Skocz do zawartości

Nordkapp na gaźniku czy..


Krzych
 Share

Rekomendowane odpowiedzi

Siemacie bandyci,

 

Temat jest taki: mam w perspektywie wyjazd w okolicach sierpnia na Nordkapp (przez Finlandię, potem powrót przez Norwegię i dalej do Sztokholmu na prom do Gdańska). Łącznie pi razy oko 3500-4000km przez Skandynawię + ten 1000 w Polsce. Razem 4500-5000km.

No i teraz wchodzę ja, cały na biało z małym banditem k5 na gaźniku :zdziwiony: O ile do tej pory mnie jeszcze nie zawiódł w trasie, tak za granicę jeszcze nim nie jeździłem, już nie wspominając o takiej trasie jak wyżej. I mówiąc delikatnie nie jestem do końca przekonany czy to dobry pomysł się nim tam zapuszczać, bo jak mi zdechnie w trasie to chyba łatwiej będzie zepchnąć go do morza i wrócić w samochodzie (wyprawa planowana jest na 2-3 moto + osobówka).

Dlatego pytanie do was - czy jest sens (i w ogóle czy to możliwe) próbować doprowadzić bandziora do takiego stanu, żeby być w miarę pewnym że mi nie klęknie 2500km od domu czy jednak odpuścić i kupić coś pewniejszego? Powiem szczerze, że od jakiegoś czasu chodzi za mną zmiana.. jeszcze do niedawna myślałem o czymś pokroju starego 1100XX czy FJR, ale po głębszym namyśle (i też trochę po mandacie na 1,5k na koniec sezonu) doszedłem do wniosku, że rozsądniej było by jednak pójść w coś nie koniecznie mocniejszego (bo i zapierdalać już powoli nie ma gdzie) a bardziej niezawodnego i właśnie trochę wyprawowego. Jednym słowem - ADV..

Rozglądałem się trochę i im więcej patrzę tak bardziej zaczynam się zastanawiać czy nie było by dobrze pójść coś całkiem nowego, bo takie np. za Vstromy 650 z okolic 2017 z nalotem 25kkm potrafią wołać 30k a sztuka nówka czy zeszłoroczna kosztuje 38. Za dychę więcej jest nowy transalp 750. Wymagało by to co prawda jakiegoś kredytu bo mimo wszystko nie stać mnie żeby wyciągnąć te 38 z kieszeni na raz, ale powiedzmy połowę tego już dam radę. Tylko żeby do sierpnia tego nowego mieć to dobrze było zająć się tematem już teraz, dlatego chętnie poczytam wasze przemyślenia w związku z w.w.

 

Pozdr.

K.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - jak nie teraz to kiedy kupisz nowy motocykl 🙄 jeżeli policzyłeś finanse i nowego Trampka chcesz brać to uważam że super , czytałem  gdzieś opis i wrażenia z kobiecego punktu widzenia o tym motku i jest to fajny wybór .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wychodzę z założenia, że każdy może klęknąć, czy nowy czy stary. Za to jeśli czymś wyjeżdżam na taki wyjazd to zawsze mam takie assistance, żebym w razie W mógł wrócić na lawecie. A przynajmniej w teorii bo jak na razie nie musiałem tego testować na własnej skórze 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli się martwisz o gaźniki to mój bandit był strojony na 100 n.p.m. a pojechał w Pireneje i jezdził na 2500-3000 n.p.m. i nie było żadnych problemów z odpalaniem ani niczym innym.

 

Wiem, że Guy Martin się martwił o osiągi w zależności od wysokości npm w porównaniu do konkurencji przy jeździe swoim gsxrem turbo ale dla zwykłego użytkownika to raczej nie zmartwienie.

 

Chyba szukasz wymówki na nowy motocykl :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz Fiat 125p za kierownicą Arkadego Fiedlera na gaźniku zaliczył szczyt w Tadżykistanie na wysokości 4655 m n.p.m. i dał radę, więc luzik :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, kwinto59 napisał:

Powiem tak - jak nie teraz to kiedy kupisz nowy motocykl 🙄 jeżeli policzyłeś finanse i nowego Trampka chcesz brać to uważam że super , czytałem  gdzieś opis i wrażenia z kobiecego punktu widzenia o tym motku i jest to fajny wybór .

