Skocz do zawartości

Norwegia 2011


artur
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień 1.

Wszystko zaczęło się w czwartek. Plan był taki by wystartować o 7 z Gliwic. Ci jednak, co mnie znają wiedzą , że zdarzają mi się lekkie obsuwy ; ) Po podkręceniu amora tylnigo jeszcze z rana, nasmarowaniu łańcucha i dopompowaniu opon zacząłem się brać za pakowanie bagażu na motocykl. Tankbag, sakwy, kufer, śpiwór i namiot - wszystko to samo co w zeszłym roku. Różnica polegała na tym, że tym razem jechałem z dziewczyną i jej małym plecakiem. Po zapakowaniu plecaka na kufer, namiotu na jedną sakwę , a śpiwora z kondomami przeciwdeszczowymi na drugą zrobiła się godzina 9. Po zapakowaniu i wejściu na motocykl z pasażerką obliczyłem, że ciężar całkowity motocykla to ok. 400kg - tak doładowany bandzior jeszcze nie był nigdy, jednak da się do tego przyzwyczaić, a ostatecznie o wadze się zapomina ; ) Ale do rzeczy, jazda do granicy dość nudna, podobnie jak w Niemczech - autostrady, autostrady i jeszcze raz autostrady - początkowo prędkość 150 , spalanie 8,5 sprawiło , że trochę zwolniłem i tak jechaliśmy przeważnie 130 by jednak zaoszczędzić trochę na paliwie. Jeszcze w Polsce Magda zaczęła mnie szturchać i krzyknęła . że straciliśmy plecak z kufra - myślę ku*wa niezły początek , tylko ile km temu on spadł : ) po zatrzymaniu motocykla, okazało się , że zwisa na siatce blisko asfaltu przyklejony do tylnej opony. Trochę się poobdzierał, od tego czasu wszystko przypięliśmy od nowa i nie było już więcej przygód z bagażem. Urozmaiceniem na w drodze przez Niemcy miał być sklep LOUISa - nigdy w życiu nie widziałem jeszcze takiego zajebistego hangaru motocyklowego - mają chyba tam wszystko we wszystkich rozmiarach ; ) Zakupiłem buty Daytony, tak jak polecaliście na forum i przyznam , że są zajebiste , kondomów na buty się już pozbyłem ; ) Pani dała mi jeszcze rabat 15% na piękny uśmiech : P i powiedziała , że stare Probikery mogę wyrzucić do kontenera na zewnątrz. Oczywiście musiałem spojrzeć co w śmietniku już leży, no leżało już parę zużytych gadżetów, a między nimi kask : ) w Polsce pewnie by jeszcze posłużył : D . To tyle o Berlinie, autostradach i monotonii ; ) pod wieczór ok.23 dojechaliśmy na północ Danii. Po przejechaniu 1000km nie chciałem się katować , bo nie było po co - nie mieliśmy nigdzie nagranego noclegu i tak wylądowaliśmy pod namiotem w rowie kilkaset metrów od trasy.

 

Dzień 2.

