Skocz do zawartości

Chorwacja-Włochy-Austria W 4 Dni


Daniel
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

środa:

 

Pobudka o 5 rano – żaden problem - nie spałem już od 23 :) O ósmej przekroczyliśmy granicę polsko-czeską. W Czechach o mały włos nie zakończylibyśmy wyprawy. Na ślepym winklu, pepik chciał nas wziąć czołowo na rogi. W ostatniej chwili ucieczka na pobocze, kilka k**wów rzuconych w stronę chooja i ruszamy dalej. Bez problemów i dodatkowych atrakcji dotarliśmy do Austrii. I tu następne wk**wienie - niby czteropasmowa autostrada, a wleczemy się niemiłosiernie. Lewy pas o dziwo najwolniejszy, prawy pusty.. i tak w końcu opuszczamy Austrię lecąc 120kmh. Miesiąc temu przelot przez Węgry był po stokroć przyjemniejszy. Przelatujemy przez Słowenię i jesteśmy w Chorwacji. Nocleg w Senji. Znajome miejsce, bo spaliśmy tu już podczas majowej wyprawy. Właściciel uraczył nas świniakiem z grilla a właściwie jego (tego świniaka) głową, paskudztwo - jadłem okolice oka, ale daliśmy radę. Potem przywitalna rakija i śliwowica, 2 browarki i się nayabelam (droga mnie tak zmęczyła) :)

 

_DSC6097_resize.JPG

 

 

 

czwartek:

 

O 7 ruszamy w dalszą drogę. Miejsce docelowe – Pontebba Włochy. Najpierw jednak wjazd na wyspę Krk. Tym razem nie promem tylko imponującym mostem o długości 1430 m.

Na wyspie znajdujemy odludną plażę i wskakujemy do morza. Dwie godzinki pływania i ruszamy dalej. Wieczorem – niestety w deszczu docieramy do Pontebby. Z lenistwa i z wiary w pozytywną zmianę pogody nie założyliśmy przeciwdeszczowców. Kolejna nauczka – nie ignorować nawet małego deszczu Ten zmienia się w ulewę i trzeba potem wylewać wodę z butów. czyli jak zwykle - założysz kondoma - przestanie padać, nie założysz - dop*****li deszczem. Pogoda we Włoszech nie była dla nas tak wyrozumiała jak w Chorwacji. Tam upał, piękne plaże z cieplutkim morzem, tu deszcz, zimno i zachmurzone niebo - na szczęście był to jedyny deszcz podczas całej wyprawy. Wynagradza nam to pyszna pizza i doskonała kawa. Spaliśmy w jedynym hotelu/restauracji w Pontebbie prowadzonym przez starszą panią w bamboszkach (bambosze to nie element ero-bielizny)

 

_DSC6480_resize.JPG

 

DSCF5587_resize.JPG

 

DSCF5593_resize.JPG

 

DSCF5592_resize.JPG

 

 

 

piątek:

 

Pobudka o 7. Obudzeni kawą, mimo pochmurnego nieba wyruszamy w drogę. I dobrze, bo wkrótce pogoda się zmienia i austriacką granicę przekraczamy już w porannym słońcu. Wjechane na pierwszy 2-tysięcznik. Krętą drogą przelatujemy przez austriackie górki i znów jesteśmy we Włoszech. Można tu zwariować, człowiek nie wie gdzie jest niby przekracza włoską granicę, ale wszyscy gadają po niemiecku, żarcie też jakby niemieckie. Kawa z mlekiem to filażanka kawy i filiżanka mleka osobno.. ziemie przygraniczne były wcześniej w posiadaniu Austrii i daje się to zauważyć do dziś. Po drodze mijaliśmy kilka bandziorów, niestety jednego w rowie - na wąskim winklu puszka zepchnęła moto z drogi. Jako, że pechowiec leciał z całą obstawą pojechaliśmy dalej. Tu także widziałem najchudszą kobietę świata na motocyklu. W ciuchach motocyklowych miała w pasie mniej niż ja w bicepsie :) Zdobywamy kolejny 2-tysięcznik - szczyt przy Colles Saint Lucia i zostawiamy ślad PBC. Góra wygląda tak, jakby odbywał się tu jakiś sabat motocyklistów. W chooj motocykli. Zjeżdżamy do Alby na nocleg. Po drodze wyścig z gangiem dzikich świń na kawasaczach (Niemcy w skórach z takim właśnie logiem). Trafiamy akurat na dni otwarte Yamachy więc miasto nie śpi, a my tak :)

 

DSCF5610_resize.JPG

 

_DSC6488_resize.JPG

 

_DSC6528_resize.JPG

 

_DSC6536_resize.JPG

 

_DSC6540_resize.JPG

 

_DSC6547_resize.JPG

 

 

 

sobota:

