Skocz do zawartości

Bandit Jako Pierwszy Motocykl


Gość kibic
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Otoz to, moje 1 moto to bylo B12 i jakos juz ponad 4 lata tak jezdze bez problemow. Mozna? Mozna

 

Obi wez nie oszukuj, ile czasu puzlle w garazu lezaly? :takaemotka:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o gabaryty to jest wiele lepszych opcji na pierwsze moto, ale jeżeli chodzi o mechanikę nie oszukujmy się bandit olejak jest odporny na błędy początkujących. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obi wez nie oszukuj, ile czasu puzlle w garazu lezaly? :takaemotka:

mniej wiecej rowno rok, nie znaczy jednak ze 2 lata nie pojezdzilem na B12 a pozniej po przerwie znow B12 po przesiadce z pierdziawki 250

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i bardziej do mnie przemawia ilość km niż ilość sezonów przejechanych, przestanych itp :)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i bardziej do mnie przemawia ilość km niż ilość sezonów przejechanych, przestanych itp :)

 

O tutaj z sensem gadasz Modrze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

B12 dobry jest na pierwsze. Przelatane 25tkm, czasem nauczy pokory lecz dużo wybacza i poza tym że spala paliwo to jeszcze jedzie! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

B12 dobry jest na pierwsze. Przelatane 25tkm, czasem nauczy pokory lecz dużo wybacza i poza tym że spala paliwo to jeszcze jedzie! ;)

 

Jak się ma olej w głowie to może i dobre.  Jak tego brakuje to i B4 za mocny może być :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiscie wzrost nie ma znaczenia :)

szczegolnie  na parkingu lub przy cofaniu pod górkę :)

 

p.s. nie mam jeszcze Syku sterownika do motoilera wiec nic nie wiem

Bez wątpienia wzrost i siła przydają się na parkingu,ale umysł też

Jak jak staję pod górkę(nie górę) to zawsze przodem,bo i kosa lepiej trzyma

a i grawitacja pomaga w cofaniu :usmiech:

 

Problem masz jak kupi się coś małego,żeby było łatwo na początek,

a po miesiącu jak już jako tako ogarniasz moto już najchętniej zmienił byś na coś

mocniejszego.

Edytowane przez mariuszn2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypominam ze dyskutujemy o bandicie jako pierwszym motocyklu
czyli  dla motocyklisty a dosyć małym pojeciu o zagrozeniach i malym pojeciu o ze tak ujmę , motocyklowym cwaniactwie

wiec  spokojnie panowie doswiadczeni rajdersi
--------------------------------

a idac dalej za Twoim postem Mariuszu mniemam o dobrej kondycji finansowej
kiedy mozesz sobie pozwolic na czeste zmiany itp itd etc
niestety pierwszy motocykl to takze pierwsze ciuchy czesto niepełne,
sporo wyrzeczeń, pieniądze zbierana po rodzinie, i skarbonki itp.
koszta ubezpieczeń, poszukiwań..
nie kazdy moze sobie na to pozwolić o serwisowaniu nie wspomne...
-------------------------------

czytając Was koledzy mam wrażenie ze czesto zapomnieliścieo tym jak to się wszystko zaczynało i opinię o pierwszym moto
formujecie z punktu w tórym obecnie jesteście czyli pary lat ew. parunastu tys. km. doświadczenia
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariuszn2, ale jaki problem?

Ogarniasz malucha, sprzedajesz i kupujesz coś większego :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypominam ze dyskutujemy o bandicie jako pierwszym motocyklu

czyli  dla motocyklisty a dosyć małym pojeciu o zagrozeniach i malym pojeciu o ze tak ujmę , motocyklowym cwaniactwie

 

wiec  spokojnie panowie doswiadczeni rajdersi

--------------------------------

a idac dalej za Twoim postem Mariuszu mniemam o dobrej kondycji finansowej

kiedy mozesz sobie pozwolic na czeste zmiany itp itd etc

niestety pierwszy motocykl to takze pierwsze ciuchy czesto niepełne,

sporo wyrzeczeń, pieniądze zbierana po rodzinie, i skarbonki itp.

koszta ubezpieczeń, poszukiwań..

nie kazdy moze sobie na to pozwolić o serwisowaniu nie wspomne...