 

No jest to argument, nie powiem, że nie. Bandit fajny, ale przez te 7 lat zdążył się trochę opatrzeć..

 

5 godzin temu, Zakrześ napisał:

Ja wychodzę z założenia, że każdy może klęknąć, czy nowy czy stary. Za to jeśli czymś wyjeżdżam na taki wyjazd to zawsze mam takie assistance, żebym w razie W mógł wrócić na lawecie. A przynajmniej w teorii bo jak na razie nie musiałem tego testować na własnej skórze 

 

Assistance raczej będzie brany. Trochę daleko żeby jechać na pałę bez niczego ;)

 

3 godziny temu, Havana napisał:

Jeśli się martwisz o gaźniki to mój bandit był strojony na 100 n.p.m. a pojechał w Pireneje i jezdził na 2500-3000 n.p.m. i nie było żadnych problemów z odpalaniem ani niczym innym.

 

Chyba szukasz wymówki na nowy motocykl :)

 

 

Nie chodzi mi tu konkretnie o same gaźniki (chociaż też) bardziej o całość. Trochę się obawiam czy mi zęby w skrzyni gdzieś w końcu nie pójdą - w końcu to na nim uczyłem się jeździć i zmieniać biegi więc swoje dostał (nie ukrywajmy - ciągle trochę dostaje :zeby2:) Niby mój jest w niezłym stanie jak na swoje lata, ale jednak to za chwile 20 letni sprzęt..

Wymówki też trochę szukam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Krzych napisał:

, bo jak mi zdechnie w trasie to chyba łatwiej będzie zepchnąć go do morza i wrócić w samochodzie

No i pytanie, czy to nie najlepsza opcja 😏 piszę to całkiem poważnie.  Tzn tak do tego podejść 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ja to myślałem, że jeszcze z rok, dwa i może swoim Bandziorem pojadę gdzieś za granicę. Na przykład do Rumunii, żeby zobaczyć, co tam takiego fascynującego i jak szybko się tym znudzę.😁

Po awarii, opcje są dwie. Albo będzie sprawny i lepszego momentu nie będzie, albo jednak nie będzie sprawny i lepiej nie wyjeżdżać poza obrys Mazowsza.😆

Ty @Krzych masz zdecydowanie młodszy motocykl i prawdopodobnie jakby coś było nie tak przez te 7 lat twojego posiadania, to już by wyszło, tak jak u mnie po roku wyszło, a teraz łącznie po pięciu latach. Niemniej jednak nie znasz dnia, ani godziny, tak jak Zakrześ napisał. Stary zepsuje się, bo jest stary i zużyty (ewentualnie zaniedbany przez poprzedniego właściciela, jak było w moim przypadku i poprzednich mechaników), a nowy się zepsuje, bo jest niewykryta wada fabryczna, albo komputer zrobi fikołka i zgaśnie w czasie jazdy/wejdzie w tryb awaryjny, albo po postoju nie odpali.

Nie będziesz w razie czego jechał sam. Ja bym zaryzykował. Najpierw zrobić sobie wycieczkę po Polsce, takie 1000 kilometrów w dwa, trzy dni, żeby rozruszać motocykl, a potem przy następnym wolnym jechać na Nordkapp. Assistance i w razie czego rower składak przyczepiony do bocznego stelaża, żeby do najbliższego miasta dojechać.🙃

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No risk no fun 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba szukasz tutaj usprawiedliwienia dla złożenia broni. Jeśli budżet Ci się spina, rodzina się zgadza i urlop masz zaklepany, to wsiadaj na koń i przeżyj przygodę życia. Drugi raz na ten świat nie zawitasz! Jeśli obawiasz się wyprawy w pojedynkę, to trzeba znaleźć kompana i nie oglądać się za siebie 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Kondzio napisał:

Chyba szukasz tutaj usprawiedliwienia dla złożenia broni. Jeśli budżet Ci się spina, rodzina się zgadza i urlop masz zaklepany, to wsiadaj na koń i przeżyj przygodę życia. Drugi raz na ten świat nie zawitasz! Jeśli obawiasz się wyprawy w pojedynkę, to trzeba znaleźć kompana i nie oglądać się za siebie 😉

 

Jeżeli przez złożenie broni masz na myśli zmianę moto, to po części tak. Budżet raczej zepnę, rodzina nie ma tu wiele do powiedzenia, urlopu aż nadto. Wyprawa nie będzie w pojedynkę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Mając Bandita z 2006 roku nie bałbym się jechać na Nordkapp.

W całej Skandynawii przez większą część trasy będziesz jechał maksymalnie 90 km/h więc silnik będzie sobie kulturalnie pyrkał i dociągnie Cię na miejsce.

Ponadto Bandita na gaziorkach naprawą CI w każdej miejscowości jak coś się wysypie.

Ja bym zrobił gruntowny serwis przed wyjazdem i tyle.

 

Może tutaj znajdziesz coś dla siebie:

 

Edytowane przez Conorian
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co się poddawać i zakładać najgorszych scenariuszy. Jeśli Bandit jeździ, nic się wcześniej z nim poważnego nie działo, jesteś zadowolony i pewny maszyny to nie rozmyślaj zbyt wiele, bo im dłużej będziesz się zastanawiać i kombinować, to więcej znajdować zaczniesz argumentów, żeby nie ruszyć tyłka i nie pojechać.

 

Moja pierwsza poważna podróż, do Włoch, też była poddana wielu dylematów. Z jednej strony bardzo chciałem pojechać, ale z drugiej cały czas biłem się z myślami, że coś się po drodze może wydarzyć i zostanę w czarnej D. Moja pierwsza podróż była też na zasadzie: wezmę wszystko co się da, bo może się przydać. I tak, dla spokojności, oprócz mnóstwa niepotrzebnych rzeczy miałem w jednym kufrze nie mały zestaw naprawczy wraz z narzędziami na czarną godzinę. Począwszy od różnych śrubek, nakrętek, blaszek, po zapasowe klamki, dźwignie, skończywszy na pełnym zestawie kluczy różnego rodzaju, wraz z dużą grzechotką, co by móc koło nią odkręcić w razie W. Bandit był tak obładowany, że na alpejskich przełęczach, podczas stromych podjazdów przednie koło non stop traciło kontakt z podłożem. W jedną stronę do Włoch pojechałem sam, na drugi dzień też sam jeździłem, dopiero w trzech dzień spotkałem się z Mariuszem w Austrii i od tamtego czasu już razem jeździliśmy. Jak on zobaczył mój ekwipunek to się za głowę złapał. 🤣

 

A życie i tak z roku na rok pokazało, że większość z tych rzeczy jest w ogóle nie potrzebna. Tym bardziej, że cywilizacja jest dookoła i z każdym tematem można sobie w trasie poradzić, ludzie pomogą. Zobacz, dwa lata temu wybrałem się swoim Banditem do Turcji, w tamtym roku pojechałem, jakby nie patrzeć, w totalną dzicz jak dla mnie (na tamten czas) do Afryki, do Maroka. I wróciłem, nic się nie stało, żadna śrubka się nie odkręciła, nic nie zgubiłem, a silnik pracował cały czas tak samo, nawet po zalaniu niewiadomego pochodzenia paliwa z bańki od lokalesów.

 

Także spinaj poślady, nie pier... tylko szykuj maszynę i w drogę!

 

P.S.

Nie wiem czy obserwujesz naszego kolegę @Emilianale on starą Inazuma też na gaźnikach zaczął jeździć po Bałkanach, ale nie w turystyczne miejsca, gdzie wszyscy jeżdżą, tylko po zadupiach, gdzie psy dupami szczekają, gdzie nawet próżno szukać kogokolwiek, kto dysponowałby jakimś kluczami, nie wspominając już o tym, żeby gaźnik naprawić. I jeździ chłopak, w tamtym roku sam pojechał i wrócił. Także ten... 😊

  • Like 1
  • Upvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Conorian napisał:

Mając Bandita z 2006 roku nie bałbym się jechać na Nordkapp.

