Skocz do zawartości

Biwakowe Alpy 2022 | Conorian


Conorian
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

krótko i na temat, dorzuć jakieś fotki😀

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Conorian napisał:

Zaznaczam, że wstaję o 5 i o 6 nie ma po mnie nawet śladu

I to mi się podoba, też jestem tego samego zdania, aby jak najszybciej wyjeżdżać, by jak najwięcej zwiedzić.  Szkoda dnia 🤣🤣🤣🤣🤣

Edytowane przez seebst
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.08.2022 o 10:16, lelon napisał:

dorzuć jakieś fotki😀

Najważniejsze, żeby w podróży mieć jakąś przekąskę. Czas wtedy przyjemniej płynie :)

 

Paluszki.thumb.jpg.1116b1ab41fc74bbdaafa31b833af8a8.jpg

Edytowane przez Conorian
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I bez rękawiczek 😁

No bo jak jeść w rękawiczkach 😂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

A więc udało mi się wygospodarować trochę czasu żeby napisać coś więcej o tym wyjeździe, wstawić kilka zdjęć i filmów.

Może poprawią Wam humor w przytłaczającej zimowej aurze :P

 

Motocykl od momentu przekroczenia polskiej granicy wyglądał tak:
IMG_20220807_1222082.thumb.jpg.0d97faec130ce2d0af460239d389b2cc.jpg

 

Zdjęcie z pierwszego przystanku gdzieś w Austrii :P

 Plecak początkowo miał być na plecach ale przez to, że wypchany na maxa ograniczał ruchy ciała i głowy na motocyklu. Przez to poleciał na samą górę co znacznie pogorszyło prowadzenie w ciasnych zakrętach i złożeniu. Środek ciężkości bardzo wysoko. Kufer, torba i plecak wypchane na maxa.

 

Czasu mało więc szybka zupka i dalej :)

 

IMG_20220807_1235402.thumb.jpg.7ac8180a0254dc86f9c8add2618116cd.jpg

 

Po tym zwiedzam zgodnie z planem Schafberg, Rossfeld Panorama Strasse, Roßfeldstraße i Gosau.

 

Na koniec dnia udaje znaleźć się przy lesie (ledwo widoczne z drogi) jakieś domki letniskowe i w ich okolicy postanowiłem rozbić pierwszy namiot.

IMG_20220808_0650462.thumb.jpg.891fad9fd49bfea54ae9ddf60b2f8b78.jpg

 

Skorzystałem tylko ze stolika, żeby przy ewentualnej konfrontacji z właścicielem nie miał do mnie pretensji :P

Ostatecznie nikt się nie zjawił ale cała pierwsza noc z nożem na klacie :D

 

Kolejny dzień to niestety praktycznie od 9:00 do 15:00 w deszczu.

Bardzo liczyłem na ujrzenie malowniczego Hallstatt:
Hallstatt w pigułce. Ikona całej Austrii | Zielonamapa


a przez pogodę zobaczyłem mniej więcej tyle:

IMG_20220808_105352.thumb.jpg.b27deebaa1bc5bb65f725e3b599ab8f4.jpgIMG_20220808_1116202.thumb.jpg.9e92ca987d84ba8eb0cc703923554def.jpg

 

Moje zadowolenie widać po oczach :D
 IMG_20220808_104130.thumb.jpg.0395177b1559f04d71968bc5b8942fba.jpg

 

Tak, że ten...

Na szczęście w drugiej części dnia było już lepiej i resztę udało się zobaczyć w całkiem ciekawej scenerii, Malta-Hochalm-Straße, Nockalmstraße, Villach Alpine Road, Mangart saddle.

IMG_20220808_1422592.thumb.jpg.f59d5aff7d038a03ae2a86579fe5f973.jpg

 

Pod koniec tego dnia cisnę ile się da, żeby dojechać jak najbliżej Grossglockner'a szukając przy okazji miejsca do przekimania. 