-------------------------------

 

czytając Was koledzy mam wrażenie ze czesto zapomnieliścieo tym jak to się wszystko zaczynało i opinię o pierwszym moto

formujecie z punktu w tórym obecnie jesteście czyli pary lat ew. parunastu tys. km. doświadczenia

 

Napiszę ze swojej perspektywy. 600 I gen to moje pierwsze moto, ale przez to że naszymi drogami przemierzam wiele km (to momentu zakupu oczywiście był to tylko samochód + trochę skuter) dosiadanie motocykla nie było dla mnie aż takim szokiem. Od samego początku obserwacja drogi i przewidywanie zachowań innych kierujących też jest u mnie sprawą oczywistą ponieważ jeżdżąc samochodem też trzeba mieć oczy dookoła głowy (obserwuje się też zachowania innych motocyklistów więc troszeczkę wiadomo jak dalece posunięta jest ich drogowa wyobraźnia). Bandzior jako bandzior sprawiał mi problemy w pierwszym roku użytkowania, ale nie przez to że był/jest złym motocyklem tylko ze względu na zły poziom szkolenia na kat. A. W tym roku jestem w trakcie indywidualnego kursu doszkalającego u zajebiste** instruktora z Białegostoku, dzięki któremu przestałem się bać swojej maszyny, a nawet potrafię się nią cieszyć w inteligentny sposób. Mam 170cm przy 63kg wagi i teraz nawet przepychanie motocykla sprawia mi mniej problemów niż wcześniej.

Podsumowując jestem zdania że Bandit jest dobry na pierwszy motocykl dla kogoś kto jest poprawnie przygotowany do poruszania się motocyklem tak "po prostu".

  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypominam ze dyskutujemy o bandicie jako pierwszym motocyklu

czyli  dla motocyklisty a dosyć małym pojeciu o zagrozeniach i malym pojeciu o ze tak ujmę , motocyklowym cwaniactwie

 

wiec  spokojnie panowie doswiadczeni rajdersi

--------------------------------

a idac dalej za Twoim postem Mariuszu mniemam o dobrej kondycji finansowej

kiedy mozesz sobie pozwolic na czeste zmiany itp itd etc

niestety pierwszy motocykl to takze pierwsze ciuchy czesto niepełne,

sporo wyrzeczeń, pieniądze zbierana po rodzinie, i skarbonki itp.

koszta ubezpieczeń, poszukiwań..

nie kazdy moze sobie na to pozwolić o serwisowaniu nie wspomne...

-------------------------------

 

czytając Was koledzy mam wrażenie ze czesto zapomnieliścieo tym jak to się wszystko zaczynało i opinię o pierwszym moto

formujecie z punktu w tórym obecnie jesteście czyli pary lat ew. parunastu tys. km. doświadczenia

 

Akurat aspekt ekonomiczny jest w przypadku bandziora nietrafiony,bo jest produkowany tak długo,

że praktycznie w zależności od rocznika jest niemal na każdą kieszeń.I umówmy się ,że jak ktoś jest kompletnie bez kasy to nie kupuje moto.

  A swoją drogą to nawet w rodzinie mam szwagra ,który jest lub bywa na zasiłku dla bezrobotnych,ale wcale nie pracuje na czarno czy w jakimś Albionie

czy innej Norwegii,lecz od czasu do czasu łapie jakąś fuchę,przemieszcza się własną skodą felicją. Ot takie polskie klimaty :takaemotka:

QQrQ-u ,problem się robi jak masz sprzęta w leasingu,a uwierz mi to nie są jednostkowe sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To możliwe, Mariuszu, bo ja patrzę ze swojej perspektywy...