Z rana obudził nas deszcz. Pakowanie namiotu i 300km do promu w Hirtshals. W kolejce do promu poznaliśmy trochę ludzi, między innymi Niemca w kamperze i Norwega, co leciał specjalnie do niemiec samolotem, by stamtąd zgarnąć swojego nowego kupionego w salonie Buell'a i nim na kołach wracał do kraju. Między słowami podał mi cenę jaką musiał wydać na niego z wszystkimi przeróbkami, których nie zapamiętałem nawet. Zaskoczyła mnie jednak cena rejestracji motocykla w Norwegii - ok. 7tyś zł ! Śmieszne było też to , że typek ten oto jechał na niemieckich tymczasowych blachach i podchodzili do niego co chwile Niemcy i zagadywali w ojczystym języku, a gość ni w ząb niemieckiego nie umiał : ) Po jakimś czasie wreszcie zaczęli wpuszczać pojazdy na prom Colorline. Cena ok.80 Euro za dwie osoby (Jest też Fjordline, który wychodzi taniej , ale nie pasował nam czasowo) .Na początek standardowe przypinanie motocykla pasami do pokładu i już po chwili spaliśmy pod fotelami lotniczymi na podłodze przykryci kurtkami. 3 godziny snu bardzo się przydały, bo przed nami było jeszcze jakieś 250km do miejscowości Stavanger. W przeciwieństwie do zeszłego roku, gdzie do Bergen chciałem dostać się jadąc z Kristiansand ma północ przez góry, w tym roku zdecydowałem się wybrać inną trasę - wybrzeżem do Stavanger i z niego już prosto do Bergen zaliczając dwa promy. Ruszyliśmy z Kristiansand drogą E39, która prowadzi bezpośrednio do Stavanger i jest najszybszą opcją, chcieliśmy jednak jechać trochę dłużej, ale bocznymi i ciekawszymi drogami i odbiliśmy z E39 na Flekkefjord i drogę 44 . To był znakomity wybór - piękne widoki , mnóustwo skał i przede wszystkim zakręty, zakręty i jeszcze raz zakręty - droga jakby zbudowana pod motocykle ; ) Późnym wieczorem dojechaliśmy do naszego gospodarza z Couch Surfingu. Przeuroczy hindus , który bez wahania nas zaprosił do siebie, gdy zobaczył, że do systemu logowałem się z Gliwic, w których on ma swoją dziewczynę ; ) Zbieg okoliczności, bo jestem z SOsnowca, a logowałem się akurat z miasta mojej dziewczyny. Som, bo tak miał na imię pokazał nam miasto nocą i oddał swój wielki materac. Postanowiliśmy u niego zostawić część bagażu i następnego dnia wyruszyć na 2dniową wycieczkę po południowej Norwegii.

 

Dzień 3.

Tego dnia w planach mieliśmy Preikenstolen, tak zwany Pulpit rock - półka skalna 25 na 25 metrów z widokiem na fjordy, co z ręki jedzą. Droga jak w Polsce, tylko widoki ciekawsze i asfalt fajniejszy : ) Dla zainteresowanych dojazd ze Stavanger : droga 44 w kierunku Sandness i za tą miejscowością skręt w drogę 13 i jazda aż do miejscowości Lauvvika , gdzie w cenie 68koron w jedną stronę (MC 43kr + pasażer 25kr) odpływa prom do Oanes. po drugiej stronie brzegu są już znaki na Preikenstolen - ciężko jest nie trafić. Parking płatny, ale jakoś to obeszliśmy. Z parkingu teoretycznie do półki się idzie 2h w górę i 2h powrót. Lało niemiłosiernie, a ja głupi oczywiście sztormiaka zapomniałem. Peleryna za 40zł też mnie nie urządzała, więc podszedłem do dwóch azjatek , które właśnie schodziły z góry. Bez wahania z uśmiechem oddały mi swoje workowate peleryny: ) Zawinąłem się we dwie , dziewczyna ubrała sztormiak i zaczęliśmy podbijać Preikenstolen. Bardzo przyjemna, nie wykańczająca trasa, ciekawe widoki. My mieliśmy małego niefarta, bo akurat trafiliśmy w takim terminie, gdzie dzień w dzień lało. Pare dni wcześniej przez długi czas utrzymywało się słońce. Dotarliśmy na półkę , zdążyłem zrobić zdjęcia dziewczynie i pojawiła się chmura i w minutę przykryła dosłownie wszystko. Pech, ale półka zaliczona, buty przemoczone : ) oczywiście stare trekingowe adidasy, nie daytony :D Jeszcze tego samego dnia wyruszyliśmy motocyklem w Stronę Kjeragu. Aby do niego dojechać , trzeba wrócić tą samą drogą i tym samym promem i skręcić w lewo w drogę 508 by ostatecznie znaleźć się na 45 w kierunku miejscowości Sinnes . PO kilkudzieśieciu km dopadło nas zmęczenie i zimno , więc postanowiliśmy znów poszukać rowu na namiot. Trochę nam to zajęło , lecz ostatecznie rozłożyliśmy się niedaleko boiska do gry w piłkę nożną.

 

Dzień 4.

