Skocz do zawartości

[Motocykl] Suzuki GSX-R1300 Hayabusa - Spełniłem swoje marzenie


maniomen
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Legenda. Motocykl, który spodobał mi się od razu, gdy tylko wsiadłem na drugą generację. To był pierwszy motocykl, którego masę czułem między nogami. Czułem, że jest to ciężki i mocny motocykl. Zawsze chciałem sobie taki kupić, byleby tylko stał i żebym sobie nim parę kilometrów robił raz na tydzień dla zabawy.

 

Bardzo długo zastanawiałem się nad możliwością przetestowania tego motocykla, obawiając się również, że nie podołam tej mocy i na którymś zakręcie wlecę w krzaki, albo inne drzewo. Niemniej jednak, gdy nadarzyła się okazja i zobaczyłem sztukę  na placu testowym Suzuki, postanowiłem się spytać, czy dadzą się przejechać. Tylko na chwilę, tylko tak dookoła placu. No i skończyło się tym, że i tak jeździłem nim koło godziny.

 

Nie ma się co rozpisywać, czas brać się za nibyrecenzję.

 

Wygląd:

 

Ja pierdziele, jaki ten motocykl jest piękny! Lubię ogólnie motocykle, które swoim wyglądem, masą i objętością, odzwierciedlają swój charakter i moc, skrytą pod ramą i owiewkami. Nie lubię motocykli, które są leciutkie, malutkie, chude i zwiewne, a przepadam za takimi, które może nawet nie mają dużo mocy i niutów, ale swoją muskulaturą godnie reprezentują swoją markę. Dlatego z jednej strony uważam, że mój Bandzior jest ogólnie brzydkim motocyklem, ale z drugiej strony podoba mi się, bo jest wizualnie masywny, muskularny, napakowany i tak dalej.

 

Hayabusa jest przedstawicielem takich motocykli. Niby niska, niby w owiewkach, siadając na niej wydaje się być maciupka, ale z boku, z przodu, jak i z tyłu, jest potężna, jednocześnie pozostając dobrze, jak i zgrabnie zaprojektowanym motocyklem, a całość świetnie zwieńczają dwa potężne tłumiki, chromowana listwa po bokach i bardzo ładny przód.

 

Lusterka standardowo są elementem problematycznym, ponieważ pół godziny zajęło mi ustawienie ich w odpowiedni sposób, a i tak praktycznie nic w nich nie widziałem, niemniej jednak i tak najpiękniejsze w tym motocyklu są zegary. Takie normalne, ze wskazówkami!!! Po środku oczywiście jest wyświetlacz, ale tego już nie obejdziemy.

 

Multimedia:

 

Hayabusa oferuje zdecydowanie więcej możliwości, jeśli chodzi o odpowiednie ustawienie motocykla pod siebie, a jako że przełącznik od multimediów jest podobny do tego z Suzuki Katany, nawet nie miałem zamiaru się tym bawić, gdyż instrukcję obsługi multimediów w Katanie czytałem i jest tam tak dużo funkcji, że dnia by nie starczyło, żeby to ogarnąć, przez co uważam, że bez odpowiedniego przyłożenia się do przeczytania do instrukcji, nie będziemy w stanie dojść do najgłębszych ustawień motocykla, przez co system wydaje się mało intuicyjny. Nawet mniej intuicyjny, niż w GSX-S1000GT, ale tamten motocykl praktycznie nie posiadał ustawień, więc nie ma o czym rozmawiać.

 

Dotatkowo, poza elektroniką, która wspomaga nas podczas codziennej jazdy, Hayabusa jest wyposażona w system elektronicznego ogranicznika prędkości, dzięki czemu przez przypadek nie przekroczymy przykładowo dopuszczalnej prędkości na autostradzie. Ponownie powtarzam, trzeba by było wczytać się w instrukcję, jak się to robi, ale podobno się da, więc można swojemu dziecku w wieku 14 lat dać, ustawić limit prędkości na 45 km/h i może spokojnie sobie nim jeździć do szkoły, jak na motorowerze, he he.