A jestem raz - prosty, więc nie rozumiem leasingu, a dwa - biedny i nie stać mnie na leasing :( 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiemy sie Mariuszu no ale tak to juz bywa...



i celem unikniecia ot piszemy o swoich doswiadczeniach z bandziorem jako pierwszym moto tak jak kolega peres
dalsze posty wybiegajace poza tytuł będą usunięte

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy kontakt z bandzior em mój to był taki ze:

To nie skręca, jest ciężkie, jak ja do garażu wjade /wyjadę, wyrywa ręce z łokci, potrafi ponieść.

 

W porównaniu do okazjonalnej przejażdżki gs500 znajomego, ten drugi prowadził się jak rower.

 

Jak ktoś chce pierwsze miesiące się męczyć jak ja to niech kupuje. Później jest super.

 

Dodam że jako takie pojęcie miałem o jeździe, ale jak ktoś zupełnie zielony, kto dopiero na kursie miał styczność z moto, kupi bandziora na pierwszy sprzęt to długo nie będzie aż tak przyjemnie jak być powinno.

 

W sumie to o tym Mario napisał i reszta swity :takaemotka: Że poziom szkoleń jest jaki jest nic się nie poradzi. Dopóki argument ekonomiczny będzie jako pierwszy. Jak ktoś chce jeździć to kupi moto, zrobi w jakiejś podrzednej szkole prawko (albo i nie) kupi kask, później resztę (może) i będzie jeździł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam że jako takie pojęcie miałem o jeździe, ale jak ktoś zupełnie zielony, kto dopiero na kursie miał styczność z moto, kupi bandziora na pierwszy sprzęt to długo nie będzie aż tak przyjemnie jak być powinno.

 

To aż się boję jakie mnie jeszcze przyjemności czekają, bo jeżeli w tej chwili jest rewelacyjnie to strach się bać co będzie jak się z nim jeszcze bardziej oswoję :D

Pomijając jazdy z doskoku pożyczonymi MZ`tkami czy WSK`kami w dzieciństwie oraz Gladiusem na kursie, Bandzior jest moim pierwszym motocyklem z prawdziwego zdarzenia i uważam, że dopóki moja prawa ręka współpracuje z głową, to Bandit nie jest zły jako pierwszy sprzęt. Nie mam również problemów z wprowadzaniem go do garażu czy manewrami na parkingu ale toraczej wynika z moich gabarytów (194 cm, 100 kg)

 niż umiejętności :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako 12-latek (1987 :) ) miałem niesamowite szczęście "bujac się" motorynką, po 2 latach dosiadłem simsona na 3 lata i potem przygoda z jednośladem przeszła w stan spoczynku. Po 16-tu latach kupiłem skutera 50ccm do jazdy po mieście, ale za wolny był :), więc podarowałem go mamie. Zrobiłem więc wreszcie prawko Kat.A i kupilem Peugeota 125ccm, ale automat :( . Ponieważ jednak słabo mi się robiło zawsze jak przechodziłem obok Bandita, przyszła pora na konkrety i kupiłem B6. Spełnił wszelkie moje oczekiwania, poraził w pierwszej fazie swoimi możliwościami i dostarczył wielu wrażeń. Po 3-ech sezonach zastanawiam się nad mocniejszą wersją, ale ze względu na to, że rzadko mam możliwośc wyrwac się poza miasto, zostawię tę decyzję raczej na potem. Podsumowując, uważam B6 za idealne pierwsze moto, pod warunkiem, że ma się trochę wyobraźni, kultury, szacunku dla innych użytkowników dróg i dystansu do własnych umiejętności. Ten wywód historyczny :) na początku tylko po to, aby dac do zrozumienia, że zanim wsiadłem na porządnego rumaka, wiedziałem już trochę, na czym polega poruszanie się jednośladem.

