[Motocykl] R1 Vs Bandit 1250 Porównanie I Takie Tam....

[mariuszn2]

No ,no pięknie ,bravo Ty !!!!!!!!!!!

A kiedy start w kwalifikacjach Moto GP ?

[Asterix]

Tylko pozazdrościć wytrzymałości i techniki. Brawo Ty.

[Neonkin]

Dziękuję. Staram się

 

 

No ,no pięknie ,bravo Ty !!!!!!!!!!!

A kiedy start w kwalifikacjach Moto GP ?

zasponsorujesz?

[mariuszn2]

Jak wygram w Lotto ,masz jak w banku  !

[kazek]

Zrobimy ściepe na forum i będziesz jeździł z logo PBC

[Neonkin]

a wiesz, że poczyniłem kroki
Niestety nadmiar obowiązków forumowego fachowca opóźnia tą sprawę
Obiecał, że w następnym sezonie będę miał logo

[pioter]

Zbychu, przepraszam! Ja tego tableta chyba przez okno wywale albo poczekaj, ide upierdolic kciuk.

 

 

Ps.

 

W innym wyrownam.

[Neonkin]

Stawiasz flaszkę i nie musisz przepraszać 

A za co chcesz, mnie przeprosić? 

[kazek]

Pioter z racji wieku nie odróżnia plusa od minusa

[pioter]

Poznaje, poznaje tylko jakas "lajza" w kulki sobie zagrywa. Wlepilem w poscie nr. 128 minusa a teraz nie ma.

 

Ps.

 

Jak wam sie nie podoba to oddajcie mi ku... moje plusy!

[Neonkin]

kto daje i odbiera ten się w ....

[kazek]

Pioter plusiki od Ciebie są najfajniejsze żadnego nie oddam

[Neonkin]

iiiihaaaaaaaa

Edytowane 29 Listopad 2017 przez Neonkin

[mariuszn2]

iiiihaaaaaaaa

Nie załapałem ,zgłosiłeś udział w Moto GP!!!! 

[Neonkin]

pokazuję Ci datę kiedy możemy poszaleć na torze.

Podobno chciałeś potrenować a Haya tam rozwinie skrzydła.

Sprawdzisz co znaczy Brembo w Hayi

Ja już miejsce zaklepałem

Edytowane 30 Listopad 2017 przez Neonkin

[Neonkin]

Kurde a ja się przejmowałem

Haha

 

[Sztagan]

pokazuję Ci datę kiedy możemy poszaleć na torze.

Podobno chciałeś potrenować a Haya tam rozwinie skrzydła.

Sprawdzisz co znaczy Brembo w Hayi

Ja już miejsce zaklepałem

Jaki wyglądają koszty tam torowania? Płacisz za sesje? za dzień?

[Neonkin]

Jaki wyglądają koszty tam torowania? Płacisz za sesje? za dzień?

Płacisz za dzień. Czym więcej tym sumarycznie taniej.

Ważny jest też czas rezerwacji.

Im wcześniej tym taniej

dodatkowe koszty to Box, hotel, albo transport motocykla.

W gratisie obiad ala grill i piwo

W wersji podstawowej miejsce na polu namiotowym.

[Neonkin]

Znów się tam wybrałem.
Tym razem postanowiłem tam być dwa dni. Gdy byłem poprzednio trochę mi było szkoda tego że tylko jeden dzień.
Dlatego, że po pierwszym dniu zacząłem się dobrze zgrywać z motocyklem i gdy łapałem frajdę musiałem wracać.
W międzyczasie trzeba było się przygotować. Więc wymieniłem oleje, filtry, i wszelkie płyny.
Do tego kupiłem nowy laczek na tył bo zdążyłem prawie zużyć obecny na Poznaniu parę dni wcześniej. Trochę gumy jeszcze było ale zalediwe na kilka sesji.
Wybrałem sobie na tył Dunlop 212 GPRacer i mieszankę medium i rozmiar 190.
Nie wiem jak to wymyśliłem, że założe wersję drogową skoro to motocykl tylko na tor. Może dlatego, że z przodu był bieżnik i równo by wyglądało? Cholera wie

Następne będą slicki.
Nie wiem na ile to możliwe ale rozmawiałem na migi z jednym Czechem i On powiedział że poprawił czas chyba o 3 sekundy wymieniając opony na slicki.

Jakoś nie bardzo w to wierzę ale co mi zależy a na pewno nie zaszkodzi
Spotkałem też Niemca, który robił 2:17 na takiej samej R1 co moja i miał parę udoskonaleń, które bardziej do mnie przemawiały.