 

Zawieszenie i prowadzenie:

 

Zawieszenie jest regulowane ręcznie, czyli ponownie ograniczamy ilość elektroniki, której w takim motocyklu jest zazwyczaj za dużo, niemniej jednak, mimo że jest to motocykl, który Suzuki nazywa w tej chwili „Ultimate Sport”, a kiedyś uchodził za Sport Tourer’a, to zawieszenie w fabrycznym ustawieniu jest przyzwoite. Nie wybija kręgosłupa na wybojach, da się tym spokojnie jeździć.

 

Co do samej jazdy. Powiem wam tak. To jest pierwszy motocykl w moim życiu, na którym musiałem przyjąć pozycję sportową. Pierwszy motocykl z kierownicą typu Clip-On, czyli wąska, mocno zagięta, mocno przylegająca do motocykla. Nogi mocno zgięte, tors pochylony do przodu, brzuch praktycznie leży na baku, ręce albo zgięte, albo wyprostowane zapierają się o kierownicę, aby plecy trochę odpoczęły. Moje ubranie też za bardzo nie pomagało, ponieważ miałem na sobie letnią tekstylkę, nie żadne skóry i dżinsy, przez co czułem dyskomfort w okolicach miażdżonych klejnotów rodzinnych. Już przy wsiadaniu na niego na placu, zacząłem się zastanawiać, czy to dobry pomysł, żeby nim wyjeżdżać na ulicę. Z placu dosłownie go wydreptałem, ponieważ jest tam taki uskok wysokościowy między parkingiem, a ulicą, że gdybym chciał wyjechać po ludzku, skończyłoby się to tak samo, jak na większości filmików, gdzie ludzie dopiero wyjeżdżają z salonu, doświadczają uślizgu i nowy motocykl idzie w piździu.

 

Aczkolwiek jak już ruszyłem, to było w miarę dobrze. Łatwo się skręcało, nawet przyzwoicie zawracało, niemniej jednak nadal pozycja sportowa nie dawała mi możliwości nacieszenia się tym motocyklem w pełni, zwłaszcza na Warszawskich ulicach, gdzie rozpędzić się nie za bardzo da, co nie powstrzymało mnie od rozpędzenia się w jednym miejscu do 140 km/h od tak, jakbym pstryknął palcem, dodatkowo niewygodna pozycja rąk na kierownicy powodowała, że czasami miałem problem ze zlokalizowaniem przełącznika od kierunkowskazów, w pierwszej kolejności szturchając przełącznik od menu. Może moja pozycja rąk była nieprawidłowa, ale bym te przełączniki lekko obrócił, żeby dźwigienka od kierunkowskazu była wyżej, w zasięgu kciuka.

 

Dynamika motocykla wydaje się być delikatnie mniejsza, niż w GSX-S1000GT, możliwe że ze względu na dodatkową masę motocykla i silnika, niemniej jednak szybko to wrażenie znika, jak mocniej odkręcimy manetkę. Wtedy wrażenie zamulonego motocykla znika i zaczyna się nam ta jazda podobać, a przyzwoite hamulce, również spokojnie dają radę. Z przodu Brembo, z tyłu nie do końca jestem pewien co, ponieważ wydech zasłania zacisk, niemniej jednak, zdecydowanie nie było to Brembo. Hamować hamuje, tylne koło da się zblokować, przedniego nie. Było już zdecydowanie za ciepło i opona dobrze kleiła się do asfaltu.

