Skocz do zawartości

Moja Podróż Na Krym 2007`


Gość Cichy
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Wersja z otwartymi zdjęciami: http://forum.cichymotocykle.pl/viewtopic.php?t=13 (po zarejestrowaniu)

 

Po wyprawie w 2004-tym roku do Turcji [opiszę ją kiedyś], w sierpniu tego roku [2007] wyruszyliśmy stałą ekipą na Krym w składzie:

Jacek „Słoma” i Dorota YAMAHA WILDSTAR 1600

Sławek „Izi” i Paula YAMAHA FJ 1300 i ja

Janusz „Cichy” oraz Ela SUZUKI BANDIT 1250SA

Dwa dni przed planowanym terminem wyjazdu udało mi się odebrać moją Suzi z salonu w Katowicach [tam autoryzowali mój warsztat do serwisowania motocykla] o godz. 15:30, i w tym samym dniu za cel postawiłem sobie dotarcie jej – przynajmniej przejechać kilometry do pierwszego przeglądu – zmiany oleju

O 23:30 byłem w domu [Środa Wlkp.] a na liczniku 830 km.

830 km w 8h nowym motocyklem?- możliwe, jadąc autostradą z Katowic do Wrocławia, następnie nawrót do Krakowa i z powrotem do Wrocławia no i do Środy Wlkp.

Następnego dnia mała wycieczka z Grzegorzem „Diabłem” na jego domek nad Jeziorem Powidzkim następne 150km i przegląd- montaż gmoli, bagażnika oraz szybkie pakowanie skończone o 2:30 w nocy-czego później będę żałował.

 

http://img61.imageshack.us/img61/3364/dsc00220ot7.jpg

 

Następnego ranka wreszcie ruszamy. Ze Środy do Wrześni, na autostradę i najbliższa stacja- tankowanie. Wiedział o tym Słoma, ale prowadził stawkę Izi i przejechał „CPN”- za jakieś 50km stoję- zabrakło wachy! - przygoda - jak zawsze mówi Słoma. Na szczęście są już komórki! 3km jest następna stacja gdzie czekają kumple. Umówiłem się z Jackiem, że weźmie paliwo w butelkę i pójdzie w moją stronę,[Ela zła] a ja w jego. Na szczęście zatrzymał się dostawczy VW którego prowadził motocyklista i podwiózł mnie, została tylko droga z powrotem. JEDZIEMY W BIESZCZADY!

Gdzieś koło Kielc Ela zauważyła, że zgubiliśmy śpiwór, więc szukamy owego we wszystkich napotkanych marketach - bez skutku, tracąc tylko czas.

Mieliśmy dojechać dziś nad Solinę, ale czas uciekł, więc znaleźliśmy wspaniałe miejsce w lesie przy małym jeziorku. Zaopatrzyliśmy się w pobliskim sklepie w „napoje” kiełbasę na grila no i po ciężkim dojeździe [piach] w miejsce biwaku rozpaliliśmy olbrzymie ognisko. Udało mi się znaleźć w środku lasu stary drewniany kibel, który palił się jak sk….syn!

 

http://img232.imageshack.us/img232/2057/obraz001fk9.jpg

http://img229.imageshack.us/img229/2882/obraz134cf1.jpg

http://img229.imageshack.us/img229/3650/obraz156wn6.jpg

 

Rano [ha ha ok. 11-tej] wyjazd nad Solinę, po drodze ciekawa przeprawa promem

 

http://img217.imageshack.us/img217/9686/obraz002jg9.jpg

http://img219.imageshack.us/img219/1236/dsc00222li9.jpg

 

Nad Soliną zwiedzanie – jest [i było!] zajebiście!

 

http://img220.imageshack.us/img220/787/obraz003sv9.jpg

http://img216.imageshack.us/img216/8726/obraz150mu5.jpg

http://img216.imageshack.us/img216/666/obraz153fx6.jpg

 

Oczywiście wieczorem wycieczka po knajpach i wesoły powrót do namiotów. Jednak zbyt wesoły bo odwiedzili nas „niebiescy” wezwani przez upierdliwego ciecia z pola namiotowego, bardzo pragnęli mnie wylegitymować, czemu się sprzeciwiałem, więc doszło do małej awantury w wyniku której pragnęli mnie zabrać ze sobą na „waleta”- może i bym się zgodził, ale moja druga połowa nie wiedziała co to znaczy.

Ale spokojna i dystyngowana wegetarianka Paula wytłumaczyła chłopcom, że ja jestem „niespotykanie spokojny człowiek” i odpuścili sobie…

Rankiem szybkie zwijanie namiotów kierunek UKRAINA

Polska granica bez problemów, ale zaczęły się po stronie Ukraińskiej.