To był duży chłop co bardziej do mnie przemówiło bo ja wiele rzeczy zrzucam na wagę ciała.
Po pierwsze miał coś nagrzebane w silniku. Coś wymienił a właściwie zaślepił i mówił że R1 dostała parę koni więcej.
Miał z przodu pompę hamulcową Brembo, która była wydajniejsza co przy mojej wadze sądzę skróci moment hamowania.
Inny łańcuch. Znaczy chyba ma więcej ogniw co wejdzie większa opona w tylny wahacz.
QuickShifter. Wiadomo.
To niby centymetr gumy ale psychice robi sporą różnicę i trochę się trzeba przyzwyczajać.

Ale od początku.
Na początku pierwsza sesja bardzo rozgrzewkowa. Na spokojnie człowiek sobie jechał.
Tyle oczekiwania a ja pierwsze okrążenia zniechęcony. Zauważyłem, że ja tak chyba zawsze mam . Nim jednak zjechałem do boksu rozkręciłem się.
Postanowiłem wyciągnąć koce do opon i od tego momentu zaczęła się zabawa.
Drugie i trzecie okrążenie to szaleństwo i fajna zabawa oczywiście licząc biegi choć bardziej bawiłem się wyprzedzaniem do momentu gdy miałem na wyjściu z winkla chyba 3 albo czterometrowy
uślizg tylnej opony.
To była taka akcja jakiej w życiu nie spotkałem. Znaczy przeżyłem ale zjechałem przestraszony i szczęśliwy, że z tego wyszedłem.
Było to na wyjściu. Byłem mocno złożony. Kierowałem się na zewnętrze ryfle prowadzące na krótką prostą pod górę. Choć najpierw jest kawałek prowadzący w dół.
O tu:

To jest już moment gdy ostro dodajesz gazu dociskając moto dochodząc do ryfli na zewnątrz. Ale tyle koło straciło przyczepność. Bardzo delikatnie nawet mięciutko.

Poczułem jak moto trzyma pozycję ale tył jest miękki i delikatnie płynie. Nie było czuć zmian na motocyklu tylko zaczął się przemieszczać nienaturalnie.

Przednie koło prowadziło się tak jak należy a tylne jakby chciało zaznaczyć orbitę wokół przedniego.
Zaczęło do mnie docierać to, że czas coś zrobić. Odruchowo podniosłem motocykl, bo nic innego nie przyszło mi do głowy.

Znaczy przyszło ale nie stać mnie na prowadzenie doświadczeń w czasie gdy mówisz do siebie o ku..a. Generalnie uważam, że powinienem dodać gazu i utrzymać ten tor jazdy. Zamiast tego,
odprostowałem maszynę i zmroziłem trochę gaz. Poczułem jak koło złapało przyczepność. Nagle dostałem na kierownicy shimmy. Silne ale takie jakby zero jedynkowe. Utrzymałem.

Na sekundę przestało i za chwilę znów. I znów utrzymałem. Potem się uspokoiło i ruszyłem dalej. Ale było ostro, choć w końcowym etapie bez kontroli.
Dalej jeszcze przez chyba dwa okrążenia w szoku przejechałem dosyć szybko póki adrenalina mną rządziła. Jednak na wyjściach już ostrożniej.
Najgorzej mi się zrobiło jak dotarłem do namiotu. Tak sobie pomyślałem co by było gdybym się wywrócił to: Wiecie rodzinka. Dzieciaki. Tata ma wypadek itd.
Pomyślałem że chyba czas trochę przestać szaleć.
Obejrzałem tylną oponę i w niej dopatrzyłem się winy. W miejscu najbardziej obciążonym w złożeniu. Było na niej jeszcze trochę gumy ale podejrzewam, że chyba zbyt mała.
Moim zdaniem i chyba wypraktykowanym przy ostrzejszej jeździe musi być troszkę więcej gumy niż do ogranicznika. Tak jakby nie było już odpowiedniej grubość do wciśnięcia się gumy w kontakcie z asfaltem.

Trochę jakby jechało się na tekturze.
Można to zauważyć u tych osób które mają troszkę więcej grosza. Oni je wymieniają zawsze wcześniej nim sięgną ograniczników. Stąd dużo zużytego ogumienia z dopiskiem że jest jeszcze sporo gumy. Tak! w środkowej części.
Doszedłem też do wniosku że z takim szaleństwem nowa opona, którą założę nie wytrzyma jeszcze sześciu sesji i wyścigu, który odbywał się następnego dnia jako uwieńczenie dwóch dni treningów. Kończyły mi się też slidery.
Choć było ich całkiem sporo nim przyjechałem, bo były tylko raz na Poznaniu.
Zrobiłem dobry czas chyba lepszy niż ostatnio 2:32.155 .
Przenieśli mnie z grupy D do grupy C. Zmieniłem oponę i już jeździłem na rozmiarze 190.