 

Ze względu na swój gabaryt, gdzie uważam że ponownie jestem za wysoki (189 cm, jakby ktoś zapomniał), głowa wystawała ponad szybę i pewnie jakbym się uparł, to szczęką kasku o ową mógłbym szurać. Oczywiście mógłbym schować się za owiewką, kładąc się kompletnie na baku, ale ulica do tego typu pozycji zdecydowanie się nie nadaje, aczkolwiek mimo pozycji typowo sportowej, kanapa wydawała się delikatnie wygodniejsza, niż w swoim mniejszym bracie i podejrzewam, że gdybym założył na nogi jakieś bardziej elastyczne portki, a nie ze sztywnego poliamidu i crodrury, to prawdopodobnie zdecydowanie przyjemniej by się jeździło.

 

Silnik:

 

Rzędowa czwórka, pojemność koło 1300 ccm. Petarda. Fajnie brzmi, czuć moc silnika nawet na postoju, podczas jazdy zachowuje się jak typowa czwórka. Pracuje równo, spokojnie i nienerwowo pracuje na niższych obrotach, bezproblemowo można wrzucić szósty bieg i jechać sobie w korkach, nie będzie szarpać, dzwonić, ciągnąć. Silnik elastyczny, zrywny, porywający, pozwalający stracić prawo jazdy w sekundę, o ile się nie powstrzymamy. Ładnie przyspiesza, po odpuszczeniu hamulca nie ma efektu kotwicy, a przynajmniej nie tak odczuwalnego, jak na przykład w Tigerze 1200.

 

Silnik niestety, jak i w przypadku GSX-S1000GT, grzeje się i staje się piecykiem, który ze względu na obudowanie owiewkami, część ciepła oddaje w okolice łydek, przez co po raz drugi włosy na łydkach uległy roztopieniu, ponieważ żaden pęd powietrza nie jest w stanie nóg przy takim piecu schłodzić.

 

Skrzynia biegów działa dokładnie tak samo, jak w GSX-S1000GT. Z charakterystycznymi przekliknięciami. A Quichshifter i Downshifter również działają fenomenalnie, dzięki czemu wachlowanie biegami bez sprzęgła to czysta przyjemność. Motocykl idealny do wyścigów na długiej, prostej, asfaltowej drodze.

 

I tutaj wrócimy na chwilę do sprzęgła. W Hayabusie jest sprzęgło hydrauliczne, a więc teoretycznie to lepsze, najlepsze. Problem polegał na tym, że raz coś się rozkrzaczyło, ponieważ nie mogłem wrzucić biegu przy ruszaniu. Klamka wielokrotnie była wciskana, dźwignia przy silniku również, ale bieg nie chciał wejść. Czyżby to samo, co ja mam w swoim Bandziorze? W pewnym momencie aż zamiast kontrolki „N” zapaliło się oznaczenie QS, czyli Quickshifter. Albo coś w oprogramowaniu się rozkrzaczyło, albo przegrzany silnik miał problemy z wysprzęgleniem. Taki kwiatek na koniec jazd.

 

Podsumowując:

 

Motocykl ten jest super pod wieloma względami, ale również pod wieloma względami jest tak skonstruowany, że tylko niewielki procent motocyklistów będzie w stanie wyciągnąć z niego chociaż 90% możliwości, przy jednoczesnej zabawie i czerpaniu z tego radości.

 

Kupiłbym ten motocykl tylko po to, żeby okazjonalnie nim jeździć, ale zdecydowanie nie kupiłbym go jako jednego i jedynego, a także podziwiam ludzi takich jak @mariuszn2 , że są w stanie na takich motocyklach robić kosmiczne przebiegi i nie musieć zaraz po tym jechać na operację i przeszczep kręgosłupa i łokci.

 

Świetny motocykl. Ikoniczny. Legendarny, ale nie dla mnie. Przejechałem się nim, teraz mogę umrzeć w spokoju, bo spełniłem jedno ze swoich niedoścignionych marzeń.

I poniżej oczywiście filmik.