Obudził nas straszny mróz i deszcz. Nawet koc termiczny nie dał rady. Nie mieliśmy niestety żadnego materaca, czy karimaty. Magda jeszcze spała, a ja po wyjściu z namiotu zacząłem konwersować z owcami , które pasły się tuż obok. Miejsówa na spanie była dużo lepsza , niż dwa dni wcześniej. Pogoda jak to w Norwegii jednak nie rozpieszczała. Słońce i jasne niebo , a po chwili czarne chmury i deszcz. Było Leniwie, Magda się wreszcie obudziła i trzeba się było spakować i jechać dalej. Lenistwo nas tak ogarnęło , że zgarnęliśmy się o 12. Jadąc dalej drogą 45 , widoki jak w Nowej Zelandii , choć nigdy nie byłem - tak sobie wyobrażam - góry po lewej i po prawej , droga wiedzie w dolinie , a wszędzie jest zielono i co jakiś czas ukazuje się jakiś wodospad. Widoki jak z bajki. Przejechaliśmy przez Sinnes i trochę dalej skręciliśmy w lewo na Fidjeland i przed nami jeszcze kilkadziesiąt km zostało do celu. Na drodze z Finjeland do Kjeragu odnalazłem swoją drugą trasę motocyklową, Droga prowadzi przez góry, jest masa zakrętów, a widoki jak na Arktyce , którą kojarzę ze zdjęć. Poza drogami zalega jeszcze śnieg, jeziora poprzymarzane, ale asfalt czarny, opony trzymają się idealnie nawet w deszczu , nic tylko cisnąć i składać się w zakrętach. Cudowna droga , trochę jak pętla bieszczadzka, którą udało się zaliczyć w tym sezonie, tylko znów widoki inne i asfalt ciut lepszy : ) Dotarliśmy wreszcie do schroniska , z którego wyrusza się na Kjerag, Droga w dwie strony zajmuje jakoś ok. 7h podobno i jest bardziej wymagająca od tej na Preikenstolen. My niestety odpuściliśmy z racji tego , że lało niezmiernie , ja miałem przemoczone buty i zrobiła się już godzina 16 a na widoki nie można było liczyć żadne. Przy schronisku robiąc zdjęcia spotkaliśmy jednak Niemca na BMW R 1200 GS, których w Norwegii na trasie jest zatrzęsienie . Pokazał nam swoje zdjęcia z Kjerag'u i polecił byśmy zjechali krętą trasą do miejsca , gdzie dopływa prom z turystami. Droga max. 10km , same zakręty , a na końcu jazda w tunelu , gdzie motocykl sam się rozpędza i po pewnym czasie zakręt 180stopni i znów to samo : ) Zjazd na sam dól , a na końcu drogi auta czekające na prom i najpiękniejsza miejscówa w Norwegii jaką widziałem - woda z przodu, góry po lewej i prawej , z tyłu owce i gdzieniegdzie wodospad. Nawet ten pieprzony deszcz nie zepsuł klimatu : ) Potem droga powrotna przez tunel, zakręty . schronisko. "Arktykę" , "Nową Zelandię" i nagle zaczęło się kończyć paliwo , Dojazd do stacji, których w tym rejonie nie ma zbyt wiele. Niedziela - stacja zamknięta, gotówką akurat nie można płacić, ale kartą tak. O nie ! Tylko VISA, mam maestro Fuck ! Na szczęście dogadaliśmy się z dwoma Szwedami na motocyklach , którzy akurat znaleźli się na stacji i zapłacili swoją kartą , a ja dałem im gotówkę do ręki. Trochę pogadaliśmy i jazda przez ekstra rejony do Stavanger do naszego już kumpla hindusa : )

W Stavanger udało się nam zobaczyć największy liniowiec transatlantycki świata : Queen Merry 2 :D

 

Dzień 5.

Pobudka, pakowanie i jazda do Bergen drogą E39, na której trzeba skorzystać z dwóch promów - 128kr + 153kr (cena za motocykl z kierowcą i pasażerem, za którego płaci się ok. 35kr)

Przed wyjazdem jeszcze zwiedzanie OIL Museum w Stavanger (50kr dla studenta) , Muzeum nawet ciekawe, ale bywają lepsze. Drugi raz bym nie szedł, ale raz fajnie było zobaczyć. W samym Stavanger nie ma nic ciekawego jak dla mnie. W drodzę do Bergen poznaliśmy kuriera motocyklowego z Londynu, który akurat jechał do córki. Super gość, jechaliśmy razem przez kilkadziesiąt km. Do Bergen dojechaliśmy ok. 18 . Fajnie znów znaleźć się w mym 2 czy już 3 miejscu na Ziemii .