W kolejnych sesjach zacząłem jeździć wolniej, oszczędniej i bardziej asekuracyjnie. Czasy zaczęły oscylować w granicach 2:36.
Wiele rzeczy miało wpływu. Nawet to, że mam mniejszą oponę i choć wiedziałem że utrzyma to ciężko było mi się przełamać. Pod koniec dnia poprawiłem czasy choć już czekałem na kolejny dzień.

Jakoś tak też oszczędzałem slidery, które już prawie zniknęły, szczególnie jeden sięgał już materiału.

Następny dzień.
Tu zaczynały się schody.
Człowiek jest zmęczony po pierwszym dniu. Wszystkie mięśnie obolałe. Cała pierwsza sesja jest chyba taką gimnastyką.
W tym dniu jest najwięcej wypadków. Szczególnie w drugiej sesji ponieważ to sesja kwalifikacyjna do wyścigu.
Nowa opona zaczęła już nosić oznaki zużycia.
Zdeprymowany byłem jazdą bo wszyscy mnie wyprzedzali. Kamii mnie nawet pytała czy coś mi jest? Miałem wrażenie że wszystkim przeszkadzam. Wyprzedzali mnie głównie na wyjściach gdzie jednak robotę robiły konie mechaniczne.

Pogadałem z jednym który mnie wyprzedził. Jechał na ZX 10R 2014r. To koleś miał 210km. 6 stopniową kontrolę trakcji. Sportowy ABS, System zapobiegający unoszeniu koła. No to tak sobie pomyślałem że ja trochę blado wyglądam
Chyba w czwartej sesji przed wyścigiem trochę się podniosłem. Kupiłem nowe slidery i mogłem lepiej podpierać się. Sądziłem, że mi dobrze poszło bo przestałem się jakoś przejmować. Nawet poleciałem sprawdzić wyniki.
Niestety. Zrobiłem 2:33
Pomyślałem dobra tylko dotrwać.
W sesji drugiej zrobiłem 2:36 więc zająłem 49 pozycję w kwalifikacji do wyścigu. Chodź nie do końca bo zmieszali nas czyli kategorię Open z Nakedami.
Przed linią startu Oni byli pierwsi a my za nimi. Gdy oni ruszyli to po 30 sekundach nam zaczęło się odliczanie. Nie było kłopotu bo na Brnie nie ma szans by kogoś dogonić albo zdublować w ciągu pięciu okrążeń. No chyba, że jesteś Marquezem.

Wyścig.
To szaleństwo. Nie zdawałem sobie sprawy jakie to emocjonujące. Lubię rywalizację ale to był szok. Kurde zmagasz się jakbyś walczył o złote gacie choć podobno każdy trenuje
Napierdalasz i nic innego nie istnieje. Opór i na gaz. Nie ma zużywającej się opony czy sliderów. Nie ma problemów ze skrzynią. Jest tylko wyścig. Gonitwa, wyprzedzanie i tylko kombinujesz jak kogoś dogonić i jak go wyprzedzić. Potem następnego i następnego
Startowałem z 49 pozycji. Start miałem fatalny do pierwszej prostej wyprzedziłem parę osób na dohamowaniu więc się odrobinę wybroniłem. Potem wyprzedzałem jak szło. Nawet nie wiem kiedy minęło 5 okrążeń. Dojechałem na 35 pozycji łącznie z nakedami.

Najbardziej pamiętam zmaganie się z białym Dukatem Panigale albo 899. Z tym przede mną.