 

 

  • Like 1
  • Upvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehh, już myślałem, że kupiłeś dla siebie :P

 

Jak dla mnie haya najbrzydszy motocykl. Zaraz za nią B-King z oryginalnym ogonem :D

 

Recenzję przeczytam dzisiaj przed snem :P 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Hajce estetycznie wkomponowali zbiorniczki płynu przy kierownicy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Conorian napisał:

Jak dla mnie haya najbrzydszy motocykl. Zaraz za nią B-King z oryginalnym ogonem :D

No gdzie tam.

Najbrzydsza jest Ducati Multistrada pierwszej generacji.

multistrada_1000_ducati.thumb.jpg.cd804d58b4d359a77f98d661d4577819.jpg

B-King też zbyt ładny nie jest, ale Hayabusa hmm... Dla mnie cudeńko. Taka wielka krowa, ale ładna.

 

2 godziny temu, Conorian napisał:

Ehh, już myślałem, że kupiłeś dla siebie :P

 

Powiem ci, że ze wszystkich "ścigaczy", to jakbym miał kupić, to rzeczywiście poza Kawasaki H2Z z kompresorem i GSX-R'em, Hayabusa byłaby prawdopodobnie na pierwszym miejscu.

Może jak wyjdzie czwarta generacja, to odkupię od @mariuszn2 jego obecną. Może do tej pory uzbieram na nią.😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, maniomen napisał:

Taka wielka krowa, ale ładna.

Krowa jest tylko jedna :)

 

image.thumb.png.4b8c776269f8b9da87026fe90e456350.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, maniomen napisał:

Najbrzydsza jest Ducati Multistrada pierwszej generacji.

multistrada_1000_ducati.thumb.jpg.cd804d58b4d359a77f98d661d4577819.jpg

 

Mnie się podoba... Chyba nawet bardzo :wub: 

Poszukam sobie takiej kiedyś na drugi motocykl :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.07.2023 o 08:40, maniomen napisał:

Legenda. Motocykl, który spodobał mi się od razu, gdy tylko wsiadłem na drugą generację. To był pierwszy motocykl, którego masę czułem między nogami. Czułem, że jest to ciężki i mocny motocykl. Zawsze chciałem sobie taki kupić, byleby tylko stał i żebym sobie nim parę kilometrów robił raz na tydzień dla zabawy.

 

Bardzo długo zastanawiałem się nad możliwością przetestowania tego motocykla, obawiając się również, że nie podołam tej mocy i na którymś zakręcie wlecę w krzaki, albo inne drzewo. Niemniej jednak, gdy nadarzyła się okazja i zobaczyłem sztukę  na placu testowym Suzuki, postanowiłem się spytać, czy dadzą się przejechać. Tylko na chwilę, tylko tak dookoła placu. No i skończyło się tym, że i tak jeździłem nim koło godziny.

 

Nie ma się co rozpisywać, czas brać się za nibyrecenzję.

 

Wygląd:

 

Ja pierdziele, jaki ten motocykl jest piękny! Lubię ogólnie motocykle, które swoim wyglądem, masą i objętością, odzwierciedlają swój charakter i moc, skrytą pod ramą i owiewkami. Nie lubię motocykli, które są leciutkie, malutkie, chude i zwiewne, a przepadam za takimi, które może nawet nie mają dużo mocy i niutów, ale swoją muskulaturą godnie reprezentują swoją markę. Dlatego z jednej strony uważam, że mój Bandzior jest ogólnie brzydkim motocyklem, ale z drugiej strony podoba mi się, bo jest wizualnie masywny, muskularny, napakowany i tak dalej.

 

Hayabusa jest przedstawicielem takich motocykli. Niby niska, niby w owiewkach, siadając na niej wydaje się być maciupka, ale z boku, z przodu, jak i z tyłu, jest potężna, jednocześnie pozostając dobrze, jak i zgrabnie zaprojektowanym motocyklem, a całość świetnie zwieńczają dwa potężne tłumiki, chromowana listwa po bokach i bardzo ładny przód.

