nuda doskwiera a jak sie czlowiek nudzi to nie trudno o blad lub zrobienie czegos glupiego a to nie o to chodzi przeciez :)

 

Troszke dlugi ten opis wyszedl. Tym, ktorzy dotarli do konca gratuluje!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny opis, ja nie wiem czy bym 1500km walną na raz :) co innego bandzior :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O widzę że jesteś z Leuven byłem tam na wymianie z szkoły u Polskiej rodziny miasto bardzo ładne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ładna traska.

I dobrze, że pogoda Ci dopisała :)

Osobiście wolę wypady właśnie "solo", ewentualnie na dwa moto max.

Trzeba też przyznać, że taka traska w jeden dzień - jak na 600 - to całkiem odważnie :good:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojna jazda do tego odpoczynki i nie jest tak strasznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogratulowac ;) Przystępnie napisane, doczytałam z chęcią do końca. Wprawdzie brakowało mi elementów humorystycznych w postaci skonfiskowania piwa Panu z autobusu na poczet własny , wyrzucenia jego butów na najblizszym postoju ...Co do kasku , slyszałam ,że jego zaletą jest waga , natomiast jako negatywne przesłanki- głównie hałas i podwiewy ;)

 

Konkluzja jest jedna! Dobrze ,że dojechałeś z masą pozytywnych wrażeń. Zapamiętaj na ktorych stacjach była dobra kawa i czyste toalety .

Ave \m/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.