Udało mi się dojechać do miejscowości Berg im Drautal i na tej polanie spędzić w namiocie kolejną noc:
image.thumb.png.b6cc9b3e0bc01ec63780dc65b1f79a52.png

To tutaj rano zostałem poczęstowany śniadaniem, bardzo miło :P

Szybko się pakuję robię łyka kawy od gospodarzy i kolejny przystanek to Pasterze i Grossglockner.

 

Czas mi się już dzisiaj kończy więc dokończę innym razem.

W międzyczasie udało złożyć się kilka filmów tak więc zapraszam do przejażdżki. 

Polecam w słuchawkach :P

 

Tutaj taki ogólny z całego wyjazdu:

 

 

A tutaj dłuższe z poszczególnych miejsc:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Conorian
  • Like 1
  • Upvote 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez moje wyjazdy w jakiś dziwny sposób Twój temat jakoś uciekł 

mojej uwadze , a ja jestem uczulony na każdy motocyklowy wypad .

Nie zdążyłem przejrzeć wszystkich filmików , ale to faktycznie super

prezent na obecną zimową pogodę ( moto na kołkach )!!!

Nie wiem czy policja nie będzie się czepiać za te paluszki jedzone 

po drodze , bo już w takiej Austrii można dostać za to mandat 🤣,

bo tam motocykliści muszą trzymać co najmniej jedną rękę na kierownicy !

 

No i jeszcze jedno wyjaśnienie dla niewtajemniczonych . Ty zapewne 

dokonałeś skrótu myślowego , w sprawie wjazdu na Stelvio od strony 

Austrii . Zapewne chodziło Ci o wjazd od strony włoskiego Merano !

Po prostu Stelvio leży prawie na granicy włosko -szwajcarskiej ,naprawdę

daleko od Austrii , na samą przełęcz prowadzą 2 drogi po włoskiej stronie

i jedna od strony szwajcarskiej, przez przełęcz Umbrail Pass.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mariuszn2 napisał:

Zapewne chodziło Ci o wjazd od strony włoskiego Merano !

Dokładnie o to mi chodziło :)
Wjazd dosyć wymagający z bagażem taki jak mój co widać na filmie. Jest duża różnica wysokości na zakręcie między serpentynami i często musiałem schodzić do pierwszego biegu co nigdy mi się nie zdarza. Na pewno lepiej by się tą stroną zjeżdżało ale niestety nie miałem czasu spróbować ponownie.

 

Wszystkie trasy zrobiłem tylko jeden raz dlatego na filmach jazda nie jest "na pełnej..." :D

Dodatkowo ciężko jest szybko jeździć po serpentynach i jednocześnie napawać się pięknymi widokami. Starałem się to jakoś wypośrodkować.

 

Co do policji na austriacką się nie natknąłem ale z kolei włoska miała wyje**** po całości czego w sumie się spodziewałem :D

Paluszki jeśli dobrze pamiętam to już w Czechach lub Polsce :)

Edytowane przez Conorian
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łooo ludzie , jakie puchy na Grossglocknerze , kiedy tam byłeś ? 

Jak my byliśmy na przełomie lipca i sierpnia 2017 to tam były dzikie tłumy !!!

I czy Ty licznik masz wyskalowany w milach , bo jak na widoczną na zegarach

prędkość coś podejrzanie szybko się przemieszczasz na filmiku ?! 🤣

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mariuszn2 byłem tam w pierwszej połowie sierpnia i ogólnie wszędzie było dosyć luźno. 