 

Lusterka standardowo są elementem problematycznym, ponieważ pół godziny zajęło mi ustawienie ich w odpowiedni sposób, a i tak praktycznie nic w nich nie widziałem, niemniej jednak i tak najpiękniejsze w tym motocyklu są zegary. Takie normalne, ze wskazówkami!!! Po środku oczywiście jest wyświetlacz, ale tego już nie obejdziemy.

 

Multimedia:

 

Hayabusa oferuje zdecydowanie więcej możliwości, jeśli chodzi o odpowiednie ustawienie motocykla pod siebie, a jako że przełącznik od multimediów jest podobny do tego z Suzuki Katany, nawet nie miałem zamiaru się tym bawić, gdyż instrukcję obsługi multimediów w Katanie czytałem i jest tam tak dużo funkcji, że dnia by nie starczyło, żeby to ogarnąć, przez co uważam, że bez odpowiedniego przyłożenia się do przeczytania do instrukcji, nie będziemy w stanie dojść do najgłębszych ustawień motocykla, przez co system wydaje się mało intuicyjny. Nawet mniej intuicyjny, niż w GSX-S1000GT, ale tamten motocykl praktycznie nie posiadał ustawień, więc nie ma o czym rozmawiać.

 

Dotatkowo, poza elektroniką, która wspomaga nas podczas codziennej jazdy, Hayabusa jest wyposażona w system elektronicznego ogranicznika prędkości, dzięki czemu przez przypadek nie przekroczymy przykładowo dopuszczalnej prędkości na autostradzie. Ponownie powtarzam, trzeba by było wczytać się w instrukcję, jak się to robi, ale podobno się da, więc można swojemu dziecku w wieku 14 lat dać, ustawić limit prędkości na 45 km/h i może spokojnie sobie nim jeździć do szkoły, jak na motorowerze, he he.

 

Zawieszenie i prowadzenie:

 

Zawieszenie jest regulowane ręcznie, czyli ponownie ograniczamy ilość elektroniki, której w takim motocyklu jest zazwyczaj za dużo, niemniej jednak, mimo że jest to motocykl, który Suzuki nazywa w tej chwili „Ultimate Sport”, a kiedyś uchodził za Sport Tourer’a, to zawieszenie w fabrycznym ustawieniu jest przyzwoite. Nie wybija kręgosłupa na wybojach, da się tym spokojnie jeździć.

 

Co do samej jazdy. Powiem wam tak. To jest pierwszy motocykl w moim życiu, na którym musiałem przyjąć pozycję sportową. Pierwszy motocykl z kierownicą typu Clip-On, czyli wąska, mocno zagięta, mocno przylegająca do motocykla. Nogi mocno zgięte, tors pochylony do przodu, brzuch praktycznie leży na baku, ręce albo zgięte, albo wyprostowane zapierają się o kierownicę, aby plecy trochę odpoczęły. Moje ubranie też za bardzo nie pomagało, ponieważ miałem na sobie letnią tekstylkę, nie żadne skóry i dżinsy, przez co czułem dyskomfort w okolicach miażdżonych klejnotów rodzinnych. Już przy wsiadaniu na niego na placu, zacząłem się zastanawiać, czy to dobry pomysł, żeby nim wyjeżdżać na ulicę. Z placu dosłownie go wydreptałem, ponieważ jest tam taki uskok wysokościowy między parkingiem, a ulicą, że gdybym chciał wyjechać po ludzku, skończyłoby się to tak samo, jak na większości filmików, gdzie ludzie dopiero wyjeżdżają z salonu, doświadczają uślizgu i nowy motocykl idzie w piździu.