Edytowane przez grubens
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też coś napiszę, tylko że z punktu widzenia małej osoby czyli 168cm i 52kg ;)

 

Dla małych osób Bandit 600 na pierwsze moto się nie nadaje, duża masa moto + małe wymiary kierującego z małym doświadczeniem to kiepski duet.

 

Moim zdaniem na pierwsze moto  lepiej nadają się motocykle do pojemności 350, bo są łatwe w opanowaniu i ceny moto jak i części są niskie

Do nie dawna jak jeszcze nie było kat "A2" i w wieku 18 lat robiło się tak "A", to wiadomo że nie miało się pracy, kieszonkowe były marne i prosiło się rodziców o pomoc.

Wtedy utrzymanie moto gdzie sam koszt opon to około 900 zł jest bardzo ciężkie, wtedy większość jeździ na łysych oponach i kończącym się napędzie bo nie ma za co kupić, a to nie jest bezpieczne.

 

Ja sam zaczynałem od moto o pojemności 350 a mianowicie Jawy 350 TS, wtedy koszt zakupu to był około 1000-1200zł, z kieszonkowego uzbierałem jakież 800zł a brakujące 500 dołożył tata, koszty utrzymania były dość niskie,

bo czy zmiana silnika czy opon to zawsze był koszt poniżej 400zł.

Potem jak już była pierwsza praca to utrzymanie było już bajecznie proste.

 

W sumie na jawie 350 zrobiłem jakieś 10 000km w 4 lata zanim kupiłem bandita 600.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja powiem tak:

Kiedyś za dzieciaka raz zrobiłem kikla kółek na jawce 50. Potem dłuuugo, długo nic. Kurs i egzamin w ostatnim rzucie na małym varadero. Potem szukanie maszyny i znalazła się moja Suzi. B6 przy 177cm wzrostu i 69kg na początku sprawiało pewne trudniści na parkingu, ale teraz jest już ze mną drugi sezon. Od samego początku z kazdym dniem jest coraz lepiej.

Czy Bandzior nada się na pierwsze moto? Nie przekonasz się póki nie siądziesz i nie pojedziesz. Przede mną właścicielką Suzi była dziewczyna (nie wiem, mogła mieć 165cm) i jakoś sobie radziła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowni przedpiscy, nie będę roztrząsał aspektów technicznych jazdy na Banditach, bo nie jest to tematem tego wątku. Chciałbym zwrócić uwagę na pewien drobny aspekt, często przewijający się w Waszych wypowiedziach, mowa to o "dawaniu sobie rady". Każdy siadając na tak ciężki sprzęt, powinien dać sobie radę z jego ogarnięciem, jakkolwiek rozumie to pojęcie. Takie dawanie rady pozwoli na w miarę poprawne, przemieszczanie się z punktu A do B. Lecz pierwszy zgrzyt nastąpi podczas pierwszej wspólnej wyprawy, z bardziej wytrawnymi bajkerami. Będzie walka z motocyklem, próba nadgonienia straty prędkości w zakrętach, na prostych, czyli bolesna nauka motocyklowej rutyny. Nie będzie tu przyjemności czerpanej z jazdy motocyklem, a przede wszystkim brak będzie pewności wykonywanych manewrów na drodze.
Dlatego w pełni popieram stanowisko Mariana-Awaryjnego (boski moderator, oby żył wiecznie) i przychylam się do jego opinii, że nawet B6 czy B650 (nie wspominając o B12 czy B1250) jest zbyt wymagającym sprzętem, jako pierwszy motocykl. Po co się męczyć i poddawać w wątpliwość nauki wyniesione z kursu.
Oczywiście nie jestem piewcą moherowego patentu na mądrość i liberalnie podchodzę do kwestii zakupu, marki i pojemności pierwszego motocykla. Cieszę się również, że posiadacie taką gamę dostępnych typów i marek motocykli, że dosłownie zapiera dech w piersiach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że fajny temat się zrobił :) Od razu powspominać można...