Licznik raczej w kilometrach ale muszę przyznać, że nigdy tego nie sprawdzałem :D

GS polski salon więc raczej w milach by nie zrobili (chyba) :P

A może to Hayka zawyża i masz takie złudzenie :zeby:

Prędkość filmu również oryginalna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się kiedyś ,niechcący , udało przestawić licznik z km na mile 

na stacji benzynowej (kasując licznik dzienny ) ,sam do tej pory nie wiem 

jak to zrobiłem ! 🤣  Ale po zatankowaniu długo się nie mogłem 

nadziwić ,że wg licznika jadę tak wolno ale wszystkich wyprzedzam,

a krajobraz jakoś tak szybko zapier...la !!!:takaemotka:

Dopiero po jakimś czasie eureka , pewnie przestawiłem licznik na mile ! 🤣

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce też można złapać mandat za puszczenie kierownicy i to  2, czy 2,5tys zł... 

 

A co do przyczepności, na południe od Czech, Słowacji, zawsze spotykałem się z dużo bardziej przyczepnym asfaltem niż w Polsce. Na cały wyjazd, pierwszy uślizg miałem 10km od domu w drodze powrotnej, a i tak jechałem dość zachowawczo... 

Rok temu w Rumunii przejechalem bardzo dużo kilometrów w deszczu i też opony nie puszczały

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Napisano (edytowane)

Dobra, mam trochę wolnego czasu więc coś dopiszę :P

Więc ruszam w kierunku Grossglockner gdzie bez problemu dojeżdżam.

W pierwszej kolejności atakuję Pasterze (jeden przejazd) i od razu po tym cały zniecierpliwiony na Grossglockner (jeszcze wtedy myślałem, że będzie to najpiękniejszy punkt widokowy mojej podróży). Udało mi się zrobić jeśli dobrze pamiętam 3 przejazdy. Również tutaj udało się trzasnąć fotkę do kalendarza, którą dzięki Wam możemy zaobserwować w lutym tego roku :)

 

GS w Alpach

 

Miejsce do zdjęcia chyba było dosyć zjawiskowe bo kilku motocyklistów już ustawiło się w kolejce, żeby w tym miejscu sieknąć sobie fotkę. Mając kilka potencjalnie dobrych zdjęć nie chciałem dłużej przeszkadzać. Wskakuję na moto, odpalam, wbijam jedynkę i w tym momencie poczułem, że coś jest nie tak. Dźwignia zmiany biegów ledwo się trzymała a śrubki, która ją trzyma oczywiście nie było. Teraz przeglądając inne ujęcia widać, że dźwignia już ledwo się trzymała:


IMG_20220809_095434.thumb.jpg.2309ab5c9aab08b3cb8f90c42d7b5be3.jpg

Ostatecznie wyglądało to tak:

Na początku trytytki nie były obcięte bo multitool z kombi nereczkami miałem dosyć głęboko w bagażu. Po zjechaniu z Grossglockner’a zauważyłem stojącego na poboczu rowerzystę pijącego wodę. Podpytałem go czy ma coś czym mógłbym skrócić trytytki. Odparł, że tak i za chwilę mi da tylko musi to wyciągnąć. Okazało się, że jego nożyk był schowany w bagażu dwa razy głębiej niż mój :P Głupio trochę mi się zrobiło ale nic nie mówiłem. Za fatygę oddałem mu mocno schłodzoną butelkę litrowej wody uleczając swoje splugawione sumienie. 

 

Niestety dźwignia zmiany biegów nie siedziała sztywno i ciasno w swoim otworze z powodu braku śrubki zaciskowej. W BMW trzeba dosyć mocno gnieść dźwignię, żeby zadziałał qs więc w obawie przed rozrobieniem otworu dźwignie postanowiłem dalszą trasę pokonać bez używania qs’a. Na początku trzymałem się tego postanowienia co też widać na filmach, że często używam sprzęgła jednak im lepsze (bardziej kręte drogi) tym bardziej zapominałem o tym postanowieniu :P 

GS jest na gwarancji i miałem plan podjechać do najbliższego serwisu BMW, żeby mi dali taką śrubkę ale ostatecznie nie chcąc tracić czasu ruszyłem w dalszą podróż.