 

Aczkolwiek jak już ruszyłem, to było w miarę dobrze. Łatwo się skręcało, nawet przyzwoicie zawracało, niemniej jednak nadal pozycja sportowa nie dawała mi możliwości nacieszenia się tym motocyklem w pełni, zwłaszcza na Warszawskich ulicach, gdzie rozpędzić się nie za bardzo da, co nie powstrzymało mnie od rozpędzenia się w jednym miejscu do 140 km/h od tak, jakbym pstryknął palcem, dodatkowo niewygodna pozycja rąk na kierownicy powodowała, że czasami miałem problem ze zlokalizowaniem przełącznika od kierunkowskazów, w pierwszej kolejności szturchając przełącznik od menu. Może moja pozycja rąk była nieprawidłowa, ale bym te przełączniki lekko obrócił, żeby dźwigienka od kierunkowskazu była wyżej, w zasięgu kciuka.

 

Dynamika motocykla wydaje się być delikatnie mniejsza, niż w GSX-S1000GT, możliwe że ze względu na dodatkową masę motocykla i silnika, niemniej jednak szybko to wrażenie znika, jak mocniej odkręcimy manetkę. Wtedy wrażenie zamulonego motocykla znika i zaczyna się nam ta jazda podobać, a przyzwoite hamulce, również spokojnie dają radę. Z przodu Brembo, z tyłu nie do końca jestem pewien co, ponieważ wydech zasłania zacisk, niemniej jednak, zdecydowanie nie było to Brembo. Hamować hamuje, tylne koło da się zblokować, przedniego nie. Było już zdecydowanie za ciepło i opona dobrze kleiła się do asfaltu.

 

Ze względu na swój gabaryt, gdzie uważam że ponownie jestem za wysoki (189 cm, jakby ktoś zapomniał), głowa wystawała ponad szybę i pewnie jakbym się uparł, to szczęką kasku o ową mógłbym szurać. Oczywiście mógłbym schować się za owiewką, kładąc się kompletnie na baku, ale ulica do tego typu pozycji zdecydowanie się nie nadaje, aczkolwiek mimo pozycji typowo sportowej, kanapa wydawała się delikatnie wygodniejsza, niż w swoim mniejszym bracie i podejrzewam, że gdybym założył na nogi jakieś bardziej elastyczne portki, a nie ze sztywnego poliamidu i crodrury, to prawdopodobnie zdecydowanie przyjemniej by się jeździło.

 

Silnik:

 

Rzędowa czwórka, pojemność koło 1300 ccm. Petarda. Fajnie brzmi, czuć moc silnika nawet na postoju, podczas jazdy zachowuje się jak typowa czwórka. Pracuje równo, spokojnie i nienerwowo pracuje na niższych obrotach, bezproblemowo można wrzucić szósty bieg i jechać sobie w korkach, nie będzie szarpać, dzwonić, ciągnąć. Silnik elastyczny, zrywny, porywający, pozwalający stracić prawo jazdy w sekundę, o ile się nie powstrzymamy. Ładnie przyspiesza, po odpuszczeniu hamulca nie ma efektu kotwicy, a przynajmniej nie tak odczuwalnego, jak na przykład w Tigerze 1200.

 

Silnik niestety, jak i w przypadku GSX-S1000GT, grzeje się i staje się piecykiem, który ze względu na obudowanie owiewkami, część ciepła oddaje w okolice łydek, przez co po raz drugi włosy na łydkach uległy roztopieniu, ponieważ żaden pęd powietrza nie jest w stanie nóg przy takim piecu schłodzić.

 

Skrzynia biegów działa dokładnie tak samo, jak w GSX-S1000GT. Z charakterystycznymi przekliknięciami. A Quichshifter i Downshifter również działają fenomenalnie, dzięki czemu wachlowanie biegami bez sprzęgła to czysta przyjemność. Motocykl idealny do wyścigów na długiej, prostej, asfaltowej drodze.