W całej Skandynawii przez większą część trasy będziesz jechał maksymalnie 90 km/h więc silnik będzie sobie kulturalnie pyrkał i dociągnie Cię na miejsce.

Ponadto Bandita na gaziorkach naprawą CI w każdej miejscowości jak coś się wysypie.

Ja bym zrobił gruntowny serwis przed wyjazdem i tyle.

 

Może tutaj znajdziesz coś dla siebie:

 

 

Dzięki za podrzucenie linka do relacji. Wciągnąłem od deski do deski - zajebista lektura 😁 i bardzo pouczająca. Na pewno będę ją miał w pamięci przygotowując się do wyjazdu 👍

 

 

5 godzin temu, seebst napisał:

Nie ma co się poddawać i zakładać najgorszych scenariuszy. Jeśli Bandit jeździ, nic się wcześniej z nim poważnego nie działo, jesteś zadowolony i pewny maszyny to nie rozmyślaj zbyt wiele, bo im dłużej będziesz się zastanawiać i kombinować, to więcej znajdować zaczniesz argumentów, żeby nie ruszyć tyłka i nie pojechać.

 

To nie jest kwestia jechać czy nie jechać - pojadę na pewno (no chyba, że nie wiem, złamię nogę tydzień przed). Kwestia tylko na czym. Bo jak już pisałem - do końca pewny nie jestem.

Trochę wczoraj się doedukowałem co ewentualnie by mnie interesowało i zawęziłem to do trzech modeli: nowy trampek, nowy-nowy sztormiak (800de) i nowy-stary sztormiak (650xt).

Nawet podoba mi się ten nowy-nowy ale z tego co poczytałem i pooglądałem ma też kilka solidnych wad (grzejący silnik, kiepskie światła, wibracje). Trampek w sumie jest ok poza jakimiś drobiazgami (właściwie jedyny większy minus dla mnie to dętki, jednak wolałbym móc zakorkować koło w trasie). Nowy-stary sztrom w sumie z mojej perspektywy mógłby mieć kapkę większą moc, ale z drugiej strony jak już pisałem - zapierdalanie czas już chyba odpuścić. Duży plus ma taki, że to sprawdzona konstrukcja. Największy plus to, nie oszukujmy się, cena.

Więc póki co plan jest taki, żeby sprawdzić jak wygląda dostępność nowego-starego sztroma. Jeżeli będzie i uda się go wziąć w 50/50 to pewnie go łyknę. A jak nie, to bandit przejdzie gruntowny przegląd i zostanie wystawiony na próbę życia 😆

 

Dzięki wielkie za odpowiedzi - można na Was liczyć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Krzych napisał:

Jeżeli będzie i uda się go wziąć w 50/50 to pewnie go łyknę.

Tylko pamiętaj w planowaniu, przeglądy gwarancyjne.  Nie wiem jakie Suzuki ma tolerancje i terminy. 

 I Harmonogram 

@mariuszn2będzie pewnie zorientowany jak to wygląda. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam, pierwszy przegląd (głównie olejowy) - po 1000 km. Także musiałbyś odpowiednio wcześniej go kupić i trochę kilometrów nawinąć, żeby tego gdzieś po trasie nie robić ($$$).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I żeby mu drugi nie wyszedł w połowie drogi 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swój interwał olejowy dość mocno przegiąłem, podczas wyjazdu do Maroka. Już w samym Maroko stuknęło mi 6000 km, na kiedy to przewidziana powinna być wymiana oleju. A ja zrobiłem 10.000 km na tym oleju (bo nawet nie byłoby gdzie go wymienić na czarnym lądzie). I dojechałem, silnik nie wybuchł, nie zatarł się - jeździ dalej (na świeżym już oleju :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, seebst napisał:

Ja swój interwał olejowy dość mocno przegiąłem, podczas wyjazdu do Maroka. Już w samym Maroko stuknęło mi 6000 km, na kiedy to przewidziana powinna być wymiana oleju. A ja zrobiłem 10.000 km na tym oleju (bo nawet nie byłoby gdzie go wymienić na czarnym lądzie). I dojechałem, silnik nie wybuchł, nie zatarł się - jeździ dalej (na świeżym już oleju :D

Tylko tutaj nie to jest największym problemem 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)
W dniu 17.02.2024 o 19:58, seebst napisał:

No risk no fun 😁

Dokładnie.

Ja w 1994 roku pojechałem w 2 osoby na MZ250. Dojechałem i wróciłem. To była przygoda życia.

Do Nordkapp nie dojechałem ale poza koło podbiegunowe już tak. Wspominam tą przygodę do dzisiaj.

Acha,  i fiordy mi z ręki jadły 😃

Edytowane przez PiotrekBe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmień Moto jak jest pretekst i już.

 

Ps.Ja wolę pojechać starym sprawdzonym, niż nowym nieznanym. Zawsze jest assistance.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj w salonie się porozglądać. Wchodziłem bardziej nastawiony na 650XT, wyszedłem praktycznie zdecydowany na 800 (ale nie DE, tylko tą 'zwykłą'). Różnica w cenie nie jest wielka jak za to czym się różni in plus. Ale to czy kupię ją w tym roku czy następnym - tu jeszcze muszę pomyśleć, bo z tego co liczę niby dam radę ale trochę za bardzo na styk a to mi trochę nie leży.

 

Zakładając, że jednak szarpnę się tam bandytą - orientuje się ktoś jak prawo i policja skandynawska zapatrują się na gdzieniegdzie poprzerabiane motury? U mnie z takich widocznych przy bliższych oględzinach niekoniecznie homologowanych w miarę stałych zmian które mam to:

- własnej roboty dodatkowe wskaźniki (bieg, temperatury)

- dystanse do lusterek (chociaż są tak wkomponowane, że jak ktoś nie wie, że tam są to ich raczej nie zauważy)

- nie do końca dedykowane stelaże boczne (montaż wymagał np. lekkiego obniżenia rejestracji, bo montowałem od K7)

- ręcznie domontowane gniazdo zapalniczki w owiewkach

- poszerzona stopka (z blachy nierdzewki, własnej roboty, a jakże)

 

Czy gdybym (odpukać) gdzieś miał jakąś przygodę z udziałem osób trzecich czy takie (niby..) drobiazgi mogą mieć znaczenie przy kwestiach ubezpieczeniowych?

Domyślam się, że dla kogoś oblatanego za granicą to mogą być śmieszne pytania, ale ja na moto się jeszcze nie wybierałem więc wolę na to zimne jednak dmuchnąć..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To są pierdoły, nie mające żadnego wpływu na bezpieczeństwo Twoje jak i innych. Jakbyś modził coś w oświetleniu np. to już by mógł się ktoś czepić. A tak to luzik.

A ja się zastanawiałem, czy jak wymienię proste wentyle na te kątowe, czy nikt mi nic nie powie 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowane)

Jeszcze sobie przypomniałem - mam zmienioną pompę hamulcową na tą od GSXR-1000 (radialna). To już wpływ na bezpieczeństwo ma. Jak dla mnie pozytywny, ale w razie w tu już ktoś by się mógł przyczepić. Na szczęście mam oryginalną a i płyn w tym roku do zmiany to bym wrócił do tej starej.

Chociaż, trochę niespodziewanie co prawda, ale budżet zaczął mi się powoli spinać, więc.. może być ciekawiej :zeby2:

Edytowane przez Krzych
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostaw te przeróbki w spokoju. Jest dobrze. Problemem może być - głośny wydech, oświetlenie. Coś co od razu się rzucić może. Nikt przeglądu tam robić nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Share

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz regulamin oraz politykę prywatności.Regulamin Polityka prywatnościUmieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.