Gdzie jedziemy i po co? Na Krym, a oni konkretnie gdzie: adres…

Skąd mamy wiedzieć jakieś pieprzone miasto, lub ulicę?

Po godzinie głupich tłumaczeń i wypełniania stosów niezrozumiałych papierów cyrylicą - następny problem. „MY TIEBIA NIE WPUSTIM”! - usłyszałem , a powodem tego był mój miękki dowód od pachnącej jeszcze nowością Suzuki.

No ale „opłata graniczna” w wysokości 20zł załatwiła problem.

Potem jeszcze tylko następna „opłata graniczna” tym razem po 5zł za stempelek

w deklaracji ile forsy przewozimy, [w przypadku braku owego wkładu finansowego następny stos formularzy do wypełnienia!]. No i wreszcie UKRAINA!

 

http://img81.imageshack.us/img81/1061/obraz160bz9.jpg

 

To, co tam zastaliśmy można określić jednym słowem: SZOK

Drogi tak dziurawe, że nasze wydają się autostradami! Zatrzymujemy

się w wiosce ok. 20 km za granicą, dziewczyny widzą Ładę z przyczepką na której wiozą spętanego, leżącego na boku, kwiczącego z przerażenia konia, a na nim spętane ciele.

Wydawało mi się, że ten koń prosi mnie o pomoc…

Damska część wyprawy zaczyna namawiać nas do zawrócenia i wjazd w bardziej cywilizowane kraje! No, ale my jedziemy po przygodę!

Zatrzymujemy się w fajnym zajeździe, którego jak się okazuje właścicielem jest Polak. Jemy zajebiście tanie i dobre żarcie! A płacimy tyle, co w Polsce za zupę! Kierujemy się na LWÓW.

Zjeżdżamy całe miasto, zszokowani jego wyglądem. Kierujemy się do centrum [podobno tylko ono jest oświetlone] za radą właściciela zajazdu, w którym jedliśmy obiad i jego pokazanym gestem, coś jak by sam podrzynał sobie gardło… Delikatnie zmierzamy do centrum…

Znajdujemy hotel „LVIW” gdzie za jakieś 100zł od pary przenosimy się w czasy realnego socjalizmu. No, ale za to centrum Lwowa nocą to coś wspaniałego. Zwiedzamy zabytki, z których najbardziej podoba nam się opera.

Szukamy śladów polskości…

Lwów jest piękny nocą, niestety nasze aparaty fotograficzne[komórki] nie są w stanie tego oddać, a tyle Toyot Lexsus jeszcze nie widziałem.

 

http://img219.imageshack.us/img219/3998/obraz004qj7.jpg

http://img219.imageshack.us/img219/5926/obraz005vi2.jpg

http://img216.imageshack.us/img216/6796/obraz007ri7.jpg

 

Olbrzymia przepaść pomiędzy tymi co mają, a tymi co chcą mieć…

Rano ruszamy dalej, drogi już trochę lepsze tylko mnóstwo upierdliwych niby policjantów – szeryfów wyciągających łapy po naszą forse. Tu zdjęcia jak stoimy zatrzymani przez nich.

 

http://img144.imageshack.us/img144/2503/dsc00225nt4.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/3594/dsc00226ol9.jpg

http://img150.imageshack.us/img150/3678/dsc00227oy7.jpg

 

Po drodze oczywiście opychamy się żarciem, bo tak dobrego dobrego taniego u nas nie ma.

 

http://img225.imageshack.us/img225/3019/obraz012wr8.jpg

http://img150.imageshack.us/img150/8412/obraz014qo8.jpg

 

Zatrzymujemy się w jakieś dziurze przy jeziorze i targu rybnym – takiej ilości i różnorodności ryb jeszcze nie widziałem.

 

http://img218.imageshack.us/img218/5371/obraz020nt2.jpg

http://img218.imageshack.us/img218/3916/obraz021xo7.jpg

http://img101.imageshack.us/img101/8672/obraz022fc6.jpg

 

Oczywiście bierzemy 0,5l Niemiarowa i parę piwek na noc. Rano ruszamy dalej, a znowu STOP – policja. Dawają nam baloniki do dmuchania – obserwowali nas całą noc. Mój ledwo co tam się zarumienił, ale Iziego chociaż wypił mniej mocno zmienił kolor. Skończyło się po wielkich targach na po 100 dolarów od łebka. No ale „przygoda musi być”.

Napieramy [jak mówi Słoma] dalej, trochę w deszczu, ale do przodu. Po drodze robiąc zaopatrzenie.