Pamiętam jak kupiłem pierwsze szosowe moto suzuki GS500. Wcześniej jezdziłem na torze w klubie motocrossowym. Miałem okazję jezdzić dwusuwami 250, ale miałem kawasaki kx125. Na torze to był szatan.

Wsiadłem na GSa500 i przez jakiś czas ta moc wydawała mi się ogromna. Przede wszystkim to, że nie trzeba trzymać ciągle na obrotach i biegi służą dłużej niż tylko po to, żeby je przebić na wyższy :)

 

tu będzie pointa moich wywodów

Kiedy kupiłem bandziora i go odblokowałem (kupiłem zdławiony) odwinąłem przy wyprzedzaniu trochę za mocno, przyzwyczajony z GSa, ze przy wyprzedzaniu TIRa trzeba trochę się za nim rozpędzić jak już jest ponad 100km/h na liczniku i dopiero potem odbić  na lewy pas. Tak też zrobiłem bandziorem i mało mu w naczepę nie wjechałem. Poważnie się przestraszyłem, choć ogarnąłem bez problemu. I tu sedno całej sprawy. Gdyby nie doświadczenie pewnie bym się mu na zderzaku zatrzymał przez własną głupotę i nieumiejętne obchodzenie się z manetką.

 

Pewnie każdy ma inaczej, mi bandit 600 wystarcza w większości wyjazdów, a gonić za nikim nie zamierzam.

ps. mam bandziora już 5ty sezon

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja w takim razie dodam, że 2 tygodnie po kupnie maszyny pojechałem z ekipą w Bieszczady. Około 1kkm w 3 dni było czymś wspaniałym. Może dlatego, że doswiadczeni bikerzy dostosowują styl jazdy w grupie pod najsłabszego, a cwaniaki gonią i mają to gdzieś...

Ważne czym, ale ważne też z kim. Mi bandziora doradził mój instruktor, bo wiedział czego szukam i że sobie z nim poradzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie siostrze (159cm, 55kg) pomagam przy kupnie maszyny, dosiadała mojego bandziora kilka razy, na placach i krótkich traskach i szuka czegoś mniejszego.

Jeśli ktoś ma się strachać i nie mieć przyjemności z jazdy, tylko dlatego, że kupuję maszynę "na zapas" to takie coś mija się z celem moim zdaniem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu jest największy problem w tym, że osoba wysoka zawsze łatwiej poradzi sobie z banditem niż niska niezależnie od wagi (mi lepiej jeździ się z pasażerem i załadowanym moto niż samemu na pusto właśnie przez to, że mam bliżej do ziemi i łatwiej mi się podeprzeć). Dla niskiej osoby bandit na 1 moto to bardzo kiepski wybór. Pomimo , że to nie mój pierwszy motocykl to ciężko mi się nim jeździ w mieście nawet po 3 sezonach na nim. W trasie za to jest pierwsza klasa. I główny problem wg mnie jest właśnie wzrost bikera bo co innego jak można podeprzeć się spokojnie na nierównościach czy koleinach lub podczas wolnej jazdy a co innego jak można to zrobić tylko po całkowitym zatrzymaniu i tylko na równym. A tragedia jest jak trzeba czasem być na granicy jazdy/zatrzymania. Przez to ma się cały czas taką niepewność i lekki strach. Jeszcze dochodzi do tego cofanie pod górkę lub na piasku kiedy trzeba zejść i przepychać go na nogach. I nie chodzi tu o to, że ciężko czy nie ale o tą pewność i w pewnym sensie lekki wstyd, że nie można tego zrobić na motocyklu. Mi to osobiście najbardziej przeszkadza przy moim nikłym wzroście :P  a najgorsze jest to, że nigdy nie będzie możliwości aby to zmienić przez kursy, szkolenia itp. A przez to jazda nie sprawia mi takiej przyjemności i pomimo, że dobrze mi się nim jeździ w trasie ale miasto jest koszmarem to chyba będę musiał go zmienić na coś z oferty dla osób niskich :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.