 

I tutaj wrócimy na chwilę do sprzęgła. W Hayabusie jest sprzęgło hydrauliczne, a więc teoretycznie to lepsze, najlepsze. Problem polegał na tym, że raz coś się rozkrzaczyło, ponieważ nie mogłem wrzucić biegu przy ruszaniu. Klamka wielokrotnie była wciskana, dźwignia przy silniku również, ale bieg nie chciał wejść. Czyżby to samo, co ja mam w swoim Bandziorze? W pewnym momencie aż zamiast kontrolki „N” zapaliło się oznaczenie QS, czyli Quickshifter. Albo coś w oprogramowaniu się rozkrzaczyło, albo przegrzany silnik miał problemy z wysprzęgleniem. Taki kwiatek na koniec jazd.

 

Podsumowując:

 

Motocykl ten jest super pod wieloma względami, ale również pod wieloma względami jest tak skonstruowany, że tylko niewielki procent motocyklistów będzie w stanie wyciągnąć z niego chociaż 90% możliwości, przy jednoczesnej zabawie i czerpaniu z tego radości.

 

Kupiłbym ten motocykl tylko po to, żeby okazjonalnie nim jeździć, ale zdecydowanie nie kupiłbym go jako jednego i jedynego, a także podziwiam ludzi takich jak @mariuszn2 , że są w stanie na takich motocyklach robić kosmiczne przebiegi i nie musieć zaraz po tym jechać na operację i przeszczep kręgosłupa i łokci.

 

Świetny motocykl. Ikoniczny. Legendarny, ale nie dla mnie. Przejechałem się nim, teraz mogę umrzeć w spokoju, bo spełniłem jedno ze swoich niedoścignionych marzeń.

I poniżej oczywiście filmik.

 

 

 

Trudno abym nie zabrał głosu w takim temacie ! :takaemotka:

W końcu 6 sezonów spędzonych na hajce II generacji i już cały sezon i blisko 10 tys. km

na III generacji, powodują, że coś mogę o hayabusach powiedzieć . Jakby któś szukał

więcej info to znajdzie tutaj ;

 

A tak swoją drogą to muszę opisać najnowsze spostrzeżenia o III generacji , ale teraz 

dorzucę kilka uwag do opinii Maniomena.

Hajka się jednym podoba innym nie (kiedyś należałem do tej grupy ! 🤣) , ale wg mnie, III

generacja jest ładniejsza od II generacji i wygląda bardziej sportowo i delikatnie ! Lusterka ustawia się

bardzo łatwo, trzeba tylko wiedzieć, że nie robi się tego ani obudową jak w II generacji , ani

wspornikiem , a jedynie samym lustrem ! Fakt, może nie za dużo w nich widać ale i tak jest

dużo lepiej niż w II generacji ! Ale i tak lusterka są w halinkach prawie bezużyteczne, bo muszę

głęboko poszperać w pamięci, aby sobie przypomnieć kiedy mnie ktoś ostatnio na halince wyprzedził ! 🤣

 

Halinka to nie jest z pewnością motocykl dedykowany do miasta, choć i tam sobie poradzi .

Ja mam mniej tylko 2 cm wzrostu od Mańka więc znam jego ból przez sportową pozycję na moto,

ale po pierwsze idzie się do niej przyzwyczaić, a w środowisku naturalnym halinek, czyli szybkich

przelotach pozycja jest prawie idealna, bo pęd powietrza równoważy nacisk rąk na kierownicę !

Po prostu trzeba się kierownicy bardziej trzymać niż o nią opierać, aby hajka nie wyjechała spod doopy ! :takaemotka:

Pozycję rąk na kierownicy miałeś z pewnością nieprawidłową, bo tak fabrycznie mają ustawione 

wszystkie hajki, czyli też testówki . Wystarczy obrócić klamki maksymalnie w dół (aby nie były na kursie

kolizyjnym z bakiem ) i problem bolących nadgarstków praktycznie znika ! Ja tak miałem i w II i w III

generacji !

 

Silnik faktycznie grzeje łydki, ale tylko przy wolnej jeździe miejskiej latem. Na trasie nie ma takiego problemu.

Nie wiem czy Ci się faktycznie coś rokraczyło ze sprzęgłem, ale z pewnością Quickshifter z założenia nie 

działa w przypadku pierwszego biegu, pewnie stąd mogły być Twoje problemy !