 

Kurde, znów się rozpisałem :P

 

Porównując do jazdy z zeszłego roku http://polishbanditcrew.pl/topic/3068-norwegia-2010/ , fajniej jest jechać z drugą osobą. Jazda solo jest dla samotników : ) Na trasie w górach temperatura była lekko powyżej zera, w nocy gdy spaliśmy w namiocie spadała do ok. 5 stopni. Jedyne czego brakowało to ogrzewane manetki, albo nakładki dla pasażerki. Poza tym daliśmy radę. Po zeszłym roku zaopatrzyłem się w trochę lepszy strój, niż skórzany kombinezon i grzane manentki , które wiele dają. Wydaje mi się , że teraz na bandziorze na koniec świata można jechać, a może przynajmniej na Elefant Treffen :D na razie zostaje w Bergen. Drogi powrotnej jeszcze nie zaplanowałem, ale jeśli czas pozwoli i niedokończona magisterka to i może Lofoty, Nordkapp i powrót przez Finlandię , Łotwę, Estonię i Litwę, jako że nie lubię się powtarzać ; ) No może ten Kjerag i Preikenstolen w lepszą pogodę zaliczę :D

 

Oto trasa: http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s_d&saddr=gliwice&daddr=58.31483,6.35171+to:58.48613,5.8919+to:Stavanger,+Norwegia+to:58.81145,6.39085+to:58.89482,6.02926+to:Preikestolvegen%2FFv529+to:58.83114,6.18425+to:Fv500+to:58.87233,6.58293+to:Rv45+to:Bergen,+Norwegia&hl=pl&geocode=Fdxu_wIdFOccASlfsWZsYDARRzER6ssGn6i8mw%3BFU7QeQMdXutgACm9naJrreQ5RjH__oErrkbBTw%3BFXJtfAMdPOdZAClHw48bQBo6RjFYmFMLQtRB3w%3BFXjPgwMd83pXACmV9yndSTU6RjFZkgq4Iet6rQ%3BFTpkgQMdQoRhAClXjneKU4Q5RjHBJKItKgVV_w%3BFeSpggMdzP9bACntQAoUNSw6RjG-rE8IYFvPXg%3BFQothAMdAq9dAA%3BFSSxgQMdOl1eACn576MLxik6RjFbO4FzxqRurA%3BFXIZhQMdVmxlAA%3BFQpSggMdknJkACmJUk5TQZw5RjGs4qmuI3iojQ%3BFa-8gAMdwdVZAA%3BFV9_mQMdRjVRACl3fXZmSQ05RjEICt60PqBCng&mra=ls&via=1,2,4,5,7,9&sll=58.81943,5.972443&sspn=0.211879,0.883026&ie=UTF8&ll=59.265881,5.361328&spn=3.34718,14.128418&z=6

 

Zdjęcia dołączę, jak tylko je ogarnę , bo się okazało , że aparat mam kumpla i zapisują się w RAWach.

 

Zapomniałem jeszcze napisać o heroicznym wyczynie mojej dziewczyny, gdy ja latałem po śniegu w poszukiwaniu dobrego kadru. Zostawiłem motocykl na drodze na bocznej stopce , po chwili zerwał się mocniejszy wiatr i chciał przewrócić bandziora . Na miejscu jednak na szczęście moje i bandziora znalazła się moja super Magda , która zziębnięta akurat ogrzewała sobie dłonie na grzanych manetkach i resztką sił utrzymała , a w sumie podparła już skosem leżącego bandziora ! Dzięki Ci za to. Warto jednak czasem brać babę na wyjazdy !