 

http://img91.imageshack.us/img91/9206/obraz026vi9.jpg

http://img150.imageshack.us/img150/7126/obraz027aj5.jpg

http://img151.imageshack.us/img151/2306/obraz028zp5.jpg

http://img230.imageshack.us/img230/316/obraz029pn0.jpg

 

Spotykamy Polaków na motocyklach, którzy też zapłacili za „balonik” tym samym glinom co my, tylko a tą różnicą, jeden z nich dwa razy, bo zapomniał komórki, cofnął się po nią, i te same gnojki wykasowały go drugi raz…

 

http://img228.imageshack.us/img228/2121/obraz030zn7.jpg

 

Śpimy gdzieś przed Odessą, gdzie polami namiotowymi są śmietniki. Jacek palił ogniska z plastikowych butelek…

 

http://img156.imageshack.us/img156/4365/obraz032bb5.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/8440/obraz033kj3.jpg

 

W Odessie upał i Lexusów jaszcze więcej – podobno miastem rządzi mafia…

Zwiedzamy miasto i oczywiście obowiązkowo zaliczamy schody z „Pancernika Pationkin”

 

http://img231.imageshack.us/img231/4117/obraz043ru5.jpg

http://img231.imageshack.us/img231/8560/obraz044tf9.jpg

http://img228.imageshack.us/img228/1231/obraz041vf9.jpg

http://img151.imageshack.us/img151/7454/obraz035rd4.jpg

 

„Napieramy” dalej…

 

http://img156.imageshack.us/img156/6540/obraz047cy8.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/8122/obraz048ki7.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/8939/obraz063jd8.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/9415/obraz064ty0.jpg

 

Na Krym wjeżdżamy nocą, zmęczeni jak cholera. Wynajmujemy apartament w hotelu, którego cena przy płaceniu była 50% wyższa niż przy oglądaniu, ale co tam JESTEŚMY!...

Jedziemy przez cały półwysep do Yałty, ale tam okazuje się, że jest strefa przy graniczna i nie wolno się nigdzie rozbić. Naganiacze proponują nam pokoje po 100 dolców od osoby, ale nawet jak schodzą na 50 odjeżdżamy.

Ktoś doradził nam żeby jechać w kierunku Kerch, tam są miejscowości wypoczynkowe i miał rację.

Po drodze takie góry i zakręty, że w Suzi pierwszy raz poobcierałem podnóżki, a jak się zatrzymałem to wyprzedzani wcześniej Ukraińcy w „katamaranach” krzyczeli do mnie przez otwarte okna „maładiec, maładiec”, co kolwiek to znaczy – cieszyło mnie.

Rozbijamy się po ciemku [co widać na zdjęciu] i spędzamy tu kilka dni, robiąc wycieczki i bawiąc się nocami.

 

http://img230.imageshack.us/img230/717/dsc00228vz3.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/4462/dsc00229mz4.jpg

http://img75.imageshack.us/img75/4281/obraz071kf6.jpg

http://img75.imageshack.us/img75/5483/obraz076fj4.jpg

http://img230.imageshack.us/img230/1914/obraz078fu1.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/3621/obraz080nn5.jpg

http://img230.imageshack.us/img230/9713/obraz085qc6.jpg

http://img231.imageshack.us/img231/2725/obraz095xk8.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/7633/obraz099te9.jpg

http://img231.imageshack.us/img231/6205/obraz107sh3.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/2029/dsc00230tr4.jpg

http://img230.imageshack.us/img230/6586/dsc00239zj7.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/3769/dsc00243yn5.jpg

http://img90.imageshack.us/img90/5325/dsc00251yp2.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/7909/dsc00252tw1.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/4061/dsc00258le8.jpg

http://img230.imageshack.us/img230/6334/obraz111hs1.jpg

 

No ale trzeba „napierać” dalej, przed nami trasa…

Jedziemy w kierunku Kerch, aby przejechać przesmykiem pomiędzy Morzem Czarnym a Azorskim – 120 km bezdroży, ale to jest to co „misie lubią najbardziej”

 

http://img150.imageshack.us/img150/4860/dsc00260vw2.jpg

http://img150.imageshack.us/img150/9105/dsc00261mf7.jpg

http://img221.imageshack.us/img221/4727/dsc00268lm6.jpg

http://img231.imageshack.us/img231/8269/dsc00269rg0.jpg

http://img65.imageshack.us/img65/9563/dsc00270np1.jpg

http://img221.imageshack.us/img221/5720/dsc00271fj5.jpg

http://img220.imageshack.us/img220/170/dsc00272ub8.jpg

http://img65.imageshack.us/img65/632/dsc00273ni1.jpg

http://img221.imageshack.us/img221/7350/obraz121nu6.jpg

http://img221.imageshack.us/img221/8199/obraz123tj2.jpg

http://img221.imageshack.us/img221/7292/obraz122gi8.jpg

http://img221.imageshack.us/img221/7708/dsc00274eq2.jpg

http://img221.imageshack.us/img221/7743/dsc00276ks8.jpg

 

W ostatniej osadzie przed tą drogą tubylcy nas ostrzegają, żeby się zaopatrzyć w jedzenie i picie, bo możemy tam utknąć i mieli rację!