 

I to by było na tyle w tym temacie, temacie Maniomena . Zaś większą recenzję o III generacji (czyli krótką 

w stylu Maniomena :takaemotka:) napiszę w temacie "niebezpieczna hajka " , choć nie obiecuję, że zdążę to zrobić

przed wypadem w Pireneje/do Maroka, bo zostało już raptem 10 dni do wyjazdu.

 

Edytowane przez mariuszn2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, mariuszn2 napisał:

Ja mam mniej tylko 2 cm wzrostu od Mańka więc znam jego ból przez sportową pozycję na moto,

ale po pierwsze idzie się do niej przyzwyczaić, a w środowisku naturalnym halinek, czyli szybkich

przelotach pozycja jest prawie idealna, bo pęd powietrza równoważy nacisk na kierownicę !

To prawie jak w moim Bandziorze. Jazda po mieście jest okej, ale człowiek jest nadal lekko pochylony w stronę kierownicy.

Ale jadąc przelotowo koło 90 km/h albo więcej, człowiek może ustawić się inaczej na kanapie, poducha powietrzna wspiera tors, przez co mniej męczą się ręce i kręgosłup.

A wracając do halinki. Jest po prostu świetna. Ma swoje wady, jak każdy motocykl, ale jakbym miał żywą gotówkę, to kupiłbym ten motocykl. Nie wiem, po co, ale bym sobie kupił.

 

5 godzin temu, mariuszn2 napisał:

Nie wiem czy Ci się faktycznie coś rokraczyło ze sprzęgłem, ale z pewnością Quickshifter z założenia nie 

działa w przypadku pierwszego biegu, pewnie stąd mogły być Twoje problemy !

 

To na szczęście wystąpiło tylko raz i się nie powtórzyło, niemniej jednak patrzyłem na ten motocykl, próbując wrzucić ten bieg i sobie w myślach żartowałem "Ach, Suzuki".🤣

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygoda? Ja się nie znam na hajce ale na ZZR problem ramion, nadgarstków czy innych problemów sam znikał. Wystarczyło lekko przyspieszyć, tak do +160 i pęd powietrza robił swoje. Jeżdżąc po mieście umęczyłeś się. Do miast to jakies inne moto, a ta zabawka to laaaaatać chce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko pamiętaj zawsze w kasku i nie jeść wcześniej ciasteczek :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodzę dzisiaj na stonę Suzuki, patrzę, a tutaj taki myk.

1283903557_Screenshot2023-07-19at16-19-58SuzukiHayabusa25thAnniversary-SuzukiMotorPoland.thumb.png.b3811f90495d785bdeba34ca6df1339e.png

Malowanie na 25 rocznicę.

Tylko 3 tysiące trzeba dopłacić.🙃

@mariuszn2 Jedź do Suzuki Żerań i powiedz, że w ramach zadośćuczynienia za poniedziałek, mają ci owiewki w takim kolorze załatwić gratisowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
W dniu 16.07.2023 o 10:33, Conorian napisał:

Ehh, już myślałem, że kupiłeś dla siebie :P

 

Jak dla mnie haya najbrzydszy motocykl. Zaraz za nią B-King z oryginalnym ogonem :D

 

Recenzję przeczytam dzisiaj przed snem :P 

 

 

Z chęcią bym Ci teraz zajebał minusa ale taki nie jestem :D haha

 

Nigdy hajka nie jeździłeś i jesteś ewidentnie uprzedzony. Żyj w nieświadomości dalej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Franio napisał:

Z chęcią bym Ci teraz zajebał minusa ale taki nie jestem :D haha

 

Nigdy hajka nie jeździłeś i jesteś ewidentnie uprzedzony. Żyj w nieświadomości dalej :)

Właśnie chyba w końcu spróbuję, żeby umocnić się w swoim przekonaniu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.