Po usprawnieniu powyższej dźwigienki w mojej głowie narodził się wspaniały pomysł (teraz stwierdzam, że był raczej ch**owy ale w sumie nie wiem) przeskoczenia w moim planie podróży z Grossglockner’a prosto na Stelvio, kontynuowanie dalszej, wyznaczonej trasy a miejsca, które przeskoczyłem zwiedzić w drodze powrotnej. Co by się tak nie nudzić na powrocie :D

 

Nie zastanawiając się w ogóle ruszam w drogę. To tego dnia kawałek za włoską granicą minąłem się na trasie z @Zakrześ (pozdrawiam jeszcze raz :P), który wraz z nieznanym mi kompanem wracał już do domu :)

 

W drodze na Stelvio kończy mi się internet w telefonie (google maps out) ale na szczęście mam Navigatora VI. Trochę mniej wygodna we wprowadzaniu miejsca docelowego w porównaniu do google ale dalej jadę już na niej i spisuje się wzorowo :)

Na Stelvio wjeżdżam od Merano (jeszcze raz dzięki za poprawienie @mariuszn2) i zakochuję się w widokach. Ch*j wie po co te sztachety :D

 

IMG_20220809_164351.thumb.jpg.5eb429e5fc0087bf6896ccf26707998e.jpg

 

Różnica wysokości na serpentynach tak duża, że musiałem na nich schodzić do 1 biegu (myślę, że głównie przez mój bagaż) żeby nie nadwyrężać sprzęgła. Dojeżdżam na szczyt, ekscytacja się utrzymuje ale nie jest jakoś mega.

 

IMG_20220809_172344.thumb.jpg.5e15f445ce239cb232bdde68fdc127c5.jpg

 

Chwila napawania się widokami, jakieś zdjęcie i zjazd w stronę Przełęczy Gavia. Na tym odcinku naprawdę ciężko było skupić mi się na drodze. Zatrzymałem się kilka razy żeby pooglądać góry. Dla mnie miejsce to strzał w 10. Już wtedy Grossglockner spadł w moim rankingu właśnie na rzecz Stelvio :) oczywiście nadal nie wiedziałem co jeszcze mnie czeka w kolejnych dniach.

 

Na Stelvio i Gavia straciłem trochę poczucie czasu. Zrobiło się późno a był to dzień, w którym powiedziałem sobie, że koniecznie zaliczam noc w hotelu.  Niestety booking działał na moją niekorzyść. Jakieś problemy z rezerwacją pokoju na trasie Gavia – Berninapass (nie wiem do tej pory czym było to spowodowane).  Udało mi się znaleźć i zarezerwować pokój w najbliższym hotelu pod nazwą HOTEL INN LODGE.

Wszystko bardzo fajnie ale zameldowanie w pokoju jeśli dobrze pamiętam do 22:00. Pamiętam, że Berninapass z mojej trasy przeleciałem w zupełnej ciemności, żeby zdążyć zameldować się w hotelu. Była pełnia księżyca co dodawało trochę grozy trasie :P Dało się zauważyć, że za dnia jest tam bardzo ładnie. Niestety, żeby zdążyć praktycznie nie odrywałem oczu od drogi przez co niewiele udało mi się obejrzeć :(

Do recepcji hotelu wbijam na pełnej o 21:55, biorę kluczyk do pokoju, cały majdan z GS'a i chwila oddechu na wygodnym hotelowym łóżku.

Korzystając z hotelowego wifi zapisuję trasę na kolejne dni w nawigacji BMW. Po tym szybki prysznic i kimono.