Edytowane przez artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, znów się rozpisałem :P

 

Możesz pisać więcej bo fajnie sie czyta ;) Taka trasa na motorze to spełnienie marzeń - zazdroszczę Wam, gratuluje dotarcia do celu i życzę szczęśliwego powrotu do domu.Z chęcią zobaczyłbym zdjęcia ;)

LwG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak byś wracał przez Finlandię to zapraszam do mnie miejscowość Turku po drodze do Helsinek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super opis! Zdjęć nie widziałem ale z opisu mogę sobie wyobrazić te widoki :)

Dzięki za opis tras, mam nadzieję, że skorzystam w przyszłym roku z opisu i też się tam zjawię.

 

Przyczepności!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem Polakiem. Więc zazdroszcze. I nie proszę, nie każ długo czekać na zdjęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też czekam na fotki i dalsze relacje... Norwegia piękna... Bylem w zeszłym roku na Nordkapp-ie i jak tylko bedzie to możliwe to wracam znowu. Pozdrawiam i życzę wam udanej podróży

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Arturo - pytanko mam do Ciebie "techniczne".

 

da rade z PL (wroclaw/katowice) doleciec do Hirtshals na raz (~1200km)? ale tak, zeby wyrobic sie na prom do Kristiansand o 20:45? bardziej o przelotowe chodzi, czy większość trasy z mozliwosciami pocisniecia ~200?

 

jak moze wygladac sprawa w Kristiansand ze znalezieniem noclegu po polnocy?

 

 

pozdro

 

Daniel

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daniel. Dokulasz sie do ringu berlinskiego i w sumie do samej danii mozesz cisnac. Przez Danie masz 120 do samego hirsthals. Tylko jaki sens jest cisnac 200 jak czesciej bedziesz musial tankowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daniel. Dokulasz sie do ringu berlinskiego i w sumie do samej danii mozesz cisnac. Przez Danie masz 120 do samego hirsthals. Tylko jaki sens jest cisnac 200 jak czesciej bedziesz musial tankowac.

 

obladowane duze B12,5 (w moim przypadku pod 500kg) pali praktycznie tyle samo przy 140 co przy 200.. - czyli wchuj :) mam zasieg ~180-200 km

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daniel dojechać da rade , zależy jaki twardziel z Ciebie ; ) Ja w zeszłym roku startowałem z Gliwic i dojechałem do Aalborg, które jest przed Hirshals jakieś 70km. Trasę 1270km zrobiłem w jakieś 14,5h, tyle że stawałem tylko na szybkie tankowanie, jechałem z prędkościami 140-150 jak pamiętam, tyle że sam. Także jak wcześnie wyjedziesz , powiedzmy o 4-5 powinieniś dojechać. Co do samego promu , to nigdy go nie rezerwowałem wcześniej , zawsze na ostatnią chwilę wjeżdżałem na pokład. 200 km/h nie ma co cisnąć bo jechać na dłuższą metę raczej tak się nie da no i spalanie wzrośnie dość znacząco :P

 

Co do noclegu w Kristiansand , yhm nigdy nie próbowałem, ale jeśli masz namiot to możesz rozbić się gdziekolwiek, albo ewentualnie skorzystać z Couch Surfing'u !

 

Jarconbubu dzięki za zaproszenie, może skorzystam :D

 

Pilujek , dziewczyna już poleciała do Polski, ja zostaje w Bergen na jakiś czas.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Z racji tego , że zdjęcia były w rawach , miały być trochę przerobione, skadrowane. Niestety czasu za dużo nie było i zdjęcia przerabiane na starym monitorze - wyszło jak wyszło, średnio są też przebrane , chociaż z 600set została się mniej niż połowa i parę też nieostrych się trafi . Miłego jednak oglądania ; ) Może ktoś się nakręci chociaż trochę na Norwegię , choć to tylko jej południowa część , a jeszcze cała północ została do odkrycia : ))

 

https://picasaweb.google.com/101697649866444806616/MotoNorwegia2011

 

Pozdrawienia z Północy , gdzie zachód słońca jest po 23 , a ściemnia się grupo po północy, jeśli w ogóle, gdzie ludzie są dość zamknięci , a leje prawie codziennie ; )

Edytowane przez artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bylem na dlugi weekend tylko autem. Zajebiaszcze widoki, drogi a przede wszystkim ludzie. Jak ktos ma mozliwosc nie ma co sie zastanawiac. Zal normlanie czulem ze pod soba mam 4 kola zamiast 2 :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.