 

jak zwykle o 7 wyruszamy w góry. W planie mamy przejazd włoskimi parkami narodowymi. Krajobraz w ku*wę piękny: ogromne, postrzępione szczyty dolomitów, ruiny zamków, jeziora, kolejny 2-tysięcznik zdobyty. Tu też byłem niechcąco sprawcą kolizji drogowej. Skręcałem na stację benzynową, by zatankować. Stacja była po lewej stronie, więc czekałem na wolne z naprzeciwka. Za mną dwa auta. W tym czasie kierowcę trzeciej nadjeżdżającej puszki poniosła włoska fantazja i przyp*****lił w drugą. Dalej efekt domina, na szczęście zrobiło się wolne i w tym czasie ja majestatycznie (i w pełnym zdziwieniu) zjeżdżałem na stację. Zaznaczam: światło stopu działało :) Ruszamy w góry. Na wjazd na najwyższy szczyt musimy czekać pół godziny. Droga jest tak wąska, że ruch możliwy jest tylko w jedną stronę. Puszczają więc pojazdy ruchem wahadłowym z cyklem 45 minutowym(!!!!!!!!!!). Jedziemy dalej, a pogoda coraz bardziej jakby miała ochotę się zje*ać. Niby pada - niby nie pada. Zbliżamy się do Zell Am See... I tu wątpliwość – wjeżdżać w deszczu i we mgle na Grossglocknera, czy nie. Wreszcie wpadamy na jeszcze bardziej poyeab*ny pomysł. pieprzyć Grossglocknera i ruszamy do Polski. 1100 kilometrów później jesteśmy w domu :)

 

_DSC6551_resize.JPG

 

_DSC6576_resize.JPG

 

_DSC6578_resize.JPG

 

DSCF5623_resize.JPG

 

DSCF5624_resize.JPG

 

DSCF5635_resize.JPG

 

 

 

podsumowanie:

 

Bandzior spalił tyle ile miał spalić.. 7-9 litrów. Na większości autostrad utrzymane tempo 180, a i w górkach GSy, Vstromy i Tenerki musiały zadowolić się ... czytaniem blachy z PL ;)

 

Nowe progresy, stabilizator goleni i road attacki sprawiły, że jazda była świetna, pełna kontrola, dobry komfort.. i 500 kg lokomotywa tarła często podnóżkami.

 

Traska wyszła taka - Chorwacja-Włochy-Austria

 

 

 

 

pozdro

 

Daniel

Edytowane przez Daniel
  • Upvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten kamienny pomost w chorwacji i ta zielona polana w alpach - B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niezła wycieczka...

tylko pozazdrościć..

 

a jak pasażerka to przeżyła ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspaniałe zdjęcia! Jakbyś mógł proszę o informację z pierwszej ręki dotyczącej winietek. Słowacja, Czechy za darmo. A Chorwacja, Włochy, Węgry, Austria i Słowenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jak pasażerka to przeżyła ?

 

lepiej niż kierujący :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspaniałe zdjęcia! Jakbyś mógł proszę o informację z pierwszej ręki dotyczącej winietek. Słowacja, Czechy za darmo. A Chorwacja, Włochy, Węgry, Austria i Słowenia?

 

Chorwacja i Włochy - nie ma - placisz tylko za wybrane odcinki autostrady na bramkach.

 

Węgry - jest - jakieś grosze.

 

Austria i Słowenia - jest 5-10 euro - dokładnie nie pamietam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Austria i Słowenia - jest 5-10 euro - dokładnie nie pamietam.

 

Ja wiem, że w Austrii winietka 10ciodniowa dla motocykli to 4.50 EUR.

A przynajmniej po tyle dwa tygodnie temu były ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ty a z kim byles i ile was to ponioslo ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezła trasa ! 3000km w 4 dni - dobry z Ciebie bandzior ; ) Daj więcej zdjęć ; )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za rok mi się marzy odwiedzić Chorwację na moto, tylko na gixxie k4 może być delikatny problem ale myślę, że dam radę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ty a z kim byles i ile was to ponioslo ?

 

z żoną :)

 

a koszty - Cielak, wiesz... gentelmeni o pieniadzach nie rozmawiaja... :D

 

 

 

 

na oko:

 

paliwo: 3000 km - 8l/100 - ~1400zl

nocleg: chorwacja/wlochy - 30 euro za pokój dla pary.

winiety, autostrady, mosty, tunele: ~50 euro.

zarcie i chlanie: jak u nas..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezła trasa ! 3000km w 4 dni - dobry z Ciebie bandzior ; ) Daj więcej zdjęć ; )

 

 

za duzo nie mam, bo jakos tak nie chce sie cykac podczas jazdy.. mialem ze soba goproHD i nie wlaczylem ani razu :)

 

tutaj jeszcze pare fotek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za rok mi się marzy odwiedzić Chorwację na moto, tylko na gixxie k4 może być delikatny problem ale myślę, że dam radę :D

 

 

eee czemu? znaczną część trasy dojazdowej mozna poleciec 200-250-tką - do takich dojazdow pewnie idealna bylaby Hayka albo jeszcze lepiej ZZR.. u mnie szybki przelot, ktory w miare nie meczy to max 180-190.. powyzej 200 juz trzepie lbem i mocno sie trzeba trzymac.

 

a na miejscu - super drogi na sporcika..

 

lec bo warto!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za rok mi się marzy odwiedzić Chorwację na moto, tylko na gixxie k4 może być delikatny problem ale myślę, że dam radę :D

 

Ja w niedzielę wróciłem swoim GSX-R 1000 K8 :D nakręciłem 2500 km w 4 dni. Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Przerwy na tankowanie (co ok. 200km. - 15 min.) + jedna dłuższa w zupełności mi wystarczyły. Polecam lecieć przez Słowację, Austrię i Słowenię - szybciej i lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.