 

Dobra, reszta następną razą bo jutro do roboty nie wstanę :P

Edytowane przez Conorian
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Mariuszem z Grossglockner też żeśmy bardzo późno wrócili na bazę, ale akurat powrót był szybki, bo głównie autostradą. Ale na następny dzień, gdzie gwoździem programu była Stelvio, zjechaliśmy z niej do Szwajcarii i tam również straciliśmy poczucie czasu, byliśmy tak zachwyceni widokami i jazdą, że na powrocie o północy trzasnęliśmy jakąś przełęcz, może i dwie nawet, a z tyłu głowy jeszcze ostrzeżenie przed niedźwiedziami. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wiele by nie brakowało, a Stelvio byśmy drugi raz zaliczyli (tym razem już po ciemku) 😂 Ostatecznie meldujemy się chyba coś koło 2 w nocy, a babcia właścicielka wita nas kijem od szczotki, waląc w sufit, kiedy chcieliśmy wziąć prysznic 🤣 Fajne są te przejazdy nocne na przełęczach 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak było !!! A i tak zaliczyliśmy nocą przełęcz o wysokości ponad 2 km ,

na szczęście nie Stelvio ! 😂 A drugi nocny przejazd miałem w 2018 na Transfogaraskiej !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Dobra, opowiadam dalej bo trzeba to jakoś skończyć. Może dzisiaj się uda :P

 

Hotelowe śniadanie zaczyna się o godzinie 8:00. Budzik miałem nastawiony na 7:30, żeby przed śniadaniem ogarnąć wszystko, zjeść i od razu ruszać w drogę.

Oczywiście zaspałem :D Wstaję z łóżka coś koło 8:20, szybka toaleta i na śniadanie.

 

Nie ukrywam, że liczyłem na jakieś jajka na ciepło, parówki, może jakaś zupina wodzianka. Generalnie coś na przeprostowanie kiszek. Zawsze w hotelach na śniadanie udawało mi się zjeść się coś ciepłego. Jakież było moje zdziwienie gdy jedyne co udało mi się skomponować w hotelowym bufecie to musli z jogurtem + kanapki :D To już lepsze posiłki miałem pod namiotem :D

Ze śniadaniem uporałem się szybko, kilka szklanek soku wychylone i zaczynam noszenie pierdów do GS’a. Maszyna zaparkowana była przed samym wejściem do hotelu (oczywiście za zgodą Pani z obsługi) więc daleko nosić nie musiałem.

Drugim kursem zatrzaskuję hotelową kartę (wejściówkę do pokoju) wewnątrz pokoju... Na szczęście na recepcji ktoś był i miał pod ręką zapasową więc czasu nie zmarnowałem.

 

Kilka minut po 9:00 siedziałem już na motocyklu w drodze do kolejnego punktu.

Jest piękny, słoneczny poranek. Na niebie ani jednej chmurki. Jedynie wierzchołki gór schowane są za białymi kłębami. Droga ciągnie się u podnóża gór, co kilka kilometrów omijając jakieś miasteczko Widok jest dla mnie naprawdę kojący, cały czas zerkam na szczyty w oddali.

 

image.thumb.png.818cf8f9005b617e1950c762e4a7ebe2.png

 

Niestety zdjęć i filmów z dalszej części podróży mam już trochę mniej gdyż zapełniłem wszystkie nośniki pamięci.

Najpierw pojechałem pod Submerged Church Tower of Graun.

 

image.thumb.png.b35b2dd394a829d0e90e41baaacd4148.png

 

Nie zachwyciło mnie jakoś specjalnie. Wjechałem na parking przy wieży i nawet nie zsiadałem z motocykla. Obejrzałem, ok. fajne i jadę dalej.

Następnie ruszyłem do Swiss Snowsports School Samnaun. Również tylko się odbiłem jednak miejsce bardzo atrakcyjne dla ludzi lubiących chodzić po górach. Widać było dużo turystów wspinających się po zboczach i sporo szlaków. Drogą dojazdową w to miejsce również się nie nacieszyłem gdyż było bardzo dużo robót drogowych. Wahadła przeplecione rozsypanym żwirem lub remontem mostku/pobocza. Ogólnie słabo. Nawet zdjęcia nie mam. Próbowałem coś nagrywać jednak częstotliwość zatrzymań była tak duża, że dałem sobie spokój.