W którymś momencie doszedłem kolesia. Wyprzedziłem na dohamowaniu. Koleś uniósł się dumą i wyprzedził na jakiejś prostej. a ja go znów na dohamowaniu. On i ja tak zawzięci, że hej. Przed tą długą prostą start/meta jest najpierw prosta, która prowadzi ostro pod górę. Potem jest krótki zakręt 90 stopni w lewo i następny długi w prawo 90 stopni prowadzący za prosta start meta.
On był z przodu podjeżdżając ostro pod górę ustawiłem się za nim. On się złożył do zakrętu w lewo ja za nim. Złożyłem mocniej od niego motocykl i trzymałem go tak dłużej niż on dodając mocniej gazu. Wyszedłem tak by przy wejściu w prawy zakręt być bardziej po zewnętrznej. Musiałem w złożeniu cały czas mocniej dodawać gazu bo On pokonywał krótszy odcinek. Wyszło na to, że nim skończyły się się zewnętrzne lewe ryfle na początku prostej start meta wyszliśmy równo. Ale koleś cały czas usilnie leciał do zewnątrz. Do momentu aż lewą częścią kierownicy przejechał mi po przedramieniu.
Mówię, no kurwa! Co jest! No bez przesady! Ale nie odpuściłem. Zakręciłem tylko głową i dzida do przodu.
Znów mnie wyprzedził na prostej. Tym razem złożyliśmy się na końcu prawie równocześnie. On znów z przodu bo był po wewnętrznej. Tym razem powiedziałem dość. Postanowiłem że na tym łuku opierdolę go po zewnętrznej a że winkiel jest długi i ma 180 stopni to jest szansa. Trenowałem też przez parę sesji przejeżdżanie tego zakrętu po szerszym łuku, więc wiedziałem jak go pokonać. I dało radę. W połowie już widziałem jego pędzące przednie koło. Dziwne uczucie jak jesteś tak mocno złożony i widzisz przy swojej głowie przednie koło rywala.. Myślisz sobie, niech tylko mu puści opona. Działa na wyobraźnię.
Nim wyszliśmy z niego i odprostowalismy motocykle to ja byłem górą. Bo nastepny mocny zakręt jest w lewo. Więc to ja jestem po właściwej stronie. Wyjechałem chyba ciut przed nim. Jego złość czułem na plecach. Tym bardziej mi się micha cieszyła bo widziałem tuż przed nami parę motocykli. Więc jak odprostowaliśmy maszyny cała pizda na manetę by ich wyprzedzić po lewej na dohamowaniu. Zrobić małe zamieszanie by koleś nie mógł mnie wyprzedzić. Złożyłem się mocno w lewo po dość ostrym hamowaniu i zadziałało.
Kolesia potem na zdjęciach widziałem parę maszyn za mną.
Zauważyłem, że się nakręcam gdy mogę rywalizować. Koleś na Dukacie był naprawdę zawzięty i mógł chwilami odpuścić. Choć to wyścig i nikt nie powiedział że będzie lekko. Wkurzył mnie tym spychaniem.
Potem do następnego kolesia dzielił mnie już spory kawałek ale z każdym zakrętem widziałem jak się do niego zbliżam.
Mój czas to 2:30. Nie wierzyłem, że jestem wstanie tak poprawić czas, tym bardziej że rywalizacja w teorii spowalnia.
Nigdy nie przeżyłem takiej ekscytacji. Czułem wtedy wykorzystywanie własnych możliwości.
Zrobiłem około 550km na Brnie. Więc trochę się pojeździło.

Edytowane 6 Sierpień 2018 przez Neonkin

[Asterix]

Zbychu szacun. Zawsze fajnie się czyta. Tak trzymaj.

[vieto]

 

 

Do momentu aż lewą częścią kierownicy przejechał mi po przedramieniu.

Mówię, no kurwa! Co jest! No bez przesady! Ale nie odpuściłem. Zakręciłem tylko głową i dzida do przodu

haha, piękne - przyganiał kocioł...

a szczerze, to czytam to z bananołzami na twarzoczaszce

zazdroszczę i podziwiam, chyba już nie trzeba moto gp oglądać, u Ciebie dzieję się podobnie

 

może jakaś książka z opisami...?

 

 

 

Znaczy przyszło ale nie stać mnie na prowadzenie doświadczeń w czasie gdy mówisz do siebie o ku..a

też kiedyś na jednym łuku (niestety na drodze publicznej, 3pasowej) jadąc nieznacznie szybciej niż potrzeba z panem co prowadził rekina, powiedziałem se w duchu "uj, co ma być to będzie"  

[Havana]

A podobno długich tekstów nikt nie czyta:) Jak takie emocje w opisie to w rzeczywistości musiało być na wypasie. Chyba wrócę i cały wątek przewertuję.

[pavlacos]

hehe niezły z Ciebie herbatnik, oczywiście pozytywnie zazdro

 

Te zaślepki, o których mówisz to pewnie od systemu AIS (wywala się to, podobno mniej strzela z wydechu wtedy, no i pomaga przy strojeniu moto) , który dorzuca powietrze do dopalania spalin - ekologia, komu to potrzebne.