Ponad 100 km piaszczystej pustyni o szerokości ok. 500 m, po lewej Morze Czarne po prawej Azorskie.

Byliśmy tam sami! Wszystko dookoła NASZE!!! [zobaczcie te zdjęcia!]

 

http://img156.imageshack.us/img156/4032/dsc00284ng6.jpg

http://img217.imageshack.us/img217/9553/dsc00283bw3.jpg

http://img220.imageshack.us/img220/986/dsc00277pt4.jpg

http://img220.imageshack.us/img220/7674/dsc00279il5.jpg

http://img217.imageshack.us/img217/9372/dsc00281st6.jpg

http://img220.imageshack.us/img220/6840/dsc00282ca2.jpg

http://img217.imageshack.us/img217/359/dsc00285tv1.jpg

http://img220.imageshack.us/img220/8361/dsc00286al9.jpg

http://img217.imageshack.us/img217/1706/obraz127ng2.jpg

http://img217.imageshack.us/img217/6053/obraz129xc5.jpg

 

Na końcu spragnieni znaleźliśmy taki sklep:

 

http://img222.imageshack.us/img222/3199/dsc00287pj4.jpg

 

 

Spędziliśmy tam dwa wspaniałe dni, zupełnie sami – ale komu w drogę temu czas. Iziemu wysiada tylna opona, szukamy w dwóch dużych miastach cały dzień i w końcu kupujemy używkę za 100 dolarów! Izi i Paula nie mają już czasu, więc odłączają się i jadą prosto do domu sami.

Ja mam kolejną przygodę z bagażem. Najpierw gubię namiot i nowy śpiwór kupiony na Ukrainie w ichnim „Peweksie”, więc kupuję następne, a 100 km dalej Ela wali mnie w plecy krzycząc „palimy się!”. Jak się zatrzymałem bagaże które zapaliły się od wydechu [LeoVince] miały już płomień na dwa metry!. Szczęśliwie udało mi się je ugasić parząc przy tym ręce. Nowy namiot i śpiwór oraz połowa bagażu poszły w pi…du!

 

http://img232.imageshack.us/img232/710/dsc00290ta5.jpg

http://img232.imageshack.us/img232/2093/dsc00292sm4.jpg

http://img91.imageshack.us/img91/645/dsc00293lj5.jpg

http://img232.imageshack.us/img232/992/dsc00294ld3.jpg

http://img91.imageshack.us/img91/5534/dsc00301pp6.jpg

 

Co tam przygoda musi być jak mówi Słoma…

Po drodze spotykamy sympatycznego Niemca Wernera, który miał coś do przemyślenia swoim małżeństwie, więc wybrał się starym BMW w podróż na wschód, która liczyła 12 tyś.km. – TWARDZIEL!

Zabrał się z nami do samej Środy Wlkp.

Był zachwycony Polską, twierdził, że byłe NRD [skąd pochodzi] jest 10 lat za nami – zazdrościł nam inicjatywy. Nie dawno zaprosił nas do siebie i wycieczkę do Austrii – pojedziemy na wiosnę.

 

http://img156.imageshack.us/img156/6359/dsc00302tf7.jpg

http://img218.imageshack.us/img218/8311/dsc00307gi1.jpg

http://img221.imageshack.us/img221/3834/dsc00308zn4.jpg

http://img66.imageshack.us/img66/3614/dsc00309vx7.jpg

http://img66.imageshack.us/img66/9752/dsc00312jn4.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/764/dsc00313ae6.jpg

http://img156.imageshack.us/img156/2784/dsc00315ra8.jpg

 

Razem zrobiliśmy 4800 km w 16 dni. Jest co wspominać w zimowe dni, kiedy maszynki stoją nie używane…

Cichy.

WWW.cichymotocykle.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękna wyprawa Cichy smile.gif

P.S. "Maładiec" znaczy ZUCH

Edytowane przez Marek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Maładiec!!!...Apropos zaproszenia do Austrii: JEDŹ! Byłem w zeszłe wakacje, polecam. Postaram się zdać relacje...może nie tak barwną jak twoja, ale parę fotek wkleję. Jest tam niezła traska (jakby specjalnie stworzona dla motocykla) która wiedzie

na lodowiec Pasterze i najwyższy szczyt austriackich Alp-Grossglockner...bajka! tylu zakrętów naraz nigdy nie widziałem. Na początek popatrz na to... a relację zdam w najbliższym czasie. Pozdro http://www.grossglockner.at/en/hochalpenstrasse/

http://www.grossglockner.at/en/hochalpenstrasse/motorrad/

Edytowane przez igorcios
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.