 

Kolejnym punktem mojej podróży jest Silvretta-Bielerhöhe jednak wcześniej przerwa na szybki obiadek :P

 

image.thumb.png.03a84c92f92b58b3f3b61adcad180fd2.png

 

image.thumb.png.fc0f23fff46a7759812ebc113611766d.png

 

W trakcie tego postoju drugi i ostatni raz zapomniałem o tym, że linka (ogranicznik) otwarcia wieko kufra centralnego jest delikatnie za krótka i jak pierwszego dnia wyprawy zdążyłem zrobić unik przed zamykającym się (pchniętym przez lekki powiew wiatru wiekiem) tak tym razem się nie udaje…

Grzebiąc w kufrze dostaję całym impetem kantem zamkiem klapy prosto w czoło. 

 

image.thumb.png.02412736f37501db3da6bfa47e2052a0.png

 

Rana jest niewielka ale uwierzcie mi, poczułem wszystkie nerwy w górnych siekaczach. Aż się nogi ugięły. Kawy do obiadu pić już nie musiałem. Kufer i jego projektant oczywiście zgarnęli kilkanaście soczystych k**ew bo jak że by inaczej :)

 

Dojeżdżam do Silvretta-Bielerhöhe. Po poprzednich dwóch punktach i rozciętym czole zaczynam odzyskiwać nadzieję we wspaniałe widoki. Miejsce bardzo ładne i malownicze otoczone wysokimi górami. Idealne do odpoczynku po długiej podróży. Niestety zdjęcia żadnego nie zrobiłem a jeśli znajdę to obiecuję wkleić.

 

Atakuję kolejny punkt, którym jest Silvretta-Bielerhöhe. Na miejsce udało się dojechać dosyć sprawnie. Kilka kilometrów przed wjazdem była chyba bramka z opłatami (15 euro) ale nie jestem pewny czy płaciłem. Możliwe, że wpuszczali wszystkich. Na początku nudy, nic się nie dzieje. W końcu wjeżdża się pomiędzy jakieś pagórki więc od razu odzyskuję nadzieję licząc, że jednak nie wydałem (chyba) 15 euro na marne :D

 

image.thumb.png.8746a0f8844447bfaab3595083897448.png

 

Okolica górzysta i zielona, podoba mi się. Nie spodziewałem się jednak co za chwilę nastąpi. Jadę kawałek dalej i w oddali widzę przede mną takie coś jakby ściana.

 

image.thumb.png.a2efd42e0f6cd0f5545258e23f26c2fa.png

 

Okazuje się, że jest to tama z kamieni (otoczaków), na którą oczywiście można wjechać.

Tak to wygląda:
 

image.thumb.png.d05beaf238af84405b1eea17dee9c8ed.png

 

Dla mnie to był szok, coś pięknego :D Wyjeżdżam na samą górę i uświadamiam sobie jak wielki zbiornik wody trzyma w ryzach ta kamienna tama. Polecam to miejsce każdemu kto lubi poczuć monumentalizm na własnej skórze. Droga prowadzi wzdłuż linii brzegowej i biegnie w kierunku lodowca zaznaczonego strzałką. Cały przejazd zamieściłem w filmie, który jest wyżej więc nie ma sensu się rozpisywać. Droga bardzo dobrej jakości, dosłownie 2 dziury. W innych okolicznościach można naprawdę poszaleć :)

Po dojechaniu na szczyt i zgaszeniu silnika podbiega do mnie jakieś dziecko i pyta czy jestem z Wrocławia. Nasz krótki dialog podsłuchuje jakiś motocyklista z Polski i zastępuje dzieciaka w rozmowie. Znowu dowód na to, że świat mały, rodaka wszędzie można trafić :)

 

No i niestety znowu czas mi się skończył i nie dam rady skończyć historyjki…

Tak więc do następnego, idę szukać brakujących zdjęć :D

  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.