Nie wiem co ty tam masz, ale ja np przy pełnym przelocie i filtrze robiłem synchro przepustnic,możesz pomyśleć o PC i strojeniu, doda to trochę koni i powyrównuje co tam trzeba. (tego nie zakłądałem, bo trzeba robić korekty, no ale ja się nie ścigam)

Jest tu nawet jakiś magik na forum

Na shimmy amor skrętu (czasem można znaleźć chińczyka, z tego co mi podpowaidali na zet forum, dają rady, zużywają się ale jest to adekwatne do ceny)

 

Opony, no tu tylko tak wspomnę że np. na miatachalenge od razu wchodzisz w inną klasę, więc coś w tym musi jednak być

[Neonkin]

haha, piękne - przyganiał kocioł...

a szczerze, to czytam to z bananołzami na twarzoczaszce

zazdroszczę i podziwiam, chyba już nie trzeba moto gp oglądać, u Ciebie dzieję się podobnie

 

może jakaś książka z opisami...?

no tak sobie trochę myślę że uprawiam hipokryzję z tymi pretensjami do tego kolesia

Pozornie ja nie oglądam motoGP, na pewno nie tak często jakbym chciał. Mam swoje motoGP w głowie

Książka z opisami? Ten temat to trochę moja książka w której publikuję swoje mądrości. Trochę PBC ma wyłączność bo ja tego nie powielam

 

A podobno długich tekstów nikt nie czyta:) Jak takie emocje w opisie to w rzeczywistości musiało być na wypasie. Chyba wrócę i cały wątek przewertuję.

Staram się by w miarę się ciekawie czytało. Było i polecam każdemu

 

hehe niezły z Ciebie herbatnik, oczywiście pozytywnie zazdro 

Na shimmy amor skrętu (czasem można znaleźć chińczyka, z tego co mi podpowaidali na zet forum, dają rady, zużywają się ale jest to adekwatne do ceny)

 

Opony, no tu tylko tak wspomnę że np. na miatachalenge od razu wchodzisz w inną klasę, więc coś w tym musi jednak być

a dziękuję

wszystko się rozchodzi o kasę. Wszystkie modyfikacje są tak drogie że głowa mała. Czy taka inwestycja się zwraca w samych emocjach bo na pewno nie zwróci się. Sam wyjazd to już spore pieniądze.

 

tu są foty modyfikacji tego Niemca:

       

  

 

Jak widzicie jego motocykl ciężko trenował.

Tam jest bardzo dużo takich maszyn. W serii one wszystkie wyglądają fajnie i ładnie. Natomiast na torze widać że te motocykle są przerobione na wściekłe. Wszystko po to by napieprzały a nie wyglądały.

Tam cały czas masz takie wrażenie że czy bardziej obdrapany jesteś i Twój motocykl tym większy jesteś kozak. Dużą wagę przywiązują do sprawności technicznych. Jeśli moto jest nie do końca w porządku nie dopuszczą do wyścigu.

 

Na przeciwko mnie była ekipa 4 motocykli.

Jeden z nich wywrócił się i odrobinę skasował motocykl w drugiej lub trzeciej sesji pierwszego dnia. To koleś cały dzień, pół nocy i jeszcze rano naprawiał motocykl by zaliczyć sesję kwalifikacyjną i wystartować w wyścigu.

Ja to bym pozbierał złom i pojechał w żalu do domu. Tam była ekipa i pomagała mu.

Drugi koleś w tej ekipie jeździł białą CBRką. Cały dzień po każdej sesji czyścił ten motocykl w sposób pedantyczny.

Miał różowe wiaderko i strój na każdą okazję. W jednym stroju się ścigał. Jak jechał sprawdzać wyniki rowerkiem miał inny strój. I jak czyścił swój motocykl też inny strój. Czyścił też maszyny swoich towarzyszy.

Było widać że straszny czyścioszek. . W pierwszej sesji drugiego dnia skasował CBR. Rozebrał się i porzucił ciuchy i motocykl. Wszystko tak stało jak mu to przywieźli. Po 3 lub 4 godzinach podszedł do motocykla i zaczął myć i czyścić to co zostało z niego.

Znów w sposób dokładny. Był w grupie B więc czasy musiał kręcić spore,  

Inny który skasował motocykl. Podprowadził motocykl pod kran. Spłukał go obficie wodą. Wywalił połamane owiewki i sru BMW1000rr w wersji naked śmiagało po torze

Edytowane 8 Sierpień 2018 przez Neonkin

[PiotrekBe]

Niesamowity opis. Zbychu szacun!

Miałem zająć się pracą ale przeczytałem całość z zapartym tchem.